środa, 27 października 2010

werbung - część II - Japonia

Dziś kolejna dawka przyjemności w małym formacie, czyli skośnookich reklam ciąg dalszy. Tym razem przenosimy się na wyspy, gdzie mężczyźni są smukli jak wierzbowe gałązki, a jedzenie, które zachwalają, w magiczny sposób nie ostaje się w ich ciele, nie dodając ani grama tłuszczyku. Witaj w Japonii!


Tym razem mogę nieco ubogacić wpis własną empirią w dziedzinie reklam. Może i nie miałam telewizora (niech Ci, Kami-sama, będą dzięki!), ale co nie powinno nikogo dziwić - w metrze, czy w pociągach, czy nawet na stacjach były telewizorki, na których wyświetlano reklamy. Zacznę więc od tej, którą dobrze znam i wcale a wcale mi nie przeszkadzało, że w pociągu z Enzan do Tokyo na monitorze w pętli leciała owa jedna reklama. Enjoy ^_^



Ten pan, co się tak skrzętnie goli (ciekawe co on tam niby ma strzyżenia :>) to Kamenashi Kazuya. Chłopak grywa w dramach i jest też jednym z wokalistów super popularnej w Japonii grupy popowej KAT-TUN. Ale niestety, japoński pop niespecjalnie nadaje się do słuchania :/ Gdy ma się porównanie z tym samym gatunkiem w wydaniu koreańskim, nie można się zachwycać zespołami z kraju kwitnącej wiśni :(


Pozostaniemy jednak w branży japońskich popowych bandów. Teraz Arashi, którego od biedy da się słuchać, ale szału ni ma. Lubię kilka ich piosenek i poniższą reklamę. Nie ma to jak dobre japońskie kimono i katana w ręku :D


A teraz pan Hiro Mizushima, którego za pewne kojarzysz nie tylko jako mistera szczerego uśmiechu. Tym razem wcielił się w postać magika... Jak dla mnie - czarująco ^_^


Skoro jesteśmy przy sprzętach elektronicznych... Pan Yamapi (Tomohisa Yamashita) zachęci nas do kupienia laptopa. A jak już mówiy o Yamapim, to chciałabym dodać, że chłopak nie tylko ładnie wygląda ale i nieźle śpiewa. Na co dzień jest członkiem boybandu News, ale jak wiemy - japońskie boybandy to nie jest to :/ Natomiast dwie solowe płyty Yamapiego są całkiem godne uwagi. Bardzo je lubię i zachęcam do ściągnięcia. Takie klimatyczne. Jakbyś była zainteresowana, to proszę linki do Loveless i One in a Million.
A teraz przerwa na reklamę :D


Jeszcze jedna reklama z udziałem Yamapiego. Nie jest może powalająca jeśli chodzi o akcję (aczkolwiek Yamapi ładnie w niej wygląda ^_^), ale zamieszczam ją z innego powodu. Jadłam owy deser mleczny (pyszny był @_@ mniam!) i nawet nie widziałam, że takie bożyszcze go zachwalało w TV :P



A teraz coś zabawnego. Ikuta Toma posiada na pewno bardzo specyficzną urodę, ale mając taki uroczy uśmiech, nie można go nie lubić. Seria reklam, w których występuje i zachwala walory zapachowe cukierków odświeżających oddech, nie ma chyba końca. Widziałam z 5 różnych wersji i wydaje mi się, że producenci nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Poniżej dwie najlepsze - moim zdaniem, oczywiście:



I na koniec pan, którego zapewne nie znasz, a grał w filmie "Heavenly Forest", którego oczywiście nie polecam kobietom w ciąży, gdyż ma iście japoński koniec. Nazywa się Hiroshi Tamaki i choć może w poniższej reklamówce nie wspina się na wyżyny sztuki aktorskiej, to jednak skośnookich facetów w yukatach nigdy dość, a poza tym jedzony w taki sposób makaronik ryżowy przywołuje u mnie cudowne wspomnienia.... Eh eh... @_@


Na dziś tyle, ale jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa w dziedzinie azjatyckiego marketingu ;-)

wtorek, 26 października 2010

werbung - część I - Korea

Czy jest takie miejsce na Ziemi, gdzie zwykły, popołudniowy spacer z pracy do domu może przyprawiać o palpitacje serca, bo niemal zza każdego rogu wyskakują boscy przystojniacy? Czy jest takie miejsce, gdzie nawet robiąc zakupy w warzywniaku, ma się ochotę rzucić te wszystkie toboły i wpaść w ramiona sprzedawcy? Czy jest takie miejsce, gdzie nawet oglądanie reklam w telewizji wciąga jak najlepszy film? Owszem. I imię tej krainy to Azja wschodnia!


