Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Yunho. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Yunho. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 9 lipca 2012

To nie tak, jak myślisz!

Jeśli usłyszysz takie słowa z ust swojego koreańskiego lubego, którego właśnie przyłapałaś na beztroskim obściskiwaniu swojego kumpla, może znaczyć to tylko jedno: na 99% to rzeczywiście nie tak, jak myślisz. A właściwie marna szansa, byś usłyszała takie słowa z jego ust, bo nawet mu przez myśl nie przemknie, że mogłabyś nieopatrznie odczytać jego męską przyjaźń.

 [U-KISS]

Oblicze męskiej przyjaźni w Azji jest zdecydowanie inne, niż to, do jakiego przywykliśmy na naszym kontynencie. Zarówno na wschodzie jak i u nas kobiety mogą się bezkarnie przytulać, chodzić trzymając się za ręce, słać sobie buziaczki i nikt ich nie oskarży o odmienne preferencje seksualne. Panowie zaś… Jeśli nie chcą wysłuchiwać pod swoim adresem różnorodnych insynuacji, lepiej ażeby poprzestali na dziarskim poklepywaniu się po pleckach. Byle niezbyt intensywnym…

Trochę to przykre, bo nie sądzę, by panowie byli ulepieni z innej gliny. Zapewne mają taką samą potrzebę bliskości i dotyku jak kobiety. Ale jak mężczyzna przekroczy wiek lat nastu, to jakby przestał mu się należeć nieseksualny dotyk. Ojciec go za często nie przytuli, bo to niemęskie… Kumpel? Olaboga?! Toż nie są gejami, żeby mieli się obściskiwać! Jak za często tuli się do matki, to usłyszy, że jest maminsynkiem, albo jeszcze lepiej – ma pewnie kompleks Edypa. A jak zacznie się przymilać do koleżanki, to albo dostanie w mordę, albo dziewczyna zacznie oczekiwać czegoś więcej… Nie macie lekkiego życia, panowie!

Dlatego właśnie pierwszy kontakt Europejczyka/Amerykanina z kulturą wschodu, może być nieco… mylący. Na ulicach, zwłaszcza wieczorową porą, można zobaczyć podstarzałych urzędników, którzy lekko rozchwianym krokiem i z rozchełstanymi koszulami, idą dziarsko przed siebie, trzymając się za ręce. W saunach/łaźniach roznegliżowani młodzieńcy z zaciętą miną czyszczą sobie wzajemnie plecki. W telewizji pięknolicy idole obściskują się na scenie, albo grają w nieprzystojne gry, podając sobie kartkę papieru… ustami. Czyżby w Azji nie ostał się już ani jeden heteroseksualny facet?! To jak oni się rozmnażają?!

[SHINee i ich kissing game]

No więc, to nie do końca tak… W Azji niestosowne jest okazywanie sobie publicznie uczuć pomiędzy kobietą i mężczyzną, ponieważ ma to seksualny wydźwięk. Przedstawiciele tej samej płci mogą zaś nieskrępowanie rzucać się sobie w ramiona i chodzić ulicami trzymając się za ręce, gdyż wg nich nie ma to innego podtekstu, jak tylko szczera, aseksualna przyjaźń. W tym aspekcie azjatyckie kultury są dużo bardziej demokratyczne, niż nasza zachodnia cywilizacja. Przytulanie, gładzenie się po buziach i inne formy cielesnego kontaktu między mężczyznami, które możemy nie raz zobaczyć na naszych ekranach, oglądając telewizyjne programy czy koncerty koreańskich gwiazd, nie są zatem niczym zdrożnym i bynajmniej nie świadczą o odmiennych upodobaniach danego celebryty.

