Jeśli usłyszysz takie słowa z ust swojego koreańskiego
lubego, którego właśnie przyłapałaś na beztroskim obściskiwaniu swojego kumpla,
może znaczyć to tylko jedno: na 99% to rzeczywiście nie tak, jak myślisz. A
właściwie marna szansa, byś usłyszała takie słowa z jego ust, bo nawet mu przez
myśl nie przemknie, że mogłabyś nieopatrznie odczytać jego męską przyjaźń.
[U-KISS]
Oblicze męskiej przyjaźni w Azji jest zdecydowanie inne, niż
to, do jakiego przywykliśmy na naszym kontynencie. Zarówno na wschodzie jak i u
nas kobiety mogą się bezkarnie przytulać, chodzić trzymając się za ręce, słać
sobie buziaczki i nikt ich nie oskarży o odmienne preferencje seksualne.
Panowie zaś… Jeśli nie chcą wysłuchiwać pod swoim adresem różnorodnych
insynuacji, lepiej ażeby poprzestali na dziarskim poklepywaniu się po pleckach.
Byle niezbyt intensywnym…
Trochę to przykre, bo nie sądzę, by panowie byli ulepieni z
innej gliny. Zapewne mają taką samą potrzebę bliskości i dotyku jak kobiety. Ale
jak mężczyzna przekroczy wiek lat nastu, to jakby przestał mu się należeć
nieseksualny dotyk. Ojciec go za często nie przytuli, bo to niemęskie… Kumpel?
Olaboga?! Toż nie są gejami, żeby mieli się obściskiwać! Jak za często tuli się
do matki, to usłyszy, że jest maminsynkiem, albo jeszcze lepiej – ma pewnie kompleks
Edypa. A jak zacznie się przymilać do koleżanki, to albo dostanie w mordę, albo
dziewczyna zacznie oczekiwać czegoś więcej… Nie macie lekkiego życia, panowie!
Dlatego właśnie pierwszy kontakt Europejczyka/Amerykanina z
kulturą wschodu, może być nieco… mylący. Na ulicach, zwłaszcza wieczorową porą,
można zobaczyć podstarzałych urzędników, którzy lekko rozchwianym krokiem i z
rozchełstanymi koszulami, idą dziarsko przed siebie, trzymając się za ręce. W saunach/łaźniach
roznegliżowani młodzieńcy z zaciętą miną czyszczą sobie wzajemnie plecki. W
telewizji pięknolicy idole obściskują się na scenie, albo grają w nieprzystojne
gry, podając sobie kartkę papieru… ustami. Czyżby w Azji nie ostał się już ani
jeden heteroseksualny facet?! To jak oni się rozmnażają?!
[SHINee i ich kissing game]
No więc, to nie do końca tak… W Azji niestosowne jest
okazywanie sobie publicznie uczuć pomiędzy kobietą i mężczyzną, ponieważ ma to
seksualny wydźwięk. Przedstawiciele tej samej płci mogą zaś nieskrępowanie
rzucać się sobie w ramiona i chodzić ulicami trzymając się za ręce, gdyż wg
nich nie ma to innego podtekstu, jak tylko szczera, aseksualna przyjaźń. W tym
aspekcie azjatyckie kultury są dużo bardziej demokratyczne, niż nasza zachodnia
cywilizacja. Przytulanie, gładzenie się po buziach i inne formy cielesnego
kontaktu między mężczyznami, które możemy nie raz zobaczyć na naszych ekranach,
oglądając telewizyjne programy czy koncerty koreańskich gwiazd, nie są zatem
niczym zdrożnym i bynajmniej nie świadczą o odmiennych upodobaniach danego
celebryty.
[zięciowo-teściwowo-szwagrowa integracja w saunie.
Nikt nie obiecywał że to będzie łatwa przyjaźń.
Lee Min Ho w dramie "Boys Before Flowers"]
Nie jest też tak, że homoseksualizm w Azji nie istnieje.
Występuje zapewne w takim samym natężeniu jak wszędzie indziej, tyle, że
tolerancja wobec osób odmiennej orientacji seksualnej jest zdecydowanie inna.
