Kurcze, mój wpływ na k-popowy świat zaczyna mnie coraz
bardziej przerażać! Ponabijałam się co nieco z różnych śmiesznych momentów w
teledyskach i od tego czasu… posucha! Wszyscy się pilnują, żeby nie dostarczać
mi materiału na kolejne wydanie WTF Moments… A tak było pięknie! Co klip to
ciekawostka! Eh… Ciężkie życie.
Nie znaczy to jednak, że w ogóle Wielce To Frapujące Momenty
nie mają już miejsca w k-popie! Co to, to nie! Dzisiaj będzie coś, na co
ostrzyłam ząbki już od dłuższego czasu, czyli nazwy k-popowych zespołów!
[widać, nie tylko ja się dziwuję.
Taecyeon z 2PM też nie ogarnia]
Przyznam, że sprawdzanie genezy i znaczeń nazw przeróżnych
grup to moje, swego rodzaju, hobby, bo nic nie poprawia humoru tak, jak
rozszyfrowywanie skrótów typu U-KISS czy MBLAQ! Jasne, że zdarzają się też
normalne i sensowne (tudzież prawie sensowne) nazwy, jak Infinite, Wonder Girls, Big Bang czy Miss A, albo nawet całkiem kreatywne i błyskotliwe (jak 2NE1, EXO, 2PM i 2AM), ale przeważająca większość bawi
mnie nieraz do łez! Na potrzeby dzisiejszego wydania WTF Moments podzieliłam
nazwy zespołów i pseudonimy solistów na pięć kategorii, z czego pierwszą z
nich:
1. Normalne, albo prawie normalne, nie będę się
zajmować, bo i co tu gadać. Bez dalszych wstępów przystąpmy zatem do mojej kolejnej
pogłębionej analizy:
2. Mistrzowie skrótów:
Spoglądając na nazwy koreańskich zespołów, można odnieść
wrażenie, że to niemal wyłącznie niezidentyfikowane ciągi literek, cyferek i
innych szlaczków. Boys bandy szczególnie się w tym specjalizują, bo większość
girls bandów, jeśli nie ma sensownych nazw, to chociaż w miarę normalne i nie
prowadzające człowieka w stan głębokiej zadumy pt. „co twórca miał na myśli”.
Choć i tu zdarzają się wyjątki…
[1/3 B.A.P.: Zelo i Bang Yong Guk]
Wiele zespołów ma nazwy, które wydają się być przypadkowym
zlepkiem najbardzie „cool”
angielskich słów, jakie przyszły na myśl podstarzałym panom w garniturkach,
siedzących za biureczkiem tej czy innej agencji gwiazd. Taki B.A.P. to skrót od Best Absolute Perfect, czyli najlepszy, absolutny, perfekcyjny. Nie
wiem jak to wygląda w Korei, ale mnie w szkole zawsze gonili za tautologię,
czyli tzw. „masło maślane”. Żeby im tylko takie zagęszczenie doskonałości na 6
członkach zespołu nie wyszło bokiem…
[MBLAQ]
Ale bez dwóch zdań, jedna z najlepszych nazw EVER! to
MBLAQ. Jest to skrót od
Music
Boys Live in Absolute Quality (muzyczni chłopcy żyją w absolutnej jakości).
Nie wiem, kto co brał, tworząc ten epicki skrót, ale powinien się był
podzielić!