 [zięciowo-teściwowo-szwagrowa integracja w saunie.
Nikt nie obiecywał że to będzie łatwa przyjaźń.
Lee Min Ho w dramie "Boys Before Flowers"]

Nie jest też tak, że homoseksualizm w Azji nie istnieje. Występuje zapewne w takim samym natężeniu jak wszędzie indziej, tyle, że tolerancja wobec osób odmiennej orientacji seksualnej jest zdecydowanie inna. Wiele koreańskich babć i dziadków jest święcie przekonanych, że homoseksualizm to choroba, przyniesiona przez białych przybyszy z zachodu (więcej tutaj), a otwarte przyznanie się do bycia gejem lub lesbijką może równać się wyrzuceniem z pracy (czego doświadczył np. Hong Seok-cheon) i znalezieniem się poza marginesem społecznym. Bez wątpienia problem tolerancji wobec homoseksualizmu to jedno z wielkich zdań, przed jakimi stoi koreańskie społeczeństwo. Widać już pierwsze jaskółki zmian, ale wciąż daleko jest do poziomu, w którym geje i lesbijki mogliby bez lęku wyjść z cienia. Mieszkając w naszym pięknym, nadwiślańskim kraju, łatwo zauważyć, jak skomplikowany i długofalowy jest to proces.

Najbardziej zaskakująca jest w tym wszystkim schizofrenia, jaką możemy obserwować w koreańskiej i japońskiej pop-kulturze. Niby z jednej strony wszyscy artyści to 100% miłośnicy kobiet, ale niemal każdy występ losowego boys bandu ocieka homoseksualnymi podtekstami. Wiele gejów prowadzi przykładne życie męża i ojca, tylko po to, by sąsiedzi nie dowiedzieli się prawdy, a w tym samym czasie panie zaczytują się w mangach yaoi i z wypiekami na policzkach pędzą do kin na filmy typu „Antique Bakery” (tak na marginesie, nie dziwota, bo super film!).

[sama śmietanka koreańskich ciach i yaoistyczne wizje - to misiał być HIT!
"Anitque Bakery"]

Opisywane niedawno przeze mnie przebieranki celebrytów w damskie stroje (tutaj), ponętne rozrywanie koszulek na koncertach (tutaj), seksowne zdjęcia (tutaj) oraz dwuznaczne zachowania panów na scenie, to właśnie osławiony azjatycki fanservice. Pod tym pojęciem kryją się wszystkie zachowania, które czynione są przez idoli wyłącznie ku uciesze fanów. Celebryci (albo ich agencje) doszli do słusznego wniosku, że są tym, kim są, tylko dzięki swoim fanom, więc w ramach podzięki za wsparcie i okazywaną miłość, robią dokładnie to, o czym marzą tłumy. A skoro fanki kochają yaoi, to dlaczego nie mieliby im zaserwować odrobiny live action?

[jak już, to już! Chłopaki z Super Junior się nie rozdrabniają!]

Często zainteresowani nie muszą nawet wiele robić, by stać się obiektem masowej fantazji. Czasem wystarczy przeciągłe spojrzenie, czasem niewinny uścisk, czasem jakiś opiekuńczy gest. Są też specjaliści od homoerotycznego fanservicu, którzy nie pozostawiają wiele miejsca na domysły. Z najbardziej znanych i lubianych par koreańskiego show-biznesu można wymienić: Eunhyuka i Donghae z Super Junior (chociaż tam, to tak na dobrą sprawę każdy z każdym. Sodomia normalnie…), Joon i Mir z MBLAQ i chyba najbardziej znany, aczkolwiek już niestety nieaktualny bromans* Yunho i JaeJoonga ze starego DBSK. Swojego czasu para była tak popularna, że nawet sami chłopcy nagrali parodię własnego „związku” w jednoodcinkowej dramie „Dangerous Love” (dla zainteresowanych, machnęłam kiedyś polskie napisy do tegoż dzieła, które można ściągnąć stąd (uprzedzam ino, że mój styl tłumaczenia jest dość... swobodny ;), a samą dramę można zdobyć tutaj. Tak na marginesie, ta strona to istny ocean szczęśliwości dla wszystkich fanów DBSK :).

