Pokazywanie postów oznaczonych etykietą manga. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą manga. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 11 lutego 2016

Manga z kabe-donem w gratisie

Ach, Japonio! Kraju, gdzie nawet najdziksze fantazje mogą się urzeczywistnić! Pamiętacie fenomenalny ściano-jebs? Jeśli nie, to zajrzyjcie tutaj, bo w te Walentynki jedna z księgarni japońskiej mangowej sieci Animate oferuje niezwykły gratis do zakupionych tomików!


Promocja obejmuje (niestety) tylko panów, ale warto by się przejść, żeby sobie chociaż popatrzeć. Tylko w tę niedzielę w sklepie Animate w prefekturze Niigata (ok. 320 km od Tokio) każdy klient płci męskiej może sobie wybrać dowolnego pracownika (również płci męskiej), który zrobi mu ściano-jebsa i wyszepcze do ucha kilka słów miłości.

Nie wiadomo, co to dokładnie będą za słowa, ale pomysłodawcy zapewniają, że klienci będą zadowoleni.


Nie wiem za to, czy męska część pracowników księgarni-mangarni jest równie zadowolona… No, ale czego się w Azji nie robi dla dobra firmy.

Tak swoją drogą, ta księgarnia Animate to jest ciekawe miejsce, gdzie zaobserwować można wiele kwiatków w rozkwicie. Internet aż nagrzewa się do czerwoności na samo wspomnienie pewnego pracownika owej sieci: Yuyi Uchida. Owy skromny, nie przeczuwający niczego 27-latek kilka lat temu stał się internetową sensacją. Niewiasty, nie tylko z jego rodzimego kraju, rozpisywały się nad jego wdziękami a wiele uczyniło nawet wycieczki do Osaki, by zobaczyć obiekt swoich fascynacji w naturalnym środowisku.

[Yuya Uchida

Sam Yuya Uchida wydaje się być raczej speszony niespodziewaną popularnością, jednak właściciel sklepu skrzętnie przekuł popularność swojego pracownika na biznes. W centralnym punkcie księgarni zainstalowano specjalny regał opatrzony nie dającym się przeoczyć napisem: „Yuya Uchida poleca”. Uchida, jako zadeklarowany miłośnik mang, wykłada tam swoje ulubione pozycje, by odwiedzające sklep panie mogły zabrać ze sobą coś więcej, niż tylko ukradkowo pstryknięte zdjęcie tyłeczka chłopaka.

[osławiony tyłeczek
źródło]

[Cóż to on dziś poleca?
źródło]

Czy należy mu się owa sława? Uśmiech na pewno ma uroczy. O reszcie się w końcu nie dyskutuje!

Zainteresowanym mogę zdradzić, że z wielką dozą prawdopodobieństwa Yuya Uchida wciąż pracuje w Animate Osaka Nipponbashi. Zapytany o kilka niedyskretnych szczegółów, jak np. upodobania w kobietach stwierdził, że jest otwarty na związki z paniami w przedziale wiekowym 24-40 lat!

Choć może to również być chwyt marketingowy, by nie ograniczać napływu potencjalnych klientów księgarni ^^

Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com

piątek, 29 stycznia 2016

Dzień z życia reżysera anime

Czy fan anime może wyobrazić sobie lepszą pracę, niż bycie reżyserem filmów i seriali owego gatunku? Warto jednak zastanowić się nad wcielaniem w życie owych marzeń, bo rzeczywistość może okazać się zgoła inna od wyobrażeń!


Jak to w Azji i w pracy bywa… różowo nie jest. By nie powiedzieć, że jest dość strasznie i nieludzko. Reporterom jednego z moich ulubionych portali o tematyce azjatyckiej, Rocketnews24.com, udało się jakimś cudem dorwać jednego z przepracowanych, japońskich reżyserów i przeprowadzić z nim krótki wywiad.

Niech wypowiedzi pana Azumy Tani, który pracuje dla znanej wytwórni Dream Link Entertainment, mówią same za siebie.

Jak to jest być reżyserem anime? Opowiedz nam o typowym dniu ze swojego życia.

