sobota, 26 kwietnia 2014

Nic nie dzieje się przypadkiem: role w zespole k-popowym

Gdzie jak gdzie, ale w k-popie nie ma miejsca na przypadek. Szczególnie jeśli chodzi o to, kto wchodzi w skład danego zespołu i jaką pełni w nim funkcję. Już dawno zdążyliśmy sobie ustalić, że pląsające girls i boys bandy to bynajmniej nie grupki przyjaciół, których połączyła wspólna pasja, a jak najbardziej świadomy wybór i wytwór właścicieli komercyjnych molochów, jakimi są agencje gwiazd.


Obserwując któryś już setny skośnooki zespół, tak doszłam sobie do wniosku, że właściwie sama mogłabym stanąć na czele agencji gwiazd i skomponować nowy band. Mniemam, że musi to być niezła zabawa, przebierać i wybierać w setkach utalentowanych młodych ludzi. Szczególnie managerowie wielkich wytwórni jak YG czy SM mają pole do popisu, bo pod swoimi skrzydłami mają mnóstwo trainee, którzy byliby w stanie zabić, byle tylko otrzymać możliwość zadebiutowania.

Zazwyczaj do obsadzenia są role: lidera, głównego wokalisty, rapera, głównego tancerza i wyglądacza (jak kto woli, bożyszcza tłumu albo po prostu visuala).

Co do ilości członków zespołu, zasada brzmi: nie ma co się ograniczać. Od 4 do nawet 13 członków, a co tam! Jeśli nie można się zdecydować pomiędzy jednym świetnym tancerzem a drugim, lepiej wziąć dwóch na raz. Im więcej tym weselej, a im więcej chłopców/dziewcząt w grupie, tym większa szansa, że każdy konsument znajdzie coś dla siebie i polubi zespół z tego czy innego powodu. Wydaje się jednak, że liczba 5 ma największą moc i jest najbardziej popularna. Łatwiej to ogarnąć i utrzymać w kupie, niż ponad 10-cio osobową bandę.

 [przy tym zespole SM się nie oszczędzało. Jak już to już! EXO]

Przyjrzyjmy się zatem, jakie obowiązki i jakie kryteria należy spełniać, by wpasować się w jedną z wymienionych wyżej ról.

Lider: ta rola właściwie nie jest przypisana z góry i piastujący ją osobnik może zmieniony z biegiem czasu i rozwojem wypadków. Niektóre zespoły nawet nie posiadają lidera, choć jest to raczej rzadki przypadek. Z reguły liderem zostaje osoba najstarsza w zespole, ze względu na kulturowo przypisany status i szacunek, jakim cieszy się najbardziej posunięty w latach jegomość, choć i tu zdarzają się liczne przypadki. G-Dragon w BIGBANG czy CL w 2NE1 to tylko 2 przykłady.

Lider zazwyczaj daje się poznać sam na podstawie zachowania i osobistej dojrzałości. Nie jest to lekka fucha i jak stwierdzono w dokumencie „Nine Muses of Star Empire” (więcej o filmie tutaj) „Nie ma właściwie żadnych profitów z tytułu bycia liderem, ma się za to całe mnóstwo obowiązków”. Jak też stwierdziła jedna z dziewcząt z Nine MusesJeśli ktoś popełni błąd, manager będzie obwiniał tylko lidera, a nie tego, kto jest winny. Ale smutna prawda jest taka, że większość z nas nie wie, kto naprawdę zawinił. Myślimy, że to wina Sery (dawna liderka zespołu), nie zależnie, co by się nie działo.”

[Sera z Nine Muses]

Za co tak naprawdę odpowiedzialny jest lider? Powinien spajać zespół, sprawiać by wszyscy dogadywali się ze sobą i dobrze razem współdziałali. Budzi ich rano i dba, by każdy dotarł na czas, gdzie powinien. Poklepie po placach, gdy ciężko, przytuli, gdy płaczesz, będzie zagrzewał do walki przed występami i dodawał otuchy, gdy brak już sił na kolejną godzinę treningu. To on będzie reprezentował zespół w rozmowach z matką agencją i mediami.

Tyle teorii, bo nie każdy ma tyle siły, by nie tylko nie zwariować z przemęczenia i przepracowania (więcej tutaj), ale też wspierać innych i robić za anioła pokoju w przypadku konfliktów. Tak więc pozycja raczej dla wytrwałych.

