czwartek, 24 maja 2012

Girls bandy i "zboczeni" ajushi

W świecie k-popu istnieją fani wszystkich możliwych gatunków. Kobiety i mężczyźni, starsi i młodsi, fani maniakalni i bardziej normalni, anty-fani i sasaeng-fani, fani zrzeszeni i wolne rodniki. I dobrze, że (niemal) dla wszystkich jest miejsce w kolorowej i wesołej k-popowej rodzinie. Zostawmy temat fanów ekstremalnych, bo o tym było już dużo powiedziane. Tym razem przyszedł czas, by przyjrzeć się bliżej „wujkom”, czyli panom po 30-stce, którzy szaleją za girls bandami.


Myślę, że w naszej kulturze zwariowany pan lat 30, 40 albo i nawet 50+, który ze szczenięcym entuzjazmem ogląda najnowszy klip swojego ukochanego girls bandu i maszeruje dziarsko na koncerty, jest zjawiskiem egzotycznym, by nie powiedzieć dziwacznym. U nas przyjęło się, że pop w wydaniu grup z tańcem synchronicznym zarezerwowany jest wyłącznie dla nastolatków. A koreańska baza ajushi to nie byle jaka publika. Obecnie trend jest taki, że wytwórnie chętniej wypuszczają nowe girls bandy, bo te w 90% przypadków zwrócą koszty treningu (chciałam powiedzieć produkcji :/). Zawsze znajdą się jacyś ajushi, którzy będą wspierać swoje „siostrzeniczki” i zagrzewać je do boju. Kobiety są bardziej kapryśne i nigdy nie wiadomo, czy spodobają im się nowi piękni, pląsający chłopcy.

Zespoły takie jak Girls’ Generation (SNSD), Wonder Girls, KARA czy T-ARA to właśnie te, które fani ajushi ukochali sobie w szczególności. SNSD bezapelacyjnie znajduje się na szycie tej listy i dziewczęta (ich producenci?) robią wszystko, by ich „wujkowie” czuli się usatysfakcjonowani. Jak? Do bólu wykorzystując koncept aegyo, o którym wiąż tyle jest tu mowy (artykuły tutaj i tutaj). Jaki jest związek pomiędzy aegyo i „zboczonymi” ajushi? Zadziwiająco prosty.


Ci, którzy zaglądają na mojego bloga od dłuższego czasu albo interesują się socjologicznymi zjawiskami w Korei, na pewno wiedzą, że społeczeństwo państwa półwyspu jest jednym z bardziej dynamicznie zmieniających się na świecie. W przeciągu ostatnich 10-20 lat dokonała się swoista rewolucja, która odmieniła życie milionów kobiet (artykuł tutaj). Zamordystyczny patriarchat przeobraził się w bardziej współczesny i partnerski model społeczeństwa. Nie dajmy się jednak oszukać: przed Koreańczykami wciąż jeszcze długa droga do prawdziwego równouprawnienia i poszanowania praw kobiet. Wystarczy rzucić okiem na statystyki, by zrozumieć skalę problemu: w 2010 roku Koreanka dostawała 41% wynagrodzenia, które otrzymałby mężczyzna na tym samym stanowisku, klasyfikując tym samym Koreę na 104 miejscu na 134 możliwych w rankingu najbardziej szanujących idee równouprawnienia kobiet krajów. Co więcej, w 2009 przeprowadzono anonimowe telefoniczne badania na studentkach odnośnie ich relacji z mężczyznami i okazało się, że aż 78% z nich (!) doświadczyło przemocy psychicznej w związku. Z kolei w 2011 roku Ministerstwo do spraw Równouprawnienia i Rodziny przeprowadziło ankietę na temat przemocy domowej i połowa (!) respondentek przyznała, że jest ofiarą psychicznej albo fizycznej przemocy ze strony swoich mężów, czyniąc pokolenie 50-latek jednym z najbardziej nieszczęśliwych i sfrustrowanych na świecie. Te badania wykazały również, że w 2011 płace kobiet były o 38% niższe niż mężczyzn na tym samym stanowisku, ale ciężko powiedzieć, czy rządowe badania są aż tak godne zaufania.

