A właściwie – ludzie-orkiestry.
[Lee Min Ho]
Przeczytałam kiedyś, że Azjaci mają talent muzyczny w genach, dlatego niemal każde skośnookie dziecko gra na pianinie prawie jak sam Chopin, a bary karaoke cieszą się takim powodzeniem. Jasna sprawa, że zdarzają się i tacy, którym bozia poskąpiła słuchu i fałszują niemiłosiernie (z czego ogół zazwyczaj nie omieszka robić sobie żartów), ale traktować ich można jako wyjątki potwierdzające regułę.
Azjatyckich celebrytów powyższa reguła, rzecz jasna, również się tyczy. Tak po prawdzie, czy jest coś, czego skośnookie gwiazdy nie potrafiłyby zrobić? Ci, którzy oryginalnie zajmowali się śpiewaniem, często ze sporym sukcesem próbują swoich sił w aktorstwie, a ci, którzy zaczynali swój romans z show-biznesem od zaliczenia dziesiątej muzy, wyciągają z szafy gitary i ryczą do mikrofonu. Do tego tańczą, gotują, wywijają mieczem, skaczą ze spadochronem i całkiem elokwentnie odpowiadają nawet na najdurniejsze pytania prowadzących variety shows.
Jakkolwiek fani zapewne cieszą się, że mogą zobaczyć swojego idola w nowej odsłonie, nie wszyscy podzielają ten entuzjazm. Nie oszukujmy się – idol o wyrobionej pozycji, któremu nagle zachce się zabłysnąć w nowej dziedzinie odbiera chleb młodym, nierozpoznanym jeszcze talentom. Zwłaszcza młodzi, wykształceni aktorzy skarżą się, że przez k-popowe gwiazdy, które hurtem szturmują filmy i dramy, nie mają szans przedostać się do branży. Producentom zaś trudno się dziwić, że wolą zainwestować w coś, co przyniesie pewny zysk. Niezależnie od tego, jak film (czy drama) będzie beznadziejny i kiczowaty (np. Attack On The Pin Ups Boys z udziałem wszystkich chłopców z Super Junior.
Do dziś nie wierzę, że naprawdę to obejrzałam!), jeśli zagra w nim popularny piosenkarz – sukces jest murowany! Która fanka odmówi sobie przyjemności pooglądania swojego bożyszcze na dużym (albo i mniejszym) ekranie? Lista grywających piosenkarzy jest dłuuuuga, żeby tylko tak wymienić dla przykładu:
- Rain zaliczył bodaj największy sukces, bo oprócz rodzimych mega-produkcji (np. Full House, Fugative Plan B, I’m a Cyborg, but That’s OK), razem z Joonem z MBLAQ wystąpili w hollywoodzkiej produkcji Ninja Assassin.
- Z kolei T.O.P. z Big Bang ma na koncie udział w aż 5 dramach (z Iris na czele) i 4 filmach.
- Siwon-ssi z Super Junior zagrał w dramie Athena, Skip Beat! i całej masie innych
- Park Yoochun (vel Kamienna Twarz) wystąpił w hicie Sungkyunkwan Scandal, a obecnie popracował nad swoją mimiką i bawi mnie do łez w rewelacyjnym Rooftop Prince.
- Kim JaeJoong również z sukcesem pojawia się i na dużym i na małym ekranie, żeby wymienić chociaż role w Postman to Heaven i dramie Protect the Boss.
- Nawet młodziutki L (Kim Myung Soo) z Infinite zaliczył w tym roku swój aktorski debiut, zaskakująco dobrze radząc sobie w dramie Shut up! Flower Boy Band.
- Z innych niespodziewanie udanych występów trzeba wspomnieć o Goo Ha-ra z girls bandu KARA, która zagrała córkę prezydenta w City Hunter. Goo Ha-ra oczywiście nie jest jedyną piosenkarka, którą można zobaczyć w dramach.
- Im Yoon Ah z SNSD ma na koncie całkiem sporo występów w telewizji, ale nie będę się w tym miejscu wypowiadać na temat jakości jej aktorstwa, bo nie miałam jeszcze okazji jej oglądać. Chodzą jednak słuchy, że „szału nie ma”. Tak czy owak, można to samemu ocenić, oglądając np. najnowszy, jeszcze ciepły Love Rain.
- Najbardziej błyskotliwą karierę aktorską uczyniła bez wątpienia Yoon Eun Hye, która w wieku 15 lat zadebiutowała w popularnym wówczas zespole Baby Vox, a obecnie jest jedną z najbardziej znanych i lubianych koreańskich aktorek. Niemal każda z dram, w których wystąpiła, była wielkim sukcesem.
Długo by można tak jeszcze wymieniać. Jakkolwiek powyższy wywód na to nie wskazuje, w tym poście planowałam skupić się głównie na śpiewających aktorach i przedstawić Wam tych, których podśpiewywanie szczególnie lubię. Na pierwszy ogień rzućmy Jang Geun Suka, którego bez wątpienia można nazwać królem OST, czyli muzyki do filmów i dram. Ma ich na koncie tyle, że aż się oczom wierzyć nie chce, gdy przewija się stronę na Wikipedii. Niektóre piosenki są naprawdę niezłe (jak np. te z dramy Mary Stayed out All Night), ale ja nie o tym. Geun Suk występuje też w zespole Team H razem z raperem Big Brother i ich piosenki od długiego czasu królują na mojej playliście i nie zanosi się, by się stamtąd szybko wyniosły.
