Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Shinhwa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Shinhwa. Pokaż wszystkie posty

piątek, 28 grudnia 2012

Starość nie radość


…młodość nie wieczność. Ta prawda ludowa jak ulał pasuje do sytuacji gwiazd k-popu. Zwłaszcza, że w ich przypadku „starość” przychodzi nadzwyczaj szybko, a 30-letni idol to już niemal dziadek porosły mchem.

[Shinhwa
jak na zmurszałych, reaktywowanych emerytów, prezentują się całkiem nieźle]

Choć zdarzają się weterani, którzy pomimo porostów na włosach dzielnie trzymają się na k-popowej łajbie, ba, zdobywają nowych fanów i bawią się przy tym wyśmienicie. Mowa rzecz jasna o wyjadaczach koreańskiego show-bizu Shinhwa. Takie spektakularne powroty niemal zza grobu zdarzają się jednak nad wyraz rzadko. By nie powiedzieć: wcale. Tak na marginesie, cały ten stricte k-popowy światek jest zjawiskiem dość młodym, trudno mówić o jakichś obowiązujących tendencjach, bo bywają tacy, co to nawet DBSK uważają za pierwszą generację k-popowych bandów, więc sami rozumiecie…

Do brzegu.

K-pop w obecnej formie wysyła na emeryturę swoich idoli w wieku 30-kilku lat. Właściwie to nielicznym udaje się dożyć tak sędziwej starość, gdyż potop młodych zdolnych jest oszałamiający. Tylko w tym roku (i to tylko do listopada!) zadebiutowało 60 grup! 60! (dla zainteresowanych lista zespołów wraz z debiutanckimi pieśniami tutaj). A to tylko zespoły, gdzie jeszcze cała lista solistów? K-popowa młodzież ma się całkiem nieźle i kilkoro z tegorocznych debiutantów już teraz zyskało status gwiazd, żeby wymienić dla przykładu B.A.P, Nu’est czy EXO. Hello Venus i SPICA też sobie nieźle radzą i zapewne spędzają sen z powiek nie jednemu starszemu koledze czy koleżance z branży… Bo choć serca fanów są pojemne, mają ograniczoną wielkość. Gdy ktoś wstępuje na szczyt, ktoś inny z niego spada. Przy takiej ilości zespołów, podzespołów, solistów i występów gościnnych trzeba być k-popowym zboczeńcem, by to wszystko ogarnąć i dać każdemu szansę. I choć ja wyraźnie ciążę w owym zboczonym kierunku, nie mam szans choćby mgliście orientować się, co się dzieje na k-popowej scenie. Nad czym mocno ubolewam -___-` Dlatego tylko ci, którzy obecnie znajdują się na szczycie mają szansę na przetrwanie. Reszta tonie w niepamięci mas, bo nie oszukujmy się, wszystkie k-popowe bandy są do siebie mocno podobne i jeden bez problemu można wymienić na nowszy model.

[moi ulubieni tegoroczni debiutanci, JJ Project]

Co jednak dzieje się z tymi, którzy wypadną za burtę? Gdy tracą popularność albo stają się zwyczajnie zbyt starzy w opinii własnych managerów i kierownictwa agencji gwiazd? Taki C.A.P z Teen Top (boska ksywka, swoją drogą) 4-tego listopada skończył 20 lat, więc właściwie powinien być już na wylocie, bo jak by nie spojrzeć „teen” to on już nie jest…

Przyznaję, że wcześniej nie miałam refleksji na temat, co dzieje się z gwiazdami i gwiazdkami k-popu, gdy znikają z świateł jupiterów, aż do chwili gdy dostałam maila z takim zapytaniem od Marty.

[pozdrowienia Marta!]

Grzebałam, grzebałam w sieci i nie da się niestety dać jednoznacznej odpowiedzi. Jest pewna, niewielka ilość wybitnych person, które utrzymują się w branży pomimo upływu lat, są tacy, którzy dali sobie na luz ze światem show-biznesu i rozkręcili własny, np. gastronomiczny. Są tacy, którzy po prostu przejęli firmy po swoich rodzicach, albo znaleźli jakąś przyjemną posadkę w korporacji, a jeszcze większa część założyła rodziny i zajmuje się gotowaniem i wychowywaniem dzieci. Nie jest łatwo śledzić losy zwłaszcza tych mniej znanych, albo po prostu przeciętnych artystów, bo po tym, jak przestali być popularni, słuch po nich zaginął. Tylko ci, którzy w jakiś sposób wybijają się ponad przeciętną, zostawiają po sobie ślad.

Nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć o wyjadaczach, bez których k-pop dziś i wczoraj, nie byłby tym samym. Seo Taiji, występujący w latach 90-tych z zespołem Seo Taiji & Boys, jest jedną z najważniejszych postaci branży. Uważany za ojca k-popu nie tylko wprowadził do koreańskiej muzyki rozrywkowej wiele elementów zachodniego popu i rapu, ale niewidzialnie oddziałuje na kształt dzisiejszej sceny (ostatnio nawet widzialnie, bo w tym roku powrócił z nowymipiosenkami). Sposób prowadzenia gwiazd, marketing, współudział przy tworzeniu piosenek, ot czym na co dzień zajmuje się Seo Taiji.

[Seo Taiji]

Nie jest on jedynym członkiem zespołu, który doczekał się spektakularnego sukcesu. Yang Hyun Suk po rozpadzie Seo Taiji & Boys założył własną wytwórnię muzyczną: YG Entertainment i do dziś zasiada na fotelu dyrektora generalnego firmy. Mniemam, że tej machiny do produkcji mega gwiazd nikomu przedstawiać nie trzeba…

Inny przykład: Kangta z legendarnego boy bandu H.O.T. Nawet gdy zespół się rozpadł, on nadal pozostał w branży a obecnie zasiada w zarządzie SM Entertainment, pisze piosenki, jest producentem nagraniowym i od czasu do czasu występuje w dramach. Rain również nie przejmuje się upływem lat. Mam wrażenie, że wszystko, czego tknie się ten człowiek-orkiestra, natychmiast zamienia się w złoto. Pomijając jego błyskotliwą karierę jako piosenkarz i aktor (jeden z nielicznych, którzy doczekali się głównej roli w hollywoodzim filmie), pisze piosenki, pracuje jako model i designer, to jeszcze założył własną agencję gwiazd J. Tune Entertainment (która odpowiedzialna jest za sukces MBLAQ), współpracując ściśle z JYP Entertainment.

[Kangta]

Skoro już mowa o JYP Entertainment, to założyciel i dyrektor generalny agencji, Park Jin Young (czyli właśnie JYP), też zaczynał jako piosenkarz, początkowo w boy bandzie, który nie odniósł sukcesu, lecz późniejsze lata solowej kariery wywindowały go na szczyt. Obecnie kieruje takimi gwiazdami jak Wonder Girls, 2AM i 2PM, JJ Project czy Miss A, nie zapominając, że sukces Raina to w dużej mierze jego zasługa.

Nie każdy może jednak być Yang Hyun Sukiem czy JYP. Są inne drogi dla dawnych idoli, którymi można podążyć, by utrzymać się w branży. Najbardziej wyświechtanymi szlakami są ścieżki kariery solowej (np. Lee Hyori z dawnego zespołu Fin.K.L) oraz aktorstwo (np. Yoon Eun Hye z Baby V.O.X, Eric z Shinhwa, Eugene z S.E.S, która zagrała w dramie „Baker King Kim Tak Goo” czy Yuri Sung z Fin.K.L, najbardziej znana z roli w dramie „Hong Gil Dong). Inni odnajdują swoje miejsce jako konferansjerzy programów telewizyjnych (np. Tony z H.O.T), choreografowie, producenci i managerowie w muzycznych wytwórniach.

[Yoon Eun Hye
aż się nie chce wierzyć, że ktoś mógłby ją pomylić z chłopakiem jak w "Coffee Prince"]

Co się dzieje z całą resztą? Jak pisałam, nie sposób tego stwierdzić. Założę się, że całkiem duża grupa idoli minionej sławy prowadzi zupełnie normalne, nudnawe życie, zakłada rodziny i tylko od czasu do czasu zostaje napastowana przez jakiegoś fana, który rozpozna ich na ulicy. Śmiem też twierdzić, że nawet przez ten krótki czas, gdy cały kraj leżał u ich stóp, nawiązali wystarczająco znajomości i kontaktów, by zapewnić sobie spokojną przyszłość.