[gorące sceny z "Dangerous Love"]

Ech, łezka w oku się kręci, gdy patrzy się na te wszystkie urocze zdjęcia i filmiki YunJae (pary miewają swoje unikatowe nazwy, powstałe z połączenia imion głównych bohaterów. Ten pan, który występuje w nazwie jako pierwszy, jest tym na górze… Jeśli wiecie co mam na myśli ;) i uświadamia sobie, że to już przeszłość. Nigdy nie byłam miłośniczką paringu (czyli zestawiania idol w bardziej lub mniej prawdopodobne męsko-męskie pary), ale ta dwójka wyraźnie się lubiła (bez podtekstów) i miło było popatrzeć na to, jak o siebie dbali i jak się wspierali. Ech… No cóż, pozostaje tylko mieć nadzieję na szczęśliwe zakończenie rodem z koreańskich dram i wzruszające połączenie kochanków któregoś dnia ;)

[JaeJong i Yunho]

Nieodzowną częścią paringu jest radosna i rozkoszna twórczość fanów. Fanki bynajmniej nie ograniczają się do snucia ekscytujących fantazji z udziałem swojej ulubionej pary, ale przelewają swoje pomysły na papier. Ileż jest fanficów (fanowskie opowiadania o idolach), fanartów (dzieł sztuki plastycznej), fanowskich filmów na YouTube, i innych przejawów kreatywnych porywów, tego nawet sam wujek Google nie zliczy!

Cóż takiego pociągającego jest w widoku/wizji dwóch przystojnych chłopców, zatopionych we własnych objęciach? Dokładniej zajmowałam się tym tematem przy okazji artykułu o yaoi, do lektury którego serdecznie zapraszam (tutaj), ale w dużym skrócie sprawa wygląda następująco:
  1. skoro hipotetyczna ja-fanka, nie mogę mieć na wyłączność mojego bożyszcze i szlag by mnie trafił, gdybym zobaczyła go w objęciach innej (o randkowaniu gwiazd tutaj), a jednak by uczynić moje fantazje bardziej realnymi, przydałoby mi się zobaczyć rzeczonego bożyszcze w romantycznej sytuacji – niech to już będzie facet. Serce mniej boli,
  2. dwóch przystojnych panów jest lepszych niż jeden,
  3. zawsze mogę sobie wyobrazić, że ten drugi przystojny pan to moje męskie alter ego, więc mogłabym pozabawiać się z moim bożyszcze, bez uczucia wstydu i lęku, że nie wypada, bo jestem kobietą i inne bla bla…
  
[DBSK]

Jak długo całe te bromanse i inne paringi pozostają w strefie fantazji i udawania, fanki są wniebowzięte. Jeśli jednak pojawia się choćby nikły cień podejrzeń, że czyjaś męska przyjaźń jest czymś więcej niż tylko niewinną przyjaźnią, sprawa nabiera zupełnie innego wymiaru.

Raz po raz pojawiają się plotki o rzekomych homoseksualnych romansach celebrytów i wtedy sami zainteresowani, jak i ich agencje, robią wszystko, by sprostować i wyciszyć podobne rewelacje. Tak jak Hong Seok-cheon nieomal wyleciał z hukiem ze swojej stacji za przyznanie się do bycia gejem, podobny los może spotkać nieheteroseksualnych idoli. Największy koreański portal Naver, który pełni tam rolę naszego poczciwca Google, jest niemal natychmiast przeczesywany przez show-biznesowe giganty i wszelkie nieodpowiednie newsy zostają usunięte. Sami celebryci występując w telewizyjnych programach albo wprost odżegnują się od takich romansów, albo w inny sposób udowadniają swoją 100% męskość (jakby gej nie był facetem…). Doskonałym przykładem jest tutaj Soohyun z U-KISS i jego wyrywne stwierdzenie, że lubi oglądać porno (więcej tutaj).

[Soohyun, niby taki niewinny ;)]

Tyle moich wywodów na dziś. A jak Wy zapatrujcie się na sprawę paringów i fanservicu z podtekstem? Mi właściwie nie przeszkadza, pod warunkiem, że nie jest zbyt nachalny i dosłowny. Mistrzowie bromansów: Super Junior, czasem pokazują jak dla mnie zbyt wiele, ale i tak koreańskie męskie romansiki to jest przedszkole w porównaniu z tym, co się wyrabia na koncertach japońskich zespołów rockowych! Że tam jeszcze prokuratura nie wpadła za deprawowanie młodzieży… Pfiu!