Praca nad anime dzieli się na dwie fazy: pisanie i animowanie. Podczas produkcji „Glass Kimen” [film o pełnym tytule „Glass Kamen Desu Ga” (“Jestem szklaną maską, i co z tego?”). Jest to pierwsza pełnometrażowa ekranizacja drugiej, najlepiej sprzedającej się mangi dla dziewcząt w całej Japonii! Wcześniej postało już kilka seriali i live action na jej bazie] wstawałem około 7:30, oglądałem jeden z moich ulubionych programów w telewizji „Ama-chan”, a potem zabierałem się do rysowania. Około godziny 10-tej ludzie zaczynają pojawiać się w biurze, więc jest ciężej skoncentrować się na pisaniu. Dlatego jest to też zwykle czas, kiedy przerzucam się na animowanie. Pojawiają się moi koledzy z zespołu i pokazują mi nad czym pracują, więc przez cały dzień ludzie zadają mi różne pytania. Daję im wskazówki, mówię, co jest dobre, a nad czym trzeba jeszcze popracować, itp. Idę na lunch około 2 po południu. Najczęściej kupuję bento w okolicznym sklepiku, albo, jeśli mam taką zachciankę, jem ramen w restauracji na rogu, niedaleko biura.

[przynajmniej jest z czego wybierać. Półka w sklepie z rożnorakimi bento]

Więc jesteś w biurze przez większość czasu?

Podczas pracy nad „Glas Kamen” spałem w biurze większość nocy. Jadłem kolację około 10 wieczorem – znów albo ramen albo bento – po czym ponownie zabierałem się do pracy. Szedłem spać ok. 2 w nocy.

Czy w ogóle wychodziłeś z biura?

Musiałem kilka razy jechać do studia nagrań, by nadzorować pracę aktorów, którzy udzielili głosów postaciom z anime. Jednak opuszczałem biuro, jechałem tam na rowerze, słuchałem przez kilka minut, udzielałem mojej aprobaty, po czym znów wracałem rowerem od biura.

[król szos]

Gdzie spałeś?

Mam matę tatami, na której kładłem się spać w jednej z sal konferencyjnych, brałem pluszową maskotkę jednej z postaci z „DLE” i używałem jej jako poduszki. Kiedy śpisz na podłodze, wszystko zaczyna cię swędzieć, więc nie jest to najbardziej przyjemne nocne doznanie. Zakończenie pracy nad „Glas Kamen” zajęło nam około 3 miesięcy i byłem w biurze przez większość tego czasu. Jeśli spędzisz zbyt wiele dni pod rząd w biurze, zaczynasz wariować. Dlatego też pod koniec produkcji wracałem do domu w większość dni. Jednak moja żona i dzieci już spały, gdy przychodziłem do domu w nocy i czułem się źle, budząc ich rano.


Jak często widujesz swoją rodzinę?

Kiedy pracowaliśmy nad “Glas Kamen” zjadłem kolację z moją rodziną raz.

Masz czas na swoje hobby?

Nie bardzo. Jednak jestem szczęściarzem, bo moim hobby jest jeżdżenie na rowerze. Więc gdy jadę do i z biura, albo do studia nagrań, mam kilka chwil, by cieszyć się jazdą na rowerze. Używam aplikacji na telefonie „Strava”, która zapisuje twoją trasę, mierzy czas, średnią prędkość itp., a potem porównuje twoje wyniki z innymi cyklistami w okolicy. Mogę z dumą powiedzieć, że jestem najszybszym rowerzystą na trasach wokoło mojego biura. Raz miałem szczęście na światłach i moja średnia prędkość wyniosła 62km/h. [Tak na marginesie, jest to prędkość większa, niż dopuszczalna dla samochodów jeżdżących po miastach!]


Kiedy jesteś na rowerze, myślisz o anime?

Nie, nie. Jest to czas, kiedy mogę zupełnie oczyścić swój umysł. Dosłownie nie myślę o niczym, kiedy jestem na rowerze.

Kiedy jesteś więc najbardziej kreatywny?

Po 22-drugiej ludzie wracają do domów i jestem wtedy tylko ja i jeszcze kilku innych, więc biuro staje się spokojne i jest to czas, kiedy naprawdę mogę myśleć kreatywnie. Piję również mnóstwo napoi energetycznych i żuję gumę – pomaga mi to myśleć. Raz wypiłem za dużo napoi z kofeiną i moja klatka piersiowa zaczęła boleć. Pomyślałem, że mogę dostać zawału serca, jeśli wciąż będę tak dużo tego pił, więc obecnie się ograniczam.