[mam nadzieję, że cię, słońce, taki los nie czeka!
Jakby co, to dzwoń! Przyjadę po ciebie!
Yunho z DBSK
by zobaczyć całą epicką scenkę kliknij tutaj!]

Swoją drogą, ciekawe jaka przyszłość czeka naszych obecnych ulubieńców. Jakoś ciężko mi wyobrazić sobie chłopaków z SHINee w wieku lat 60-ciu. Czy nadal będą się przewijać gdzieś w tle k-popowej, kolorowej młodzieży? Taemin zostanie pewnie choreografem światowej sławy a Key stworzy własną linię odzieży… Jeśli wytrwam tak długo z k-popem (a na to się zapowiada), to na pewno Wam o tym napiszę!

P.S. Jeszcze raz dziękuję Marcie z podrzucenie ciekawego tematu! Jeśli macie jakieś inne zapytania, walcie śmiało na mój mail!


Więcej na temat:

Źródła:

rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com

sobota, 28 lipca 2012

Tu przytniemy, tam podpiłujemy i będzie git!

Czyli o cudownych następstwach diet i przebytych chorób (albo o operacjach plastycznych w Korei, jak kto woli).

[Shin Dong z Super Junior 
to zdjęcie to tylko kawał z okazji pierwszego kwietnia
ale oczęta pociachać sobie już dał :(]

Całkiem niedawno Koreańczycy zapłonęli słusznym gniewem, gdy okazało się, że uroda nowo wybranej Miss Korea 2012, Kim Yu Mi, nie jest dziełem Matki Natury. Po tym, jak zgarnęła tytuł i koronę najpiękniejszej, do internetu wyciekły jej szkolne zdjęcia, na których zbyt podobna do obecnej siebie nie jest… Dziewczyna mężnie przyznała: „nigdy nie twierdziłam, że urodziłam się piękna.”, ale tytułu bynajmniej oddawać nie zamierza. Dodała jeszcze, iż „od teraz, mam nadzieję, stać się sławną ze względu na moje wewnętrzne, a nie zewnętrzne piękno.” Ma dziewczyna poczucie humoru, nie ma co.

[Kim Yu Mi, obecna Miss Korea
dziś i kiedyś]

Rozumiem oburzenie, bo w końcu były to wybory Miss Korei a nie Miss sprawności rąk chirurgów. Trudno jednak zrozumieć nagonkę mediów, która poniekąd się rozpętała po wyznaniu Kim Yu Mi. Zjawisko występowania podwójnych standardów jest, niestety, na półwyspie zjawiskiem dość częstym. Cenzura, która przepuszcza albo zakazuje klipów i piosenek wg tylko sobie wiadomych standardów (tutaj), sposób kreowania girls bandów, a dopuszczalne społecznie normy zachowań (tutaj), cały fan-serwis w męskim wykonaniu, a poziom tolerancji osób o odmiennej orientacji seksualnej (tutaj) i na koniec operacje plastyczne. W kraju, gdzie współczynnik wykonywanych zabiegów w przeliczeniu na ilość mieszkańców jest najwyższy na świecie i gdzie pewnie połowa gwiazd i celebrytów na którymś etapie swojego życia poprawiła sobie to i owo, otwarte przyznanie się do chirurgicznej korekcji urody jest ogromnym tabu.

[ilość wykonanych operacji plastycznych liczona na 1000 mieszkańców
dane z 2010 roku
różnoniebieskie paski pokazują ty operacji. Od lewej:
skóra i włosy; piersi; tłuszczyk; twarz i włosy; reszta ciała]

Im dłużej interesuję się kulturą wschodu, tym bardziej jestem pełna podziwu dla mieszkających tam ludzi. Przyznaję, że mi ciężko byłoby się odnaleźć w gąszczu sprzecznych sygnałów i powinności. Z jednej strony nacisk na to, by być pięknym i bogatym jest obezwładniający. Z każdego zakątka ulicy oraz lodówki wyskakują niemożliwie piękne twarze znanych i lubianych celebrytów, po biurze krążą wycyckane i zadbane panie, których nienaganny styl i drogie dodatki onieśmielają, do tego pokutuje popularne przeświadczenie, że ładni mają w życiu łatwiej i szybciej dostają dobrą pracę, niż ci mniej urodziwi… Nie mówiąc już o tym, że z wątpliwą urodą, nie ma nawet co marzyć o znalezieniu wyśnionego partnera. A przecież piękno jest niemal na wyciągnięcie ręki. Wystarczy zaoszczędzić nieco i odwiedzić dzielnicę Gangnam w Seulu, która znana jest jako plastyczne zagłębie Korei (teraz już wiecie, dlaczego najnowsza piosenka PsyGangnam Style” jest tak genialna?).

No i tu zaczynają się schody. Być brzydkim zdecydowanie nie wypada. To już ustaliliśmy. Jeśli jednak ktoś podejmie próby wpasowania się w obowiązujące standardy (więcej o koreańskich standardach urody tutaj) za pomocą skalpela i, nie daj Boże, przyzna się do tego otwarcie, i tak zostanie zepchnięty w odmęty tej samej szarej strefy, z które wyszedł. Bo piękno musi być naturalne, albo przynajmniej musi na takie dobrze pozować.

 [są też i tacy, którzy nie wierzą w naturalne pochodzenie boskiej krzywizny nosa Mihonka (Lee Min Ho)]

My, szare żuczki, i tak nie mamy tak źle. Jasne, że presja idealnych ciał i buź, wyskakujących zza każdego zakrętu bywa przytłaczająca, ale pomyślcie o tym, co muszą przeżywać wszyscy ci, którzy znajdują się na medialnym świeczniku. Już słyszę uszami wyobraźni te wszystkie komentarze, że aktorzy i piosenkarze sami się pchali, więc mają co chcieli. Ja jednak pozostanę wierna swoim przekonaniom, że fakt posiadania talentu i podzielenia się nim ze światem, nikogo jeszcze uprawnia, by podnosić takiego delikwenta do boskich kategorii, gdzie ludzkie przywary i słabości nie mają dostępu. To są tacy sami ludzie jak my, może ładniejsi, może zdolniejsi i z parciem na szkło, ale zapewne z takimi samymi (jak nie większymi) kompleksami i problemami.

A trudno nie popaść w kompleksy, gdy non stop przebywa się w towarzystwie zjawiskowo pięknych i uzdolnionych ludzi, a własny manager daje talon na wykonanie operacji plastycznej.

Było już kilka gwiazd w historii koreańskiego przemysłu rozrywkowego, które zakończyły swój żywot, odbierając sobie życie z powodu przepracowania i zbyt dużej presji. To był ogromny szok, gdy w 2010 roku gwiazda jednego z największych międzynarodowych hitów koreańskiej telewizji „Winter Sonaty”, Park Yong Ha, został znaleziony nad ranem w swoim domu, powieszony na kablu. Na ratunek było już niestety za późno.

[Park Yong Ha]

A presja jest ogromna. Nie tylko trzeba śpiewać i tańczyć perfekcyjnie, ale równie perfekcyjnie prezentować się przed kamerami. K-pop jest niestety zupełnie nastawiony na wygląd i często uroda przyszłych członków zespołów jest dużo ważniejszym czynnikiem, niż ich talent wokalny czy aktorski. Ostatnio sporo sensacji wzbudziła wypowiedź rzecznika YG Entertainment odnośnie planowanej, nowej grupy dziewczęcej:

„W skład nowego grils bandu wchodzą tylko te dziewczęta, które nigdy nie poddały się operacjom plastycznym. Ich kontrakt podpisany z Yang Hyun Sukiem  zawiera klauzulę o „braku operacji plastycznych”… Operacje plastyczne mają swoje dobre strony, ale jednocześnie sprawiają, że jest coraz mniej naturalnych piękności w zespołach… Widząc tyle grup z pięknymi buziami w zespole, zaczęliśmy się zastanawiać, jak te dziewczęta poradziłyby sobie, gdyby przyszło im wykonywać muzykę YG.”

[Kim Eun Bi, jedyna znana członkini nowego girls bandu YG,
znana z udziału w programie "Superstar K2"]

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że ktoś wreszcie poszedł po rozum do głowy i przeniósł punkt ciężkości z urody, na muzykę. Po głębszym zastanowieniu, dochodzę do wniosku, że nic bardziej mylnego! Skoro dziewczęta mają klauzulę o braku operacji plastycznych w kontrakcie, znaczy to tyle, że będą piękne z natury. Co dalej implikuje, że głównym założeniem przyświecającym przesłuchaniom, było znalezienie urodziwych buź, których nie trzeba by było udoskonalać. Co więcej, stwierdzenie „Widząc tyle grup z pięknymi buziami w zespole, zaczęliśmy się zastanawiać, jak te dziewczęta poradziłyby sobie, gdyby przyszło im wykonywać muzykę YG” nie tylko jest policzkiem dla wszystkich pięknych dziewcząt z koreańskiego show-biznesu, sugerującym, że nie potrafią śpiewać, ale również spycha je do gorszej kategorii „tych poprawionych skalpelem”.

Dlatego większość gwiazd szybciej popełni publiczne harakiri, niż otwarcie przyzna się, że zrobiła sobie operację plastyczną. A bardziej lub mniej uzasadnionych spekulacji jest całe mnóstwo. Chyba nie ma celebryty, którego nie podejrzewano by o poprawienie sobie tego i owego.

Najczęstszymi wymówkami są: utrata wagi, zbawienny wpływ ćwiczeń i zabiegów kosmetycznych. Jessica z SNSD idzie w zaparte, że jej nagła zmiana kształtu szczęki to wyłącznie wynik schudnięcia z przepracowania. Gdy sytuacja jest jednak zbyt oczywista i nie da się dłużej brnąć w zaprzeczania, kolejną taktyką jest przyznanie się do przejścia operacji, która wymuszona była jakaś chorobą albo wypadkiem, a ładniejszy kształt nosa, czy kości policzkowych to tylko miły efekt uboczny. Kim Hyun Joong tłumaczył swoją zamianę nosa na lepszy model tym, że dawno temu dostał w niego kamieniem i chcąc nie chcąc, musiał się biedaczysko pod nóż położyć.

 [Jessica z SNSD i jej podejrzana linia szczęki]

Gdy wszystko inne zawiedzie, ewentualnie można się przyznać do zrobienia sobie operacji, by uzyskać podwójną powiekę. Jest to zdecydowanie najpopularniejszy zabieg w Korei (pewnie też w Azji, ale pewna nie jestem) i czasem mam wrażenie, że traktowany jest jak wypad w kapciach do warzywniaka na zakupy. Zaskakujące jest jednak, jak wiele taka z pozoru niewielka zmiana jest w stanie namieszać na czyjejś twarzy! Patrząc na zdjęcia Shin Donga z Super Junior albo Uee z After School, rzeczywiście, trudno nawet zauważyć różnicę. Ale to co zaszło z buziami Goo Hary z KARY i Kyu Hyuna (też SuJu), to już jest po prostu magia…

 [Goo Hara z KARA]

 [Kyu Hyun z Super Junior]

Są jednak postaci heroiczne i godne podziwu. Zdecydowanie najjaskrawszym przykładem jest Kwang Hee z ZE:A. Chłopak sam z siebie przytaszczył do studio podczas kręcenia variety show „Strong Heart” swój wielki portret sprzed kilku lat i bez żenady wyznał, że przeszedł tyle operacji plastycznych, że do 20-tego roku życia nie mógł pić alkoholu, bo ciągle był albo rekonwalescentem, albo przygotowywał się do kolejnego zabiegu. Nie da się ukryć, że przemiana… robi wrażenie.

  [Kwang Hee z ZE:A]

Trzech panów z legendarnego Shinhwa: Shin Hye Sung, Jun Jin, i Kim Dong Wan przyznało się po latach, że też mają kilka rzeczy poprawionych na swoich buziach. Ich fanklub jest już jednak tak mocno zakorzeniony, że podobne rewelacje nie mogą im już zaszkodzić. Choć bez wątpienia oddziałują na opinię publiczną. No bo skoro wystarczy sobie tu coś rozciąć, tu podpiłować i wyglądać jak gwiazda ekranu, dlaczego by nie podjąć tego wyzwania!?

Korea wyrasta obecnie na mekkę chirurgii plastycznej i znęceni widmem pięknolicych idoli mieszkańcy wschodniej Azji (choć nie tylko! Kliniki chirurgii plastycznej goszczą obywateli np. Mongolii czy krajów Arabskich) masowo przyjeżdżają „na wakacje” na półwysep po to, by poprawić sobie to i owo. Nie można również zapomnieć o sporej ilości pacjentów z USA. Mieszkający tam Azjaci wolą przylecieć do Korei, by oddać się w ręce specjalistów, którzy rozumieją specyfikę azjatyckiej urody, niż skorzystać z usług lokalnych klinik. A nóż będzie nas operować chirurg, który dotykał boskich powiek któregoś z koreańskich idoli?!

 [nietknięte powieki Ga In z Brown Eyed Girls]

Zastanawia mnie tylko, do czego to wszystko prowadzi. Czy jeszcze trochę otoczeni będziemy armią idealnie pięknych i zupełnie wyzutych z jakichkolwiek ludzkich cech idoli? Czy wyobraża sobie ktoś Gonga Yoo (vel. Guniaczka) z podwójną powieką?! Albo Ga In z Brown Eyed Girls? To by była jakaś tragedia! Widać, mnie Europejce, łasej na wszystko co inne i azjatyckie, nie dane nigdy będzie pojąć, jak komuś mogą się nie podobać te przepiękne, migdałowe oczy.

 [Guniaczek]

Z wszystkiego, najsmutniejsze jest to, że my sami, fani w ogóle, nakręcamy tę chorą spiralę. Gdyby nie było popytu, nie byłoby i podaży. Skoro publiczność domaga się pięknych buź, to je dostaje. Nie ma co się czarować, show-biznes, jest tylko biznesem i robienie kasy zawsze było priorytetem…

P.S. Nie zapomnijcie wypowiedzieć się w ankiecie na pasku obok →
i na facebookowym fanpage'u, gdzie pytałam o to, jakiej muzyki słuchaliście przed rozpoczęciem przygody z k-popem

Więcej na temat:
Źródła:

rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com

poniedziałek, 26 marca 2012

Weź to na klatę!

Czyli o świeceniu torsem w koreańskich mediach.

[jedna z piękniejszych sesji, jakie moje oczęta kiedykolwiek widziały.
BDSK w starym składzie]

Rzućcie okiem na tę starą reklamę Mercedesa Benz z 2006 roku.


Czy użycie kobiecych piersi jako analogii do bezpieczeństwa, jakie daje zamontowanie ośmiu poduszek powietrznych w samochodzie, nie jest niesmaczne? Nie wiem jak Wy, ale ja mam już dość seksistowskich reklam i uprzedmiotowienia kobiet, tudzież najróżniejszych części ich ciała. A teraz inna reklama, też poduszki powietrzne, też samochód (tym razem Hyundai) ino model inny…

[a tutaj cała reklama, jeśli ktoś jest zainteresowany]

Wstyd się przyznać, ale jakoś tutaj podobna analogia wcale mi nie przeszkadzała. Co więcej, pomyślałam sobie, że fajnie by było, gdyby podobnych reklam było więcej. A jest! Choćby te trzy poniżej:

[Lee Byung Hun]

[a tutaj panie zastnawiają się, czy "czekoladowy kaloryferek" chłopców z 2PM jest prawdziwy...]

[ciekawa reklama z J.Y.Parkiem, niestety nie udało mi się jej znaleźć na YouTube.com, więc zapraszam tutaj]

Czy w związku z tym jestem seksistką i hołduję podwójnym standardom? Gdy kobieta błyska swoim ciałem, by zachęcić do kupna jakiegoś produktu, to źle, a gdy to samo robi mężczyzna, to nie widzę przeciwwskazań? Chcę wierzyć, że nie, ale lektura artykułów Jamesa Tumbulla każe mi zrewidować moje poglądy. Dzięki, James, za zasianie ziarnka niepokoju pod adresem moich własnych morali!