Mini album Team H: Loung H z pewnością można zaliczyć do dokonań dziwnych, niestandardowych i zapewne nie przypadających wszystkim do gustu. Gdy pierwszy raz usłyszałam (i zobaczyłam) promującą album piosenkę Gotta Getcha, sama nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Niby piosenka z życiem (co już w wielu przypadkach wystarczy, by mnie urzec), niby ciekawy bicik… No, ale jakoś tak… ten refren… Magia kilkakrotnego przesłuchania jak zwykle sprawiła cuda i zachciało mi się przesłuchać cały album. Właściwie każda piosenka na nim, to swoista perełeczka, z Shake It na czele (i to niezapomniane „Łiiii-huuuuu, łiiii-huuuuuu”). Zdecydowanie jest to propozycja dla tych, którzy lubią muzykę z przytupem, zachrypnięte krzyki i zakręcone klimaty.
[najnowszy singiel Team H Can't Stop, promujący album na japońskim rynku]
Następny na liście znajduje się pan, którego urok odkryłam stosunkowo niedawno, a czego mocno żałuję, bo urok to on ma nieodparty. Lee Min Ki znany jest głównie z roli w Haeundae oraz Quick, a ostatnio można go było obejrzeć w początkowych odcinkach dramy Shut Up! Flower Boy Band i filmie Chilling Romance. Jego solowy album nie jest najświeższym wydarzeniem muzycznym (rok produkcji 2009), ale odkąd dowiedziałam się o jego istnieniu (jakieś dwa miesiące temu), cały czas przewija się w mojej codziennej liście odtwarzania.
Album No Kidding nie jest wcale aż tak poważny, jak by sugerował tytuł. Min Ki zapewne chciał jednak, by poważnie traktowano jego muzykę i rzeczywiście czuć, że stworzone przez niego piosenki nie są skompilowaną pod publiczkę łupanką. Utwory na albumie można sklasyfikować jako pogranicze popu i rocka, z takim jakiś niezależnym posmakiem, który ma większość zespołów z nurtu indie. Mi osobiście ten klimat bardzo się spodobał i stanowi dobrą przeciwwagę dla rozwrzeszczanego Team H.
[Promująca album piosenka 영원한 여름]
Pozostając w klimatach rocko-popowych z udziałem OST z Shut Up! Flower Boy Band. O samym serialu napiszę zapewne innym razem, teraz jednak chciałabym pochylić się nad ścieżką dźwiękową z tej dramy. Lee Min Ki śpiewa tam jedną piosenkę: Not in Love, która ma zdecydowanie większy rockowy pazur, niż te, które zaprezentował na swoim solowym krążku, ale tak po prawdzie, to nie Min Ki jest gwiazdą tego soundtracku. To zaszczytne miano, w moim przekonaniu, zasłużenie przypadło Sung Joonowi, który brawurowo wykonał dwie przewodnie piosenki serialu무단횡단 (Jaywalking) i Wake up. Zwłaszcza ta ostatnia jest niesamowicie chwytliwa i prześladowała mnie długo poza kończeniu oglądania serialu. Sung Joon ma ciekawą, nielandrynkową barwę głosu, która świetnie komponuje się z takimi właśnie rockowymi, niewymuszonymi piosenkami. Ciekawa jestem, jak dalej potoczy się jego kariera, bo zarówno śpiew, jak i jego gra aktorska sprawiają, że mam ochotę na więcej!
Na koniec coś, co znane jest pewnie większości, ale jakoś głupio nie wspomnieć. Lee Jun Ki w 2009 roku wydał swój solowy (mini?) album J Style, udowadniając, że nie tylko świetnie prezentuje się na ekranie, ale śpiewa równie dobrze. Nie będę się sprzeczać, że Jun Ki ma głos naprawdę miły dla ucha i powinien jak najczęściej robić z niego użytek, jednak cała płyta aż tak bardzo nie przypadła mi do serca. Podoba mi się oczywiście promująca album piosenka J Style (z różnych względów, więcej tutaj), bardzo ładna jest ballada한마디만, ale mam niestety wrażenie, że cała reszta, to taka trochę zapchaj-dziura bez szczególnego potencjału. Rzecz gustu, oczywiście. Dać Jun Kiemu szansę oczywiście warto!
By godnie zakończyć zestawienie, nie wypada nie wspomnieć o moim najulubieńszym z ulubionych, czyli Kang Ji Hwanie. Niedawno poświęciłam mu więcej uwagi w jednym z postów (tutaj) i uważni czytelnicy doskonale są już zaznajomieni z wszystkimi talentami pana Kanga. Niestety, póki co nie pokusił się o wydanie solowego albumu, ale swoich zdolności wokalnych dowiódł niejednokrotnie w musicalach: The Rocky Horror Show, Grease i Cafe In. Ma też na koncie dwie piosenki do dram: Lie to Me (Lovin Ice Cream) i The Exhibition of Fireworks (그냥 아는 사람). Na moje nieszczęście, pierwsza to radosne pląsy, a druga to ballada, wiec moje muzyczne żądze nie są zbyt usatysfakcjonowane.
Ja widziałabym pana Kanga w jakiejś takiej stylizacji z pazurem. Elektryczne gitary, basik, tempo z przytupem… Może się kiedyś doczekam, kto wie? Jeśli jednak ktoś lubi cukierowo-urocze pieśni z roześmianymi przystojniakami (z Ji Hwanem na czele), polecam serdecznie jedną z wersji reklam Lotte:
I tym oto wesołym akcentem zakończmy dzisiejsze muzyczne poczynania.
Zainteresowanym polecam jeszcze szybki przegląd koreańskich zespołów rockowych.