Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SeungRi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SeungRi. Pokaż wszystkie posty

piątek, 11 września 2015

K-popowy rentgen z Walerianką! BIG BANG "Loser" i "Bae Bae"

Ha! Warto było tyle czekać z rozpoczęciem tej dawno już obiecanej serii, by móc ją zainaugurować donośnym kabooom! Drodzy Czytelnicy, BIG BANG powrócili!


Hmm… Pewnie już zdążyliście się zorientować, że wrócili. Zaczęłam pisać ten artykuł, gdy „Loser” i „Bae Bae” dopiero ukazały się światu, ale podstępny los powstrzymał mnie przed dokończeniem artykułu. Zamiast wyrzucić ten teks w kubeł, postanowiłam go jednak dokończyć i opublikować. Bo czemu by nie?

Pomysł na prześwietlanie i rozczłonkowywanie bardziej i mniej świeżych k-popowych klipów pojawił się już dawno, ale jakoś brakowało mi tej iskierki, która zmotywowałaby mnie do posadzenia moich czterech liter i spędzenia czasu na klepaniu w klawiaturę. Dziś jednak bez zbędnych rozterek mogę oddać się intensywnemu wgapianiu się w monitor i słuchaniu piosenek w pętli. BIG BANG, jak dobrze, że jesteście! <3

W czym rzecz?

Czy trzeba komukolwiek przedstawiać BIG BANG? Serio?


Przyznam się szczerze, że już jakiś czas temu postawiłam krzyżyk na chłopakach i nie sądziłam, że powrócą w kupie. Tyle było tych występów solo, kolaboracji, plotek o tym, jak to się nie dogadują... Nie wspominając już nawet, że jak na k-popowy boy band to są raczej posunięci w latach. Nie zamierzam jednak płakać, bo się pomyliłam! W dzisiejszym zalewie szmiry w k-popie (bez urazy), miło zobaczyć starych wyjadaczy, którzy nigdy nie zawodzą!

Jako, że chłopaki lubują się w wypuszczaniu klipów hurtem, ja też rozprawię się z nimi hurtowo. "Loser" i "Bae Bae" ukazały się tego samego dnia, więc idąc za przykładem danym przez YG Entertainment, też upiekę sobie dwie pieczenie przy jednym ogniu. A co! Ja tam lubię dobrze zjeść :D

Pierwsze wrażenia

Słyszałam, że "Loser" wygrywa w rankingach popularności, górując nad "Bae Bae". Ja jednak zdecydowanie preferuję drugą piosenkę. Pierwsze nagranie jest odrobinę za wolne i za spokojne jak na moje gusta, poza tym jakoś mi się kupy nie trzyma, żeby cały BIG BANG się czuł jak patałachy. Rozumiem, że każdy może mieć jakieś emocjonalne wzloty i upadki, a w ich przypadku stres i zwątpienie muszą występować na porządku dziennym, ale z tym „loser” (przegrany/nieudacznik), to już przesada.

[drodzy państwo, tak wygląda banda nieudaczników wg YG Entertainment]

Bae Bae” z kolei, pomimo dość wolnego rytmu, ma w sobie coś hipnotycznego, co kazało mi słuchać tej piosenki w pętli przez kilka dni. Klip też jest zdecydowanie ciekawy i warto pochylić się nad nim głębiej. Nim przejdę dalej, chciałabym w tym miejscu zostawić wiadomość do jednego z członków zespołu:


T.O.P, z tego co ty robisz, dzieci nie będzie…

Kącik klepania po pleckach

Skoro jesteśmy już przy „Bae Bae”, muszę wyznać, że jestem pod wrażeniem determinacji chłopaków i producentów. Od samego początku wszyscy wiedzieli, że ten utwór się cenzurze nie prześlizgnie a i otwarte śpiewanie o romantycznych uniesieniach w Korei nie jest zbyt mile widziane. A tu nie dość, że w tekście ewidentnie chodzi tylko o jedno, to i klip z tekstem koresponduje! Nawiązania do seksu w teledysku są na tyle wyraźne, że nawet średnio rozgarnięty widz się połapie w czym rzecz, ale są też one na tyle inteligentne, że nie niesmaczą. Rzadka to niestety cecha dzisiejszej pop kultury, więc tym bardziej zasługuje na poklepanie po pleckach.


Zauważyliście, że w 99% przypadków miłość pokazywana w MV to albo coś wzniosłego i niewinnego, co nigdy nie wyjdzie poza fazę trzymania się za rączki, albo jest to buchająca żądza w stylu „bierz mnie tu i teraz, albo ja cię wezmę!”?

Podoba mi się ten bezpretensjonalny sposób przedstawienia sprawy, gdzie seks jest po prostu czymś naturalnym pomiędzy dwojgiem kochających się ludzi, bez demonizacji i przesadnego erotyzmu. T.O.P jako wesoły pasikonik skaczący z kwiatka na kwiatek, strzelający plemnikami na lewo i prawo, też ma swój urok (chociaż jak wspominałam, z tego co zaszło na ekranie, dzieci być nie powinno :P). Scena finiszu, która przenosi chłopaków bliżej gwiazd, kiedy to dwa ciasteczka ryżowe łączą się w ekstazie, też całkiem nieźle podsumowuje moment szczytu doznań. A potem wszyscy razem i wesoło celebrują, co zaszło. Bo i czemu nie!