[Siwon-ssi z Super Junior]

Na swoją (i pewnie nie tylko moją) obronę, pragnę zaznaczyć, że podobne uprzedmiotowienie mężczyzn i ich ciała jest zjawiskiem stosunkowo nowym, podczas gdy kobiety od dawien dawna przedstawiane są w ten sposób. I nie chodzi mi tu wyłącznie o reklamy. Już w antycznych eposach rola kobiet sprowadzała się do bycia obiektem męskiego pożądania. Taka Europa czy piękna Helena, oprócz tego, żeby były urodziwe i bogowie, tudzież możni tamtego świata tracili dla nich głowy, nie miały właściwie nic do powiedzenia. Później nie było wiele lepiej. Kobieta była tylko ładnymi dodatkiem do mężczyzny i jej zadaniem było czekać wiernie i wychowywać dzieci, podczas gdy faceci umierali za ojczyznę, czy dokonywali innych heroicznych czynów. To mężczyzna był tym, który wybierał panią swego serca, a niewiasta mogła jedynie przyjąć zaloty, lub je odrzucić. Kobieca inicjatywa w tej materii do dziś uważana jest za coś nieodpowiedniego i przyznaję, że sama jestem zdania, że latanie za facetem jest poniżej kobiecej godności.

[Jeden z photobooków chłopców z 2PM pełen jest takich (a nawet jeszcze ciekawszych) ujęć... Można sobie pooglądać tutaj: część 1, 2, 3, 4]

Do tego wszystkiego dochodzi przekonanie, że przyzwoitej i kulturalnej kobiecie nie wypada zaprzątać sobie głowy seksem. To mężczyźni mają dziewięć razy na sekundę o tym myśleć, my powinnyśmy być ponad takimi przyziemnymi sprawami. W kulturze zachodu akurat ten mit mocno się już nadwerężył i seriale jak „Przyjaciele” czy „Seks w wielkim mieście” dokonały swego rodzaju społecznej rewolucji, ale na wschodzie sprawa wciąż jest mocno aktualna. Pokazanie męskiego ciała jako obiektu, który ma oddziaływać na damskie zmysły, jest zjawiskiem przełomowym. Bo nie oszukujmy się. Można zasłaniać się, że podziwianie nagiego, męskiego torsu jest jedną z form afirmacji piękna (czym ja się osobiście uwielbiam wykręcać), jednak taka kontemplacja dostarcza doznań zgoła innych, niż studium nad liliami wodnymi Moneta…

["Lilie wodne" kontra... inne kwiatki...]

Wszystko to pokazuje, że nie zdążyliśmy się oswoić z uprzedmiotowianiem mężczyzn, przez co nie zauważamy niepokojących sygnałów, płynących z mediów. A tych, rzeczywiście, z roku na rok jest coraz więcej. Ze względu na tematykę bloga nie będę się zagłębiać w nasze media, skoncentruję się na tych koreańskich.

Nic nie bierze się z powietrza i tendencja do błyskania nagim torsem ma swoje silne powiązania z emancypacją kobiet i powstaniem nowego modelu męskości w osobie kkotminam (o genezie i zjawisku jako takim tutaj i tutaj). Szczególnej eksploatacji podlega tak zwany „kaloryfer”, tudzież „sześciopak”, czyli ładnie wyrzeźbione mięśnie brzucha. W Korei, kochającej nazywać wszystko po imieniu, przyjęło się określenie „chocolate abs”, czyli w wolnym tłumaczeniu „czekoladowy kaloryferek”. Pierwszymi, którzy postanowili podzielić się ze światem swoją muskulaturą, byli chłopcy z boys bandów początku epoki hallyu, takich jak H.O.T., Y2K, czy Shinhwa (tak na marginesie, ci ostatni się właśnie reaktywowali i wydali nowy album "The Return"!). To oni jako pierwsi zaczęli stosować makijaż, nosić całą masę dodatków i biżuterii, ubierać się w kolorowe stroje, no i przede wszystkim, zrywać koszulki na koncertach. Takie działania pokazały, że męskie ciało jest takim samym obiektem seksualnym, jak ciało kobiety.