[Całuśny Kevin z jeszcze bardziej całuśnego U-KISS]
Inny, niemniej lichy pomysł miał ktoś, wymyślający nazwę
U-KISS. Tym razem oznacza ona
Ubiquitous Korean International idol Super Star (wszechobecni koreańscy międzynarodowi idole (i)
super gwiazdy). Twórca zapewne uznał za szpanerski plan, by skrót tak ambitnej
grupy, układał się w angielskie „ty całuj/całujesz”, czyniąc tym samym z
chłopców najbardziej całuśną grupę na świecie. Dodajmy do tego jeszcze nazwę
fanklubu „Kiss Me” (odpowiedź na
pytanie grupy, kogo mają pocałować), a tworzy nam się wielogodzinna sesja
wymiany buziaczków. Czy tylko ja mam w tym momencie jakieś nieprzystojne myśli…
:>
[SS501]
Pamiętacie jeszcze zespół
SS501,
gdzie pląsał
Kim Hyun Joong? Chłopcy
od dłuższego czasu mają przerwę w działalności. Dzisiaj widziałam na
soompi, że
Kim Kyu Jonga
na dwa lata porwała armia, a wspomniana
wcześniej gwiazda „
Boys Over Flowers”
poświęca się solowemu wymachiwaniu bioderkami. Zespół się jednak oficjalnie nie
rozpadł, bo nazwa do czegoś zobowiązuje! SS to bynajmniej nie jest nawiązanie do
Schutzstaffel, ale znaczy tyle co Superstar Singers. Cyferki również nie są przypadkowe, bo mają
znaczyć: „pięć członków (zespołu, zespołu!) złączonych (@___@) jako jedność (omo!)
na zawsze…”. Myślę, że to już czas dla mnie, by w tym miejscu zamilknąć…
[Wyspa Pięciu Skarbów :>]
FT Island też miało przebłysk nieskrępowanej twórczości,
wymyślając nazwę, gdyż FT to „Five Treasure” (ktoś zeżarł „s”, ale nie bądźmy małostkowi), co w
całości można odczytać jako Wyspa Pięciu Skarbów. Domyślam się, że ilość
chłopców w zespole nie jest przypadkowa… A skromność to ich drugie imię!
I na koniec coś świeższego, czyli
NU’EST. Początkowo nawet nie zastanowiła mnie ich nazwa, bo
myślałam, że pisownia to po prostu kolejne dziwactwo bez głębszego znaczenia w
stylu
F.CUZ, ale nie! NU’EST to skrót od
New Established Style and Tempo, co znaczy tyle co: nowo
ustanowiony styl i tempo. Biorąc pod uwagę styl… Hmmm… No niech im będzie.
Ren bez dwóch zdań wyznacza nowe
standardy bycia
kkotminamem, ale to
tempo? Mam nadzieję, że nie mają na myśli tempa zniknięcia w odmętach
niepamięci swoich fanów, bo innych innowacji to ja nie widzę.
[Ren. I tak, to JEST chłopak. Chyba :>]
3. Nazwy, by skomplikować życie:
Są też nazwy, które nie mają jakiegoś głębszego znaczenia,
ale zapisane są w taki sposób, by najwyraźniej zamieszać w głowie potencjalnym
fanom. Może twórcy wychodzą z założenia, że jeśli zafrapują odbiorcę, to ten
będzie chciał poświęcić moment na zastanowienie się, jak należy prawidłowo
przeczytać nazwę zespołu i tym samym zakocha się w którymś z wykonawców? Albo
uważają, że zamiana literek na cyferki i wrzucenie kilku kropek do środka
sprawi, że nazwa będzie wyglądać bardziej szpanersko? Wspomniany wcześniej
F.CUZ, choć mnie kojarzy się z kimś, kto właśnie dostał czkawki, to po prostu
„cool” wersja słowa „
focus”.
B2ST
również nie czyta się jak „batoost”, jak
niektórzy
sugerują, ale po prostu „beast”, bo po koreańsku 2 to
이 [
i], więc wychodzi, co ma wyjść.
5tion to mniej znany boys band starszej
generacji, który dłuuuugo frapował mnie tajemniczością wymowy swojej nazwy. Okazało
się, że czyta się to jak angielskie słowo „
ocean”,
bo 5 po koreańsku to
오 [o], a reszta jakimś magicznym sposobem ma się wymawiać jak
„szyn”. Idąc tym tropem, nie dziwota, że
Simon
z
eatyourkimchi.com wykoncypował
sobie, że
B1A4 powinno czytać się
jako „bilasa”. No bo 1 to
일 [il], 4 to
사 [sa], dodać literki i BILASA jak w pysk!