 [Azuma Tani w akcji]

W tym momencie jeden ze stażystów pana Tani przerwał rozmowę, opowiadając coś z przejęciem i reżyser musiał pognać na pomoc. Tak też zakończył się wywiad, potwierdzając tym samym słowa pana Tani. Nic nie jest ważniejsze niż anime!

Dzieło pana Tani można już zobaczyć w Japońskich kinach. Na nasze laptopy trafi na pewno później, ale póki co można obejrzeć zapowiedź filmu (niestety, tylko w oryginalnej wersji językowej).


Źródło:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com

niedziela, 22 listopada 2015

Burikko – już bardziej kawaii się nie da!

Myśleliście, że koreańskie aegyo jest przesłodzone? Poznajcie zatem japońską burikko!


Burikko znaczy mniej więcej tyle co „udawane dziecko”. Mianem tym określa się dziewczęta, które bardzo usilnie starają się być przeurocze i przesłodkie, posuwając się w swoim kawaii do granic absurdu.

Oto kilka charakterystycznych cech, po których najłatwiej poznać burikko:
  • mówi o sobie w trzeciej osobie,
  • lekko sepleni,
  • używa głosu znacznie wyższego, niż jej naturalny,
  • ma tendencję do trzymania (i o zgrozo, czasem też chodzenia!) ze stopami skierowanymi do środka,
  • udaje naiwną,
  • wstępuje w nią trzylatek, kiedy w okolicy pojawiają się faceci,
  • posiada spojrzenie spłoszonej łani,
  • bawi się łyżką czy pałeczkami podczas jedzenia,
  • kiedy słucha, przechyla głowę,
  • nawet gdy pije, wygląda to uroczo.

Burikko uwielbiają słodkie stroje i dodatki, entuzjastycznie reagują na wszystko, co je otacza i potrzebują, by ktoś poprowadził je za rączkę, gdy tylko na horyzoncie pojawiają się problemy.

I jak absurdalne się wydaje, by ktoś dorosły i o zdrowych zmysłach chciałby się tak zachowywać, tak i wątpliwe jest, by ktokolwiek lubił przebywać z osobą, która udaje trzylatka. Niezbadane są jednak meandry ludzkiej psychiki, gdyż w Japonii jest naprawdę zatrważająco wielu facetów (i kobiet!), którzy uwielbiają burikko!


Czar nieporadnych dziewczynek przemawia przede wszystkich do facetów dość nieśmiałych i mających niezbyt wysoką samoocenę. Współczesne dziewczyny: znające swoją wartość, zdecydowane, wiedzące czego chcą i tym samym wymagające w stosunku do swoich partnerów, przerażają wielu mężczyzn (więcej tutaj). Ci, którzy mają słabość do burikko, podkreślają, że takie dziewczyny łatwo jest zrozumieć (przynajmniej w kwestii ich uczuć) i nie wiele trzeba, by sprawić im radość. Nad wyraz entuzjastycznie reagują na wszystkie pomysły swojego ukochanego i z przesadną ekscytacją przyjmują każdy jego prezent. Burikko pozuje na uległą i prostolinijną. Nigdy nie będzie żądać, a ewentualnie uroczo prosić. Będzie wpatrywać się w swego wybranka owymi ogromnymi oczyma łani i wielbić ziemię, po której stąpa.

Tyle wyobrażeń.

Czy rzeczywiście owe dziewczęta są tak uległe i głupiutkie na jakie pozują? Może jedna na kilkadziesiąt (-set?). Bywają burikko, które prezentują wymieniony wyżej zestaw zachowań niezależnie od tego, z kim mają do czynienia. Czy są w towarzystwie samych kobiet, czy mężczyzn, zachowują się wciąż tak samo. Te dziewczęta być może naprawdę są tak przesłodkie i po prostu nie potrafią inaczej. Te jednak, które przemieniają się w kilkulatki tylko, gdy na horyzoncie pojawia się samiec, raczej nie są tak naiwne, na jakie chcą wyglądać.


Wiele dziewcząt postanawia zostać burikko, by zwiększyć swoją atrakcyjność w oczach mężczyzn. Jest to rodzaj auto-promocji. Wiele burikko ma swoje profile na Instagramie i zalewa media społecznościowe nawałem przeuroczych selfi, gdzie aż roi się od kokardek, koronek i nieporadnych minek.

