Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Big Bang. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Big Bang. Pokaż wszystkie posty

środa, 13 stycznia 2016

Przeżyjmy to jeszcze raz: rok 2015 w k-popie (część I)

Kolejny k-popowy rok za nami! Jak zawsze, nie mogliśmy narzekać na nudę. Jakie wydarzenia na długo pozostaną w naszej pamięci? Kto wyznaczał trendy i jacy debiutanci mają szansę zostać z nami na dłużej? To wszystko i jeszcze trochę w poście poniżej!


W części pierwszej ukażą się główne wydarzenia i tendencje minionego roku, w kolejnej zaś najgorętsze skandale i ploteczki.

Do rzeczy!

Debiuty

Tego nie dało się przeoczyć. Dzień bez kolejnego debiutu, toż to dzień stracony! Powódź nowych zespołów (o solistach się nawet nie wypowiadam!) po woli zaczyna być normą. W 2013 zadebiutowało nieco ponad 50 zespołów, by już w 2014 było ich około setki, a w rok później kolejne coś koło tego! Jak to wszystko ogarnąć?!


Przyznaję szczerze, że to właśnie owa taśma produkcyjna powstrzymuje mnie przed choćby próbami bycia na bieżąco z k-popem. Ilość nie często przekłada się na jakość, więc nim człowiek przebrnie przez te połacie kiepszczyzny, nie pozostaje już wiele sił na docenienie co lepszych. A gdzie jeszcze czas, by monitować co się dzieje ze starymi wyjadaczami?!

Na szczęście są ludzie, którzy nie tylko orientują się, co w koreańskiej trawie piszczy, ale do tego potrafią jeszcze ocenić, kto ma szansę na przetrwanie kolejnego sezonu! Albo i kilku sezonów.

[Monsta X]

Wśród najlepiej ocenianych debiutantów znajdują się dziewczęta z The Ark, CLC, Oh My Girl, GFRIEND i TWICE a wśród chłopców wymienia się Monsta X, iKON, Soul.G, N.Fly i Seventeen. Słusznie? Ktoś został pominięty i zaniedbany? Czas pokaże!

Osobiście najbardziej lubię chłopców z Monsta X i iKON, a z dziewcząt wydaje mi się, że The Ark ma potencjał!

P.S. Może jeszcze kiedyś mi się uda napisać ten artykuł o debiutach 2015?

B.A.Powe porachunki z TS Entertainment

W zeszłorocznym podsumowaniu roku pisałam, że być może to by było na tyle, jeśli chodzi o B.A.P., bo w listopadzie 2014 cały zespół pozwał swoją agencję do sądu (więcej tutaj). A jednak okazuje się, że staropolska mądrość ludów się nie myli: trzymaj się kupy, bo kupy nikt nie ruszy!


Sprawy nie wyglądały jednak początkowo różowo. Chłopaki z B.A.P. były nieugięte w swoich (słusznych zresztą) żądaniach o zerwanie niewolniczego kontraktu i ustalenie czegoś, co respektowałoby ich prawa jako istoty ludzkie i artystów. TS z kolei zabetonował się na swoim stanowisku, że podpisany wcześniej kontrakt jest prawnie obowiązujący i generalnie, o co te fochy.

I kiedy wydawało się, sprawa jest beznadziejna, przyszło lato, zrobiło się cieplej, humory się poprawiły i B.A.P. i TS Entertainment wpadli sobie niespodziewanie w ramiona! Agencja lakonicznie stwierdziła w oficjalnym oświadczeniu, że „wzajemne zaufanie zostało odbudowane” i bum, przygotowania do comebacku ruszyły pełną parą! Owocem owego pieczołowicie odbudowanego zaufania jest album „Matrix” z singlem „Young, Wild, Free”.


Wszyscy się cieszą, bo zapewne chłopaki dostały wreszcie jakieś godziwsze wynagrodzenie, agencja nie straciła wypływów z tytułu posiadania jednego z największych boybandów w Korei (kto przy zdrowych zmysłach chciałby zrobić rosół z kury, która znosi złote jaja?), fani wciąż mają swoje dobre, stare B.A.P., które zapewne nie byłoby takie samo pod skrzydłami innej agencji. Nie ma na co narzekać!

BIGBANG wraca z donośnym kabuuuuuum! ^^

OK, wszyscy malkontenci! Różne już głupoty słyszałam (a właściwie czytałam), jakim to badziewiem zostali uraczeni fani BIGBANG po tylu latach czekania. Rzeczywiście, na trzyletni przestój w biznesie mogą pozwolić sobie tylko giganci, bo jak mogliśmy już zauważyć choćby na przykładzie debiutów, k-pop nie znosi próżni!


Może i chłopaki kazali na siebie czekać, ale czy tym samym nie większa radość ze spotkania? A może w tym czasie gorące serca fanów zdążyły już nieco ostygnąć? Skąd te złośliwości i przesadny krytycyzm? „MADE” to kawałek dobrej muzyki, a każdy kolejny singiel i MV nie rozczarowywał! Znacie już moją opinię na temat „Loser” i „Bae Bae” (jeśli nie, można się z nią zapoznać tutaj), „Bang Bang Bang” przez dłuuuuuuuugie miesiące bujało mnie każdego dnia! Może i jest kilka nieco słabszych utworów (np. „We like 2 party”), ale cały album generalnie przywraca wiarę w k-pop.

W końcu 220 tysięcy ludzi nie przychodzi na koncerty nieco podstarzałego już boy bandu, tylko po to, by powspominać dni dawnej chwały!

Tyle właśnie stawiło się fanów na koncercie BIGBANG w Tokio.

EXIDowa eksplozja popularności

Niezbadane są wyroki pop-kultury. Czasem rozumiem, dlaczego jakiś zespół staje się popularny: wyróżniająca się muzyka, hiper ultra przeerotyzowany koncept, wychodzący poza stereotyp image, walory artystyczne… OK.


Czasem jednak naprawdę nie wiem.

Co ma w sobie takiego EXID, czego ja nie wiedzą, a widzą tysiące? Otwarta jestem na sugestie! ^^Fakt pozostaje jednak niezmienny, że z takiego tam przeciętnego girls bandu dziewczęta wyrosły na gwiazdy pierwszego formatu! Ilość obejrzeń ich teledysków na youtube idzie w grube miliony, nie ma już chyba variety show, w którym by się któraś z nich nie pokazała, nagrody, szczyty list przebojów i rekordowe ilości sprzedanych płyt.

Nagrania wykonywane przez fanów (czasem się zastanawiam, czy aby na pewno przez fanów… więcej tutaj) z ich koncertów zyskują własne życie i podkręcają jeszcze (i tak już dość rozgrzaną) atmosferę. Jest jeden taki klip, który ma ponad 18 milionów obejrzeń (tutaj)! To akurat jestem w stanie zrozumieć, dlaczego jest tak popularne. I mniemam, że może to być klucz do rozwiązania całej EXIDowej zagadki…

JYJ w służbie artystom


Niż nigdy żadne zespół nie będzie musiał przechodzić przez takie bagno, w jakie wpakowali się chłopcy z JYJ swoim słynnym odejściem z SM Entertainment! Przez długie lata JaeJong, Yoochun i Junsu nie mogli swobodnie działać we własnym kraju, gdyż SM głosiło wszem i wobec, że póki sąd nie orzecze inaczej, to tylko oni mają prawno organizować ich wstępy w programach telewizyjnych oraz fan-meetingi. W tym roku weszło w życie prawo, które zabrania podobnych praktyk. Już nikt nie może tworzyć czarnych list artystów, którzy mają zakaz pokazywania się w telewizji!

Idole z reality show

Pamiętacie moje utyskiwania na temat reality show „Win: Who Is Next”, z którego narodził się WINNER (do przypomnienia tutaj)? Wygląda na to, że to co wydawało nam się smutnym żartem YG Entertainment, staje się powoli obowiązującym trendem!

[iKON]

Wspominana już wcześniej przeze mnie grupa iKON to nikt inny, jak przegrany TEAM B z owego show plus jeszcze kilka twarzy z podobnego programu „Mix & Match”. JYP również testowała owy patent, tworząc girl band TWICE z uczestniczek telewizyjnego programu „Sixteen”.

Już widziałam zapowiedzi podobnych procederów w 2016 roku, więc pozostaje nam tylko czekać, co też nowego wymyślą k-popowe agencje!

Chabry z poligonu…

Za każdym razem, kiedy piszę o wojsku w Korei, na myśl przychodzi mi ta piosenka… Wydaje mi się ona dość akuratna, jako że armia zabiera nam nasze ulubione kwiatki!

W tym roku w kamasze poszło niemal całe stare DBSK: Yunho i Changminek i JYJ Jaejoong i Yoochun! :( Dramy bez tego ostatniego nie będą już takie same! Wracaj do nas szybko!

[JaeJoong nie wygląda na szczęliwego...]

[Yoochan, no mrrrrrrrr!]

[Yunho niezbyt służy nowa fryzura...]

[Changminek z Siwonem (Changmin po lewej)]

Super Junior zostało odchudzone o pięciu członków: Shin Donga, Sung Mina, Eun Hyuka, Dong Hae i Siwona.

[Sung Min Shin Dongiem. Ciekawe kto to jest ta niewiasta pomiędzy nimi...]

[Eun Hyuk]

[Dong Hae wydaje się być niewzruszony]

Z kolei powołanie dla Kim Hyun Joonga przyszło zaskakująco w porę… Ciekawe czy to przypadek… (więcej o owym panie będzie w części II postu!)

[Kim Hyun Joong zapewne w pląsach poleciał się przebrać w panterkę ;)]

A jakie ploteczki i sandale wstrząsnęły p-popowym światkiem w 2015 roku?

Odpowiedź na to pytanie ukaże się już niebawem! ^^

Główne źródła:

piątek, 11 września 2015

K-popowy rentgen z Walerianką! BIG BANG "Loser" i "Bae Bae"

Ha! Warto było tyle czekać z rozpoczęciem tej dawno już obiecanej serii, by móc ją zainaugurować donośnym kabooom! Drodzy Czytelnicy, BIG BANG powrócili!


Hmm… Pewnie już zdążyliście się zorientować, że wrócili. Zaczęłam pisać ten artykuł, gdy „Loser” i „Bae Bae” dopiero ukazały się światu, ale podstępny los powstrzymał mnie przed dokończeniem artykułu. Zamiast wyrzucić ten teks w kubeł, postanowiłam go jednak dokończyć i opublikować. Bo czemu by nie?

Pomysł na prześwietlanie i rozczłonkowywanie bardziej i mniej świeżych k-popowych klipów pojawił się już dawno, ale jakoś brakowało mi tej iskierki, która zmotywowałaby mnie do posadzenia moich czterech liter i spędzenia czasu na klepaniu w klawiaturę. Dziś jednak bez zbędnych rozterek mogę oddać się intensywnemu wgapianiu się w monitor i słuchaniu piosenek w pętli. BIG BANG, jak dobrze, że jesteście! <3

W czym rzecz?

Czy trzeba komukolwiek przedstawiać BIG BANG? Serio?


Przyznam się szczerze, że już jakiś czas temu postawiłam krzyżyk na chłopakach i nie sądziłam, że powrócą w kupie. Tyle było tych występów solo, kolaboracji, plotek o tym, jak to się nie dogadują... Nie wspominając już nawet, że jak na k-popowy boy band to są raczej posunięci w latach. Nie zamierzam jednak płakać, bo się pomyliłam! W dzisiejszym zalewie szmiry w k-popie (bez urazy), miło zobaczyć starych wyjadaczy, którzy nigdy nie zawodzą!

Jako, że chłopaki lubują się w wypuszczaniu klipów hurtem, ja też rozprawię się z nimi hurtowo. "Loser" i "Bae Bae" ukazały się tego samego dnia, więc idąc za przykładem danym przez YG Entertainment, też upiekę sobie dwie pieczenie przy jednym ogniu. A co! Ja tam lubię dobrze zjeść :D

Pierwsze wrażenia

Słyszałam, że "Loser" wygrywa w rankingach popularności, górując nad "Bae Bae". Ja jednak zdecydowanie preferuję drugą piosenkę. Pierwsze nagranie jest odrobinę za wolne i za spokojne jak na moje gusta, poza tym jakoś mi się kupy nie trzyma, żeby cały BIG BANG się czuł jak patałachy. Rozumiem, że każdy może mieć jakieś emocjonalne wzloty i upadki, a w ich przypadku stres i zwątpienie muszą występować na porządku dziennym, ale z tym „loser” (przegrany/nieudacznik), to już przesada.

[drodzy państwo, tak wygląda banda nieudaczników wg YG Entertainment]

Bae Bae” z kolei, pomimo dość wolnego rytmu, ma w sobie coś hipnotycznego, co kazało mi słuchać tej piosenki w pętli przez kilka dni. Klip też jest zdecydowanie ciekawy i warto pochylić się nad nim głębiej. Nim przejdę dalej, chciałabym w tym miejscu zostawić wiadomość do jednego z członków zespołu:


T.O.P, z tego co ty robisz, dzieci nie będzie…

Kącik klepania po pleckach

Skoro jesteśmy już przy „Bae Bae”, muszę wyznać, że jestem pod wrażeniem determinacji chłopaków i producentów. Od samego początku wszyscy wiedzieli, że ten utwór się cenzurze nie prześlizgnie a i otwarte śpiewanie o romantycznych uniesieniach w Korei nie jest zbyt mile widziane. A tu nie dość, że w tekście ewidentnie chodzi tylko o jedno, to i klip z tekstem koresponduje! Nawiązania do seksu w teledysku są na tyle wyraźne, że nawet średnio rozgarnięty widz się połapie w czym rzecz, ale są też one na tyle inteligentne, że nie niesmaczą. Rzadka to niestety cecha dzisiejszej pop kultury, więc tym bardziej zasługuje na poklepanie po pleckach.


Zauważyliście, że w 99% przypadków miłość pokazywana w MV to albo coś wzniosłego i niewinnego, co nigdy nie wyjdzie poza fazę trzymania się za rączki, albo jest to buchająca żądza w stylu „bierz mnie tu i teraz, albo ja cię wezmę!”?

Podoba mi się ten bezpretensjonalny sposób przedstawienia sprawy, gdzie seks jest po prostu czymś naturalnym pomiędzy dwojgiem kochających się ludzi, bez demonizacji i przesadnego erotyzmu. T.O.P jako wesoły pasikonik skaczący z kwiatka na kwiatek, strzelający plemnikami na lewo i prawo, też ma swój urok (chociaż jak wspominałam, z tego co zaszło na ekranie, dzieci być nie powinno :P). Scena finiszu, która przenosi chłopaków bliżej gwiazd, kiedy to dwa ciasteczka ryżowe łączą się w ekstazie, też całkiem nieźle podsumowuje moment szczytu doznań. A potem wszyscy razem i wesoło celebrują, co zaszło. Bo i czemu nie!

[chwila uniesienia. Jeśli tak wygląda T.O.P podczas momentu kulminacji, to związek z nim musi być bardzo zabawny :P]

Loser” to zupełnie inna bajka. Pasikonikowanie pojawia się co prawda w tekście piosenki („To cykl dziewczyn i błędów | kocham je przez jedną noc | i nienawidzę, gdy przychodzi ranek”), ale to nie jest radosny pląs, jaki możemy obserwować w „Bae Bae”. Rzekłabym, że ta piosenka bardziej zasługuje na bana od Ministerstwa do Spraw Równouprawnienia iRodziny, niż „Bae Bae”! Powiało depresją w big bangowych umysłach, oj powiało! Czy myślicie, że ta pętla na policzku GD jest przypadkowa? Po zapoznaniu się z tekstem piosenki zaczęłam się poważnie martwić o stan psychiczny autora tych słów. Okazało się, że jest to dzieło trzech chłopa: jednego z producentów – Teddiego, GD oraz T.O.P. Nie wiem, czym oni się tak wzajemnie zdołowali, przez co obecnie przechodzą w życiu, ale za wesoło im nie było!


Liczne są w klipie i tekście aluzje do myśli samobójczych. Jeśli taka tematyka lepsza jest od bezpiecznego seksu promowanego przez T.O.P, to ja już nie wiem, jakie mają w Korei priorytety…

Kącik małego złośliwca

Czy ja byłabym sobą, jeśli nie znalazłabym chociaż kilku wielce to frapujących momentów, do których można by się przyczepić? Zapewne nie!

Loser”… Ohohohoohoh… Jakiż to jest cudowny materiał na WTF Moments! ^^

Rozbierzmy ten klip na czynniki pierwsze.
Jak widzimy, każdy z członków zespołu ma jakiś problem.

GD ewidentnie ma problemy z kontrolowaniem agresji, cierpi na bezsenność oraz dręczą go myśli samobójcze.


Seungri ma problem z dziewczyną, która go zdradza i nie chce już nawet dać buzi. Do tego dochodzą jeszcze kłopoty z kontrolowaniem złości.


Daesung ma problem z lokalnym rasistowskim gangiem, który regularnie przetrzepuje mu portki tylko dlatego, że ma skośne oczy i ośmielił się zainteresować jakąś nieskośnooką dziewczyną.


T.O.Pa męczą wyrzuty sumienia, po tym jak zeżarł swoją niewiastę, odkrywszy, że jej palec jest wystarczająco pulchny (reszta za bardzo pulchna nie była, ale widać T.O.P ufa wielowiekowej tradycji sprawdzania tuszy po pulchności palca, zapoczątkowanej przez Babę Jagę od Jasia i Małgosi). Teraz na pewno zadręcza się, że przybierze na wadze.

[test zaliczony!]

Jaki problem ma za to Taeyang? Czy to może brak koszulki? W 17tej sekundzie klipu Taeyang usiłuje zdjąć kurtkę (pewnie jest ciepło na dworze), by w sekundzie 20stej znowu ją założyć, gdyż się właśnie zorientował, że, cholera!, przecież nie ma koszulki! A może jest po prostu bezdomny? A może cały ten złom w tle pochodzi z nielegalnych źródeł (wiecie, jak u nas, czasem tory znikają bez śladu, czasem jakieś kable wysokiego napięcia) i męczą go wyrzuty sumienia, bo jak głosi krzyż i naziemne graffiti „Grzech cię znajdzie”?


Jakby nie było naprawdę, niewielkie to zmartwienia w porównaniu z ogromem cierpienia reszty.
Chłop nie ma szczególnych powodów do narzekania, bo ewidentnie posiadł tajemnicę nieśmiertelności. W 2:54 min. Taeyang rzuca się z krawędzi, by mieć się dobrze w 5 sekund później.

[latająca wiewiórka!]

Wszystko to jednak przejściowe problemy! W dzień później, kiedy wypuszczono „Bae Bae”, chłopaki mają się już całkiem nieźle! Zastanawia mnie jednak jak to jest z tą „miłością”, którą to werbalnie wyrażają, bo GD ewidentnie zachodzi do podejrzanego przybytku. Widzieliście ten mały neon na wejściu? Co z tego, że lokal zamknięty jest na cztery spusty?! Desperacja nie wybiera! Pomimo braku żywych dusz, GD wygląda na takiego, co miło spędza wewnątrz czas…

I ta ostatnia scena, podczas której wszyscy tańczą wesoło w kółeczku? Żadna szanująca się Koreanka nie wystąpiłaby w hanboku bez kaftanika, zakrywającego ramiona! Taki frywolny strój preferowały panie lekkich obyczajów… Czyżby miało to znaczyć, że chłopaki rzeczywiście są „loser”, skoro tylko w taki sposób mogą potańczyć z dziewczynami? Nie wydaje mi się!

[a może przez to, że panie nie są miejscowe, po prostu nie znają zwyczajów?]

Słowem podsumowania

… pozostaje mi tylko dodać, że chłopaki nie zmurszały, mają się całkiem nieźle i cieszę się, że są wciąż razem!

A jak się Wam podobał BIG BANGowy come back?

Kto powinien następnym razem dać się prześwietlić?

Czekam na Wasze komentarze ^^


W kolejnych odcinkach ukazali się:
UNIQ "EOEO"

środa, 9 stycznia 2013

Kulisy k-popu: dzień jak co dzień


Wiwaty tłumów, naręcza kwiatów sypiące się z wszystkich stron, uwielbienie, bijące z twarzy przechodniów, wielkie pieniądze i wielka sława. Do tego najlepsi styliści, choreografowie, makijażyści, możni tego świata zapraszający na podwieczorki. Błyski fleszy, wywiady przed kamerą, śmiechy i chichy za kulisami z innymi bożyszczami tłumów. Ot kolejny dzień z życia gwiazdy k-popu.


Przynajmniej tak to wygląda z naszej strony ekranu. Patrząc na wiecznie idealnych, zadowolonych z życia i wyfiołkowanych idoli łatwo zapomnieć, że praca w show-biznesie to tak naprawdę ciężki kawałek chleba (no, może nie stałym czytelnikom tego bloga, bo robię co mogę, żeby skutecznie odwieść Was od pomysłów startowania w castingach SM czy YG Entertainment ;).

Jak zatem naprawdę wygląda przeciętny dzień naszych pląsających ulubieńców? Dla lepszej wizualizacji, wcielmy się w rolę wschodzącego idola z jakiegoś zespoliku, który nie odniósł jeszcze miażdżącego sukcesu i wciąż musi walczyć o utrzymanie swojego miejsca w show-biznesie. Typy wybrane? No to najwyższy czas zacząć emocjonujący dzień!

Masz wrażenie, że dopiero co położyłeś głowę, a już wokoło rozbrzmiewa wycie budzika. Chęć wyrzucenia tego cholerstwa przez okno i przewrócenia się na drugi bok jest obezwładniająca, ale zdajesz sobie doskonale sprawę, że to niemożliwe. Dokonujesz heroicznego aktu, jakim jest wypełźnięcie spod ciepłej kołderki i na autopilocie idziesz pod prysznic. Na wpół przytomnie jesz śniadanie i razem z resztą zespołu pakujesz się do samochodu, by na czas dotrzeć do studio.

 [śmiem twierdzić, że prawdziwy JaeJoong nie wygląda rano tak świeżo jak ta poranna rosa...]

Wszyscy twoi byli koledzy z klasy zazdroszczą ci szczerze, że udało ci się wyrwać ze szkoły i możesz realizować swoje marzenie o zostaniu gwiazdą. Niestety, obowiązek szkolny i ciebie dotyczy, więc ślęczysz nad książkami, studiując podstawowe przedmioty, takie jak: matma, historia itp.) A co gorsza, marne szanse na ukrycie się w tłumie i przycięcie komarka w ostatniej ławce.

A teraz przyszedł czas na języki obce. Jako przyszły przedstawiciel Hayllu musisz przecież poradzić sobie na arenie międzynarodowej. W programie: angielski, japoński, chiński, czasem i jakiś inny język, w zależności od potrzeb i ambicji agencji. Czas wypić drugą kawę.

[Junhyung z B2ST ucina sobie drzemkę w przerwie pomiędzy zajęciami]

Może i nie tworzysz swojego albumu, ale wypadałoby, byś wiedział co się wokół ciebie dzieje. Podczas godzinnej pogadanki z managerem masz szansę dowiedzieć się o długofalowych planach twojej wytwórni, poznać koncepcje na twoją karierę, przedyskutować harmonogram nadchodzących nagrań i planów promocyjnych. Jeśli masz jakieś pytania, to najlepszy czas, by je zadać, bo później nie ma czasu na wątpliwości. Chociaż momencik… Jakie wątpliwości?

Jeeeeeeej! Reszcie można wrzucić coś na ruszt! Wygłodniały, rzucasz się na stół z jedzeniem. Już masz pochłonąć pierwszy kawałeczek średnio wypieczonej piersi z kurczaka, gdy uświadamiasz sobie, że to jedyny kawałeczek, jaki dostaniesz… Wzdychasz więc smętnie i przeżuwasz ile razy tylko się da, by jak najdłużej nacieszyć się smakiem mięsiwa. No cóż. Pocieszasz się, że chociaż kimchi i warzywek gotowanych na parze jest pod dostatkiem…

[jakkolwiek ciężko jest w to uwierzyć, nawet Yoona z Girls' Generation jada...]

Pojedli? To fajnie, czas zająć się tym, co dla piosenkarza jest kluczowe, a więc lekcją śpiewu. Cała grupa śpiewa razem, ucząc się wyciągać czyste nuty i harmonijnie łączyć swe głosy.

[Taeyang z BIGBANG podczas ćwiczeń w studio]

Dość już statycznych zajęć, od których robią się tylko nagniotki na cennych pupach. Wypadałoby rozruszać kości i dać z siebie wszystko na zajęciach tanecznych. Przez dwie godziny czekają cię mordercze treningi w akompaniamencie wrzasków wiecznie niezadowolonego instruktora i managera. Czasem nawet sam dyrektor agencji się kopsnie, żeby ponarzekać zdrowo, jak to do niczego się nie nadajesz. Z nerwów gubisz krok, co nie jest trudne nawet w sielskiej atmosferze, bo od samego patrzenia na choreografię, nogi plączą ci się w supełki. Zastanawiasz się za co takiego zrobiłeś, że choreograf mści się na tobie i całym zespole…

[Dlaczego ilekroć myślę o morderczej choreografii, przed oczyma staje mi "Lucifer" i SHINee?]

Pot z czoła otarty? Fajno, bo nie ma czasu na pierdoły. Kuc galopkiem mkniesz na indywidualne zajęcia ze śpiewu, gdzie szlifujesz swoje partie w piosenkach. Czy to rap, czy rzewne zawodzenie w balladach, na pewno znajdzie się coś, w czym nadal niedomagasz.

Pośpiewałeś sobie i dobrze. Teraz należy przystąpić do strategicznych zajęć pod tytułem: „jak budować swój medialny wizerunek”. Podczas tej godziny dowiesz się wszystkiego, co pozwoli ci odnaleźć się przed kamerami, w świetle fleszy i podczas nagrań odcinków variety shows. Poznasz techniki, jak usiąść, by prezentować się jak marzenie, jak się uśmiechnąć, by wydobyć twój pełen potencjał, co powiedzieć, gdy wścibski dziennikarz zadaje ci niedyskretne pytania, jak taktownie spławić namolnych fanów, by zaraz nie urosło to do rangi skandalu. Jedne z ważniejszych zajęć podczas dnia, bo w istocie, bez tej wiedzy polegniesz już w przedbiegach.