[chwila uniesienia. Jeśli tak wygląda T.O.P podczas momentu kulminacji, to związek z nim musi być bardzo zabawny :P]

Loser” to zupełnie inna bajka. Pasikonikowanie pojawia się co prawda w tekście piosenki („To cykl dziewczyn i błędów | kocham je przez jedną noc | i nienawidzę, gdy przychodzi ranek”), ale to nie jest radosny pląs, jaki możemy obserwować w „Bae Bae”. Rzekłabym, że ta piosenka bardziej zasługuje na bana od Ministerstwa do Spraw Równouprawnienia iRodziny, niż „Bae Bae”! Powiało depresją w big bangowych umysłach, oj powiało! Czy myślicie, że ta pętla na policzku GD jest przypadkowa? Po zapoznaniu się z tekstem piosenki zaczęłam się poważnie martwić o stan psychiczny autora tych słów. Okazało się, że jest to dzieło trzech chłopa: jednego z producentów – Teddiego, GD oraz T.O.P. Nie wiem, czym oni się tak wzajemnie zdołowali, przez co obecnie przechodzą w życiu, ale za wesoło im nie było!


Liczne są w klipie i tekście aluzje do myśli samobójczych. Jeśli taka tematyka lepsza jest od bezpiecznego seksu promowanego przez T.O.P, to ja już nie wiem, jakie mają w Korei priorytety…

Kącik małego złośliwca

Czy ja byłabym sobą, jeśli nie znalazłabym chociaż kilku wielce to frapujących momentów, do których można by się przyczepić? Zapewne nie!

Loser”… Ohohohoohoh… Jakiż to jest cudowny materiał na WTF Moments! ^^

Rozbierzmy ten klip na czynniki pierwsze.
Jak widzimy, każdy z członków zespołu ma jakiś problem.

GD ewidentnie ma problemy z kontrolowaniem agresji, cierpi na bezsenność oraz dręczą go myśli samobójcze.


Seungri ma problem z dziewczyną, która go zdradza i nie chce już nawet dać buzi. Do tego dochodzą jeszcze kłopoty z kontrolowaniem złości.


Daesung ma problem z lokalnym rasistowskim gangiem, który regularnie przetrzepuje mu portki tylko dlatego, że ma skośne oczy i ośmielił się zainteresować jakąś nieskośnooką dziewczyną.


T.O.Pa męczą wyrzuty sumienia, po tym jak zeżarł swoją niewiastę, odkrywszy, że jej palec jest wystarczająco pulchny (reszta za bardzo pulchna nie była, ale widać T.O.P ufa wielowiekowej tradycji sprawdzania tuszy po pulchności palca, zapoczątkowanej przez Babę Jagę od Jasia i Małgosi). Teraz na pewno zadręcza się, że przybierze na wadze.

[test zaliczony!]

Jaki problem ma za to Taeyang? Czy to może brak koszulki? W 17tej sekundzie klipu Taeyang usiłuje zdjąć kurtkę (pewnie jest ciepło na dworze), by w sekundzie 20stej znowu ją założyć, gdyż się właśnie zorientował, że, cholera!, przecież nie ma koszulki! A może jest po prostu bezdomny? A może cały ten złom w tle pochodzi z nielegalnych źródeł (wiecie, jak u nas, czasem tory znikają bez śladu, czasem jakieś kable wysokiego napięcia) i męczą go wyrzuty sumienia, bo jak głosi krzyż i naziemne graffiti „Grzech cię znajdzie”?


Jakby nie było naprawdę, niewielkie to zmartwienia w porównaniu z ogromem cierpienia reszty.
Chłop nie ma szczególnych powodów do narzekania, bo ewidentnie posiadł tajemnicę nieśmiertelności. W 2:54 min. Taeyang rzuca się z krawędzi, by mieć się dobrze w 5 sekund później.

[latająca wiewiórka!]

Wszystko to jednak przejściowe problemy! W dzień później, kiedy wypuszczono „Bae Bae”, chłopaki mają się już całkiem nieźle! Zastanawia mnie jednak jak to jest z tą „miłością”, którą to werbalnie wyrażają, bo GD ewidentnie zachodzi do podejrzanego przybytku. Widzieliście ten mały neon na wejściu? Co z tego, że lokal zamknięty jest na cztery spusty?! Desperacja nie wybiera! Pomimo braku żywych dusz, GD wygląda na takiego, co miło spędza wewnątrz czas…

I ta ostatnia scena, podczas której wszyscy tańczą wesoło w kółeczku? Żadna szanująca się Koreanka nie wystąpiłaby w hanboku bez kaftanika, zakrywającego ramiona! Taki frywolny strój preferowały panie lekkich obyczajów… Czyżby miało to znaczyć, że chłopaki rzeczywiście są „loser”, skoro tylko w taki sposób mogą potańczyć z dziewczynami? Nie wydaje mi się!

[a może przez to, że panie nie są miejscowe, po prostu nie znają zwyczajów?]

Słowem podsumowania

… pozostaje mi tylko dodać, że chłopaki nie zmurszały, mają się całkiem nieźle i cieszę się, że są wciąż razem!

A jak się Wam podobał BIG BANGowy come back?

Kto powinien następnym razem dać się prześwietlić?