Co ciekawe, nawet niektóre kobiety lubią towarzystwo burikko. Jak twierdzą, takie dziewczyny emanują pozytywną energią i optymizmem. Nie można też zapominać, że Japonia ma zbiorowego fisia na punkcie kawaii, więc ich tolerancja na słodycz jest zdecydowanie większa niż nasza. To co nam wydaje się absurdalne, dla nich jest zaledwie odrobinę przesadzone.


Jak mniemam, manga i anime ma wiele wspólnego z rozwojem ruchu burikko. Japończycy znani są z zatracania poczucia rzeczywistości i ożenku z postaciami z gier komputerowych, tudzież randek z kobieto-poduszkami (więcej tutaj). Dziewczęta musiały zauważyć, że przesadne kawaii oraz ogromne oczy to coś, co facetów kręci i popłynęły z nurtem.

Czyżby wpłynęły obecnie na zbyt głębokie i mętne wody?

Co o tym sądzicie?


Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com

piątek, 1 maja 2015

Japończycy rozpracowani: 9 typów japońskich mężczyzn


Wygląda na to, że japońska miłość do kategoryzowania i układania wszystkiego w zgrabny rządek właśnie strzeliła mieszkańcom Kraju Kwitnącej Wiśni w kolano. Wcześniej analizowaliśmy listę przymiotów, jakimi powinien legitymować się perfekcyjny materiał na dziewczynę (do poczytania tutaj), a teraz to kobiety skatalogowały swoich panów w dziewięciu kategoriach. Jeśli więc do kogoś przylgnie niezbyt pochlebna łatka, może zapomnieć o podrywaniu dziewczyn! Ciężko orzec, czy klasyfikacja jest uniwersalna, czy tyczy się tylko japońskich mężczyzn. Większość opisów wydaje się być jednak podejrzanie trafnych...

Bez zbędnych wstępów, przejdźmy zatem do konkretów:

Mięsożerca


U nas znany jako Macho. Męski, szorstki i nieogolony. Lubi zdobywać. Mając takiego w domu, trzeba nastawić się na długie i samotne godziny spędzone na zmywaku i zbieraniu jego brudnych skarpetek, bo to poniżej męskiej godności, by angażować się w prace domowe. Lubi rozstawiać kobiety po kątach, mieć decydujące zdanie i nigdy nie zamyka sobie furtki, za którą mógłby sobie przygruchać kolejną niewiastę.

W japońskiej wersji, mięsożerca skoncentrowany jest mocno na swoim wyglądzie. Spędza masę czasu przed lustrem, układając każdy włosek we właściwą stronę i wydając fortunę na dizajnerskie ciuchy.

Może i seksowny na pierwszy rzut oka, ale lepiej unikać.

Roślinożerca


Roślinożerca nie skrzywdziłby muchy. Jest nieśmiały, trochę zahukany i niepewny siebie. Spodoba się miłośniczkom słodkich chłopców, którzy nie ośmielą się podskakiwać w związku. Będzie dbał o wybrankę swojego serca i raz po raz zaskakiwał ją uroczymi prezencikami. Tyle, że żeby doczekać się związku z roślinożercą trzeba wziąć sprawy w swoje ręce, bo inaczej zdążycie się zestarzeć, nim on zbierze odwagę, by zaprosić was na randkę!

Szparag w bekonie


Tutaj zaczynają się co najmniej ciekawe analogie gastronomiczne. Szparag w bekonie na pierwszy rzut oka wydaje się być mięsożercą (bekon), ale jeśli się go lepiej pozna, można dotrzeć do jego miękkiego, roślinnego wnętrza. Czyli taki słodziak, co to tylko udaje twardziela. Niby jest pewny siebie, będzie za wszelką cenę starał się ci zaimponować, zrobi nawet kabe-dona, ale jeśli w tej sytuacji zamiast opodwiednio się zawstydzić i uciec wzrokiem, pójdziesz krok dalej i postanowisz wgryźć się w to wiszące nad tobą mięsko, szparag może wyskoczyć ze swojego ukrycia i przerażony, schować się w krzakach.

Tak naprawdę szparag w bekonie tą swoją pozowaną mięsożernością z całych sił usiłuje ukryć przed światem swoje kompleksy i brak wiary w siebie. Znam takiego jednego i bardzo nie polecam!