W świetle powyższych danych ciężko uwierzyć, że Koreankom żyje się teraz dużo lepiej. Ale tak rzeczywiście jest. Kobiety od wielu lat walczą o swoje prawa i udało im się zyskać niezależność, prawo do pracy i opuszczenia przytulnych kuchni. Mężczyzna nie jest już tym jedynym, który zapewnia chleb rodzinie i podejmuje wszystkie decyzje. Takie zmiany, w silnie patriarchalnym społeczeństwie, gdzie poczucie męskości danego pana oparte jest na jego finansowym statusie, były potężnym ciosem w jego ego. Zwłaszcza w 1997 roku, kiedy na Azję spadł kryzys finansowy, wielu mężczyzn straciło pracę, druzgocąc przy tym ich poczucie własnej wartości, jako facetów.

Mniej więcej w tym czasie pojawiły się pierwsze girls bandy. Pierwsza generacja takich zespołów to m.in. S.E.S i Fin.K.L., które stały się pierwowzorami dla współczesnych gwiazd, takich jak: SNSD czy Wonder Girls. Ich piosenki otwarcie kierowane były do oppa, czyli starszych od siebie mężczyzn, wzywając ich imię cieniutkim, dziecinnym głosikiem i robiąc przy tym słodkie minki. Oczywiście, wcześniej piosenkarki również śpiewały do starszych mężczyzn, ale słowo oppa jako takie, bardzo rzadko znajdowało się w tekście piosenek.

 [S.E.S]

Obecnie słowo oppa nabrało niemal mistycznego charakteru. Nie ma chyba Koreańczyka, który w skrytości serca nie marzyłby, by niewinna niewiasta wołała tak na niego, swoim słodkim głosem. A czymże jest show-biznes, jeśli nie machiną do urzeczywistniania ludzkich pragnień? Mężczyźni dostają więc to, czego pragną: „Oppa, spójrz na mnie”, „Tak się wstydzę”, „Nie wiem, nie wiem”, „To mój pierwszy raz”, „Jestem taka beztroska”, „Nie myśl o mnie, jak tylko o młodszej siostrze”, „Nie wiem, czy zaraz się nie rozpłaczę”, „Och, taka jestem czasem głupiutka”, „Uwierzę we wszystko”. To tylko niektóre wyjątki z tekstów girls bandów, z czego ¾ można usłyszeć w przeboju SNSDOh”:


Ciekawe od kiedy oppa stali się tacy godni zaufania, skoro połowa mężów tłucze swoje żony, a sąsiedzi uważają, że to najzupełniej normalna rzecz katować swoją połowicę i nikt ani myśli pomóc nieszczęsnej (jak na przykład stało się w przypadku porwanej i zamordowanej dziewczyny, głośna sprawa z pierwszego kwietnia tego roku – szczegóły tutaj). Tego typu teksty i słodkie minki to poważny krok w tył na drodze do emancypacji i równouprawnienia. Mężczyźni, którzy nie potrafią odnaleźć się w nowym, rozwijającym się modelu społeczeństwa, gdzie kobieta również ma coś do powiedzenia i, nie daj Boże!, przynosi do domu wyższą wypłatę niż oni, czują się zagubieni i niemęscy. Współczesne kobiety ich przerażają i nie wiedzą, jak mieliby się zrealizować w związku z taką niezależną niewiastą.

Oglądanie występów słodkich i uroczych girls bandów jest jak balsam na ich skołatane nerwy. Tu wszystko jest, jak być powinno. Są śliczne dziewczęta, które pląsają beztrosko i uśmiechają się do swoich wspaniałych oppa, którzy prowadzą ich za rączkę przez życie. Noszą dziewczęce sukieneczki i kokardki we włosach (czasem większe od ich głów), są po dziecięcemu niewinne i ufne do świata, polegają na radach starszych i nie przeciwstawiają się ich woli. Gdy zaczynają karierę nie rzadko mają po 15-16 lat i starają się utrzymać dziecinny image jak długo tylko można, tworząc iluzję, że to rzeczywiście tylko dziewczynki, które będą grzecznie wykonywać polecenia. Ktoś pokusił się nawet o zestawienie piosenek girls bandów, by pokazać, jak często w tekstach pojawia się fraza ”몰라 (nie wiem)”. Jakość wideo niestety słaba, ale ilość piosenek, która się w nim znalazła, jest naprawdę zatrważająca:

 
Przy całym tym aegyo-niewinnym image, jaki dziewczęta starają się zachować, seksualne podteksty są bardziej niż oczywiste. Wystarczy pomyśleć o choćby „MisterKARY i ich słynnym kręceniu pupą, albo o ultra krótkich szortach, które noszą w wielu klipach i występach na żywo dziewczyny z SNSD, by nie mieć wątpliwości o czym mówię. Do tego dochodzi jeszcze masa prowokacyjnych zdjęć. Swojego czasu było głośno o Sulli, piosenkarce z f(x). Zdjęcie, do którego pozowała, z jednej strony podkreśla jej młodość (miała wtedy 15 lat) i niewinność (brak makijażu, bluzeczka w wisienki, kokardki), z drugiej zaś jej poza i lekko uniesiony rąbek króciutkiej spódniczki wywołuje (nie tylko) we mnie pedofilskie skojarzenia. Co ciekawe, właśnie ona ma podobno najwięcej ajushi fanów w całym zespole.

 [słynne zdjęcie Sulli z f(x)]

Właśnie to połączenie: niewinnych buź i kobiecych kształtów, udawania słodkich i naiwnych dziewczątek i prowokacyjnych tekstów i tańcy najsilniej oddziałuje na męską wyobraźnię. Mi ciężko oceniać, ale naczytałam się sporo wyznań i komentarzy i myślę, że nasi panowie też to potwierdzą: te grupy stworzone są po to, by stymulować męską fantazję. I bynajmniej nie taką dotyczącą sielankowych i niewinnych pikniczków na trawie (chyba, że takie wg Maneta). 


Nie oszukujmy się – show-biznes to cały czas domena mężczyzn i to oni odpowiedzialni są za promocję, teksty, muzykę, choreografię i image prowadzonych przez nich zespołów. Są to zazwyczaj panowie w sile wieku, którzy jak nikt znają pragnienia innych mężczyzn. W końcu kto, jak nie sami ajushi, wiedzą najlepiej, czego trzeba innemu koledze? A to, czy dana dziewczynka w zespole czuje się dobrze w narzuconej jej roli, kogo to obchodzi? Dziewczyny są zastraszane, że jeśli nie założą danego stroju, albo nie wygną się na scenie, tak jak choreograf każe, to wylecą z zespołu, bo są tysiące, które tylko czekają, by znaleźć się na ich miejscu. 60% piosenkarek przyznało, że było zmuszanych do noszenia skąpych stroi. Daje to pewien obraz tego, jak bardzo „naturalne” jest wszystko to, co oglądamy na naszych monitorach… Choreografie konstruowane są jednak zazwyczaj tak, by czuwające komisje i cenzorzy nie mogli się do niczego przyczepić, jednak przemycają jednocześnie tyle elementów, ile się da, które mają usatysfakcjonować męskich widzów. Stąd pozornie niewinne mundurki i nogi odsłonięte pod samą szyję, tak samo jest ze „sportowymi” szortami, „ujęciami na zboczeńca”, czyli filmowaniu z poziomu podłogi w górę. Przykłady sprytnych technik można mnożyć.


Przy całej tej machinie, która ma za zadanie obudzić w biednym facecie bestię, w Korei wciąż bardzo silne jest seksualne tabu. James z grandnarrative.com pisał, że nawet w barze po kilku piwach i w wyłącznie męskim towarzystwie, nie da się zmusić Koreańczyka, by przyznał, że dziewczyny z SNSD go podniecają. Takie wyznanie jest równoznaczne z przyznaniem się do bycia starym zboczuchem i delikatnie mówiąc, potępieniem społecznym. No bo jak to tak! Takie niewinne i słodkie dziewczynki miałby być obiektem czyichś sprośnych fantazji?! Olaboga!