Główny wokalista: tu sprawa jest dość prosta. Po prostu trzeba wybrać kogoś, kto naprawdę umie śpiewać i pociągnie wszystkie trudne momenty w balladkach i innych rockowych wyciach. Jeśli główny wokalista nie prezentuje się jak skośnooki Adonis, od czego jest stado chirurgów plastycznych urzędujących na Gangnamie? Ten pan tudzież pani nie musi być powalającej urody, bo ludzie i tak pokochają go/ją za talent, ale nie oszukujmy się, w k-popie nie ma miejsca na tłuszczyki i inne jednopowieczne niedociągnięcia (o operacjach plastycznych tutaj). Jak to już kiedyś stwierdziłam, tu się przytnie, tam wytnie i będzie git!

 [wokalista niemal idealny: Jonghyun z SHINee]
 
Raper: no czymże byłby k-pop bez rapowej wstawki w środku utworu, no czym, pytam?! Pasuje, czy nie pasuje, pani i pani zarapuje, yo! I co śmieszne, mam wrażenie, że na pozycję rapera załapują się osoby, którym Bozia poskąpiła wokalno-tanecznych talentów. Nie mówię, że ma to miejsc zawsze i wszędzie, bo trudno takiemu Zelo z BAP odmówić umiejętności, ale… jeśli chodzi o girls bandy… Hmmm… Ciężko stwierdzić, co powoduje panami managerami, wybierając na rapera dziewczęta, które wyraźnie męczą się ze swoim zadaniem. Jak generalnie nie mam nic przeciwko Girls’ Generation, to naprawdę… Lepiej, żeby one się rapu nie chwytały.

 [Bang Yong Guk jest tutaj! Yo yo!]

Jednak jest coś, czym każdy raper musi dysponować, a mianowicie ten ciężki, hip-hopowy look, yo-yo! Raper musi mieć power, musi być ponad obowiązujące normy i standardy, musi mieć silną osobowość i miażdżyć swoim yo-yo tumiwisizmem. O tym, czy rzeczywiście wybrana na raperów młodzież rzeczywiście posiada takie przymioty ducha, powiemy sobie w drugiej części artykułu. Tak… Nie ma to jak moje artykuły tasiemce, nie? ^^

Główny tancerz: w tej dziedzinie można pójść w maksymalizm i upewnić się, że każdy w zespole posiada (wytrenuje, czy chce czy nie) ponad przeciętne umiejętności taneczne. Jakby nie patrzeć, bez tańcy nie ma w ogóle o czym myśleć. Perfekcyjny, energiczny, synchroniczny taniec to jeden z największych wabików na publiczność. Przyznaję, ja jestem bardzo podatna na ten faktor. Dlatego trzeba upewnić się, że w grupie znajduje się choćby jeden Teamin czy inna BOA. Nic tak nie rujnuje wizerunku jak nieporadnie zatańczona choreografia albo jakieś potknięcia na scenie. Jeśli głos zadrży albo linia tekstu wyleci z głowy, dokonały układ choreograficzny skutecznie odwróci uwagę od niedociągnięć. Chociaż… Jakie niedociągnięcia? Czy w k-popie jest miejsce na coś takiego jak błąd?! Niech no tylko który się ośmieli coś pomieszać, to mu matka agencja wytłumaczy na czym polega koreański show-bieznes…


Wyglądacz (aka visual): wbrew pozorom jest to jedna z najważniejszych fuch. Jasne, że byłoby wskazane, by materiał na wyglądacza potrafił cokolwiek śpiewać czy tańczyć, ale nie jest to aż tak istotne. Rozkochana publika i tak wybaczy mu wszystko, bo przecież jak można nie kochać go/jej za te cudne oczęta i ponętne usteczka… Niestety, nadrzędną wartością w k-popie nie jest muzyka, a wygląd. Piosenki powinny być jedynie wystarczająco chwytliwe, by ugrząźć w głowie słuchacza a resztę dopełni wizualna strona przedsięwzięcia. Skąd wzięłoby się to upodobanie (szczególnie w SM Entertainment) do ciągłego zżynania piosenek z innych, często zachodnich twórców? Gdyby tak im zależało na jakości muzyki, panowie w korporacjach zainwestowaliby więcej w oryginalną twórczość… Utyskiwania na bok.

Jak sama nazwa wskazuje, głównym zajęciem wyglądacza jest wyglądanie. Ale wyglądanie jak! Wyglądacz musi być piękny jak ta oświetlana porannym słońcem kropelka rosy na płatku róży, gładki musi być jak świeżo wypolerowana karoseria w najnowszym modelu Lexusa, idealny niczym platońskie teorie… Ekhm… Wybaczcie, rozpędziłam się ^^

 [wyglądacz idealny! JaeJoong z JYJ]

Tak czy owak, wyglądacz musi swoim wyglądem sprawić, by pod jego/jej jednym spojrzeniem, tłumy padały jak muchy. Rozkochane nastolatki (bo jakby nie patrzeć, to nieletnia młodzież jest głównym konsumentem k-popowych pląsów) będą w stanie wysupłać ze swoich portfeli ostatnie wony, byle tylko wesprzeć swojego najdroższego oppa albo cudną dziewczynę z nowego girls bandu. Dla wyglądacza codzienne głodówki i wyciskanie na siłowni są chlebem powszednim a wyskakujący znienacka pryszcz urasta do rangi narodowej tragedii. No cóż… Nie ma lekko.

Przeglądając pozycje, jakie piastują poszczególni członkowie zespołu, można się często natknąć na określenie maknae. Nie jest to żadna fucha, a po prostu określenie najmłodszego w zespole. Jak już wspomniałam, przez to, że kwestia wieku w Korei to poważna sprawa, będąc najmłodszym, ma się wiele obowiązków wobec swoich starszych kolegów i koleżanek. I lepiej je grzecznie i bez sprzeciwu wypełniać, bo można popaść w niezłe kłopoty… Więcej o tym, jak to jest być najmłodszym w zespole można poczytać tutaj. Leniwym lub już zorientowanym, niech starczy tyle, że maknae najczęściej musi sprzątać po swoich kolegach, dbać, by zawsze mieli soju w kieliszku i zwyczajowo (czy im się to podoba, czy nie) to on jest odpowiedzialny za rozsiewanie ekstremalnego aegyo.

[łiiiiiiiiiiiiiiiii... jak słodko! Suli z f(x)]

I jak? Czujecie się na siłach skompilować swój własny k-popowy zespół? Macie jakieś typy i fantazje, jak powinien wyglądać band idealny? Mniemam, że gdybym ja się najęła na managera k-popowej grupy, pomimo szalonego talentu, jakim zapewne dysponowałby każdy z chłopców (czemu marzy mi się skompilowanie boys-bandu? Hihihi…) marne szanse, by moim podopiecznie przebili się przez morze idealnych bandów, bo ja mam za miękkie serce, by ich dusić i wyciskać z nich siódme poty. Lepiej więc pozostanę przy swoim klepaniu w klawiaturę i utyskiwaniu nad losem biednych koreańskich gwiazd.

Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com

czwartek, 10 kwietnia 2014

Kulisy k-popu: Dziewięć muz

W dzisiejszym odcinku z serii „kulisy k-popu” jak najbardziej dosłownie przyjrzymy się temu, co się dzieje, gdy gasną kolorowe światła na scenie, a z twarzy znika ciężka warstwa makijażu.

Film, o którym zamierzam dzisiaj napisać, nie jest zbyt świeży, ale myślę, że daje niezły  obraz tego, co dzieję się za kulisami koreańskiego show-biznesu. Reżyser dokumentu, Lee Hark Joon, od dłuższego czasu marzył o zrealizowaniu filmu pokazującego codzienność koreańskich gwiazdek k-popu, jednak zadanie od samego początku było tak trudne, jak się wydaje. Która wytwórnia, będąca przy zdrowych zmysłach, wpuściłaby na swoje podwórko reporterów, którzy by to przez okrągły rok podglądali ich pracę i raz na zawsze położyli kres mitowi o szczęśliwości i rodzinnej atmosferze panującej wewnątrz firmy? A jednak naleźli się tacy śmiałkowie. Po długich dysputach i negocjacjach, niewielka agencja Star Empire, zgodziła się, by Hark Joon wziął swoją kamerę i śledził poczynania jednego z przygotowujących się do debiutu zespołu: Nine Muses. Warunek był taki, że reżyser ma zachowywać się jak jeden z menagerów zespołu.

[Lee Hark Joon]

W momencie, kiedy Hark Joon pierwszy raz spotkał dziewczęta, do ich planowanego debiutu pozostawało jeszcze ponad 6 miesięcy. Media spekulowały, że zespół ma spore szanse, by odnieść sukces. Wytwórnia zainwestowała w ich trening ponad milion dolarów, więc presja była ogromna, gdyż porażka projektu Nine Muses równałaby się z koniecznością zwinięcia całego interesu i ogłoszenia bankructwa przez Star Empire.

Ową presję i napięcie między zarządem a zespołem, ale także między sami dziewczętami widać już na pierwszy rzut oka. Niewiele radości pojawia się na buziach następczyń Girls’ Generation… Są pot i łzy, przygaszone spojrzenia i podkrążone oczy. Mordercze treningi, niekończący się miraż zajęć, podczas których dziewczęta uczą się jak komponować piosenki, jak się ubierać, jak wypowiadać się przed kamerami, jak kreować swój wizerunek i jak mówić w obcych językach. Ich zajęcia planowane są w przedziale godzin 10 rano do 2 w nocy, a jakikolwiek objaw zmęczenia lub niezadowolenia, komentowany jest szczodrze przez menagerów. „Czemu wyglądasz na smutną?” „Nie jesteście nawet zainteresowane (tym co robicie).” „Czemu jesteś wkurzona? Pokłóciłaś się z kimś?” „Jesteś chora? Trudno, niedługo debiut, ćwicz!

[próby, próby, próby...]

Rola przyszłych gwiazd w ich treningu sprowadza się do właściwie tylko do wykonawstwa. Im mniej przy tym dyskusji, a więcej posłuszeństwa i żarliwości, tym lepiej. Wszystko; od piosenek, poprzez choreografię, do strojów i odpowiedzi, jakich dziewczęta mają udzielić przed kamerami, jest już dla nich przygotowane. Nikt ich się nie pyta, czy podoba im się utwór, który mają zaśpiewać. Jeśli go lubisz, dobrze dla ciebie, bo jak nie, to i tak nie ma o czym dyskutować.

Stroje mają być uszyte na miarę i noszone dumnie. Nie sądzę, by dziewczyny mogły sobie choćby wybrać kolor gumki do włosów. Szef wytwórni przychodzi na spotkanie z wizażystą, rzuca krytycznym okiem na projekty kostiumów, po czym stwierdza: „Mam pomysł, jak sprawić, by wyglądały sexy. Skróćcie to, OK? (pokazując na spodnie jednej z dziewcząt)” Jeden z współpracowników ośmiela się mieć inne zdanie: „Nie wydaje ci się, że będą wyglądać tanio?Nie, wcale że nie. Będą wyglądać seksownie. Czy to nie to, co chwalą media? Honey tights (dosłownie: miodziaśne uda; termin używany prze koreańskie media, by pochwalić piękne i smukłe kobiece uda).

 [więcej seksu!]

Jeśli komuś się nie podoba, albo ma problemy z dostosowaniem się do wojskowego rygoru, ma wolną drogę. Tysiące innych tylko czekają, by wkręcić się do branży i zająć twoje miejsce. Na kilka miesięcy przed debiutem zarząd agencji był zmuszony poszukać nowej dziewczyny do zespołu. Zadanie nie było zbyt karkołomne. Szybka wizyta w biurze zrzeszającym (kolekcjonującym) pięknych, młodych i utalentowanych służy pomocą. Wystarczy otworzyć katalog, podać kilka zmiennych (wzrost, waga, wiek, preferowane uzdolnienia) i voilà, idealna kandydatka pojawia się na tacy! No, może niemal idealna. To, że wyselekcjonowana bladolica nie posiada głosu Whitney Houston nie jest wielkim problem. W końcu w zespole jest jeszcze 8 innych dziewcząt. Któraś na pewno będzie wiedziała, co robi przed mikrofonem.

["ta jest całkiem fajna, ale może za wysoka..."]

Jun-Seong Oh, kompozytor Star Empire, zdaje się być w pełni pogodzony z faktem, że członkowie zespołów muzycznych nie są wybierani na podstawie swoich wokalnych talentów. „Nie wszystkie dziewięć dziewcząt może być dobrymi piosenkarkami. Taki zespół nie istnieje w rzeczywistości.” „Czasem jednak zdarzają się dobrzy wokaliści.” – dodaje po chwili z błyskiem w oku. Jednak to wokal w dalszej karierze zespołu staje się problemem. Sam  menager zespołu, Kyu-Seong Jeong, w przypływie szczerości stwierdza: „To jest (główny) problem, że one nie wiedzą jak śpiewać.”