Rewelacyjna nazwa, swoją drogą! Tym razem jednak trop okazał się zwieść
wszystkich na manowce, bo twórcy mieli na myśli, że w zespole jest jeden
chłopak z grupą krwi B i czterech z grupą A i winno się wszystko czytać, jak
jest napisane czyli „bi łan ej for”. Ech… Takie rozczarowanie…
Niekwestionowanymi mistrzami wodzenia na manowce są jednak
chłopaki z
DBSK, albo
Dong Bang Shin Ki, albo
TVXQ, albo
Tohoshinki. Bo to wszystko jeden zespół! O mamuniu, ile to czasu
zajęło mi połapanie się o co w tym wszystkim chodzi! Niezły test inteligencji
jak na początek przygody z k-popem! Twórcy zespołu pewnie nie przewidzieli, że
chłopaki staną się czołowymi gwiazdami koreańskiej fali i szybko okazało się,
że nazwa zespołu Dong Bang Shin Ki (co znaczy tyle, co „wschodzący bogowie
wschodu”. Ambitna nazwa, tak na marginesie), skracana często do DBSK, średnio
pasuje do międzynarodowych zakusów grupy. Rozwiązaniem okazało się być dokładne
przetłumaczenie nazwy na chiński
東方神起
[Tong Vfang Xien Qi], co z kolei zwykło skracać się do TVXQ. W Japonii zaś,
jako, że podstawowe znaki
kanji mają
takie samo znaczenie w kraju kwitnącej wiśni i w Chinach, a różni ich tylko
sposób odczytywania, pozostawiono zapis grupy w niezmienionej formie, tyle, że
po japońsku czyta się je „Tohoshinki”. Banalnie proste, prawda?
[DBSK, TVXQ...]
4. Pomysłowe i z sensem:
Trzeba oddać sprawiedliwość, że i agencjom gwiazd zdarzają się
kreatywne przebłyski na nazwy swoich zespołów. JJ Project, gdzie dwie litery „J” to po prostu inicjały imion
występujących w grupie chłopców, JB
(Im Jae Bum) i Jr. (Park Jin Young),
albo proste acz zrozumiałe JYJ,
utworzone na tej samej zasadzie (JaeJoong, Yoochun, Junsu), nie wprowadzają
zamieszania i są na tyle łatwe do zapamiętania, że nie trzeba godzinami
medytować, w którym miejscu postawić kropkę albo wmontować cyferkę, żeby
wygooglować nowy zespół…
JYP Entertainment
miało też ciekawy pomysł na zespoły 2PM
i 2AM, które pierwotnie były jedną
grupą, występującą pod nazwą One Day. Podział na zespoły, gdzie jeden miał
być gorący i duszny jak środek dnia, a drugi sączyć senne ballady na dobranoc,
jest naprawdę błyskotliwy!
[2PM i ich wyimaginowana kanapka]
Żeby nie było, SM Entertainment również ma swoje momenty
twórczego geniuszu. SHINee swoją
nazwę wzięło od angielskiego słowa „shine”
(błyszczeć, lśnić) oraz koreańskiego sufiksu „ee”, który oznacza osobę, która (w tym przypadku) otrzymuje
światło, lub znajduje się w świetle jupiterów. Bardzo odpowiednia i pomysłowa
nazwa!
EXO też nie jest
jakimś głupkowatym zlepkiem przypadkowych superlatyw, ale to skrót od słowa „
exoplanet”, czyli planety spoza Układy Słonecznego.
Jakkolwiek cała ta historia z drzewem życia i przybyszami z kosmosu,
zaprezentowana we wstępie do piosenki „
Mama”
była dość pokrętna (więcej
tutaj)…
Całość ma sens i widać, że ktoś chwilkę dłużej zastanowił się nad tym, jak
nazwać nową grupę.