Dlatego właśnie panowie 30+ sami siebie nazywają ajushi fanami, albo nawet lepiej samchon fanami. Samchon to dosłownie wujek, brat któregoś z rodziców. To słowo niesie zatem ze sobą skojarzenia z ciepłym, starszym mężczyzną, który kocha swoją siostrzeniczką czystą i szczerą miłością, dba o nią, jak rodzic dbałby o swoje dziecko. Ich zainteresowanie członkiniami girls bandów jest zatem czysto rodzicielką troską. Oglądają ich występy i rozpiera ich duma, że ich ukochana siostrzeniczka/bratanica jest taka piękna i utalentowana. Określenie samchon ma maskować brzydką, w ich mniemaniu, prawdę, że tak naprawdę sekretnie marzą o tym, by przelecieć każdą tę „siostrzeniczkę” z osobna i wszystkie razem.

["niewinna" T-ARA]

Daleka jestem od posyłania gromów na owych „zboczonych” ajushi fanów, bo wydaje mi się, że kto inny jest tutaj zboczony, każąc wyginać się seksownie 15-latkom. Wiadomo, są różne dewiacje. I wśród „wujków” znajdzie się kilku takich, którzy planują, jak by tu swoje fantazje wprowadzić w życie, ale jest też przeważająca większość, która owszem, czuje się stymulowana przez pląsające, nieletnie dziewczęta, ale w realnym świecie nigdy by nie odważyła się zrobić im coś złego. Myślę, że problem jest w tym, jak wytwórnie promują swoje nieletnie gwiazdy i że z rozmysłem robią wszystko, by podniecić męskich widzów, jednocześnie wmawiając im, że myśleć o takich niewinnych i eterycznych istotach w seksualny sposób, to przejaw ostatecznego zboczenia. Koreańscy mężczyźni, znajdujący się pod silną społeczną i kulturową presją, naprawdę przeżywają ciężkie chwile, uświadamiając sobie, że najwyraźniej jest z nimi coś nie w porządku, skoro napalają się na nieletnie panienki. Nauczyciel Kim Byeong Hyeon na swoim blogu zdobył się na odwagę, by wyznać światu swoje prawdziwe uczucia. Jego artykuł można znaleźć w angielskim tłumaczeniu tutaj. Serdecznie polecam jego lekturę, bo jest naprawdę ciekawy i daje  wyobrażenie, co dzieje się w biednych koreańskich umysłach.

Więcej na temat:

Źródła:

rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com

13 komentarzy:

  1. czytając od razu przyszła mi na myśl drama King 2Hearts, gdzie jeden z północno-koreańskich żołnierzy jest skrytym fanem SNSD

    i tak w ogóle to w końcu rozumiem dlaczego jeśli chodzi o podobające mi się piosenki girlsbandów to jest ich tyle co kot napłakał, chociaż nie powiem, zdarzają się też takie perełki jak Cleansing Cream BEG

    A jeśli chodzi o Suli... pamiętam ją z jednego variety show, gdzie zachowywała się jak totalnie zagubione dziewczątko i teraz rozumiem dlaczego starsi panowie mogą ją lubić

    OdpowiedzUsuń
  2. Sztywny wykrochmalony kołnierz jaki na co dzień noszą Koreańscy mężczyźni niewątpliwie ugniata ich okropnie. Ściska i nie daje pola manewru. Mają być odpowiedzialni, odpowiedzialni i jeszcze raz odpowiedzialni. Więc jeżeli pokazuje się zespolik pełen świeżutkich, zgrabniutkich dziewczynek , które zawodzą jakimi to są HEROSAMI mężczyźni ,nie sposób się dziwić że panowie ulegają temu czarowi. Uciekają w fantastyczny kolorowy świat, pełen wszystkiego co ukryte głeboko w ich świadomości. A że ten świat niebezpiecznie hedonistyczny sie robi, no cóż.... skutek uboczny???