Zainteresowanych tematem odsyłam do świetnego artykułu na blogu SkośnoocyFlower Boys.

Więcej na temat:
Społeczne fenomeny


* bromans (z ang. bromance) to połączenie słów bro(ther) i romance. Pojęcie zostało stworzone przez Brody’ego Jennera i pojawiło się w tytule jego show w MTV „showBromance”. Słowo oznacza intensywną i skomplikowaną przyjaźń heteroseksualnych mężczyzn. Nie da się jednak nie zauważyć prowokacyjnej natury neologizmu, bo skoro użyto słowa „romans”, dwuznaczny fuzelek takiego związku pozostaje…

poniedziałek, 5 marca 2012

K-popowi kibole (część I)

Czyli (znów) niezbyt krótko, tym razem o anty-fanach.

[wybacz mi, Rain! Ja wiem, że Ty się nie obrazisz! To tylko dla potrzeb artykułu!]

Ostatnimi czasy dość często zdarza mi się pisać o wątpliwych przyjemnościach, płynących z bycia koreańskim celebrytą. Był skandal wokół Block B, podejrzenia względem Yoochuna, i narkotykowe wyskoki gwiazd. Wszystkie te wydarzenia w mniejszym lub większym stopniu wiążą się z fenomenem anty-fanów. Jako osoba dociekliwa z natury, postanowiłam zgłębić to, co najmniej zadziwiające, zjawisko. Zadziwiające z mojego, naiwnego zapewne, punktu widzenia i sposobu patrzenia na świat, gdzie albo kogoś lubisz i zachwalasz wszystkim naokoło jego dokonania i zasługi, albo nie lubisz i masz gdzieś, co ta osoba robi. Zaczynając czytać pierwszy artykuł na temat anty-fanów, jeszcze nie miałam pojęcia, w jakie bagno wdepnęłam. Zorientowałam się dopiero w połowie drugiego, ale było już za późno, by uciec z podkulonym ogonem. Zostałam zmiażdżona ogromem i potwornością nienawiści, jakie ludzie odczuwają względem różnych aktorów i piosenkarzy.

Kim jest anty-fan? Nie wdając się w szczegóły – jest to osoba, która twierdzi, że nie lubi/nienawidzi danej osoby publicznej, ale namiętnie śledzi każdy jej krok i stara się jej zaszkodzić. Bardzo często takie osoby zrzeszają się w kluby anty-fanów i działają wspólnie. Czasem jest to „tylko” wypisywanie oszczerstw i przykrych słów pod jej adresem, czasem podanie napoju zmieszanego z klejem przemysłowym…

Pierwsi anty-fani pojawili się niemal równocześnie z ukształtowaniem się przemysłu rozrywkowego w formie, jaką dzisiaj znamy, czyli około lat 90-tych. Gdy agencje gwiazd wykreowały artystów, którzy zdołali zyskać masową sympatię, równocześnie znaleźli się ich zjadliwi krytycy. To zrozumiałe, że nie każdy lubi to samo i to, co jednym rozpala wyobraźnię i zapiera dech w piersiach, na innych działa co najmniej irytująco. Kwestią jest tylko to, jak okazuje swoje antypatie.

[a to już nie moja twórczość]

Zjawisko anty-fanów nie jest fenomenem wyłącznie azjatyckim. I w naszym kręgu kulturowym nie brakuje ludzi zaciekle wojujących np. z wszystkim, co wiąże się z sagą Stephanie MayerZmierzch”, czy Justinem Bieberem. Różnica polega jednak na intensywności zjawiska, które nie ma sobie równych poza Koreą.

Usiłowałam znaleźć jakieś konkretne dane odnośnie skali zjawiska. Na pewno nie jest łatwo policzyć ilość anty-fanów. Można zrobić to jedynie z zarejestrowanymi członkami anty-fanklubów, a ile jest nie zrzeszonych? Bez wątpienia duuuuużo więcej. W każdym razie udało mi się znaleźć dane sprzed 2009 roku. Trochę stare, ale chyba dające jakieś wyobrażenie:

Liczba anty-fanów zespołów/piosenkarzy:

[za co można nie lubić rapera Jang Woo Hyuka? Pewnie z zazdrości...]