[Jay Park i jego "czekoladowy kaloryferek"]

Współczesnym misterem świecenia „czekoladowym kaloryferkiem” jest bez dwóch zdań Rain (zaraz za nim jest Taeyang z Big Bang). Czy jest choć jeden klip, w którym nie pokazałby swojego nagiego torsu? Nie ważne, czy piosenka jest szybka i pełna wigoru (jak „I’m coming”), czy liryczna i smutna (jak „Love Song”), nie ważne, czy jest jakiś sens w błyskaniu gołą klatą, czy też go zupełnie nie ma, Rain w wersji topless musi przewinąć się przez scenę. Nie, żeby mi było źle… Ekhm…

["Love Song"]

Co więcej, Rain szerzy swoją rozbieraną filozofię dalej! Lee Joon z MBLAQ, którego producentem jest właśnie Rain, wyznał na antenie stacji SBS, że jego szef „zawsze sprawdza moje ciało. (…) Powiedział mi też, że zamiast tańczenia na scenie, zdjęcie koszulki daje zdecydowanie większy efekt.” Prawda li to? Coś w tym pewnie musi być, skoro Joon za każdym razem w niedwuznacznie cudowny sposób podnosi swoją koszulkę przy wykonywaniu „Oh, yeah!”, tudzież ją z siebie zdziera przy innych, nadarzających się okazjach. Ciekawe, czy Rain odebrał już naręcza kwiatów od fanek Joona?

[Rain, czy ja Ci już kiedyś wspominałam, jak bardzo Cię lubię?
Lee Joon
z MBLAQ]

Zastanawiające jest, że koreańskie media, które tak dbają o przyzwoitość i kondycję młodych umysłów, nie widzą niczego złego w błyskaniu kaloryferem. Popularne telewizyjne programy muzyczne wprowadziły różne restrykcje odnośnie strojów, w jakim grupy mogą występować na scenie. W Inkagayo, na przykład, damskie zespoły mają zakaz występowania w strojach odsłaniających brzuchy bądź plecy, ale boys bandy nadal mogą zrywać z siebie ciuchy i nikt ani myśli ich przed tym powstrzymywać.

[stare, dobre czasy, czyli DBSK w komplecie]

Zgrzeszyłabym mówiąc, że inwazja umięśnionych, męskich torsów w koreańskich mediach mi przeszkadza. Trzeba jednak przyznać, że tendencja robi się nagminna, a wykorzystanie motywu czasem posunięte jest do absurdu. Widzieliście klip Changmina z 2AM i Lee Hyuna z 8Eight do piosenki „I was able to eat well”? Nie? To zapraszam do obejrzenia, bo dzieło jest tego warte:


Myślę, że ten teledysk dobitnie obrazuje, co się dzieje, gdy producenci przedobrzą z chęcią przypodobania się publice. Nie wiem jak Wam, ale mi te sceny w łazience, a potem na parkingu kojarzą się z gejowskim pornolem, a nie wiem, czy to aby na pewno jest efekt, o jaki twórcom chodziło.

[a tutaj kolejna, lekko przesadzona stylizacja Changminam z 2AM, tym razem reklama kawy. Ciekawe co mu ta kawusia robi, że zastygł w takiej pozie... :>]

Podsumowując, wygląda na to, że współczesnym mężczyznom przyjdzie wreszcie zmierzyć się z presją piękna i perfekcyjnego, odrealnionego wzorca urody, jaki nam, kobietom, narzucili przez media. Tylko co nam z tego przyjdzie, że panowie będą cierpieć razem z nami na dietach i katować się ćwiczeniami na siłowni, a my będziemy wzdychać do ekranowych, podkoloryzowanych w PhotoShopie „czekoladowych kaloryferków”? Bo na to, że dzięki temu zakończy się era nacisków na płeć piękną, nie ma co liczyć. No cóż, najwyżej będziemy wzajemnie wypłakiwać się sobie w rękaw, marudząc na przemian na wiotkie ramiona i cellulit na udach.

[Song Joong Ki, nic się nie martw, słonko! Chętnie użyczę Ci mojego rękawa!]

I na koniec mały bonusik dla grzecznych czytelników ;) - Cukierek dla oka

Więcej na temat:
Społeczne fenomeny

Źródła:

rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...