    OdpowiedzUsuń
  3. Może i bym się oburzała w pewnych obszarach, gdybym sama nie była w podobnej sytuacji jak nieszczęśni wujkowie. Oczywiście moje zainteresowania są ukierunkowane na boysbandy dlatego właściwie mam blade pojęcie o dziewczętach pląsających na koreańskim rynku muzycznym.
    Moim zdaniem dokładnie to samo zjawisko występuje w drugą stronę, ale nie o tym jest ten artykuł.
    Czytając go miałam skojarzenie z stereotypem który funkcjonuje także w dramach. Przecież te dziewczęta to najczęściej bezwolne, słodkie, nie radzące sobie kompletnie kobietki, które potrzebują natychmiastowej opieki jakiegoś oppy :D Nawet jeśli na początku wierzgają odrobinę nóżkami to potem są potulne jak owieczki. Ideał panny w Korei. Jeśli dramy jako takie nie są skierowane do mężczyzn, bo jednak nie są oni głównymi odbiorcami, to kobiety te młodsze mają wgrywany jakby nie było taki szablon zachowania, jako ten który prowadzi do wiecznej szczęśliwości czyli złapania bogatego męża.
    Jeszcze bym zwróciła uwagę na inne kulturowe zjawiska, które są obecne także w krajach azjatyckich. W Japonii przecież uosobieniem seksu i piękna jest nastolatka, dobrze wyposażona w obfity biust w przykrótkiej spódniczce. Takie dziewczę to archetyp który bardzo silnie wpływa na dojrzałych mężczyzn. I to zjawisko jest mimo wszystko mocniej zaznaczone na Wschodzie niż na Zachodzie. Jest więc zapotrzebowanie, rynek tego wymaga, to znajdą się ludzie którzy to odpowiednio sprzedadzą.
    Zastanawiam się czy to zainteresowanie nastolatkami nie jest w jakiś sposób powiązane z tym, że jednak kiedyś obowiązywało wielożeństwo lub konkubinaty. Wtedy to ustatkowani mężczyźni mogli posiadać wiele kobiet i pewnie czym młodsze tym bardziej zaspokajały potrzeby emocjonalne i nie tylko oczywiście. Teraz substytutem haremu jest taki girlsband, doskonała odskocznia od starzejącej się żony i wrzeszczących dzieciaków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wooow, Ty to zawsze coś mądrego napiszesz! Też mi się nasunęła co nie co analogia z panami, ale nie chciałam już mieszać, zwłaszcza, że mam plan na post w podobnym stylu odnośnie chłopaków w show biznesie właśnie.
      A lolicon, o którym piszesz, to też jest mega złożona sprawa, może się kiedyś pokuszę, ale wciąż jest tyle tematów, którymi chciałabym się zająć, że sama za sobą nie nadążam! ;)
      Podsumowując - tak jak pisałam, nie potępiam tych biednych wujków, bardziej gromy należą się szefom wytwórni, którzy każą 15-latkom zadzierać spódniczkę na zdjęciach ;/

      Usuń
  4. Uuu... To "wujkowi" fani to od 30-stki są? Myślałem, że od 40-stki... Zresztą co to za "wujek" 30-letni, skoro dziewczyny z SNSD mają gdzieś koło 25 lat? No nic, to zostałem zaszufladkowany :(
    Ale tak ogólnie, to chyba faceci też mogą zacząć narzekać, zresztą podobno już jakaś tam organizacja zaprotestowała przeciw piosence "Good Boy" Baek Ji Young. Proponuję policzyć ile średnio mężczyzn ginie w jednym teledysku "girlsbandowym". Wygrywa pewnie "Hit U" DalShabet, gdzie już morderstwo seryjne się odbywa ;) Nie wspominając już o znęcaniu się w "Mirror Mirror" 4Minute i innych. Nie zauważyłem takiego trendu w teledyskach z innych krajów azjatyckich. Walerianko, kolejny temat? :)
    I też nie przesadzajmy, dziewczyny w koreańskich teledyskach są miejscami bardziej ubrane, niż faceci ;) Nie rozumiem też tej mody jeżeli chodzi o spodenki, które sięgają aż za pępek. Wiem, wiem, niektórzy w Koreii uważają pokazywanie pępka za szczyt obnażania się, ale dziwnie to wygląda. Mam nadzieję, że to się zmieni i będzie mniej zapępkowych spodenek na rzecz większej ilości długonogich sukienek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że "wujek" lat 30+ ma się bardziej do tych nowych zespołów, gdzie dzewczątka mają 15-16 lat, a nie do takich starych wyjadaczek jak SNSD ;)
      I jasne, że nie we wszystkich klipach panienki są porozbierane, ale nie da się zaprzeczyć, że trend jest.
      Co do pępków zaś - nasze ulubione komisje do spraw dbania o koreańskie umysły zakazały pokazywania pępków przez kobiety w muzycznych show, stąd więc zapewne te szorty do pasa ;)
      A te klipy, o których mówisz, gdzie trup ściele się gęsto, sądzę, że to są akurat piosenki adresowane bardziej do słuchaczek, by je też jakoś przyciągnąć. Wiadomo, że niemal każda kobieta spotkała w swoim życiu choćby jednego pana, którego nachętniej udusiłaby własnymi rękoma :D
      Fakt - ciekawy temat. Jak to dobrze, że one jakoś nigdy się nie kończą! ^^

      Usuń
  5. jak już pisała martan - Azjaci mają ciągoty do lolitek
    widać i Koreańczyków kręcą młode dziewczęta a przynajmniej "robione" na młode

    OdpowiedzUsuń
  6. PIĘKNE ZDJĘCIA I ŚLICZNE DZIEWCZYNY !! *****

    OdpowiedzUsuń
  7. W Japonii dokładnie to samo. Szczerze współczuję tym dziewczynom ale same chciały bo coś...(łatwa kaska na ciuszki i te de). Kurcze faceci u nas faktycznie przy nich to niewiniątka a z każdym pedziem to głośno że hej. Jazda była kiedyś z ero-dance przy G-Dragonie - fakt mają o seksie Extra taboo :) Dlatego ich mózgi są spaprane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy dziewczęta chciały, czy nie... Ciężko powiedzieć. Nie sądzę, by dziewczęta idąc do tego biznesu w wieku nastu lat miały w ogóle świadomość, na co się piszą. A że Korea to społeczeństwo bardzo silnie oparte na hierarchii i podporządkowaniu się starszym - nie mogą dyskutować z managerem, który każe im robić to i tamto, albo założyć jeszcze coś innego.

      I szczerze, nie wydaje mi się, by nasi panowie byli w jakimkolwiek stopniu bardziej "niewinni". Śmiem nawet przypuszczać, że występy girls bandów wywołują w nich te same odczucia, jak i u skośnookich kolegów. I wyjaśnimy sobie raz na zawsze - nigdy nie mówiłam, by tego typu odczucia były czymś złym czy zboczonym! Agencje właśnie tak kreują zespoły, by rozbudzić męską wyobraźnię i nie ma za co ich winić, że czują się "twórczo zainspirowani". Pomarzyć sobie, a wprowadzić fantazje w życie, to jednak dwie różne sprawy i tego drugiego nigdy tolerować nie można!

      Z koncertem GD problem był zaś taki, że miał oznaczenie 15+ (czy nawet 13+? Już nie pamiętam), co zgodnie w wytycznymi wszystkich tych ichniejszych komisji obliguje organizatorów i artystów do prezentowania odpowiednich treści. Nikt nie ma problemu nawet z seksem na scenie, ale wtedy oznaczenie musi być odpowiednio wyższe. JYP kiedyś symulował nawet gwałt na pląsającej po scenie modelce i nie było sprawy, bo show był dla widowni 21+

      Tabu istnieje, jasne. I właśnie ono nie pozwala "wujkom" otwarcie przyznawać się do tego, że dziewczęta z girls bandów podobają im się nie tylko w czysto bratersko-rodzicielskim aspekcie. To jest problem, że kreuje się jedno, a pozwala mówić drugie.

      Usuń
  8. jest na to lekarstwo: wyłączyc TV i komputer. i już dopływ bodźców odcięty.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak czytam o mizernej sytuacji kobiet w Azji to przypomina mi się scena z filmu Oldboy (mogę się mylić, ale to chyba tam ją widziałam): małżeństwo siedzi w milczeniu przy kolacji, mąż nagle chce seksu i każe żonie oprzeć się o stół. Stuka ją chyba przez 15 sek i wracają do jedzenia. Obleśna scena. Może to był film Pani Zemsta? Już nie pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. scena pochodzi z filmu Pani Zemsta

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...