Czekam na Wasze komentarze ^^


W kolejnych odcinkach ukazali się:
UNIQ "EOEO"

środa, 6 czerwca 2012

K-pop w walce ze stereotypami

Zdaję sobie sprawę, że w świetle tego, co napisałam już na łamach bloga, powyższy tytuł może brzmieć przewrotnie. Szczególnie w odniesieniu do postu o bladych twarzach czy sposobie kreacji girls bandów. Co więcej, nie zamierzam ani wycofywać się z wcześniejszych stwierdzeń, ani napisać, że tytuł to kolejny osobliwy żarcik w moim wykonaniu. Jest pole, na którym zdanie o walce ze stereotypami jest w 100% prawdziwe.

[oto, co ukazuje się oczom, gdy w google images wpisze się "asian"
P.S. Jest nadzieja! Polski internet zdecydowanie bardziej zna się na rzeczy! :D]

W Polce problem stereotypów na temat mieszkańców Azji nie jest zbyt nasilony ze względu na stosunkową homogeniczność naszego narodu i już na pewno bardziej niż ograniczony kontakt z „żywymi” Azjatami. Czasem gdzieś przewinie się jakiś Wietnamczyk, z rzadka Chińczyk ale już spotkanie Japończyk czy Koreańczyka to prawdziwy wyczyn. W naszej kulturowej świadomości stereotypowy Azjata gdzieś tam sobie egzystuje, ale nie poświęcamy mu zbyt wiele uwagi. Owszem, przebijają się przez kłęby podświadomości szczątkowe informacje o rzekomym spokojnym/uległym usposobieniu, zdolnościach matematycznych i niezbyt imponującym wzroście. Ci bardziej światli obywatele przytoczą nawet imię Konfucjusza, a co bardziej pragmatyczni: Toyoty i Samsunga. No, to by było na tyle.

[no dobra, przystojniacha z tego Konfucjusza to nie była...]

W Stanach, w Australii czy w każdym innym miejscu, gdzie Azjatów jest na pęczki, sprawa wygląda już inaczej. Tak jak my na bezdechu możemy wymienić całą litanię ludowych mądrości a propos Niemców, tak samo Amerykanie poinformują nas, że Azjata to:
  • kujon,
  • introwertyk,
  • geniusz matematyczny,
  • brzydal,
  • ledwo odrośnięty od ziemi knypek, o masie mięśniowej zbliżonej do tej, jaką może pochwalić się ameba (w przypadku dziewczyn: kształty bardzo dosłownie przypominające deskę, z obu stron),
  • doskonały materiał na trybik w jakiejś korporacji, gdzie będzie mógł sobie dzióbać godzinami swoje cyferki,
  • chłopacy to chodząca porażka w dziedzinie podrywu (tak swoją drogą są też jeszcze inne stereotypy dotyczące azjatyckich mężczyzn, których nie przytoczę ze względu na dobro młodocianej publiczności, a które zostawiam Waszej wyobraźni),
  • dziewczęta z kolei to uległe, ciche i płochliwe łanie, seksualna fantazja sporej części męskiej populacji,
  • generalnie sierota, dobry materiał na chłopca/dziewczynkę do bicia.

Tak sobie czytałam owe „mądrości narodów” a przed oczyma galopowały mi te wszystkie Mihonki (Lee Min Ho, dla niewtajemniczonych), Gongi Yoo (a propos, widział ktoś już pierwszy odcinek „Big”? OMO! @_@), JaeJoongi, Lee Joony i inne Kang Ji Hwany. Pewnie powinnam była w tym momencie dojść do jakichś odkrywczych wniosków, ale niestety. Nie doszłam. Jakkolwiek to brzmi. Ale co sobie popatrzyłam, to moje! :D

[wspomniany wcześniej Gong Yoo i "Big".
Indeed, chciałoby się rzec ;)]

Ekhm… Wracając. Przebłysk, by napisać ten post pojawił się w mojej głowie po obejrzeniu filmiku Kevina Wu, Amerykanina chińsko-tajwańskiego pochodzenia. Kevin nie może przeboleć, że bohater jego dzieciństwa, Goku z anime Dragon Ball, w hollywoodzkiej ekranizacji przybrał postać Justina Chatwina, białego gościa, który nawet moim niezaznajomionym z tym kultowym dziełem okiem, niezbyt przypomina głównego bohatera… Jaki cel przyświecał twórcom filmu, obsadzając w roli Goku białego chłopaka a nie Azjatę? Konkluzja Kevina jest prosta: po prostu Azjaci nie są wystarczająco cool. Przeanalizujcie w myślach wszystkie amerykańskie filmy, jakie widzieliście i pomyślcie o grających w nich Azjatach. (Niemal) zawsze są to:
a)      łaaaa-szast-prast-ninja
b)      kujony i inne siermięgi

[Justin Chatwin jako Goku w filmie "Dragon Ball Evolution"]

Jeden z odcinków „Kids React” (coś à la nasze „Dzieci wiedzą lepiej”) poświęcony jest reakcjom dzieci na k-popowe klipy i śmiem twierdzić, że ich szczere wypowiedzi doskonale podsumowują amerykański sposób patrzenia na sprawę:


Ale świat, czy chce czy nie, zmuszony jest coraz intensywniej rewidować swoje poglądy i coraz częściej pojawiają się ku temu sposobności. Całkiem niedawno wstrząsem dla Amerykanów stała się postać koszykarza Jeremiego Lina, który mimo iż jest Azjatą (konkretniej, jego rodzice przybyli z Tajwanu), mierzy 191 cm wzrostu (to w przyrodzie takie rzeczy bywają?! Olaboga!) i dostał się do NBA, jako jeden z bardzo nielicznych Azjatów w historii tej organizacji. Światopogląd naszych zaoceanicznych braci uległ rozchwianiu, gdyż nie wyobrażali sobie, by któryś z tych pokurczy-Azjatów mógłby dostać się do NBA! Zdarzało im się może widywać jakieś małe skośnookie ludki przy stole do ping-ponga, ale koszykówka?! Olaboga! Najwyraźniej umknął im ten szczegół, że swojego czasu najwyższym człowiekiem na świecie był Chińczyk (obecnie zdetronizował go Turek, mierzący, bagatela, 251 cm)…

[Bao Xishun szczęśliwy mąż i ojciec, mierzący 236 cm]

Koreańska pop-kultura, poniekąd nieświadomie, również przyłączył się do tej nierównej walki ze stereotypami. Już sam fakt istnienia takich postaci, jak Won Bin, czy Siwon z Super Junior, co nie co powinien dać do myślenia. Dziewczęta z 2NE1 również pokazują, że azjatyckie kobiety nie zawsze są synonimem niewinności i uległości. Oglądając co drugi ich teledysk mam wrażenie, że lepiej ich nie irytować.

[2NE1 "I'm the best". Nie śmiem wątpić, dziewczęta!]

Nie można zapomnieć również o całej armii programów typu variety-show, które pokazują idoli takimi, jacy naprawdę są (no, przynajmniej w teorii). Obejrzawszy zaledwie jeden odcinek losowego programu można zauważyć kolejną zaskakującą rzecz: nie wszyscy Azjaci są tacy sami! Wow… Dla przykładu wykorzystajmy chłopców z Big Bang (ach, ten język polski i jego wieloznaczność! ^^). Owszem, mamy cichego i opanowanego T.O.P., ale przy tym posiadającego jakiś taki tajemniczy magnetyzm i nieodparty mroczy urok. Dla kontrastu, Daesung to sama radość na dwóch nogach, wiecznie uśmiechnięta postać, robiąca sobie żarty z siebie samego i wszystkiego wokół. Dalej drobniutki lider G-Dragon. Owszem – geniusz, ale bynajmniej nie matematyczny. Taeyang z kolei to pogodny facet, którego nie bez przyczyny częściej można spotkać bez koszulki, niż w. I na koniec najmłodsza latorośl zespołu: Seungri, przepojony aegyo pogromca niewieścich serc (zwłaszcza tych posuniętych już nieco w latach).


Zostawmy kwestię szczerości przybranych przez chłopców ról. Nie da się zaprzeczyć, że prezentują w skali mini wielorakość ludzkich charakterów i pokazują niedowiarkom, że Azjaci, tak samo jak wszyscy inni homo sapiens na ziemi, są różni. Jedni są zamknięci w sobie, inni lgną do ludzi jak muchy do lepu. Jedni są utalentowani matematycznie, a inni to artystyczne dusze. Nic odkrywczego, a jednak kilka amerykańskich serwisów poświęconych k-popowi zamieściło na swoich stronach podobne artykuły.

Inna sprawa, że wystarczy nieco głębsze zanurzenie w świecie k-popu, by uświadomić sobie, jak bardzo jest on schematyczny. Zdarzają się postaci, które przeczą wszystkim konwenansom (na myśl od razu przychodzi mi GD), ale jest to zjawisko tak częste, jak trzęsienia ziemi w Polsce. Mimo iż jest całkiem sporo piosenek wykonywanych przez girls bandy, które lubię, to szczerze mówiąc, z punktu widzenia osoby, która nie jest obezwładniona na wstępie walorami urody dziewcząt (nie, żeby były brzydkie! Broń Boże! Po prostu, że się tak wyrażę, chemia nie ta :>), ciężko mi jest zauważyć różnice pomiędzy jednym zespołem a drugim. Cała armia pięknych, długonogich dziewcząt, które na przemian są słodkie jak cukierek i seksowne jak marzenie i tylko zmieniająca się ilość wykonawców każe mi się zreflektować, że to chyba już inny zespół. Tak, wiem. Co nie co przekoloryzowałam. Na szczęście jest 2NE1, które ratują kobiecy honor i SPICA, które zaczęły w całkiem przyzwoitym stylu.

 [SPICA]

Boys Bandy wcale nie są lepsze i mimo całej mojej miłości do Big Bang, nie są oni bardzo oryginalni w kwestii kreowania zespołu. A może to inni wzorują się na nich? Kto wie. Tak jak wypunktowałam w skrócie cechy członków Big Bang, pod wyżej wymienione kryteria można odpowiednio podstawić, np. chłopców z SHINee. Odpowiednikiem T.O.P. jest Minho, GD (w modowym aspekcie) → Key, Daesung → Onew, Taeyang → Jonghyun i Seungri → Taemin. Idąc tym tropem, można by również pokusić się o wpasowanie w te ramy innych zespołów jak B2ST, czy dawne DBSK

[SHINee]

Cóż, najwyraźniej taka konwencja jest najbardziej efektywna, dlatego jest kultywowana. Nie śledzę aż tak bardzo poczynań nowych zespołów, jak np. B.A.P. czy EXO, więc ciężko mi się wypowiadać, czy i tutaj schematy są zachowane, śmiem przypuszczać, że tak. Pewnie wypadałoby pomarudzić, że dobrze by było rozszerzyć gamę tych k-popowych archetypów (o których np. można poczytać na How-gee), ale szczerze… Niewiele mnie to obchodzi, bo niemal w ogóle nie oglądam variety-shows, a w k-popie koncentruję się na muzyce i aktorskich dokonaniach. Moim jedynym życzeniem byłoby to, by k-popowi artyści mieli możliwość swobodnego wyrażania siebie. W jakiejkolwiek formie. A do tego jeszcze długa droga.