Jakiś czas temu obiecałam zająć się tematem reklam, ale powiem szczerze, że temat jest na tyle obszerny, że będę zmuszona podzielić go na odcinki. Szukanie fajnych reklamówek wciągnęło mnie jak żabę do bagniska i wyrwało z życiorysu chyba z dwie godziny :P
Zaczniemy od tego co najlepsze, czyli od reklam koreańskich. W przyszłym poście przyjrzymy się japońskiej branży marketingowej, a potem Chiny, Tajwan i reszta skośnookiego świata. Na deser pozostawię sobie temat reklam dziwnych, dziwacznych i jeszcze dziwniejszych, a które koniecznie trzeba obejrzeć. Ale póki co, nie uprzedzajmy faktów.

Żeby to u nas stały takie stojaczki reklamowe...
Chociaż pewnie długo by nie postały, bo byłabym pierwszą, która wzięłaby JaeJoonga pod pachę i zabrała do domu :D

Na pierwszy ogień rzućmy najgorętszy kąsek, czyli niekwestionowanego króla koreańskiej reklamy - Kang Dong Wona. Pewnie to tylko moja subiektywna ocena, ale każdy filmik z panem Kangiem to małe arcydzieło i nieustająco czuję się przekonana do kupna tego, co w danym momencie zachwala :P Dobrze, że u nas nie da się kupić tych wszystkich produktów ;-)

Moja naj, naj, najukochańsza reklama ^_^ mrrrrr....



Pozostańmy jeszcze na chwilę w gorących klimatach, chociaż biedny pan Kang usiłuje studzić emocje taplając się w wodzie (bezskutecznie :P)



Kocham te miny, które on tu strzela ^_^



Teraz czas na mojego drugiego ulubieńca, czyli na Kang Ji Hwana. Z kawusią... Boski, jak zawsze ...



Nasi boscy chłopcy, co nie powinno nikogo dziwić, popełnili zastraszającą liczbę reklamówek, z czego ciągle numerem jeden pozostaje Haptic!



Podobały mi się jeszcze trzy inne, więc śpieszę z prezentacją:

To chyba pierwszy i ostatni moment w życiu biedaków, kiedy mogli się najeść niezdrowym żarciem.
Patrząc na współczesnego Yoochuna, te czasy ma już definitywnie za sobą :/




Pamiętasz jeszcze vice mistera szczerego uśmiechu? Lee Jun Ki też ma na koncie sporo reklam, z czego moja ulubiona poniżej.


Kolejny mister szczerego uśmiechu w natarciu - Kim Jae Wook i jego nowa fryzura ;-)



Pan Rain również nie stroni od reklam, co jest dość zrozumiałe, biorąc pod uwagę fakt, że jeste jedną z nielicznych koreańskich gwiazd, która znana jest również w innych krajach (gównie w USA).

Nie powiem, nie wzgardziłabym takim masażem :D

Jedno z najlepszych połączeń, jakie można wymyślić. Skośnooki przystojniak w Indiach... Tylko mnie tam w kadrze brakuje do pełnego szczęścia :D




Co tu dużo mówić... Won Bin to klasa sama w sobie. Mrauki!