5. Mistrzowie pokrętnej logiki:
[IU]
I na koniec najlepsze, czy odpowiedź na pytanie, co się
dzieje, gdy ludzi poniesie fantazja. Niemalże ułańska… Utajone znaczenie
niepozornych nazw może onieśmielać swoim głębokim przesłaniem. Weźmy np. taką
IU. Jest to skrót od
I and You („ja i ty”. Za skromna to
panienka nie jest, stawiając siebie na pierwszym miejscu ;), co w teorii ma
oznaczać, iż „ja i ty możemy stać się jednością przez muzykę”. Pomijając
frapującą tendencję koreańskich gwiazd do łączenia się w jedność, nazwa może
sugerować równie dobrze rozdwojenie jaźni albo inną wewnętrzną niespójność.
Albo można sobie poczytać dosłownie jako „ijuuuu”, inną wersję poczciwego
„fuj”, gdy zobaczy się coś niesmacznego. I to wcale nie ja wymyśliłam tą
interpretację!
Simon jest dużo
bardziej kreatywny niż ja :P
4minute też
błysnęły kreatywnością (a dziewczyn w zespole 5, o ironio), gdyż ich nazwa to
„cztery minuty, podczas których uwiodą publiczność swoim urokiem” albo (wersja
nr 2) z racji tego, że „4” można odczytać literalnie jako cyfrę cztery („four”) albo angielskie „for”, które brzmi dokładnie tak samo, co
z kolei tłumaczy się jako „for minute (przez minutę) dziewczyny dadzą z siebie
wszystko”. Nie mam pytań… Nie byłam co prawda nigdy na koncercie 4minute, ale
średnio zachęcają mnie do zainwestowania kasy w bilet, bo obietnica jednej
minuty dobrej zabawy jakoś średnio mnie nie nęci… Chociaż, czy one aby na pewno
miały na myśli koncerty?
To jeszcze nie koniec matematyczno-lingwistyczno-frapujących
zagadek. f(x) poszły w swojej
filozofii jeszcze krok dalej. Odczytując nazwę wprost, jako matematyczną
funkcję, gdzie pod „x” można podstawić dowolną wartości i otrzymać za każdym
razem inny wynik, producenci wywiedli teorię, że dziewczęta, analogicznie,
potrafią dostosować się i poradzić sobie w każdych warunkach (wow! Głębokie!).
Jest jednak i drugie dno! „f” oznacza „flower”
a „x” to symbol damskiego chromosomu X, więc nazwa daje nam do zrozumienia, że
mamy do czynienia z girls bandem, gdzie niewiasty piękne są i eteryczne niczym
polne kwiatuszki… Odnoszę wrażenie, że twórca tej nazwy wciągał to samo, co
kreatywny ojciec (matka?) nazwy MBLAQ.
Do chłopców z CN Blue
najwyraźniej doleciały opary pomysłowości wspomnianych wyżej autorów, bo
również się twórczo nie oszczędzali. Zaczyna się niezobowiązująco, bo CN to
skrót od Code Name, czyli kryptonim
Blue, ale BLUE, to bynajmniej nie niewinny, niebieski kolorek, a kolejny skrót
pochodzący od pierwszych liter „indywidualnego wizerunku” każdego z członków. I
tak mamy B od „Burining”, a więc
płonąco-gorącego Lee Jong Hyuna, potem
L od „Lovely”, uroczego Kang Min Hyuka, U od „Untouchable”, nietkniętego (LOL!), albo
nie lubiącego, gdy się go dotyka (jeszcze lepiej) Lee Jung Shina oraz E od „Emotional”,
uczuciowego lidera Jung Yong Hwa. Jestem
pod wrażeniem pomysłowości, chłopaki.
Z resztą, nie tylko waszej…
Pozostałe WTF Moments:
Więcej na temat: