piątek, 11 grudnia 2015

Przepis na miłość: 36 pytań

Ile trzeba, żeby się w kimś zakochać? Naukowcy przekonują, że wystarczy 36 bardzo osobistych pytań oraz długa wymiana spojrzeń.


Jeśli to prawda, pomyślcie, jaki to ma potencjał! Wystarczy upatrzyć sobie jakiegoś przystojnego skośnookiego (blog jest o skośnookich, to i na skośnookich będziemy eksperymentować! :D), namówić go na wspólne piwo (lepiej trzy, albo cztery, co by się chłop porządnie rozluźnił) i niby to niezobowiązująco wziąć w krzyżowy ogień pytań. Na koniec trzeba powpatrywać się wzajemnie w oczęta przez cztery minuty i bum! Iskry namiętności powinny buchać z Was jak z tych krzemieni!

Naukowcy stwierdzili, że pierwsze wrażenie, jakie wywrze na sobie para, nie ma znaczenia! Nawet jeśli na pierwszy rzut oka dany przedstawiciel gatunku męskiego rani Twoje poczucie estetyki (i wzajemnie), nie przekreśla to wcale szansy na wskrzeszenie sparkli!

Głównym faktorem, jak twierdzą uczone głowy, który sprawia, że ludzie się w sobie zakochują to długotrwałe, nasilające się i wzajemne odsłanianie własnej osoby. Tłumacząc z mądrego na nasze: chodzi po prostu o zupełnie naturalny proces, kiedy spędzając z kimś dużo czasu, poznajemy ową osobę coraz lepiej, sami też dużo o sobie opowiadamy i z dnia na dzień odkrywamy, że mamy wiele wspólnego i możemy dzielić swoje doświadczenia.

Doktor Arthur Aron, psycholog, z zamiłowania swatka, postanowił przetestować ową teorię w warunkach laboratoryjnych i dodatkowo nieco przyśpieszyć cały proces. Do wzięcia udziału w eksperymencie zaprosił heteroseksualnych mężczyzn i kobiety, posadził ich w pustym pokoju, dał 90 minut i kazał zadawać sobie coraz bardziej osobiste pytania. Na koniec, w ciszy, biorący udział w eksperymencie wpatrywali się sobie w oczy przez cztery minuty. Co ciekawe, jedna para po sześciu miesiącach pobrała się i zaprosiła zespół badawczy oraz inne świnki laboratoryjne na swój ślub!

[koniecznie odwiedźcie Deviantart autora powyższego obazka!]

Jak widać, nadzieja jest, więc łapcie swój potencjalny materiał na męża/żonę i poświęćcie półtorej godziny na sesję niedyskretnych pytań.

Oto i one!

Runda Pierwsza:

  1. Jeśli mógłbyś zaprosić kogokolwiek w świecie, z kim chciałbyś zjeść kolację?
  2. Czy chciałbyś być sławny? Z czego chciałbyś słynąć?
  3. Nim do kogoś zadzwonisz, zapisujesz sobie, co chcesz powiedzieć lub odgrywasz w głowie możliwy tok rozmowy? Dlaczego?
  4. Jak według ciebie wygląda „doskonały” dzień?
  5. Kiedy ostatni raz śpiewałeś dla samego siebie? Dla kogoś innego?
  6. Jeśli mógłbyś dożyć 90-tki i zachować umysł albo ciało 30-latka przez kolejne 60 lat swojego życia, na co byś się zdecydował?
  7. Czy masz przeczucie, w jaki sposób zakończy się twoje życie?
  8. Wymień trzy rzeczy, które ty i twój partner wydajecie się mieć wspólne.
  9. Za co czujesz się najbardziej wdzięczny w swoim życiu?
  10. Jeśli mógłbyś zmienić sposób, w jaki cię wychowano, co by to było?
  11. W ciągu czterech minut postaraj się opowiedzieć swojemu partnerowi historię swojego życia najdokładniej, jak się da.
  12. Jeśli mógłbyś się obudzić rano z jedną nową umiejętnością albo cechą, co by to było?

Runda druga

  1. Jeśli kryształowa kula mogłaby ci powiedzieć prawdę o tobie, twoim życiu, przyszłości albo o czymkolwiek innym, o co byś ją zapytał?
  2. Czy jest coś, o zrobieniu czego marzyłeś od dawna? Dlaczego jeszcze tego nie zrobiłeś?
  3. Jakie jest największe osiągnięcie twojego życia?
  4. Co najbardziej cenisz w przyjaźni?
  5. Jakie jest twoje najbardziej drogocenne wspomnienie?
  6. Jakie jest twoje najstraszniejsze wspomnienie?
  7. Jeśli byś wiedział, że umrzesz w przeciągu roku, zmieniłbyś cokolwiek w swoim dotychczasowym życiu? Dlaczego?
  8. Co znaczy dla ciebie przyjaźń?
  9. Jaką rolę pełni w twoim życiu miłość i przywiązanie?
  10. Wymieńcie (po jednej na zmianę) pozytywne cechy, jakie zauważyliście w swoim partnerze. Wymieńcie po pięć cech.
  11. Jak blisko jesteś ze swoją rodziną? Czy uważasz, że twoje dzieciństwo było szczęśliwsze, niż w przypadku większości ludzi?
  12. Jaka jest twoja relacja z matką.

Runda trzecia

  1. Niech każdy z was powie trzy zdania, zaczynające się od „my”, np. „My oboje jesteśmy w tym pokoju, czując się…”
  2. Dokończ zdanie: „Chciałbym mieć kogoś, komu mógłbym powiedzieć…”
  3. Jeśli twój partner miałby stać się twoim przyjacielem, powiedz, co byłoby istotne dla niego, by wiedział.
  4. Powiedz twojemu partnerowi, co w nim lubisz. Bądź bardzo szczery, powiedz rzeczy, których normalnie nie powiedziałbyś osobie, którą dopiero poznałeś.
  5. Opowiedz swojemu partnerowi jakiś wstydliwy moment ze swojego życia.
  6. Kiedy ostatni raz płakałeś w obecności drugiej osoby? W samotności?
  7. Powiedz twojemu partnerowi coś, co w nim już polubiłeś.
  8. Co, jeśli w ogóle, jest zbyt poważne, by o tym żartować?
  9. Jeśli wiedziałbyś, że umrzesz tego wieczoru, ale nie miałbyś możliwości z nikim się skontaktować, czego byś najbardziej żałował, że nie powiedziałeś wcześniej? Dlaczego tego jeszcze nie powiedziałeś?
  10. Twój dom, z wszystkim co posiadasz, płonie. Po uratowaniu twoich bliskich i domowych zwierzaków masz jeszcze czas bezpiecznie wynieść jeden przedmiot. Co by to było? Dlaczego?
  11. Czyja śmierć kogoś z twojej rodziny byłaby dla ciebie najtrudniejsza do zaakceptowania?
  12. Podziel się ze swoim partnerem osobistym problemem i poproś go o radę, jak on by zachował się w takiej sytuacji. Zapytaj również, co sądzi o twoim stosunku do problemu, o jakim zdecydowałeś się opowiedzieć.

I tyle! Teraz tylko popatrzeć sobie w oczy i droga do ołtarza powinna być płaska! ^^


Jeśli ktoś kiedyś zdecyduje się przetestować tę metodę, dajcie znać! :D

Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com

wtorek, 8 grudnia 2015

Dongho się ożenił!

Jeszcze niedawno donosiłam, że Dongho jest zaręczony i niebawem stanie na ślubnym kobiercu, a to już! Z dniem 28 listopada 2015 najmłodszy i emerytowany U-KISSek zmienił stan cywilny!


Prywatną ceremonię uświetniły występy Kyuhyuna z Super Jonior oraz McKay Kima. Na ślub przybył też inny były członek U-KISS, Alexander. Niestety, zabrakło pozostałych U-KISSków. Nikt się nie wypowiada na ten temat, ale moim zdaniem dobitnie to świadczy, że większość owych obrazkowych „braterskich przyjaźni”, jakie serwują nam nieustająco wszystkie k-popowe bandy, jest jednak pozą. Bo czy naprawdę w innym razie mogliby odpuścić sobie tak ważne wydarzenie w życiu ich przyjaciela?

No, ale nie marudźmy, skoro jest to radosny moment dla Dongho i jego małżonki!




Młoda para jest naprawdę bardzo młoda! Dongho ustanowił nowy rekord wśród koreańskich celebrytów, bo nikt wcześniej nie poważył się żenić w wieku 21 lat! I nie, jego żona, nie jest (nie była) w ciąży, jak to niektórzy imputowali. Dongho oficjalnie wypowiedział się na ten temat, kładąc kres plotkom.



Ach, miłość (i młodość :P)! Niech im się układa! Ciocia Walerianka życzy wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia! ^^

Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com

niedziela, 6 grudnia 2015

Kulisy k-popu: dieta gwiazd

Jak można się bez trudu zorientować, w k-popie muzyka nie zawsze jest najważniejszym punktem programu. Czasem aż żal, jak daleko spychana jest w hierarchii priorytetów, podczas promocji nowego zespołu. To co liczy się bez wątpienia bardziej, niż wszystko inne, to wygląd.

[słynne nogi dziewcząt z Girls' Generation]

Śliczna buzia, niecodzienna fryzura, odważne stroje i nienaganna sylwetka. I tak jak nie każdy rodzi się ze śliczną buzią, na pewno nie z nienaganną fryzurą, tak i nie każdy ma predyspozycje do utrzymania idealnej linii. By pozostać smukłą jak ta giętka trzcina, czy poszczycić się muskulaturą godną Raina, trzeba ćwiczeń i poświęceń. Każdego dnia, a na kilka dni przed występem w TV albo nagraniem nowego klipu w szczególności!

 [och, Rain, Rain! ^^]

W dzisiejszym poście skoncentrujemy się na dietach stosowanych przez dziewczęta. Generalnie można je podzielić na dwie grupy: diety stosowane na co dzień (po których nie można, niestety, spodziewać się zbyt wielu walorów zdroworozsądkowych) oraz diety i zabiegi stosowane na kilka dni przed dużym występem: debiutem, powrotem na scenę, nagraniem teledysku itp.

Diety długoterminowe
(stopień ekstremalności będzie stopniowo wzrastał)

Dieta 1500 kalorii


Dziewczyny z Girls’ Generation znane są z tego, że nie koncentrują się aż tak bardzo na diecie, a po prostu więcej ćwiczą. Dzięki temu mogą pozwolić sobie raz na jakiś czas na ludzkie jedzenie oraz słodkości. Co nie znaczy, rzecz jasna, że nie przestrzegają diety! Szczególnie, gdy zbliża się czas występów na scenie i przed kamerami, nie ma zmiłuj się.

Głównym założeniem ich diety jest spożywanie 1500 kalorii dziennie. Sprowadza się to w większości do ryżu, pieczonej (nie smażonej, olaboga!) piersi z kurczaka, gotowanych na parze brokułów i innych warzyw na śniadanie. Na obiad znów serwowany jest kurczaczy biust, ryż, kimchi, sałatka z papryki i migdały. Na kolację nie ma kurczaka (obie piersi zostały już zeżarte), są za to słodkie ziemniaki, jajecznica z żółtka jednego jajka (smutne to idolskie życie), kimchi i znów sałatka z papryki.

Dieta kubeczkowa


Nine Muses spopularyzowały tę dietę. Jej główną zasadą jest to, że można jeść niemal wszystko (powinno być jednakowoż pełnowartościowe!), ale w ograniczonych ilościach. Mocno ograniczonych. Znamienna jest zastawa, na jakiej podawane są frykasy: są to niewielkie trzy papierowe kubeczki (jakie czasem wypluwają automaty do kawy). Jeden z nich powinien być wypełniony ryżem (dzikim albo brązowym), drugi daniem-dodatkiem do ryżu, a trzeci owocami. Ważne jest, by jedzenie nie wystawało poza brzeg kubeczka. Dodatkowo powinno unikać się słonych i tłustych potraw.

Dieta bananowa


Zasada jest prosta. Na śniadanie je się tylko banany, a potem w ciągu dnia można jeść co się chce. Taki plan żywnościowy podobno sprawia, że buzia wydaje się szczuplejsza i oczywiście traci się na wadze. Seo In Young jest najbardziej znaną gwiazdą, stosującą tę dietę i podobno udało jej się zrzucić 6kg w miesiąc.

Brzmi fajnie, ale mniemam, że wciąż jednak dużo zależy od tego, czego zachciewa nam się jeść w ciągu dnia. Nieświadomie stosowałam tę dietę w Indiach przez jakieś 3 miesiące i owszem, wróciłam szczuplejsza, ale mniemam, że miało to więcej wspólnego z tym, że pikantne jedzenie bardzo wydatnie zwiększa tempo pracy moich jelit ^^

Dieta monotematyczna


Wkraczamy po woli na ekstremalne grunta. Ta dieta dobra jest dla ludzi o nieskomplikowanych umysłach, mających problem spamiętać własne imię. Należy wybrać sobie jedno zdrowe i niskokaloryczne jedzonko (mniemam, że wygrywają tutaj warzywa) i jeść je tak często, jak tylko się chce, ale… nic poza tym! Czyli, jeśli ktoś lubi ogórki, to może napychać nimi buzię 24h na dobę, ale to by było na tyle. Żadnych urozmaiceń. Nie wiem jak długo można tak pociągnąć i jakiego wstrętu się nabawić do biednych warzywek. Ja by nie polecała.

Dieta wysoko-białkowa


Dziewczyny z SECRET preferują tę dietę. Jak nazwa wskazuje, w jej skład wchodzą produkty o dużej zawartości białka (jak ryby, mleko czy tofu) i ogranicza się węglowodany, a konkretnie tak podstawowy dla koreańskiego życia ryż! Poniżej możecie przeczytać przykładowe menu dziewcząt:

Poniedziałek:
- śniadanie: 1 tost, 1 jabłko, 1 słodki ziemniak
- obiad: sałatka z piersi kurczaka
- kolacja: 8 pomidorków cherry, 1 ogórek

Wtorek:
- śniadanie: 1 tost, szklanka mleka odtłuszczonego
- obiad: 1 słodki ziemniak.
- kolacja: 8 truskawek, 5 pomidorków cherry

Środa:
- śniadanie: 1 tost, szklanka mleka odtłuszczonego
- obiad: 1 słodki ziemniak, 5 pomidorków cherry
- kolacja: 5 truskawek, 1 ogórek

Czwartek:
- śniadanie: 1 tost, szklanka mleka odtłuszczonego
- obiad: pierś z kurczaka, 8 truskawki
- kolacja : 5 truskawek, 1 ogórek

Piątek:
- śniadanie: 1 tost, 1 jabłko
- obiad: 3 jajka 1 ogórek, 5 pomidorków cherry
- kolacja: 10 truskawek, 1 ogórek

Sobota:
- śniadanie: 1 tost, szklanka mleka odtłuszczonego
- obiad: 1 słodki ziemniak
- kolacja: 1 tofu, 3 pomidorki cherry

Niedziela:
- śniadanie: 1 tost, 1 jabłko, szklanka mleka odtłuszczonego
- obiad: 1 słodki ziemniak
- kolacja: 1 ogórek

Mniemam, że dziewczyny są nieustannie głodne. I jeśli mnie ktoś pyta, to za dużo tego białka to tu nie ma.

Diety (oraz zabiegi) na kilka dni przed występem
Powieje teraz ekstremem!

Odwodnienie

[Lee Yeon Hee] 

Chyba najbardziej znana i najbardziej zatrważająca „dieta” stosowana na dzień przed ważnym występem. Na tydzień przed, idole piją dużo wody, nawet do 3 litrów dziennie, po czym przestają ją pić zupełnie w noc przed owym wydarzeniem. Ciało, przyzwyczajone do dużych ilości wody w organizmie, wciąż będzie się pozbywać nadmiarów wody, tyle, że nie dostaje już nic nowego w zamian! Ta metoda ma przeciwdziałać opuchnięciom oraz optycznie „odchudza”. Oko kamery ponoć bardzo uwydatnia każdy milimetr tłuszczyku, więc mówią, że warto.

Ciocia Walerianka jednak MOCNO nie poleca takich metod! Tak jak i wszystkich innych przedstawionych w tym artykule ^^

Odstawienie soli

Jedno z nielicznych, w miarę rozsądnych podejść. Zamiast usiłować się odwodnić, idole dostawiają na kilka dni sól. Sól znana jest z tego, że zatrzymuje wodę w organizmie, co często skutkuje opuchliznami, szczególnie widocznymi pod oczami. A tego na teledysku nikt oglądać przecież nie chce!

Gyeong Rock

[tak miło to chyba to nie wygląda...]

To właściwie nie jest dieta, a rodzaj masażu serwowanego idolom przed ich ważnym występem. Masażysta uciska kości twarzy, starając się chwilowo zmniejszyć całokształt idolowej buzi. Podobno działa, a jeśli tak, to boję się pomyśleć, co to właściwie robi i jak mocno trzeba cisnąć, żeby tę buzię wcisnąć w mniejszy rozmiar! @__@

Zastrzyki

Jeśli ktoś ma problem z wyjątkowo upartym tłuszczykiem, który opiera się dietom, ćwiczeniom i lojalnie pozostaje w ulubionych partiach ciała, i na to jest sposób! Taki uparty tłuszczyk traktuje się zastrzykiem z jakimś zajzajerem, który rozbija komórki tłuszczowe. Najczęściej zastrzyki te stosuje się na twarzy (olaboga! @__@) albo na nogach.

Podsumowanie

Co ciekawe, k-popowi artyści raczej z pokorą i zrozumieniem poddają się wszelkiej maści dietą i zabiegom, tłumacząc to wymogami profesjonalizmu. Że im więcej łez i burczenia żołądka, tym lepsze będą wyniki na scenie.

[Hello Venus rozgrzewa (się) na siłowni]

Jasne, że idole po to są, by cieszyć nasze oczy, ale czy ja naprawdę chcę, by te biedne dziewczynki głodowały miesiącami, na koniec odwodniły się i jeszcze dały zmacerować sobie twarz? Hmm… Czy nie łatwiej by było odżywiać się rozsądnie i zdrowo, by mieli siłę podołać szalonemu grafikowi i po prostu poćwiczyć przez pół godziny dziennie? Na szczęście coraz więcej agencji rozumie, że omdlony z niedożywienia i zmęczenia idol to raczej marny idol, więc starają się zachować odrobinę rozsądku w ich żywieniu. No, ale oczywiście nie każdy umie (albo chce) znaleźć to dodatkowe pół godziny na ćwiczenia, gdy plan dnia i nocy wypełniony jest po brzegi (więcej tutaj)! Koreanki w ogóle słynne są z tego, że nie przepadają za ćwiczeniami, a w zamian wolą stosować różnej maści szalone diety.

Czasem mam wrażenie, że odrobina ludzkich niedoskonałości dobrze by zrobiła k-popowi.

Też tak myślicie?

Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com

piątek, 4 grudnia 2015

K-popowy rentgen z Walerianką: EXO “Love me right”

Pierwszy raz pacjent poddany prześwietleniu został wyłoniony drogą głosowania i przyznaję, że zdecydowanie zgadzam się z Waszym osądem! W EXO od jakiegoś czasu nie dzieje się najlepiej, więc warto było by ich poddać badaniom! Jako, że głosowaliście tylko na zespół, pozwoliłam sobie sama wybrać konkretny obiekt wymagający rentgena.


W czym rzecz?

Ostatnie miesiące nie były najlepsze dla EXO. Chiński element zespołu zaczął fermentować i jeden za drugim pozywać SM Entertainment za liczne nadużycia i zaniechania (więcej tutaj i tutaj). Mimo wszystko udało się chłopakom nagrać i wydać kolejny album („Exodus”) i jego podrasowaną wersję „Love Me Right”. Oba albumy odniosły spektakularny sukces, rozchodząc się jak ciepłe bułeczki, jednak podczas promocji „Love Me Right” zabrakło kolejnego członka zespołu: TAO. Chłopak wycofał się z działalności grupy i w sierpniu pozwał agencję do sądu, żądając unieważnienia podpisanego przezeń kontaktu. TAO uważa, że SM Entertainment nie oferuje mu wystarczającego wsparcia dla jego solowej kariery, a co gorsza, zaniedbała też jego zdrowie. Chłopak doznał bowiem wielu urazów podczas ćwiczeń i występów na żywo, między innymi zerwał sobie ścięgno w kosce. Nikt się tym za bardzo nie przejął, przez co nie zaoferowano mu porządnej opieki medycznej, co finalnie sprawiło, że stan jego kostki znacznie się pogorszył.

[TAO i jego demoniczny uśmieszek
Jeśli TAO próbowałby kiedyś swoich sił w kinematografii, 
moim zdaniem świetnie by się sprawdził w roli seryjnego modercy ^^]

Proces jest w toku, ale chłopcy nie zawieszają działalności i w nieco okrojonej wersji, ale wciąż cieszą oczęta fanów i na pewno już niedługo do nas powrócą z nowymi hitami.

Pierwsze wrażenia

Moje pierwsze pytanie brzmiało, którą piosenkę prześwietlić. W tym roku ukazały się dwa klipy EXO: „Call me baby” i „Love me right” i pomimo tego, że chyba muzycznie bardziej skłaniam się w stronę tej pierwszej piosenki, to jednak zdecydowałam się nowszą. „Call me baby” bardzo fajnie się słucha i ogląda, bo ja generalnie preferuję teledyski, gdzie głównym punktem programu jest taniec, ale to „Love me right” ma więcej rentgenowskiego potencjału. ^^ Do obejrzenia tutaj.


Love me right” ma to do siebie, że im więcej się słucha, tym bardziej piosenka wgryza się w ucho i prześladuje całymi dniami. A wierzcie mi, przesłuchałam jej tyle razy, że nawet nie chcecie wiedzieć ile! Wszystko po to, by rozgryźć, co twórca tego klipu miał na myśli, tworząc swoje dzieło. Pierwsze obejrzenie MV uczciłam minutą skonfundowanej ciszy, po czym zadałam sobie pytanie „Co ja właśnie obejrzałam?!

Kącik klepania po pleckach

Kilkadziesiąt obejrzeń później, doszłam do wniosku, co następuje:
owy zlepek przypadkowych, wydawałoby się, obrazów to nic innego jak alegoryczny i metaforyczny obraz życia nastolatków. Co to byłby przecież za k-popowy teledysk, jeśli nie byłby naszpikowany symbolizmem, prawda?

A tak na poważnie, to strasznie bawią mnie ci wszyscy „zaangażowani” fani (by uniknąć określeń „opętani”), co to ostatnią koszulę z siebie zedrą w proteście, gdy ktoś zarzuca ich ulubionemu zespołowi kicz i kakofonię. Te prostaki to prostu nie rozumieją sztuki i ukrytych znaczeń, ot co!


Poważnie? Reżyserzy specjalnie tworzą klipy, które z założenia mają być niejasnym zlepkiem ciekawych, frapujących, fanserwisowych scen, by potem takie żuczki jak ja nabijały licznik na Youtubie, próbując znaleźć trzecie dno, tam gdzie nie ma nawet pierwszego.

Jasne, że jest całkiem sporo klipów, które chcą nam coś przekazać i w których widać zamysł twórcy i owy symbolizm naprawdę w nich występuje, ale mniemam, że takie małe „dzieła sztuki” łatwo jest odróżnić od przeciętnych klipów, w których główną myślą twórcy jest „żeby było na co popatrzeć”.

Wracając do „Love me right”, wykoncypowałam, że tematem przewodnim nie może być duch sportowy, bo po pierwsze, oprócz stroi oraz buzujących emocji, niewiele z tego sportu widać, a po drugie, czemu zaśpiewywali by się o szalonej miłości itp.? Nie, przesłanie musi być głębsze i stawiam na przedstawiony jako kolaż różnych scenek świat młodzieży. Każdy z chłopców ujęty został jako inny typ charakteru: mamy zbuntowanych rozrabiaków, emocjonalnych wyrzutków społeczeństwa, chemicznych geniuszy, gwiazdy podziemnego show-biznesu (siedzą w piwnicy w końcu), typy kreatywne i destrukcyjne. Wszystkich jednak jednoczy pragnienie bycia kochanym, posiadania tej jednej osoby, która wskoczy z tobą na motor, by razem podziwiać rozgwieżdżone niebo.

„Rozgrzej silnik, wciśnij pedał
na tej autostradzie, to pas startowy
Twoje oczy, wpatrzone we mnie, są jak Droga Mleczna*”

*proszę sobie o mnie dziwnie nie myśleć, ja tu tylko tłumaczę!

[och, miłości ma, gdzieś jest, och, gdzieś?]

Innym czynnikiem, który jednoczy ową młodzież, jest ich zespół futbolu amerykańskiego (czy co to za sport ma być). Czyż to nie ujmujące, że pomimo dzielących ich różnic, buzujących emocji, sukcesów i porażek, chłopcy wspierają się i trwają razem, niezależnie od wszystkiego? Jeśli moja interpretacja jest prawdziwa, temat przyjaźni i młodzieńczych problemów został całkiem ładnie ujęty i pomimo artystycznego misz-maszu, prezentuje się nieźle.

Kącik małego złośliwca

Sztuka otwarta jest na wiele interpretacji i podczas któregoś tam z kolei oglądania, naszła mnie następująca myśl. A co jeśli oni wcale nie są niewinnymi, zagubionymi w gąszczu własnych uczuć i pragnień nastolatkami? A co jeśli ten młodzieniec z klubu chemicznego nie sprawdza z jakich pierwiastków składa się woda, a produkuje coś na boku? I mam przypuszczenie, że mogą to być tym razem sterydy!


Nim stwierdzicie, że znowu oszalałam, pozwólcie mi uargumentować moją teorię!


Sądząc po reakcjach na początku klipu, coś marnie idzie im w tym zespole futbolowym. Chłopaki muszą podpompować! A kto nie lubi kuszącej drogi na skróty? Szczególnie, jeśli zna się chemicznego geniusza! ^^ Poza tym, co Waszym zdaniem symbolizują te latające tu i ówdzie kolorowe kuleczki? Czyż nie jest to innowacyjna i genialna w swoich możliwościach maskujących forma?


Ponadto chłopcy wykazują podejrzanie duży stopień agresji oraz depresyjności. Popatrzcie tylko na ten biedny telewizor! W czym on biedak zawinił?! Albo ten chuderlawy* z bejsbolem, co to wandalizuje i szprejuje po ścianach? Co go tak wściekło, że rzuca tym kijem na oślep?


[ej, a przypadkiem ten chuderlawy z bejsbolem to też Kai nie jest?
Przez to durne GEMA w Niemczech, o który już wspominałam, nie mam możliwości obejrzeć klipu w HQ i nie wiem na pewno!]

Albo taki Kai. Chłopak ma ewidentnie kompleks i znieść nie może, że ktoś/coś może być bardziej umięśniony, niż on sam! Dlatego zaciągnął do swojego pokoju owe popiersia (tudzież reprodukcje greckich rzeźb, czy co to ma być i skąd to w ogóle wziął!?) i porozwalał jej w drobiazgi! Takie akty są przy okazji całkiem agresywne, jeśli ktoś mnie pyta…

[no popatrzcie tylko na to!]

Inny gościu w głupawym sweterku ma myśli samobójcze i czeka na pociąg, który nigdy nie nadjeżdża. Mniemam, że to długość jego nogawek wprawiła go w tak depresyjny stan. Serio, te portki 7/8 powinny być zakazane! @__@


Jedyny rozsądny w tej szajce, chce się wycofać z procederu, rozumiejąc jego zło. Ukrywa się chłopina w lesie, ale niestety! Wysłannik gangu go odnajduje. Rozumnie jednak, zamiast dać się zmasakrować (widzieliśmy już, do czego ten chuderlawy z bejsbolem jest zdolny), udaje trupa, że to niby przedawkował anaboliki i nie wie, co się z nim działo. Nie mając, biedak, wyboru, powraca do kwatery głównej, gdzie pozostali dyskutują techniki rozprowadzenia produktu po kolegach ze szkoły…

[ojoj, przysnąłem?]

Jeśli jeszcze wątpicie w moją teorię, to nich mi ktoś wytłumaczy, dlaczego na koniec klipu, gdy wszyscy świętują zwycięstwo, podejrzanie często ukazują się przebłyski z laboratorium? Czy to nie jasna sugestia, czemu chłopcy zawdzięczają owo zwycięstwo?

Słowem podsumowania

Ja nie wiem, co to się dzieje z k-popem! Takie treści dla młodzieży! Nu, nu!

A tak na poważnie, to muszę przestać fantazjować o produkcji podejrzanych substancji przez koreańskich idoli ;) Skąd mi się to wszystko bierze?! :D

Czekam na Wasze propozycje kolejnych kandydatów do badań. Możecie zgłaszać swoich ulubieńców w komentarzach albo na fanpage’u! Niebawem ukaże się też nowa ankieta, w której będziecie mogli oddać głos (albo głosy)! ^^

Dziękuję za uwagę i do następnego razu!

UPDATE: Głosować można tutaj!

W serii k-popowy rentgen ukazali się:




* Nim zaczniecie się nade mną pastwić, że to nie ten, a tamten to ten właśnie i w ogóle, jak to możliwe, że ja nie wiem, kto to jest?! Ja się nie znam, ok? Nie ogarniam takiej ilości chłopa w zespole. Moje możliwości przerobowe kończą się na 5 członkach. A i to tylko w wybranych grupach! W EXO ja po prostu nie odróżniam. Wiedziałam, który to TAO, ale ten się akurat, cholera, musiał wycofać i wiem jeszcze, kto to Kai. Wybaczcie, ja po prostu nie odczuwam potrzeby znania wszystkich imion w k-popie. Opanowanie nazw zespołów starcza mi za dokonanie ^^ Koniec wynurzeń. ^^

czwartek, 3 grudnia 2015

Rozwiązanie konkursu!

I wszystko jasne! Od dziś Skośnooki Blog będzie miał nowe, niepowtarzalne i przepiękne logo. Bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom konkursu za nadesłane projekty! Naprawdę doceniam Waszą pracę i poświęcony czas!

Szanowna Kapituła Konkursu w składzie Walerianki oraz Suwenira (zwanego również Rahulem) zgodnie wyłoniła zwycięzcę:

Canitiem (Sylwia Malon)
Szanowna Kapituła Konkursu jest pod ogromnym wrażeniem talentu i umiejętności Sylwii! Co ciekawsze, ta przepiękna niewiasta trzymająca na rękach kotka, to mam być ja! @__@ Chciałabym choć w połowie być tak urodziwa ^^ Sylwia jest z zawodu ilustratorką i tworzy naprawdę przepiękne prace. Koniecznie odwiedźcie jej profil na deviantart.com!

Pozostałe prace również bardzo przypadły mi do gustu! Szczególnie koreański kot z G-Dragonowym zwisem męskim eleganckim, stworzony przez Zurei.



Świetny pomysł i genialne wykonanie! ^^ Myślę, że ten kotek pojawi się tu i ówdzie na łamach Skośnookiego, jeśli Zurei nie ma nic przeciwko temu! :)

Wielkie podziękowania dla Priyi oraz Podoiny!

Tutaj są trzy projekty loga wykonane przez Priyę:




A tutaj logo Podoiny:


Bardzo, bardzo Wam, dziewczyny, dziękuję! W związku z tym, że ilość uczestników nie jest przytłaczająca, chciałabym Was wszystkie w jakiś sposób nagrodzić. Jako, że płaca przedszkolanki nawet w Niemczech nie jest powalająca, mogę Wam zaproponować nadesłanie do mnie tematu postu, jaki chciałyście przeczytać na łamach Skośnookiego Bloga. Czekam na Wasze propozycje!

Sylwia, rzecz jasna, już niedługo może oczekiwać paczki ze słodkościami. Tutaj możesz sobie wybrać ulubione smaki ^^ Szanowna Kapituła niedługo się z Tobą skontaktuje! :)

Wielkie dzięki i do zobaczenia niebawem w kolejnych postach!


P.S. Czy nowe logo nie prezentuje się przepięknie? :)

niedziela, 22 listopada 2015

Burikko – już bardziej kawaii się nie da!

Myśleliście, że koreańskie aegyo jest przesłodzone? Poznajcie zatem japońską burikko!


Burikko znaczy mniej więcej tyle co „udawane dziecko”. Mianem tym określa się dziewczęta, które bardzo usilnie starają się być przeurocze i przesłodkie, posuwając się w swoim kawaii do granic absurdu.

Oto kilka charakterystycznych cech, po których najłatwiej poznać burikko:
  • mówi o sobie w trzeciej osobie,
  • lekko sepleni,
  • używa głosu znacznie wyższego, niż jej naturalny,
  • ma tendencję do trzymania (i o zgrozo, czasem też chodzenia!) ze stopami skierowanymi do środka,
  • udaje naiwną,
  • wstępuje w nią trzylatek, kiedy w okolicy pojawiają się faceci,
  • posiada spojrzenie spłoszonej łani,
  • bawi się łyżką czy pałeczkami podczas jedzenia,
  • kiedy słucha, przechyla głowę,
  • nawet gdy pije, wygląda to uroczo.

Burikko uwielbiają słodkie stroje i dodatki, entuzjastycznie reagują na wszystko, co je otacza i potrzebują, by ktoś poprowadził je za rączkę, gdy tylko na horyzoncie pojawiają się problemy.

I jak absurdalne się wydaje, by ktoś dorosły i o zdrowych zmysłach chciałby się tak zachowywać, tak i wątpliwe jest, by ktokolwiek lubił przebywać z osobą, która udaje trzylatka. Niezbadane są jednak meandry ludzkiej psychiki, gdyż w Japonii jest naprawdę zatrważająco wielu facetów (i kobiet!), którzy uwielbiają burikko!


Czar nieporadnych dziewczynek przemawia przede wszystkich do facetów dość nieśmiałych i mających niezbyt wysoką samoocenę. Współczesne dziewczyny: znające swoją wartość, zdecydowane, wiedzące czego chcą i tym samym wymagające w stosunku do swoich partnerów, przerażają wielu mężczyzn (więcej tutaj). Ci, którzy mają słabość do burikko, podkreślają, że takie dziewczyny łatwo jest zrozumieć (przynajmniej w kwestii ich uczuć) i nie wiele trzeba, by sprawić im radość. Nad wyraz entuzjastycznie reagują na wszystkie pomysły swojego ukochanego i z przesadną ekscytacją przyjmują każdy jego prezent. Burikko pozuje na uległą i prostolinijną. Nigdy nie będzie żądać, a ewentualnie uroczo prosić. Będzie wpatrywać się w swego wybranka owymi ogromnymi oczyma łani i wielbić ziemię, po której stąpa.

Tyle wyobrażeń.

Czy rzeczywiście owe dziewczęta są tak uległe i głupiutkie na jakie pozują? Może jedna na kilkadziesiąt (-set?). Bywają burikko, które prezentują wymieniony wyżej zestaw zachowań niezależnie od tego, z kim mają do czynienia. Czy są w towarzystwie samych kobiet, czy mężczyzn, zachowują się wciąż tak samo. Te dziewczęta być może naprawdę są tak przesłodkie i po prostu nie potrafią inaczej. Te jednak, które przemieniają się w kilkulatki tylko, gdy na horyzoncie pojawia się samiec, raczej nie są tak naiwne, na jakie chcą wyglądać.


Wiele dziewcząt postanawia zostać burikko, by zwiększyć swoją atrakcyjność w oczach mężczyzn. Jest to rodzaj auto-promocji. Wiele burikko ma swoje profile na Instagramie i zalewa media społecznościowe nawałem przeuroczych selfi, gdzie aż roi się od kokardek, koronek i nieporadnych minek.

Co ciekawe, nawet niektóre kobiety lubią towarzystwo burikko. Jak twierdzą, takie dziewczyny emanują pozytywną energią i optymizmem. Nie można też zapominać, że Japonia ma zbiorowego fisia na punkcie kawaii, więc ich tolerancja na słodycz jest zdecydowanie większa niż nasza. To co nam wydaje się absurdalne, dla nich jest zaledwie odrobinę przesadzone.


Jak mniemam, manga i anime ma wiele wspólnego z rozwojem ruchu burikko. Japończycy znani są z zatracania poczucia rzeczywistości i ożenku z postaciami z gier komputerowych, tudzież randek z kobieto-poduszkami (więcej tutaj). Dziewczęta musiały zauważyć, że przesadne kawaii oraz ogromne oczy to coś, co facetów kręci i popłynęły z nurtem.

Czyżby wpłynęły obecnie na zbyt głębokie i mętne wody?

Co o tym sądzicie?


Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com

wtorek, 10 listopada 2015

Skośnooki KONKURS! Zaprojektuj logo

Skośnooki KONKURS!


Dziś chciałam ogłosić coś, czego jeszcze u mnie na blogu nie było! ^^

Chcę zmienić logo na coś bardziej stosownego niż bezwstydny mix „Poyopoyo” z czyimś (świetnym z resztą!) fan artem G-Dragona. Co czytelnicze głowy, to nie jedna moja, dlatego też chciałabym poprosić Was o pomoc!

Zaprojektujcie nowe logo Skośnookiego Bloga! ^^ Cokolwiek wydaje się Wam odpowiednie i choć w minimalnym stopniu nawiązuje do tematyki. Po prostu puśćcie wodze fantazji!

Jak uhonoruję zwycięzcę? Jako że Niemcy nie oferują zbyt wielu obiektów skośnookich pragnień, będzie to coś bardziej przyziemnego. Słodka paczka z czekoladami Ritter Sport (smaki możemy omówić później)!. Do tego napiszę post na dowolny temat, jaki sobie tylko zwycięzca konkursu zażyczy! Nie wspominając już o tym, że podpis autora loga wisieć będzie na blogu po kres istnienia skosneoczy.blogspot.com!

Zapraszam do brania udziału i słania swoich prac na mój mail: waleriankaa@gmail.com

Czekam na Wasze dzieła do końca listopada!


W pierwszym tygodniu grudnia kapituła konkursu (w postaci mojej skromnej osoby) wyłoni wzycięzcę po dokładnym przeanalizowaniu wszystkich nadesłanych projektów. Najbardziej odpowiedni oraz taki, który ujmie serce kapituły, zostanie ogłoszony zwycięskim!

P.S. Czynniki zwiększające szansę na wygraną:
- koty! <3
- coś mangowego
- coś uroczego           

- coś kolorowego

czwartek, 5 listopada 2015

Kulisy k-popu: dzieci w show-biznesie

Praca w szow-biznesie nikogo nie oszczędza. Chroniczne przepracowanie, niedożywienie, niedosypianie i praca od świtu do świtu dnia następnego, to chleb powszedni wielu idoli i aktorów. Czy zatem i dzieci, które raz po raz pojawiają się na naszych ekranach, grając młodsze wersje głównych bohaterów dram, lub występują na scenie, też nie znają miłosierdzia od producentów i menagerów?

[Kim Yoo Bin]

W przeszłości na pewno tak. Jang Geun Suk zaczął swoją karierę aktorską w wieku lat 10-ciu i w jednym z wywiadów przyznał, że nie miał chwili wytchnienia w latach swojego dzieciństwa.

Kiedy patrzę w przeszłość, czuję, że byłem non stop w biegu, bez szansy, by się zatrzymać i rozejrzeć wokoło. W Korei nie ma praw chroniących aktorów dziecięcych, ani żadnych ograniczeń co do czasu ich pracy ani edukacji. Nieletni aktorzy pracują tutaj w zdecydowanie innych warunkach, niż aktorzy dziecięcy w innych krajach. (…)

Nagrywałem ujęcia od rana do poranka dnia następnego i do tego wszystkiego, musiałem jeszcze opuszczać szkołę. Któregoś dnia chciałbym mieć pewność, że zostaną tworzone prawa, które zadbają o przyszłość naszych młodych aktorów. Chciałbym mieć pewność, że będą mieć wolność i czas dla siebie.

[Jang Geun Suk]

Wygląda na to, że apele Jang Geun Suka zostały wreszcie wysłuchane, gdyż pod koniec lipca 2015 roku w Korei weszło w życie prawo chroniące prawa nieletnich pracowników show-biznesu.  

W świetle nowych rozporządzeń, nieletni aktorzy i trainee agencji gwiazd mają zagwarantowane prawo do nauki, odpoczynku i snu. Jedynym wyjątkiem od tej reguły mogą być dalekie podróże, jednak by zabrać dziecko ze szkoły, niezbędna jest zgoda jego prawnych opiekunów.

Dzieci poniżej 15-tego roku życia nie mogą pracować dłużej niż 35h tygodniowo, podczas gdy godziny pracy młodzieży pomiędzy 15 a 18-tym rokiem życia nie mogą przekroczyć 40h tygodniowo. Nielegalne jest też planowanie jakichkolwiek zajęć pomiędzy 22-gą a 6-tą rano. Prawo przewiduje wyjątek od tej reguły, ale tylko za wyraźną zgodą prawnych opiekunów nieletnich gwiazd. Zabronione są też frywolne stroje oraz dwuznaczne ruchy taneczne w choreografiach nieletnich artystów.

[Choi Ji Woo i Kang Ji Woo]

W przypadku łamania owych praw przez agencje gwiazd, czy managerów programów rozrywkowych, zostanie wystosowane upomnienie od Ministerstwa Kultury, a w przypadku braku poprawy, zostanie nałożona grzywna w wysokości 10 tys. dolarów (niecałe 39 tys. polskich złotych). Zmuszanie dzieci do brania udziału w scenach gwałtu lub molestowania seksualnego dla potrzeb filmu może zakończyć się wyrokiem nawet do 5 lat więzienia. Kara do 2 lat więzienia oraz 10 tys. dolarów grzywny czeka na reżyserów, którzy zatrudnią nieletnich do reklam wszelkich produktów, które są szkodliwe dla młodzieży (np. alkohol czy papierosy).

I tak jak nowe prawo brzmi naprawdę dobrze i bez wątpienia było potrzebne, wciąż jest sporo luk i kruczków, które wciąż pozwalają agencjom kontynuować swoje praktyki. Za pozwoleniem rodziców wciąż można przecież nagrywać sceny dram do późnej nocy, albo ćwiczyć choreografię do upadłego. Wszyscy zdają sobie doskonale sprawę z konkurencji, jaka tylko czeka, by ktoś odmówił brania udziału w nocnych scenach. Zawsze znajdzie się ktoś inny na to samo miejsce, więc albo rodzice wypiszą ten papierek, albo mogą zabierać swojego dzieciaka do domu.

[dla niektórych presja jest zbyt duża]

Ta jedna ustawa, chroniąca prawa dzieci pracujących w show-bizesie, nie rozwiązuje właściwie niczego. To zaledwie wierzchołek góry lodowej. Koreański show-biznes jest tak przepełniony i bezwzględny, że naprawdę nie ma jak chronić młodych ludzi przed wykorzystywaniem. Branża rozrosła się do monstrualnych rozmiarów, z niezliczoną ilością agencji i firm produkcyjnych. Zyski z popularnych grup czy seriali są ogromne, więc kuszą coraz to nowych inwestorów, do wejścia na rynek. Każda z agencji opiekuje się przynajmniej kilkoma zespołami i przygotowuje kolejnych kilkunastu (albo i więcej) trainee do dnia debiutu. By odnieść sukces na rynku muzycznym trzeba być wciąż lepszym niż konkurencja, bardziej szokować, bardziej wyróżniać się w tłumie. To z kolei napędza machinę bezwzględnych treningów i oczekiwań od młodych ludzi, by osiągnęli mistrzostwo w jak najkrótszym czasie.

[na planie "Big"]

Stacje telewizyjne obecnie same nie produkują swoich seriali. Zlecają ich produkcję prywatnym firmom. Wybór takiego przedsiębiorstwa w dużej mierze, oczywiście, zależy od kosztów, jakie dana firma produkcyjna przedstawi stacji telewizyjnej. By dostać zlecenie, często zaniża się więc koszty, licząc na dużą popularność dramy i późniejsze zyski. Dlatego właśnie bardzo często scenariusze pisane są w dzień przed emisją kolejnego odcinka, a nagrania trwają po 24h na dobę, by wyrobić się na czas. Tylko w taki sposób można nanieść oczekiwane przez widzów zmiany i mieć pewność, że serial zyska odpowiednią popularność. Więcej o kręceniu koreańskich dram można poczytać tutaj.

Przy takim systemie pracy, by osiągnąć popularność, a tym samym zyski, nie ma innej opcji, ale trzeba popychać swoje gwiazdy do granic wytrzymałości. A że nie każdy wytrzymuje taką presję… No cóż… Każdy biznes musi liczyć się ze stratami, prawda?

[So Jin]

W lutym tego roku tragicznie zginęła Ahn So Jin, trainee DSP Entertainment. Dziewczynę znaleziono nieprzytomną przed budynkiem, w którym mieszkała. Szybko przetransportowano ją do szpitala, ale niestety, nie udało się jej uratować. Policja, po krótkim dochodzeniu, zamknęła sprawę jako przypadek samobójstwa, stwierdzając, że Sojin wyskoczyła z okna swojego mieszkania na 10-tym piętrze.

Co popchnęło 22-letnią dziewczynę do tak desperackiego kroku? Nikt tego dokładnie nie wie, gdyż nie znaleziono listu pożegnalnego. Można się jednak domyślić, że mogła mieć z tym coś wspólnego decyzja DSP Entertainment o nie przedłużaniu kontraktu z dziewczyną po tym, jak nie udało jej się dostać miejsca w zespole KARA. Przez kilka miesięcy Sojin rywalizowała w programie telewizyjnym „Kara Project: Kara the Beginning” o miejsce w sławnej grupie. Dzięki programowi dziewczyna zdobyła całkiem dużą popularność, to jednak nie wystarczyło, by wygrać show. Po latach treningu opiekująca się nią agencja doszła do wniosku, że Sojin nie przyniesie im oczekiwanych zysków i postanowiła się z nią pożegnać, skoro nadarzyła się okazja.

[Lee Jun Ki i Lee Chae Mi]

Można powiedzieć, że takie życie. Że podpisując kontrakt trainee nikt nie gwarantuje debiutu i sukcesów. Trudno jednak oczekiwać od młodych ludzi, którzy pełni nadziei i ambicji przestępują po raz pierwszy bramy wyśnionej agencji, by rozważali dokładnie wszystkie możliwe konsekwencje i niebezpieczeństwa swojej decyzji. Szczególnie, że gdy podpisują swój pierwszy kontrakt, maja po 14-16 lat.

Stając się tranee, traci się swoje dotychczasowe życie. Adepci muszą przeprowadzić się do mieszkania wynajmowanego przez agencję i dzielić swoją przestrzeń z innymi tranee. Codzienny kalejdoskop zajęć i treningów nie pozostawia żadnego czasu na odpoczynek, młodzi ludzie odcięci są od świata zewnętrznego i mają bardzo ograniczony kontakt ze swoimi bliskimi. Codziennie, przez długie godziny treningów wkłada im się do głowy, że są coś warci, tylko jeśli dadzą z siebie wszystko i odniosą sukces w branży. Przez kilka lat takiego prania mózgu, poczucia, że mieszkający z tobą trainee, są twoimi potencjalnymi konkurentami, braku kontaktu z normalnym światem, rodziną i dawnymi przyjaciółmi, nie trudno stracić poczucie, co jest w życiu naprawdę ważne. A stąd już tylko krok do tragedii.

[oby wszystkie małe gwiazdy były takie zadowolone!]

Czy naprawdę, jako fani, chcemy by nasi ulubieńcy musieli przechodzić przez piekło na ziemi, tylko ku naszej uciesze? Czy chęć zysków rozgrzesza nadużycia w agencjach gwiazd? I przede wszystkim, co można zrobić, by zmienić ten stan rzeczy?

Z mojej strony, nie pozostaje nic innego, jak siedzieć i utyskiwać na smutnym losem koreańskich gwiazd. I mieć nadzieję, że nie tylko mnie obchodzi ich los.

Więcej na temat:
Seria o kulisach k-popu: Część I, II, III, IV, V

Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...