Jak w ogniu niekończącej się krytyki i presji odnajdują się same dziewczęta? Nienajlepiej. Na jednym ze spotkań z psychologiem przeprowadzono badania mierzące poziom samopoczucia członkiń Nine Muses. „Niebawem będziecie brać udział programach telewizyjnych, gdzie powinnyście cieszyć się życiem… Więc przypuszczałem, że poziom waszego złego samopoczucia będzie niski.” – stwierdza pan psycholog. „Jednak wyniki pokazały, że jesteście bardzo przygnębione.” “Wcale nie jestem przygnębiona!” – rzuca nagle jedna z dziewcząt. „Nie kłam.” – przychodzi riposta ze strony koleżanek z zespołu “Wyglądasz na tak smutną.” 

[załamana Hyemin]

Wewnętrzna konkurencja i wzajemne obwinianie się o przyczyny niepowodzeń i napięć też nie pomagają cieszyć się pracą. Jedna z dziewcząt stwierdza „Wszystko czego one chcą, to być lepsze, niż ktokolwiek inny. Nikt nie dba o nikogo. Jedyne co je obchodzi, to tylko one same. Ludzie mówią, że potrzeba mi więcej uporu. To boli. Kiedy czuję się zraniona, marzę, by być silniejszą. Jednak zamiast tego, czuję jedynie ból i załamuję się.”

Dziewczyny czują się niedowartościowane i zagrożone. Ciągłe utyskiwania ze wszystkich stron podłamują ich wiarę w siebie, doskonale zdają sobie sprawę, że wymiana ich na lepszy model to kwestia kilku dni. Wpaja im się, że powinny ćwiczyć w każdej wolnej sekundzie. „Czy nie byłoby to niesprawiedliwe, gdyby każdy mógł zostać gwiazdą?” pyta retorycznie jeden z menagerów. Sung-Hun Cho, jasno stawia sprawę: „Jeśli zostaniecie gwiazdami, możecie powiedzieć co tylko chcecie. Ale na tę chwilę wiemy więcej niż wy. Byłoby zatem mądrze schować swoją dumę do tego czasu. (…) Jeśli zostaniecie gwiazdami, wasza opnia będzie prawem. Jeśli sądzicie, że traktujemy was niesprawiedliwie, zostańcie gwiazdami.

 [Sera w rozmowie z managerem]

Jak wiele trzeba uporu i samozaparcia, by wytrzymać w takim kieracie? O tym wiedzą tylko trenujący w agencjach młodzi ludzie. Sera, liderka zespołu w czasie ich treningu, najlepiej ujęta to, co trzyma ją ciągle w branży. “Pytałam siebie, dlaczego to robię. Dlaczego wyrzekłam się wszystkiego i poświęciłam moją rodzinę? Dlaczego wybrałam takie życie? Ale wszystko, o czym mogłam myśleć, było tylko to, że powinnam ćwiczyć więcej. Następnego dnia poszłam 3 godziny wcześniej do studia, by ćwiczyć. To dlatego jestem tak zestresowana, ale jednocześnie tylko tak potrafię rozładować panujące w mnie napięcie: przez śpiew i taniec. To jedyna rzecz, która pozwala mi iść dalej.”
W innym miejscu dokumentu Sera wyznaje: „To jest wszystko co mam w życiu, ponieważ tego chcę. (…) Co innego mi zostało? Nie mam niczego innego.


Czy nadal mogę patrzeć na te wszystkie roztańczone zespoły z uśmiechem na ustach? Jakoś nie bardzo. Czy warto poświęcać wszystko w imię marzenia? W imię trwającej kilka chwil popularności? Według pojawiających się na początku filmu napisów, tyko jeden na 10 tysięcy trainee zostaje gwiazdą. Jak rozumie się tu gwiazdę? Kogoś pokroju BIGBANG, czy kilkakrotne pojawienie się w rozmaitych variety show i kilku reklamach już uprawnia do tego statusu? Nie wiadomo.

Nadal jacyś chętni na zasilenie armii k-popowych idoli?

Kulisy k-popu:

Źródła:

rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...