Więcej na temat:
Muzyka/Idole

niedziela, 29 kwietnia 2012

Jestem taki męski, bo… oglądam porno?

Przyznaję się, nie jestem wielką miłośniczką programów typu variety show, ale nie będę zaprzeczać, że są niewyczerpaną kopalnią wiedzy wszelakiej o członkach zespołów i aktorach. Raz po raz, przeglądając soompi czy allkpop, trafiam na newsy, poparte wyznaniami idoli, właśnie z takowych programów. Zazwyczaj powaga tych informacji mnie powala. Już dawno temu zdałam sobie sprawę, że pytania zadawane podczas wywiadów i zadania, z jakimi przychodzi się mierzyć gwiazdom w telewizyjnych shows, są… delikatnie mówiąc… głupkowate. Tudzież nie na miejscu. Przynajmniej w moim odczuciu.

[Soohyun z U-KISS]
Ostatnimi czasy jak bumerang powraca pytanie, którego zadawanie na pewno nie jest najbardziej naturalną rzeczą, jaką można sobie wyobrazić. Bo ilu osób w swoim życiu zapytaliście o to, czy oglądają porno (pomijając romantycznych partnerów)? Być może tylko ja jestem taka zaściankowa w tej materii… Nie zrozummy się źle. Nikomu nie bronię „sobie popatrzeć”, jeśli odczuwa taką potrzebę, ale chwalenie się tym wszem i wobec jest dość… Ekhm…

[U-KISS]
Znając absurdalność pytań, jakie padają w koreańskiej TV, można by jeszcze pominąć takie wycieczki wymownym milczeniem. Jednak reakcja pytanych gwiazd zdecydowanie na komentarz zasługuje. Najbardziej brawurowy przypadek przyznania się do oglądania filmów dla dorosłych mają na swoim koncie chłopcy z U-KISS. Podczas wywiadu dla stacji ETN (dość leciwa rzecz, bo z 2010 roku, kiedy w grupie byli jeszcze Alexander i Kibum) padło niedyskretne pytanie, który z członków najbardziej lubi porno. Bez chwili zastanowienia, ręką Soohyuna poszybowała w powietrze, a zaraz po nim, nieco skromniej, swoją rękę uniósł Kibum. Alexander, który miał image najbardziej niewinnego i czystego niczym ta ukradkiem uroniona łza, wyznał speszony, że pozostali członkowie zespołu wiedzieli tego typu filmy tylko i wyłącznie z inicjatywy Soohyna. Dziwnym trafem zaś, wokół głównego „zboczucha” zespołu wcześniej krążyły plotki, jakoby miał być w związku z Jo-Kwonem (z 2AM). Stąd moje elokwentne podejrzenie, że taka nagła szczerość Soohyuna nie była zupełnie bezinteresowna.


A skoro już mówimy o Jo-Kwonie, w marcu tego roku chłopcy z 2AM wzięli udział w programie „KBS 2 Star Life Theater”, w ramach którego zafundowali widzom wycieczkę po ich wspólnym mieszkanku. Gdy Jo-Kwon prezentował swój pokój, „zupełnym przypadkiem” oko kamery zatrzymało się na podkładce pod jego myszkę. 

[Rzeczona podkładka]
Nie przeczę, na pewno jest to wygodna rzecz, aczkolwiek śmiem twierdzić, że nie znalazła się tam przypadkiem. Co prawda właściciel tłumaczył się później, że był to prezent od fanów z Japonii, ale nie ze mną te numery! Gdyby nie chciał jej pokazać, na pewno by się na nagraniu nie znalazła!

A kto jeszcze lubi „sobie popatrzeć”? Ho-ho! A kto nie lubi?! Ze swoimi zainteresowaniami nie kryli się: G.O. z MBLAQ (podobno ma specjalnego laptopa tylko dla wiadomych celów), Seungri z Big Bang (przyłapany przez GD na ściąganiu wiadomo-czego), Nichkhun z 2PM (wyznał, że pierwszy raz w swoim życiu obejrzał film dla dorosłych, gdy miał 15 lat), Jang Geun Suk (ten z kolei ma osobny dysk na takie przyjemności), nawet Lee Seung Gi i Changmin z DBSK, przyparci do muru, przyznali się do oglądania porno.

Skąd taki nagły przypływ szczerości szczególnie w kraju, który wciąż w bardzo konserwatywny sposób patrzy na sprawy seksu?


Nie zamierzam dawać tutaj żadnej ostatecznej odpowiedzi, bo jeszcze nikt z mądrych tego świata nie podjął wyzwania, by naukowo przeanalizować problem. Mam za to kilka własnych podejrzeń, które zaraz wyłuszczę.

1. Przyznam się, że oglądam porno, bo jestem mężczyzną!

Myślę, że w tej materii za wystarczający komentarz może posłużyć wypowiedź Nichkhna podczas wywiadu radiowego. Na pytanie „Czy oglądasz porno?” odpowiedział: „Też jestem mężczyzną”.


Wniosek, który płynie z tej wypowiedzi, jest następujący: jeśli chcesz być 100% facetem, musisz oglądać filmy dla dorosłych. Nie da się ukryć, że odsetek mężczyzn (nie tylko w Korei, ale i na całym świecie) sięgających po pornografię jest powalający. Rzecz jasna nie da się stwierdzić dokładnie, ile osób to robi, ze względu na religijne i kulturowe tabu, ale zgodnie ze statystykami z 2006 roku, które udało mi się znaleźć (tutaj) 42,7% użytkowników internetu ogląda pornografię. A jest z czego wybierać, bo w sieci istnieje aż 4,2 miliona stron o „niegrzecznej” tematyce (co daje 12% wszystkich stron www). W wyszukiwarki wpisywano zapytania o treści erotyczne aż 68 milionów razy (to jest ok. 25% wszystkich wyszukiwanych haseł). No i na koniec, 72% odwiedzających serwisy erotyczne to mężczyźni.

Z innych ciekawostek, wg wspomnianych wyżej statystyk z 2006 roku, Koreańczycy byli narodem, który wydawał najwięcej pieniędzy na pornografię w przeliczeniu na mieszkańca. Podczas gdy przeciętny Japończyk wydał na ten cel 156,75 dolarów (co w porównaniu z naszymi sąsiadami, Niemcami, którzy na głowę wydali 7,77 dolara, wydaje się być imponującym wynikiem), Koreańczycy poszli po całości i przepuścili na „niegrzeczne filmiki” aż 526,76 dolarów na łep!


Nie dajcie się jednak zwieść pozorom, że Koreańczycy są najbardziej zdeprawowanym narodem! Wręcz przeciwnie. Podczas gdy w większości państw bez trudu można uzyskać dostęp do darmowej pornografii (np. na licznych, „niegrzecznych” klonach serwisu YouTube), Koreańczycy nie mają tak łatwo. W związku z doskonale znanymi nam ministerstwami do spraw troski o umysły i morale narodu, dostęp do wielu stron zagranicznych oraz niemal 100% stron lokalnych z treściami dla dorosłych został zablokowany. Jeśli Koreańczyk ma więc chęć sobie popatrzeć, to zmuszony jest zainwestować co nie co pieniędzy, by zdobyć dostęp do upragnionych filmików. Dla porównania wystarczy spojrzeć na dane dotyczące, np. Rosji. Tam średni Rosjanin wydał na porno 1,76 dolara, podczas gdy ich kraj znajduje się na szóstym miejscu światowej produkcji porno. Jakoś nie śmiem przypuszczać, by nasi bracia Słowianie tak cnotliwie się prowadzili… Na top-listach najgorliwszych poszukiwaczy erotycznych treści znaleźli się (w zależności od wyszukiwanego słowa) mieszkańcy RPA, Boliwijczycy i Pakistańczycy. USA w ogóle znajduje się poza wszelką konkurencją i tutaj pokuszono się o konkurs miast, w którym bezapelacyjnie wygrało niewielkie miasteczko Elmhurst w stanie Illinois (z populacją nieco ponad 46 tys. mieszkańców). Strach tam pojechać, normalnie!

2. Przyznam się, że oglądam porno, bo jestem taki męski!

[Gorące chłopaki z 2PM]
Porzućmy już bezduszne statystyki i skoncentrujmy się kulturowo-społecznych aspektach zagadnienia. Często mam wrażenie, że wyznania celebrytów, iż oglądają porno mają na celu podpompować ich męski image. Podejrzanie często zdarza się, że z takim kwiatkiem gwiazdy wyskakują, gdy pojawiają się plotki o ich domniemanym homoseksualizmie. Z jednej strony, jest to dość śmieszne, bo niby czego to dowodzi? Gejowskie porno również istnieje i ma się dobrze. Wydaje mi się jednak, że działa tutaj zasada: oglądam porno, więc interesuję się sprawami związanymi z seksem = znam się na rzeczy = jestem gorący jak ta lawa z krateru wyciekająca…

Wyznanie tego typu zdecydowanie dodaje celebrycie demonicznej aury. Pokazuje go z innej, „niegrzecznej” strony i akcentuje męskość danego pana. W końcu nikt girls bandów nie pyta, czy dziewczęta oglądają porno. A przecież zgodnie ze statystykami aż 28% odwiedzających strony dla dorosłych to kobiety! W tej materii wciąż pokutują podwójne standardy, które każą oglądających porno panów traktować z wyrozumiałością i przymrużeniem oka, a kobietom posyła się pełne oburzenia spojrzenia, przyklejając łatkę „wątpliwie się prowadzących”, albo czegoś jeszcze gorszego.

Jako że azjatyckie gwiazdy bardziej niż rzadko mają swoje (choćby tymczasowe) połówki (bo po prostu nie mają na to czasu, a nawet jeśli by mieli, to im agencje zabraniają), to jednym z nielicznych sposobów, w jaki mogą dowieść, że są zdrowymi, owładniętymi testosteronem osobnikami, jest przyznanie się, że sami radzą sobie z własnymi potrzebami.