Jang Woo Hyuk → 28122
DBSK → 23169
Rain → 12711
Tony An
(z H.O.T.)→ 10900
Shinhwa → 10301
Moon Hee Jun → 8352
BoA → 6827
Lee Hyori → 874
 

(zadziwiające, że nie ma w tym zestawieniu SNSD, gdyż z tego co wiem, mają obecnie jeden z najsilniejszych anty-fanklubów)

Liczba anty-fanów aktorów:

[tym razem bycie nr 1 nie jest powodem do dumy - Hyun Bin]

Hyun Bin → 9147
Jo Hyun Jae → 8361
Woo-Sung Jung → 2932
Kim Tae Hee → 2922
Song Hye Kyo → 206

Nim przejdę do odpowiedzi na pytania: kto? dlaczego? i po co? (co nastąpi w części II, która znajduje się tutaj), przytoczę wielce dające do rozumienia przykłady anty-fanowskich akcji.

Jedną z pierwszych i najbardziej znanych ofiar anty-fanowskiej nagonki była Gan Mi-Yeon, członkini nieistniejącej już grupy Baby VOX. Anty-fani wzięli ją na celownik po tym, jak pojawiły się plotki, jakoby była ona dziewczyną Moon Hee Joona, członka super popularnego w tamtych latach boy bandu H.O.T. Mi-Yeon otrzymała list wypełniony żyletkami (by przy otwieraniu pokaleczyła sobie dłonie) z groźbą śmierci wypisaną krwią.

[Gan Mi-Yeon]

Myślicie, że to ekstremum? A co powiecie o Yunho z DBSK? Jak pisałam tutaj, dokarmianie swoich idoli nie jest niczym niezwykłym w Korei, więc biedny Yunho nie podejrzewał niczego złego, gdy w 2006 roku dostał butelkę z wodą, którą przysłał mu jakiś fan. Niestety, w wodzie rozpuszczony był klej przemysłowy i Yunho trafił do szpitala z zatruciem. Nic poważnego się nie stało, ale wierzę, że od tego czasu chłopak jest zdecydowanie bardziej ostrożny z tego typu „prezentami”.


Z resztą nie jego jedynego usiłowano otruć. W 2000 roku jeden z członków zespołu G.O.D. (nazwa na fakcie, no comment), Yoon Gye-Sang, dostał od kogoś butelkę z wodą, tym razem z wybielaczem w środku. Przypadek chciał, że to matka Gye-Sanga wypiła ową mieszankę i to ona trafiła do szpitala.


Czasem działania anty-fanów przybierają bardziej bezpośredni, rzekło by się – łopatologiczny – charakter. Choć brzmi to nieprawdopodobnie, słodki i zawsze grzeczny Changminek też może komuś przeszkadzać, bo na lotnisku w 2008 roku oberwał przez łep od dwóch wściekłych Chinek (to znaczy, zdenerwowanych, nie że zarażonych wścieklizną. Chociaż, kto wie…?).

[Changminek na lotnisku i przykry incydent]

Z podobną formą agresji spotkała się Yoon Eun-hye. Aktorka debiutowała w zespole Baby VOX w wieku 15 lat, zastępując Lee Gai. Najwyraźniej nie spodobała się miłośnikom grupy i jeden z anty-fanów usiłował ją oślepić, strzelając do niej mieszanką sosu sojowego i winegret z pistoletu na wodę. Zabrano ją szybko do szpitala i lekarze orzekli, że na szczęście jej wzrok nie ucierpiał na stałe, jednak rogówka jej oka została poważnie uszkodzona.