Japoński gołąbek


Zupełne przeciwieństwo szparaga. Jak natura gołąbka sugeruje, liście miękkiej kapusty skrywają mięsiste nadzienie. Gołąbek jest więc uprzejmy i ujmujący w obyciu, łatwo się z nim rozmawia i miło spędza czas, jednak naprawdę nie jest taki miękki i ugodowy, jaki się wydaje na pierwszy rzut oka! Jest twardy i męski kiedy trzeba, ochroni swoją niewistę przed niebezpieczeństwem i nie ulęknie się trudnych sytuacji.

Jest to ponoć ulubiony typ Japonek!

Kremowy mężczyzna


Delikatne rysy twarzy, skóra gładka jak pupcia noworodka, urocza osobowość. Jeśli trzeba, potrafi jednak złoić skórę zbirom i stanąć mężnie do boju z całym światem, jeśli kotkolwiek ośmieli się skrzywdzić jego ukochaną. Ugotuje dla ciebie obiad (i pozmywa po nim!) ale w sypialni miotnie tobą na łóżko i odda się ekscytująco bezeceńskim czynom. Brzmi jakoś podejrzanie podobnie do opisu głównego bohatera z dziewczyńskiej mangi, którą poczytujesz do poduszki? Ano, zbyt to piękne, by było prawdziwe...

Mleczko sojowe


Większości dziewczyn łatwo dogadać się z mleczkiem sojowym, bo mają bardzo podobne zainteresowania. Ten facet zdrowo się odżywia, pija mleczko sojowe, bo to dobrze robi na cerę, pracowicie wciera odżywkę we włosy i nigdy nie pójdzie spać bez kremu na noc na twarzy. Taki współczesny bishonen, celebrujący swą urodę.

Hiena


Wydaje mu się, że jest mięsożercą, ale brak mu uroku i charyzmy, więc kobiety omijają go szerokim łukiem. Hiena wybiera na swoją ofiarę dziewczyny, które dopiero co zostały porzucone, albo cierpią z jakiegoś innego powodu i dlatego też stają się łatwym łupem dla każdego, kto tylko okaże im odrobinę zainteresowania.

Dosłużenie się takiej łatki oznacza randkową śmierć, bo kto chciałby związać się z jakimś zmirzgłym dziadem, co to usiłuje wyrwać, wszystko co się rusza we wsi? A fe!

Poszczący


On ponad jest takimi ziemskimi przyjemnościami jak kobiety i randkowanie. Jego kręcą imprezy w męskim gronie, gry wideo i rozwijanie swoich hobby. Nie, nie! To nie gej. On po prostu otwarcie stwierdza, że miłość nie warta jest jego czasu. Bo świat jest zły i okrutny a nikt go nie rozumie! Mniemam, że to w większości tylko przejściowa faza po jakimś burzliwym rozstaniu. Chłopie, weź się garść i idź się ogarnąć!

Otaku


Japonki uważają otaku za dziwadła z okropnym wyczuciem stylu, które straciły kontakt z rzeczywistością. Fakt faktem, że zaangażowanie otaku w ich hobby dalece może wykraczać poza zdrowy rozsądek (np. tutaj), ale w większości te chłopaki dają się lubić. Może i nie szukają miłości, ale jak już ich dopadnie, nie zrezygnują z niej, będą czuli i wyrozumiali. Są ciut niedojrzali, więc czasem będą potrzebowac twojego wsparcia tudzież kopniaka w dobrą stronę, ale też na pewno nie pozwolą ci się nudzić. Prawdziwe z nich słodziaki.

Otaku nigdy cię nie zdradzi (no, chyba, że wirtualnie ze swoją ulubienicą z gry wideo :P) i za nic w świecie nie będzie chciał cię stracić.

Jak myślicie, nasze europejskie chłopaki podpadają pod te kategorie? Jaki jest Wasz ulubiony typ? Dajcie znać w komentarzach!

Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com

piątek, 10 października 2014

Przepis na dziewczynę doskonałą! Made in Japan

Ach ci Japończycy. Oni to lubią mieć wszystko usystematyzowane, rozpisane na syndromy, nazwane i skatalogowane. Czemu więc nie stworzyć prostego przepisu na dziewczynę doskonałą? Jedno z czasopism adresowanych do młodych mężczyzn stworzyło listę 23 punktów, które składają się na obraz niewiasty z męskich marzeń i snów.

[Dziewczyna idealna!]

Przeanalizujmy zatem ten jednostronicowy artykulik i sprawdźmy, jak wygląda perfekcyjny materiał na towarzyszkę życia (albo przynajmniej jego części).

