[Cross Gene]
Tak sobie pomyślałam, że zajmując się „poważniejszymi”
tematami, nie miałam już dawno okazji popiszczeć Wam na temat moich nowych
skośnookich odkryć. A w końcu taka oryginalnie przyświecała mi idea, zakładając
ten blog. Co prawda jedynym czytelnikiem była wówczas moja niezastąpiona i
najlepsza siostra i miałyśmy tutaj Centrum Wymiany Informacji Niejawnych (by
niepożądane mężowskie oczy nie widziały, czym małżonka się obecnie ekscytuje),
ale w sumie to chyba lepiej, że obecnie mogę promować k-pop na szerszą skalę.
Trochę się Was tutaj, kochani Czytelnicy, przyplątało!
Mając świadomość, że moje piski już dłużej nie pozostają w
rodzinie, poczułam się zobligowana trzymać fason, dlatego też pojawiło się
sporo krytycznych artykułów ukazującą ciemną stronę mocy. Mam jednak wrażenie,
że od czasu do czasu przydałoby się poklepać naszych skośnookich braci po
pleckach, żeby im nie było smutno, że wiecznie sobie robię z nich żarty. Może
koreańskie agencje gwiazd zauważą mój wiekopomny wysiłek w promowaniu k-popu na
naszej polskiej ziemi i odpalą mi w uznaniu zasług jakiś bilet na koncert? :D
Póki co i tak nie mogę narzekać, bo doczekałam się spontanicznych manifestacji
uczuć koreańskich idol do mojej skromnej osoby. Dalmatian zadedykowali mi swoją ostatnią pieśń (jeśli nie
wierzycie, zobaczcie tutaj!), a Big Bang dla uczczenia moich urodzin wypuścił
swój najnowszy klip „Monster” właśnie
trzeciego czerwca. Ach, wzruszyłam się chłopaki, naprawdę! ^^
A co (kto) raduje moje serce w tym tygodniu?
Chłopaki debiutowali w tym miesiącu z piosenką o wielce
frapującym tytule „La-Di Da-Di”,
która mimo głupkowatego tekstu, jest totalnie uzależniająca. Nie będę się już
znęcać nad angielskim w tym utworze, ani marudzić nad fatalnym rapem na wstępie
i epickim tekście „Cuz you make me go
La-Di Da-Di” (ale bez kitu, kto wymyśla te onomatopeje?!), bo miało być
radośnie i niezobowiązująco. Gdy przetrwać niezbyt udany wstęp, piosenka bardzo
szybko się rozkręca i nawet już po pierwszym przesłuchaniu zorientujecie się,
że mimowolnie zaczniecie ją nucić podczas zmywania.
To, co najbardziej podoba mi się w tym zespole, to jego pan-azjatycki* charakter. W jego skład wchodzą przedstawiciele trzech narodów: Korei (Shin Won Ho, Sang Min i Yong Suk), Chin (Casper i J.G.) oraz Japonii (Takuya). Sama nazwa zespołu też nie została wybrana przypadkowo, bo wg Amuse Korea Entertainment (agencja chłopaków, która jest koreańską siostrą japońskiej agencji) Cross Gene ma reprezentować fakt, iż chłopaki to „krzyżówka najlepszych genów każdej z nacji, która tworzy idealną grupę”. Brzmi obiecująco… A fanki yaoi aż nie nadążają za własnymi fantazjami, które właśnie galopują im przez głowy.
W klipie też można zauważyć wyraźne inspiracje azjatyckimi
klimatami: mamy medytujących skośnookich, mamy bambusowy las za plecami J.G.,
papierowe parasolki, przesuwane drzwi, wykopy z półobrotu jak szast-prast-ninja.
Muszę jednak, choć niechętnie, przyznać, że poza sceną, gdzie chłopaki robią za
indyjską boginię z 6-cioma parami rąk, wizualnie najbardziej podoba mi się
fragment, gdy Shin tak niedbale powłóczy ręką w stronę widza, odziany w
soczyście różowy gairek. W internecie te ujęcia robią ostatnio niezłą furorę.
Co ciekawe, chłopcy wcale nie są zupełnymi debiutantami,
gdyż każdy z nich ma już na swoim koncie doświadczenia przed kamerą. Takuya
jest modelem i aktorem, występował np. w variety show „Dream Team”, Sang Min brał udział w musicalu, a Shin, najbardziej
rozpoznawalna twarz zespołu, występuje obecnie w dramie sióstr Hong „Big” (i całkiem nieźle sobie radził!), a wcześniej można go było
oglądać w „Bachelor’s Vegetable Store”.
Przesłuchałam też ich debiutancki mini-album „Timeless: Begins” i choć nie rzucił mnie na kolana, całkiem jest przyzwoity. Polecam
przede wszystkim miłośnikom dyskotekowych hitów, bo poza obowiązkową balladą na
zakończenie, na płycie nie ma żadnych tam smętkowych ściem. Jeśli tylko chłopcy
popracują nad rapowymi wstawkami, nie będę się chyba mogła do niczego przyczepić.
Moim zdaniem chłopaki mają potencjał i ciekawa jestem, czy
uda im się zawładnąć sercami Azjatek. Korzyści z posiadania przedstawicieli aż
trzech narodów w jednym zespole są oczywiste i już od pierwszego ich występu na
scenie, nieodłącznie towarzyszy im międzynarodowy tłumek reporterów, promujący
ich poczynania we wszystkich trzech państwach.
A jak Wam się podoba ta „Genetyczna Krzyżówka”?
I jak zawsze jestem ciekawa, za co Wy kochacie k-pop w tym tygodniu! Nieważne, czy to coś nowego, czy starego, czy powszechnie znanego, czy wygrzebanego gdzieś w odmętach sceny indie. Będę wdzięczna za podzielenie się Waszymi znaleziskami!
P.S. Chciałabym z tego wpisu uczynić stały punkt programu,
ale biorąc pod uwagę moje wewnętrzne rozpasanie, ciężko orzec, na ile
regularnie będzie się owy cykl ukazywał. Chwilowo już nie cierpię na chroniczny
brak czasu, więc może nawet się uda, by ukazywał się raz w tygodniu.
Źródła:
http://crossgene.net/korea/ (niestety, angielska wersja nie
działa :/)
* koncepcja pan-azjatycka: kraje
azjatyckie powinny się zjednoczyć, by stworzyć wspólną, kontynentalną
tożsamość, która byłaby przeciwwagą dla zalewającej Azję kultury i ideologii
Zachodu.