[15-letnia Yoon Eun-hye z opatrunkiem na oku]

Z innych wydarzeń, tym razem bardziej pociesznych, niż strasznych, nie można nie wspomnieć wojny na kłaki z lat 90-tych. Poważnie. Coś jak kibolowa ustawka. Jeśli ktoś jest zaznajomiony z taką nomenklaturą. Gosh, skąd ja w ogóle znam takie słownictwo?! Wracając… Fanki konkurujących ze sobą zespołów H.O.T. i Sechs Kies (sześć kijów?) stanęły naprzeciwko siebie na seulskiej ulicy i… rozpoczęła się regularna bitwa. W użycie poszły pazury i torebki, a kępki włosów latały wokoło…


Anty-fani rzadko jednak posuwają się do bezpośredniej, fizycznej przemocy. Ich wybryki mają zwykle bardziej wyuzdany charakter. W 2009 roku, kiedy chłopcy z DBSK podróżowali po Azji ze swoimi trzecim w karierze tourne, fani Big Bang (tak, naszego poczciwego Bing Bang! Fani, wstydźcie się!) i Wonder Girls wykupili tyle biletów na jeden z koncertów DBSK, ile mogli, zmuszając tym samym chłopców do występu przed garstką publiczności. Oficjalnym fanom grupy – członkom Cassiopei – dym poleciał uszami i groźba realnego starcia zawisła w powietrzu. Oba zawinione fankluby przesłały listy z samokrytyką i konflikt jakoś został zażegnany.

Podobny incydent miał miejsce rok wcześniej, na koncercie gwiazd „Dream Concert”. Gdy dziewczęta z SNSD weszły na scenę, przywitała je milcząca widownia i tylko w kilku miejscach migotały fluorescencyjne patyczki, znak firmowy azjatyckich koncertów. Jak nie trudno się domyślić, fani innych zespołów zmówili się, że pokażą dziewczynom, co myślą na temat ich serdecznych stosunków z większością koreańskich boy bandów… Tak swoją drogą anty-fanklub SNSD działa pod nazwą STAND i jest to skrót od Stand Till All Nine Disappear (trwajcie, aż dziewiątka zniknie).


Werbalne ataki potrafią być jednak równie bolesne. Były członek Super Junior, Hankyung, który z pochodzenia jest Chińczykiem, w dzień swoich urodzin, podczas wspólnego świętowania z fanami (wydawało by się) usłyszał od jednego z obecnych na sali mężczyzn, że ma „wypełznąć z powrotem do Chin” (takie jest dokładne tłumaczenie z angielskiego, ale w tej sytuacji wydaje mi się, że bliższe intencjom nadawcy byłoby inne polskie słowo, którego tutaj nie przytoczę, w poszanowaniu dla kultury osobistej moich drogich Czytelników). 

[Z kolei 4minute zostało zalane wiadomościami, iż powinny sobie wszystkie zrobić operacje plastyczne]

Tego typu komentarze są niestety na porządku dziennym i wydawało by się, że gwiazdy powinny się do nich przyzwyczaić i uodpornić. Trudno jednak pozostawać zupełnie obojętnym na tak agresywne słowa krytyki, a artyści to też przecież ludzie i pewnie nawet bardziej wrażliwi niż przeciętni zjadacze chleba, skoro tak wspaniale potrafią oddać emocje swoją grą czy śpiewem.

[Park Jin-Hee]

Jedna z aktorek, Park Jin-Hee, wstrząsnęła opinią publiczną dwa lata temu, gdy opublikowała wyniki badań przeprowadzonych na potrzeby swojej pracy magisterskiej. Jin-Hee przepytała 240 aktorów i blisko 40% z nich odpowiedziało, że w jakimś stopniu cierpi z powodu depresji i rozważało samobójstwo. 20% zaś podjęło konkretne działania, by ten zamiar urzeczywistnić (np. kupiło silne leki albo narkotyki). Jin-Hee upatruje przyczyn tego stanu rzeczy w charakterze pracy aktorów (ciągła obawa o stabilność kariery), ale także w zjadliwych komentarzach w internecie, które podkopują pewność siebie gwiazd.
Dlaczego właśnie w Korei cała ta anty-fanowska nagonka przybrała tak intensywny kształt? Na to pytanie odpowiedz w części II i części III cyklu o k-popowych kibolach.


Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com

niedziela, 10 października 2010

mister łobuzerskiego uśmiechu

W poprzednim poście pytałam, czy może być coś lepszego, niż szczery i promienny uśmiech na skośnookiej twarzy. Owszem, może. Łobuzerski uśmiech na skośnookiej twarzy! :D
Pozostajemy zatem w temacie uśmiechów i plebiscytów. Poprzedni ranking odbił się szerokim echem po wschodniej stronie mapy i panowie dwoili się i troili, by zwrócić na siebie moją uwagę i zawrócić mi w głowie. Konkurencja była twarda, ale zarówno w poprzednim rankingu, jak i w tym, zwycięzca może być tylko jeden. I jest to moim skromnym zdaniem niekwestionowane zwycięstwo. Nie mogło być inaczej.

Do rzeczy!

MIEJSCE 5

JUNHO

Przyznaję, że pomimo całej sympatii, jaką darzę DBSK, Yunho nigdy nie był moim faworytem w dziedzinie męskiej urody. Ale to zdjęcie przekonało mnie, że chłopak zasłużył sobie na miejsce w tym prestiżowym rankingu. Ma potencjał, jak by nie spojrzeć. A patrzy się całkiem przyjemnie :D


MIEJSCE 4

Gong Yoo

Z Panem Gongiem pewnie się jeszcze nie znacie, a więc najwyższy czas naprawić to pożałowania godne niedopatrzenie. W tym przypadku nie możesz narzekać, że popadasz w pedofilię, bo pan Gong jest starszy od Ciebie o rok. Mimo długiego stażu w szołbizie nie ma na koncie oszałamiającej liczby filmów czy dram, w których wystąpił. Wydaje się, że wybuch popularności nastąpił dopiero w roku 2007, kiedy to zaczęto emitować serial "Coffee Prince" (który serdecznie polecam!). Z godnych uwagi filmów z jego udziałem wymienić należy "S Diary". Nie wiem jak wygląda z polską wersją tych tytułów, ale zawsze warto sprawdzić, czy gdzieś nie ma napisów. Sądzę, że dla "Coffe Princ'a" powinny być, bo był to wielki hit w Korei, a urokowi pana Gonga trudno się oprzeć... :D


MIEJSCE 3

Mike He

Ciekawa jestem, czy pamiętasz ten uśmiech, bo kiedyś Ci go pokazywałam. Tym razem do grona koreańskich przystojniaków wkradł się Tajwańczyk, który grywa głównie w niezobowiązujących dramach typu "Devil Beside Me". Są to raczej propozycje dla wielbicieli tematu, czy też urody pana Mike. Tak czy inaczej - uśmiech po prawej stronie niezmiennie wywołuje u mnie lekkie przyśpieszenie akcji serca... Mrrrr...


MIEJSCE 2

Kang Dong Won

Zaskoczona, że tylko na 2 miejscu? :D Ha, jest ktoś, kto posiada uśmiech bardziej diabolicznie łobuzerski, niż boski pan Kang. Aczkolwiek na tym górnym zdjęciu można doszukać się szatańskiego przebłysku... Zgadzam się jednak z autorką bloga FlowerBoys, która napisała kiedyś, iż pan Kang ma zawsze taki uśmiech, jakby właśnie podwędził jabłka z ogrodu sąsiada i cieszył się, że nikt go nie przyuważył.
Nic dodać, nic ująć, tylko usiąść i gapić się w nieskończoność ;-)


... i długo oczekiwane
MIEJSCE 1!

KANG JI HWAN!

Nie ma innej opcji. Niekwestionowany mister łobuzerskiego uśmiechu! Jeśli kiedyś miałabym powiedzieć, jak wygląda Szatan, już wiesz jaka byłaby moja odpowiedź. Naprawdę myślę, że herszt diabłów musi być do niego podobny. I jak my, biedne, niedoskonałe istoty możemy oprzeć się takiej demonicznej sile? Od samego patrzenia ma się grzeszne myśli :D

Mam nadzieję, że dzisiejsze zestawienie Cię satysfakcjonuje pod względem rocznika produkcji. Średnia wieku nam zdecydowanie podskoczyła. Pan Mister ma 33 lata na karku, drugi Pan Kang 29. Ino Mike He jest mniej letni (27) no i Yunho (mój rocznik).

Oczekuj kolejnych rankingów już niebawem. Mam w zanadrzu jeszcze nie jeden pomysł :D
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...