  1. Urocza buzia, dołeczki, gdy się uśmiecha i naturalny, dyskretny makijaż
  2. Długie, czarne, lekko falujące włosy
  3. Wzrost: 160 cm
  4. Waga: 48 kg
    Czy będzie dla Was zaskoczeniem, jeśli napiszę, że idealna dziewczyna ma niedowagę? Japończycy zdają się mieć fisia na punkcie tej czwórki z przodu kilogramów (jak długo nie jest to trzy-cyfrowa liczba :D). Cokolwiek przekraczającego 50 to już fe-fe, 60kg na kręgosłupie to w ogóle obelga i obraza czci niewieściej. Mimo ruchu dziewcząt-pianek (więcej tutaj), niestety, niedożywienie nadal w modzie.
  5. Miseczka C
    Wyczytałam gdzieś, że to niby najpopularniejszy rozmiar w Japonii, ale albo ja miałam niefarta i widziałam tam tylko niezbyt obdarzone kobiety, albo wata jest tam równie popularna ^^
  6. Typ osobowości „S”


    [więc mówisz, że lubisz dziewczyny o silnej osobowości... ]

    Ktoś kiedyś przywiózł do Japonii pojęcia sadyzmu i masochizmu i tak się one lokalsom spodobały, że zyskały nowe życie i znaczenie. W randkowym slangu S (od sado) i M (od maso) nie odnoszą się do seksualnych preferencji, a raczej do typu osobowości. S to lekko złośliwy typ, który raczej będzie się nabijał z partnera i dręczył go małymi psikusami, niż pozwalał sobie na personalne wycieczki we własnym kierunku. Ciężko orzec, czy wybór tego typu osobowości powodowany jest tym, że silne kobiety wydają się być Japończykom pociągające, czy może po prostu dobrze mieć w związku jakieś urozmaicenie, a faceci są zbyt leniwi, by samemu podjąć inicjatywę.
  7. Pachnie mydłem
    Hmmm… Sztachnij się feromonem? :D
  8. Osobowość tsundere
    Tsundere to kolejne pocieszne określenie ludzkiego usposobienia. Termin wywodzi swój rodowód z mang i anime, gdzie aż roi się od bohaterek obdarzonych takim charakterkiem. Jest to mieszanka dwóch pojęć:
    tsun tsun (typ łatwo irytujący się) i dere dere (słodki, uroczy, ujmujący i opiekuńczy). Taka dziewczyna zawsze będzie gotowa spędzić w kuchni trzy godziny, by wyczarować 5-daniowy obiad i tort szwardzwaldzki na deser, byle tylko sprawić radość temu jedynemu. Gorzej jednak, jeśli ukochany zacznie marudzić, że zupa za słona albo za dużo jest wisienek na torcie. W takiej sytuacji wskazane jest pochowanie ostrych narzędzi zawczasu.
    Mój mężczyzna wie już, że nie kwestionuje się smaku moich potraw ^^



    [och, więc nie smakuje?]

  9. Często mówi baka
    Pojęcie
    baka (dosłownie: głupek) znane jest aż za dobrze wszystkim miłośnikom anime. Japończycy znajdują coś ponętnego w wyzywaniu ich od ćwierćinteligentów. No cóż, każda nacja ma jakiś swój fetysz. Koreańczycy lubią, jak się na nich woła oppa! (więcej tutaj), Japończycy lubią uchodzić za głupków.
  10. Nosi słodkie i urocze ubrania
    To jestem akurat w stanie zrozumieć. Sama mam fisia na punkcie uroczych i dziewczęcych strojów!
  11. Hobby: gotowanie


    Hmm… Widać, powiedzenie „przez żołądek do serca” jest uniwersalne na całym świecie.
  12. Ulubiony rodzaj muzyki: rock
    Chyba wiem, o co tu może chodzić. Jeśli dziewczyna lubiłaby pop, istniałoby duże prawdopodobieństwo, że szalałaby za jakimś boys-bandem składającym się z pięciu czy więcej kwiatków, a takiej konkurencji nikt nie lubi! Czyżby jednak twórcy artykuły zapomnieli, że istnieje taki nurt w Japonii jak visual-rock? :>