Wiele koreańskich babć i dziadków jest święcie przekonanych, że homoseksualizm
to choroba, przyniesiona przez białych przybyszy z zachodu (więcej tutaj), a otwarte przyznanie się do
bycia gejem lub lesbijką może równać się wyrzuceniem z pracy (czego doświadczył
np. Hong Seok-cheon) i znalezieniem się poza marginesem społecznym. Bez
wątpienia problem tolerancji wobec homoseksualizmu to jedno z wielkich zdań,
przed jakimi stoi koreańskie społeczeństwo. Widać już pierwsze jaskółki zmian,
ale wciąż daleko jest do poziomu, w którym geje i lesbijki mogliby bez lęku
wyjść z cienia. Mieszkając w naszym pięknym, nadwiślańskim kraju, łatwo
zauważyć, jak skomplikowany i długofalowy jest to proces.
Najbardziej zaskakująca jest w tym wszystkim schizofrenia,
jaką możemy obserwować w koreańskiej i japońskiej pop-kulturze. Niby z jednej
strony wszyscy artyści to 100% miłośnicy kobiet, ale niemal każdy występ
losowego boys bandu ocieka homoseksualnymi podtekstami. Wiele gejów prowadzi
przykładne życie męża i ojca, tylko po to, by sąsiedzi nie dowiedzieli się
prawdy, a w tym samym czasie panie zaczytują się w mangach yaoi i z wypiekami na policzkach pędzą do kin na filmy typu „Antique Bakery” (tak na marginesie, nie
dziwota, bo super film!).
[sama śmietanka koreańskich ciach i yaoistyczne wizje - to misiał być HIT!
"Anitque Bakery"]
Opisywane niedawno przeze mnie przebieranki celebrytów w
damskie stroje (tutaj), ponętne
rozrywanie koszulek na koncertach (tutaj),
seksowne zdjęcia (tutaj) oraz
dwuznaczne zachowania panów na scenie, to właśnie osławiony azjatycki fanservice. Pod tym pojęciem kryją się
wszystkie zachowania, które czynione są przez idoli wyłącznie ku uciesze fanów.
Celebryci (albo ich agencje) doszli do słusznego wniosku, że są tym, kim są,
tylko dzięki swoim fanom, więc w ramach podzięki za wsparcie i okazywaną
miłość, robią dokładnie to, o czym marzą tłumy. A skoro fanki kochają yaoi, to dlaczego nie mieliby im zaserwować
odrobiny live action?
[jak już, to już! Chłopaki z Super Junior się nie rozdrabniają!]
Często zainteresowani nie muszą nawet wiele robić, by stać
się obiektem masowej fantazji. Czasem wystarczy przeciągłe spojrzenie, czasem
niewinny uścisk, czasem jakiś opiekuńczy gest. Są też specjaliści od
homoerotycznego fanservicu, którzy nie pozostawiają wiele miejsca na domysły. Z
najbardziej znanych i lubianych par koreańskiego show-biznesu można wymienić: Eunhyuka i Donghae
z
Super Junior (chociaż tam, to tak na dobrą sprawę każdy z każdym. Sodomia normalnie…),
Joon i Mir z MBLAQ i chyba najbardziej znany, aczkolwiek już niestety
nieaktualny bromans* Yunho i JaeJoonga ze starego DBSK. Swojego czasu para była
tak popularna, że nawet sami chłopcy nagrali parodię własnego „związku” w
jednoodcinkowej dramie „Dangerous Love” (dla zainteresowanych, machnęłam kiedyś polskie
napisy do tegoż dzieła, które można ściągnąć stąd (uprzedzam ino, że mój styl tłumaczenia jest dość... swobodny ;), a samą dramę można zdobyć tutaj. Tak na marginesie, ta
strona to istny ocean szczęśliwości dla wszystkich fanów DBSK :).
[gorące sceny z "Dangerous Love"]
Ech, łezka w oku się kręci, gdy patrzy się na te wszystkie urocze zdjęcia
i filmiki YunJae (pary miewają swoje unikatowe nazwy, powstałe z połączenia
imion głównych bohaterów. Ten pan, który występuje w nazwie jako pierwszy, jest
tym na górze… Jeśli wiecie co mam na myśli ;) i uświadamia sobie, że to już
przeszłość. Nigdy nie byłam miłośniczką paringu (czyli zestawiania idol
w bardziej lub mniej prawdopodobne męsko-męskie pary), ale ta dwójka wyraźnie się
lubiła (bez podtekstów) i miło było popatrzeć na to, jak o siebie dbali i jak
się wspierali. Ech… No cóż, pozostaje tylko mieć nadzieję na szczęśliwe
zakończenie rodem z koreańskich dram i wzruszające połączenie kochanków
któregoś dnia ;)
[JaeJong i Yunho]
Nieodzowną częścią paringu jest radosna i rozkoszna twórczość
fanów. Fanki bynajmniej nie ograniczają się do snucia ekscytujących fantazji z
udziałem swojej ulubionej pary, ale przelewają swoje pomysły na papier. Ileż
jest fanficów (fanowskie opowiadania o idolach), fanartów (dzieł sztuki plastycznej),
fanowskich filmów na YouTube, i innych przejawów kreatywnych porywów, tego
nawet sam wujek Google nie zliczy!