I na koniec Gong Yoo, który przekonuje, że używanie kosmetyków i dbanie o swoją dkórę wcale nie jest niemęskie! Ja tam wierzę, panie Gong ^_^


Dziękuję za uwagę i do zobaczenia w japońskiej części już niebawem! :D

niedziela, 10 października 2010

mister łobuzerskiego uśmiechu

W poprzednim poście pytałam, czy może być coś lepszego, niż szczery i promienny uśmiech na skośnookiej twarzy. Owszem, może. Łobuzerski uśmiech na skośnookiej twarzy! :D
Pozostajemy zatem w temacie uśmiechów i plebiscytów. Poprzedni ranking odbił się szerokim echem po wschodniej stronie mapy i panowie dwoili się i troili, by zwrócić na siebie moją uwagę i zawrócić mi w głowie. Konkurencja była twarda, ale zarówno w poprzednim rankingu, jak i w tym, zwycięzca może być tylko jeden. I jest to moim skromnym zdaniem niekwestionowane zwycięstwo. Nie mogło być inaczej.

Do rzeczy!

MIEJSCE 5

JUNHO

Przyznaję, że pomimo całej sympatii, jaką darzę DBSK, Yunho nigdy nie był moim faworytem w dziedzinie męskiej urody. Ale to zdjęcie przekonało mnie, że chłopak zasłużył sobie na miejsce w tym prestiżowym rankingu. Ma potencjał, jak by nie spojrzeć. A patrzy się całkiem przyjemnie :D


MIEJSCE 4

Gong Yoo

Z Panem Gongiem pewnie się jeszcze nie znacie, a więc najwyższy czas naprawić to pożałowania godne niedopatrzenie. W tym przypadku nie możesz narzekać, że popadasz w pedofilię, bo pan Gong jest starszy od Ciebie o rok. Mimo długiego stażu w szołbizie nie ma na koncie oszałamiającej liczby filmów czy dram, w których wystąpił. Wydaje się, że wybuch popularności nastąpił dopiero w roku 2007, kiedy to zaczęto emitować serial "Coffee Prince" (który serdecznie polecam!). Z godnych uwagi filmów z jego udziałem wymienić należy "S Diary". Nie wiem jak wygląda z polską wersją tych tytułów, ale zawsze warto sprawdzić, czy gdzieś nie ma napisów. Sądzę, że dla "Coffe Princ'a" powinny być, bo był to wielki hit w Korei, a urokowi pana Gonga trudno się oprzeć... :D


MIEJSCE 3

Mike He

Ciekawa jestem, czy pamiętasz ten uśmiech, bo kiedyś Ci go pokazywałam. Tym razem do grona koreańskich przystojniaków wkradł się Tajwańczyk, który grywa głównie w niezobowiązujących dramach typu "Devil Beside Me". Są to raczej propozycje dla wielbicieli tematu, czy też urody pana Mike. Tak czy inaczej - uśmiech po prawej stronie niezmiennie wywołuje u mnie lekkie przyśpieszenie akcji serca... Mrrrr...


MIEJSCE 2

Kang Dong Won

Zaskoczona, że tylko na 2 miejscu? :D Ha, jest ktoś, kto posiada uśmiech bardziej diabolicznie łobuzerski, niż boski pan Kang. Aczkolwiek na tym górnym zdjęciu można doszukać się szatańskiego przebłysku... Zgadzam się jednak z autorką bloga FlowerBoys, która napisała kiedyś, iż pan Kang ma zawsze taki uśmiech, jakby właśnie podwędził jabłka z ogrodu sąsiada i cieszył się, że nikt go nie przyuważył.
Nic dodać, nic ująć, tylko usiąść i gapić się w nieskończoność ;-)


... i długo oczekiwane
MIEJSCE 1!

KANG JI HWAN!

Nie ma innej opcji. Niekwestionowany mister łobuzerskiego uśmiechu! Jeśli kiedyś miałabym powiedzieć, jak wygląda Szatan, już wiesz jaka byłaby moja odpowiedź. Naprawdę myślę, że herszt diabłów musi być do niego podobny. I jak my, biedne, niedoskonałe istoty możemy oprzeć się takiej demonicznej sile? Od samego patrzenia ma się grzeszne myśli :D

Mam nadzieję, że dzisiejsze zestawienie Cię satysfakcjonuje pod względem rocznika produkcji. Średnia wieku nam zdecydowanie podskoczyła. Pan Mister ma 33 lata na karku, drugi Pan Kang 29. Ino Mike He jest mniej letni (27) no i Yunho (mój rocznik).

Oczekuj kolejnych rankingów już niebawem. Mam w zanadrzu jeszcze nie jeden pomysł :D
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...