  13. Ulubione danie: lody o smaku zielonej herbaty
    Czyli, że opadam z randkowej giełdy, bo kocham czekoladę?
  14. Miała dobre oceny z przedmiotów artystycznych i literatury
    Ach ten nieodparty urok artystycznej duszy. Pociągający jest widok pięknej niewiasty, która siedzi przed sztalugami, z nieobecnym wyrazem twarzy. Albo może po prostu faceci zawczasu chcą być pewni, że dziewczyna będzie mieć problemy z zatrudnieniem i będzie siedzieć w domu, gotując 5-daniowe obiadki i kręcąc lody o smaku zielonej herbaty?
  15. Miała dobre oceny, ale nie była to najwyższa średnia w klasie
    No tak, dziewczyna powinna być wystarczająco elokwentna, by stanowić rozumnego partnera do rozmowy, ale Boże broń, nie powinna przewyższać inteligencją swojego wybranka. I powinna mieć też długie włosy, żeby dało się ją łatwo zaciągnąć do jaskini (patrz punkt 2).
  16. W szkole należała do klubu tanecznego
    Co by była giętka i smukła jak trzcina i wieczorami rozpalała męskie zmysły pląsami.
  17. Nie lubi ćwiczeń
    Hm… To ma być w końcu giętka i smukła, czy nie? I jak do tego wszystkiego ma się ten taniec? To nie ćwiczenia?
  18. Ma młodszego brata
    Więc wie, jak się zaopiekować nieporadnym chłopcem. Gorzej tylko, jak jej S/tsundere charakterek rozstawia braciszka po kątach.
  19. Jej zwierzątko to pluszowy pudel
    Pudel? I do tego pluszowy? Ciekawe, doprawdy…
  20. Ulubiona manga: One Piece

    I znów wypadam z randkowego obiegu, bo uwielbiam
    Inuyashę… Jak to dobrze, że mój wybranek nie jest Japończykiem, to nie wie jak niedoskonały model sobie wybrał :P
  21. Pracuje na pół etatu w kawiarni
    I kręci tam lody o smaku zielonej herbaty!
  22. Często używa popularnego Mogu Mogu Brown jako swojej stopki pod postami
    Oj, coś czuję, że w japońskim internecie aż zaroi się od tego sympatycznego misiaczka…


  23. Jeśli zapytasz, jaki typ facetów lubi, powie: „Ktoś, kto jest miły, jak ty”
    Och, jak słodko ^^

Czy tylko mi się wydaje, że z tego artykułu wynika jasno, że Japończycy to strasznie leniwi przedstawiciele gatunku męskiego, którzy nieszczególnie przejawiają chęć podjęcia inicjatywy? Całe szczęście, że tak samo jak nie wszystkie kobiety, które miały w rękach Cosmopolitan to demony seksu, tak samo nie każdy Japończyk marzy o tym, by jego wybranka spełniała wszystkie te punkty. Chyba. ^^

[ach, gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy...]

P.S. Przypominam, że dziś ostatni dzień na sprawienie sobie wypaśnej „nikt-takiej-nie-będzie-miał” koszulki  ze swoim imieniem w Hangul! Szczegóły na FB!



Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com

czwartek, 7 sierpnia 2014

Ściano-jebs! Czyli o podniecającym fenomenie kabe-don

Jak wiadomo nie od dziś, kobieta to bezwolne stworzenie, które lubi, gdy silny samiec ciąga je gdzieś za nadgarstek, tudzież utrzymuje w miejscu przemocą. Która to dziewczyna nie marzy, by jakiś pan pochylił się nad nią, przyszpilając jej ramiona do ściany, lub generalnie o ową ścianę ją rzucił. Eh, fantazje…


To co wygląda emocjonująco na ekranie tudzież na papierze, nie do końca musi być tak fajne w rzeczywistości. Ja bym raczej przyłożyła pierwszemu, który chciałby mnie gdzieś zaciągnąć wbrew mej woli, nie mówiąc już o tym, że nie życzę sobie, by ktoś miotał mną po ścianach. Koreańskie dramy nie mają jednak racji bytu, jeśli nie ukaże się w nich choć kilka scen ciągnięcia głównej bohaterki za rękę przez swojego przyszłego (więcej o stałych punktach programu w dramach tutaj), za to japońskie mangi pełne są fenomenu zwanego kabe-don, czyli sytuacji, gdy silna męska postać uderza dłonią/pięścią w ścianę, by tym samym zatrzymać (najczęściej) zlęknioną niewiastę. Nie dość, że delikwent pokazuje w ten sposób swoją samczą siłę, to jeszcze znajduje się nagle tuż-tuż wybranki swego serca… Emołszyn latają, romans wisi w powietrzu! Termin kabe-don oznacza tyle co „ściano-jebs!” (kabe znaczy ściana a don to po prostu dźwięk uderzania w coś twardego), a więc idealnie obrazuje naturę fenomenu. Każdy, kto trzymał w ręku mangę, lub obejrzał chociaż kilka anime doskonale wie o czym mowa.