Cóż takiego pociągającego jest w widoku/wizji dwóch
przystojnych chłopców, zatopionych we własnych objęciach? Dokładniej zajmowałam
się tym tematem przy okazji artykułu o yaoi, do lektury którego serdecznie
zapraszam (tutaj), ale w dużym
skrócie sprawa wygląda następująco:
- skoro hipotetyczna ja-fanka, nie mogę mieć na wyłączność mojego bożyszcze i szlag by mnie trafił, gdybym zobaczyła go w objęciach innej (o randkowaniu gwiazd tutaj), a jednak by uczynić moje fantazje bardziej realnymi, przydałoby mi się zobaczyć rzeczonego bożyszcze w romantycznej sytuacji – niech to już będzie facet. Serce mniej boli,
- dwóch przystojnych panów jest lepszych niż jeden,
- zawsze mogę sobie wyobrazić, że ten drugi przystojny pan to moje męskie alter ego, więc mogłabym pozabawiać się z moim bożyszcze, bez uczucia wstydu i lęku, że nie wypada, bo jestem kobietą i inne bla bla…
[DBSK]
Jak długo całe te bromanse i inne paringi pozostają w
strefie fantazji i udawania, fanki są wniebowzięte. Jeśli jednak pojawia się
choćby nikły cień podejrzeń, że czyjaś męska przyjaźń jest czymś więcej niż
tylko niewinną przyjaźnią, sprawa nabiera zupełnie innego wymiaru.
Raz po raz pojawiają się plotki o rzekomych homoseksualnych romansach
celebrytów i wtedy sami zainteresowani, jak i ich agencje, robią wszystko, by
sprostować i wyciszyć podobne rewelacje. Tak jak Hong Seok-cheon nieomal wyleciał z hukiem ze swojej stacji za
przyznanie się do bycia gejem, podobny los może spotkać nieheteroseksualnych
idoli. Największy koreański portal Naver, który pełni tam rolę naszego
poczciwca Google, jest niemal natychmiast przeczesywany przez show-biznesowe
giganty i wszelkie nieodpowiednie newsy zostają usunięte. Sami celebryci
występując w telewizyjnych programach albo wprost odżegnują się od takich
romansów, albo w inny sposób udowadniają swoją 100% męskość (jakby gej nie był
facetem…). Doskonałym przykładem jest tutaj Soohyun z U-KISS i jego
wyrywne stwierdzenie, że lubi oglądać porno (więcej tutaj).
[Soohyun, niby taki niewinny ;)]
Tyle moich wywodów na dziś. A jak
Wy zapatrujcie się na sprawę paringów i fanservicu z podtekstem? Mi właściwie
nie przeszkadza, pod warunkiem, że nie jest zbyt nachalny i dosłowny.
Mistrzowie bromansów: Super Junior, czasem pokazują jak dla mnie zbyt wiele,
ale i tak koreańskie męskie romansiki to jest przedszkole w porównaniu z tym,
co się wyrabia na koncertach japońskich zespołów rockowych! Że tam jeszcze
prokuratura nie wpadła za deprawowanie młodzieży… Pfiu!
Zainteresowanych tematem odsyłam
do świetnego artykułu na blogu SkośnoocyFlower Boys.
Więcej na temat:
Społeczne fenomeny
Społeczne fenomeny
* bromans (z ang. bromance) to połączenie
słów bro(ther) i romance. Pojęcie zostało stworzone przez Brody’ego Jennera
i pojawiło się w tytule jego show w MTV „showBromance”. Słowo oznacza
intensywną i skomplikowaną przyjaźń heteroseksualnych mężczyzn. Nie da się
jednak nie zauważyć prowokacyjnej natury neologizmu, bo skoro użyto słowa
„romans”, dwuznaczny fuzelek takiego związku pozostaje…