 [Sung Kyu i Dong Woo z Infinite już nie tylko tańczą, ale i śpią synchronicznie
Każda wolna sekunda zostaje wykorzystana na szybką regenerację: tutaj w oczekiwaniu na występ.]

Kolejna nasiadówka z twórcami muzyki, którą śpiewasz. Podczas tego spotkania dyskutujesz o tekstach, by lepiej zrozumieć ich istotę i zaśpiewać je z odpowiednim zaangażowaniem. Jeśli w ciągu dnia twoje szefostwo dokonało jakichś zmian koncepcyjno-organizacyjnych, zostaniesz o tym poinformowany. I nie zapominaj! To nie jest czas na drzemkę! Skoncentruj się! Tu masz kawę i nie marudź.

Wreszcie jakieś żarcie! I znów nie są to frykasy, jakich oczekiwałoby się po dniu ciężkiej pracy. Jednak lepsze to, niż nic. Nikt nie obiecywał, że będzie lekko. Dobrze, że w ogóle dają coś jeść…

Czas spalić zbędne kalorie (dobry żart, co nie?) i znów dać z siebie wszystko, pląsając na zajęciach tanecznych. Tym razem do skomplikowanej choreografii dochodzi śpiew, a więc zabójcze combo, wykonywane podczas występów na żywo w programach muzycznych i być może kiedyś na pierwszym, samodzielnym koncercie. Jeśli choreograf i manager będą łaskawi i w dobrym humorze, może próby skończą się na czas, a więc o północy.

[wygląda na to, że była to udana próba w SM Enterteinment
Chłopaki z DBSK oraz ich tancerze dogorywają]

A później już tylko droga do mieszkania, zapewnionego przez agencje, gdzie cały zespół mieszka razem, szybki prysznic i spać. A z wybiciem zegarów o piątej rano znów pobudka i znów zaczyna się nowy, wspaniały dzień… I tak codziennie. Siedem dni w tygodniu. Raz na jakiś czas managerowie rzucą łaskawie jeden dzień wolnego, zwłaszcza, gdy są święta, ale te w Korei są naprawdę od święta. To nie Indie, gdzie co drugi tydzień w kalendarzu na czerwono zaznaczony jest jakiś festiwal. Młodzi idole widują swoje rodziny raz na pół roku, od czasu do czasu urwą kilka minut, by pogadać z mamą przez telefon. Ale nikt nie narzeka. Wszyscy wiedzą, że złapali Pana Boga za nogi i jest tysiące innych młodych i zdolnych, którzy chętnie wygryźliby ich z zajmowanego miejsca. Trzeba zagryźć zęby i przeć przed siebie. Kiedyś się opłaci. Musi.

[kiedyś musi się jeszcze znaleźć czas na solidny wycisk na siłowni
talie osy i kaloryferki nie tworzą się od samych chęci ich posiadania
tutaj Yuri z Girls' Generation ćwiczy pod okiem swojego trenera]

A co mówią ci, którzy wspięli się na mistyczny szczyt?

Wiedziałem, że bycie gwiazdą k-popu będzie wymagało pewnych poświęceń – wszyscy, którzy wchodzą do koreańskiego przemysłu muzycznego o tym wiedzą – ale nic nie jest w stanie cię na to przygotować. Ciągła presja i wymagania są ciężkie.


Zdawkowo wypowiedział się Daesung z BIGBANG. I nie żartował. Podczas krytycznego dla zespołu roku 2007, kilkoro z chłopaków trafiło do szpitala z przemęczenia. Po kilku dniach odpoczynku stawiali się do pracy, jakby nigdy nic się nie stało.

Bo koreański show-biznes to nie jest miejsce dla mięczaków.

[w przerwie nagrań klipu "Power" B.A.P.]

Już niebawem kolejne części nowego cyklu KULISY K-POPu! :)

A tymczasem więcej na temat w dziale:
(jest tam taki podrozdział poświęcony temu, jak to jest być idolem k-popu, zachęcam do lektury :)

Źródła:

rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...