3. Przyznam się, że oglądam porno, bo najwyższy czas, byście zobaczyli, że też jestem człowiekiem!

[myślcie sobie co chcecie, ale ja też jestem człowiekiem!
Jang Geun Suk]
Mówiłam już o tym tysiące razy. Mój ostateczny wniosek dotyczącym traktowania celebrytów w Azji jest taki, że wg ogółu, nie są to ludzie. To bogowie/bożyszcze/wzory zachowań wszelakich/gotowe produkty służące rozrywce/chodzące ideały, ale w żadnym wypadku nie żywi ludzie. Dlatego można ich maniakalnie kochać, maniakalnie nienawidzić, i wyć z oburzenia, gdy zdarzy im się zrobić coś głupiego. Z tego właśnie powodu gwiazdy tak lubią wspominać o różnych swoich słabostkach i śmiesznych przyzwyczajeniach, byle tylko dać publiczności do zrozumienia, że są takimi samymi ludźmi, jak my, siedzący po drugiej stronie ekranu. Przyznanie się do oglądania pornografii, jest więc rozpaczliwym wołaniem: „zobaczcie, też robię takie rzeczy! Wcale nie jestem idealny! Mam swoje słabości i ludzkie potrzeby, tak jak wy!”.

Tyle moich wywodów. A co Wy myślicie na ten temat? Razi Was, gdy w wywiadach pada pytanie o oglądanie „niegrzecznych filmów”? Ciekawa jestem, czy tylko ja jestem taka przewrażliwiona, czy macie podobne odczucia.


Więcej na temat:
Społeczne fenomeny
Muzyka/Idole

niedziela, 11 marca 2012

WTF (Wielce To Frapujące) momenty w k-popie

Może jeszcze nie czuję się na siłach, by wystąpić w koreańskiej wersji „Jaka to melodia”, ale fakt jest faktem, że co nie co już w swoim życiu skośnookich klipów obejrzałam. Niektóre są ciekawe, inne nudne, część jest mocno przewidywalna, ale zdarzają się powiewy świeżości, jest też pewna ilość takich, które zawładnęły moją wyobraźnią lub estetyką i oglądam je maniakalnie już po raz któryś-setny… Jakiekolwiek by one nie były, każdy z nich posiada potencjał posiadania WTF Moments, czyli Wielce To Frapujących Momentów, które pozostawiają po sobie niezatarte wrażenie.



Pierwszy raz zwróciłam uwagę na ten fenomen, oglądając „Beautiful HangoverBig Bang. Jest to jeden z moich ulubionych klipów EVER!, jednak posiada on pewien fragment, który, oględnie mówiąc, zastanawia. W pewnym momencie (2:49) Daesung nachyla się nad Taeyangiem i wyśpiewuje mu do uszka „Kiss my lips”.


Hmm… Rozumiem, że chłopcy spędzając ze sobą dużo czasu i pewnie się lubią, no ale… Do tego usiłuje mu jeszcze wcisnąć jakieś kolorowe tableteczki, podczas gdy Taeyang nie wygląda na zachwyconego… Daesung, bejbe, mniemam, że lepsze rezultaty osiągnąłbyś najpierw aplikując rzeczonemu owe tabsiki i dopiero później wykładając kawę na ławę. Obawiam się, że przedwczesne wyznanie zrujnowało nastrój.
Pozostając w temacie. Nie dziwota, że dziwaczne plotki krążą po sieci na temat Jang Geun Suka, kiedy ten w klipie do piosenki „Gotta GetchaTeam H, mając naokoło siebie roznegliżowane piękności, woli tulić się do jedynego faceta na planie… No, ale jak kto lubi.


Może to ze mną jest coś nie tak i doszukuję się trzeciego dna, tam gdzie nie ma pierwszego, ale… Jakoś tak mam wrażenie, że twórcy koreańskich klipów sami proszą się o kreatywne interpretacje. Bo jak rozumieć ruch chłopców z Teen Top w piosence „Crazy”, gdy śpiewając „Stop, stop breaking my heart (przestań, przestań łamać moje serce)” łapią się wymownie za krocze? Czyli co, opadło im coś? A może jednak prawdziwość dowcipu o wędrujących organach wewnętrznych u mężczyzn nie jest aż tak wątpliwa? Nie żebym coś sugerowała, ino grzecznie pytam…


Za to twórcy najnowszego teledysku girls bandu Chocolat do piosenki „One more day” nie pozostawili nam wiele miejsca na swobodę interpretacji. Oglądając te mocno nieletnie dziewczęta (najstarsza ma 23 lata, a dwie najmłodsze po 15-cie!) trudno nie zrozumieć, że uprawiają właśnie seks z krzesłami, w towarzystwie związanego gościa z torbą na głowie… Brzmi jak mroczny scenariusz filmu sado-maso? Nie da się ukryć, że gdy wspomniany, zamaskowany pan włącza się do tańca, robi się… groteskowo. Co twórca miał na myśli? Chciałabym wiedzieć.


To z resztą nie jedyny „pikantny” pomysł, jaki zrodził się w głowach producentów klipów. Widzieliście „VVIPSeungri? Super piosenka, fajny, bajkowy teledysk, ino… Czy przypadkiem osobą, która weszła do zaczarowanego zamku i wypiła eliksir, nie była mała dziewczynka? Może i zamieniła się w piękną panienkę, ale jakby nie spojrzeć, tak naprawdę wciąż miała te swoje siedem, czy osiem lat… Czy przystawiając się do niej, Seungri nie stawia sam siebie w nienajlepszym świetle? Zdaje się, że to podpada pod konkretny paragraf…


A skoro już o paragrafach mowa… Wygląda na to, że DBSK wykazało się daleko idącym wizjonerstwem, tudzież miało już na koncie kilka doświadczeń, bo wydzwaniająca do chłopców dziewczyna w „Wrong Number” to jeden ze świrów pokroju tych, o których dopiero co pisałam (tutaj)! Widzieliście te stosy telewizorów, na których śledzi każdy krok chłopaków? Biedny JaeJoong zapija się w samotności z frustracji i wala po podłodze… Aż strach się bać, jak bardzo to prawdziwe.