 [och, taka jestem zniewolona...]

Japończycy pokochali kabe-don na swój sposób i w internecie można znaleźć radosną twórczość na temat. W Kraju Kwitnącej Wiśni wszystko trzeba skategoryzować i nazwać, więc nawet kabe-don doczekał się podziału na typy:

1: Standardowy kabe-don
2. Co nie co drapieżny kabe-don
3. Miły kabe-don (prawie jakby gościu chciał zrobić tulu tulu)
4. Cykada-don, lub ninja-don, jak kto woli

Portal Rocketnews24 sugeruje, że zapomniano pewnie o ostatecznej wersji kabe-dona:


Są też cosplaye albo live action, jak np. te:



 [znalezione na k\Kanwakyu_dai]

Gdy ściano-jebsuje nas ktoś w typie Joowonka (Joo Won) czy innego Kang Ji Hwana, to pewnie można by wybaczyć gwałtowność aktu i nie jedna by się zarumieniła. Gorzej, jeśli robi to ktoś takiej urody:


Jak bronić się przed niechcianym kabe-donem? Pewien Japończyk występujący na Tweeterze pod pseudonimem Nakashima723 przygotował mały poradnik dla dziewcząt, jak radzić sobie w podobnych sytuacjach! Jego kurs obejmuje cztery stopnie wtajemniczenia. W zależności jak bardzo irytuje nas ściano-jebsujący delikwent, możemy zacząć od delikatnego dania do zrozumienia, że nie podoba nam się zaistniała sytuacja, albo od razu można przejść do akcji, która może skończyć się wielomiesięczną hospitalizacją nieszczęśnika. Tak więc bazując na stopniu naszego zniecierpliwienia, możemy zastosować różne techniki:

Stopień I
Ta prosta acz dotkliwa technika wyraźnie zasygnalizuje kabe-donowi, że ma się odkleić od ściany i tym samym od nas. Należy wystosować szybki „kłujk” usztywnioną dłonią i wbić się paluchami w miejsce zaraz pod pachą natręta. Takie dziabnięcie w żebra na pewno ostudzi jego romantyczne zapały.

Stopień II

Gdy dziabanie w żebra nie pomaga, zależy odwołać się do siły pięści. Celować należy w środek klatki piersiowej, mniej więcej na tym samym poziomie, na którym znajdują się jego łokcie. Ta zapierająca dech w piersiach technika bez wątpienia odsunie nieszczęśnika od nas na kilka kroków. Gdy zegnie się w pół, można od razy zakończyć sprawę zdecydowanym podciągnięciem kolana… ^^ To taki dodatek ode mnie ^^

Stopień III
Drań zasługuje na więcej? Wymierzmy mu zatem porządnego sierpowego w szczękę! Czy będzie to prawy czy lewy sierpowy, zależy od pozy natręta. Jedna z jego dłoni będzie spoczywać na ścianie tuż obok Twojej głowy, ale druga pewnie włożona będzie nonszalancko w kieszeń, bo przecież gościu sądzi że jest taki cool! Wykorzystaj tę lukę w jego defensywie i sprezentuj mu szybkie uderzenie w bok szczęki. Znawcy tematu mówią, że uderzenie z boku ma większą szansę pozbawić napastnika świadomości, niż proste walnięcie, więc… do dzieła!

Stopień IV, ostateczny

Jeśli już naprawdę nie możesz znieść towarzystwa namolnego kolegi, przykucnij i całym impetem walnij go z główki w szczękę. Ta technika może okazać się nawet śmiertelna, więc lepiej stosować z umiarem, jeśli nie chcemy mieć problemów z policją.

A tak w ogóle, to ja nikogo do przemocy nie namawiam, tak sobie tylko tłumaczę, co znalazłam ciekawego ^^

Skośnooki Blog® nie ponosi odpowiedzialności za przypadkowe bądź celowe skutki użycia przedstawionych tu technik.

Swoją drogą, lepiej po prostu dziewczyn nie zaczepiać ^^


Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...