[to się nazywa frustracja...]

Skoro już rozmawiamy o szalonych kobietach, dziewczyny z 4minute w „Heart to Heart” udowodniły, że lepiej z nimi nie zadzierać. Ich zemsta za zdradę koleżanki była tyleż straszliwa, co pomysłowa. Aczkolwiek nie wydaje mi się, by gościu wart był takiego zachodu, gdyż chyba lepiej się stało, że się rozstali. No bo bez kitu, co to za ćwierćinteligent?! Jego spostrzegawczość plasuje się na poziomie ameby...

[ciekawe jakim cudem ich nie zauważył...]

...intelekt powala, zwłaszcza gdy wyciąga z pudełka kłopotliwe prezenty tak wysoko, by wszyscy mogli je zobaczyć i na luzaku ogląda je sobie z wszystkich stron.

[pewnie, co tam będziesz się krył z damską bielizną. Niech wszyscy sobie popatrzą...]

Abstrahując już od zdolności aktorskich samego pana, które powaliły mnie tak samo, jak jego sztuczny pająk…


I tak jeszcze na marginesie, największy WTF moment i zagadka uniwersum, co on sobie tam chce ogolić?


Chłopcy z B1A4 też intelektem nie błysnęli, gdy w swojej debiutanckiej piosence „OK” wywiesili na oknie informację „B1A4, HIDDING PLACE”.


No cóż, jeśli chcieli, by ich kryjówka, zgodnie z napisem, była miejscem ukrytym, powinni chyba byli dwa razy przemyśleć pomysł wywieszenia tego plakatu w oknie. Obawiam się, że ktoś może się zorientować, gdzie znajduje się ich super tajna kwatera.
Wracając zaś do problemu niespełnionych miłości, wygląda na to, że dziewczęta z girls bandów rzadko mają szczęście do facetów, bo ich romantyczne historie zwykle smutno się kończą. Czasem jednak nie należy się dziwić, że chłopak czem prędzej zwija żagle. Widzieliście ten syf w domu Sandary, w teledysku 2NE1It Hurts”? Też nie jestem wielką entuzjastką domowych porządków, ale ludzie, czasem się sprząta! Podziwiać chłopa, że tak długo siedział przy kolacji…


Oddajmy jednak sprawiedliwość, niektórzy panowie także robią wszystko, by nic nie zaburzyło ich kawalerskiego stanu. Chłopcy z 2PM w dobitny sposób prezentują w piosence „I’ll be back” jak się NIE malować. Taecyeon, nie ma co robić takiej miny zbitego psa i przeżywać po kątach, tylko iść do łazienki i się umyć! Widmo wiecznej samotności nie będzie już nad Tobą krążyć…


2PM to nie jedyny zespół, który postanowił podzielić się z ludzkością swoją wiedzą z zakresu odstraszania płci pięknej. W teledysku LED AppleDash” dobitny przykład tego, jak facet tańczyć NIE powinien.


U-KISS też postanowiło dorzucić coś od siebie i Kiseop w „Shut up” prezentuje dumnie, jakiej odzieży należy unikać, jeśli nadal chce się cieszyć względami u płci pięknej. Męskiemu wydaniu stanika mówimy zdecydowane NIE!


Pomimo awersji do kobiet, 2PM potrafi mieć jednak czasem całkiem trafione pomysły i w „Hands up” prezentują genialny patent odzieżowy dla wszystkich tych, którzy mają tendencję gubić się lub przyjaciół w tłumie. Ile razy zdarzyło Ci się być w klubie, odwrócić na moment, by przyjrzeć się lepiej jakiemuś przystojniakowi tańczącemu obok, lub wyszłaś tylko na moment do łazienki, by już nie odnaleźć w tłumie swoich znajomych? Ze świecącymi w ciemnościach kurteczkami 2PM taka sytuacja już nigdy nie będzie mieć miejsca! Załóż sama, lub podaruj swoim znajomym i ciesz się ostateczną widocznością! Sprawdzają się także na ciemnych poboczach, w drodze do domu!


I na koniec prawdziwie Wielce To Frapujący moment, czyli pytanie o początek, które pozostaje bez odpowiedzi. Tajemnicze pochodzenie bąbelka w klipie „Dangerf(x) (0:13) zastanawia nie tylko mnie…


Ciekawa jestem, czy ten post stanie się zaczątkiem nowego cyklu. Póki co wierzę w pomysłowość k-popowych twórców. Jeśli zaś macie ochotę na więcej k-popowych analiz w moim wydaniu, zapraszam do postów:
WTF Moments (część II)
WTF Moments (część III)
WTF Moments (część IV)
WTF Moments (special edition)
K-popowa typologia: część I i część II
Oh, how hot! Czyli wszystko o seksownym pocieraniu ust
A także rzućcie okiem na inne posty w zakładce:
Muzyka/Idole
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...