Pokazywanie postów oznaczonych etykietą EXO. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą EXO. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Przeżyjmy to jeszcze raz: rok 2015 w k-popie (część II)

Kolejny k-popowy rok za nami! Jak zawsze, nie mogliśmy narzekać na nudę. Śluby, rozstania, romanse, zerwane kontrakty i ciąże! Powspominajmy wspólnie najgorętsze ploteczki minionego roku! ^^


W części I przeglądu przypomnieliśmy sobie najważniejsze muzyczne wydarzenia 2015 roku (tutaj), dziś zajmiemy się mniej poważnymi sprawami. Czas na ploteczki! ^^

Zacznijmy od radosnych momentów:

U-KISSki się żenią!

Pamiętacie jak jeszcze niedawno gratulowaliśmy Dongho z okazji wstąpienia na nową drogę życia (tutaj)? Emerytowany, najmłodszy U-KISSek zawarł związek małżeński 28 listopada 2015 roku. Impreza była skromna, ale chociaż się odbyła i zobaczyliśmy z niej kilka zdjęć.

[Dongho i wybranka jego serca]

Co innego Eli! Wyszedł on (ze słusznego poniekąd, jeśli kto mnie pyta) założenia, że jego prywatne życie to nie rzecz tabloidów i nikomu nic do tego, co robi w wolnym czasie. A że w chwili przerwy w lipcu 2014 roku postanowił potajemnie poślubić swoją ukochaną… A czemu by nie?! :D Eli poinformował swoją agencję o zmianie stanu cywilnego dopiero w październiku 2014 roku. Nie mając zbyt wielkiego wyboru, NH EMG musiało pogodzić się z zaistniałą sytuacją i wykombinować, jakby tu ogłosić taką wiadomość fanom U-KISS! Najwyraźniej uznano, że grudzień, jako miesiąc świąteczny, nastrajający pozytywnie, powinien być dobrym momentem na podobne wyznania. Czwartego grudnia Eli opublikował na swoim Instagramie przydługi post, w którym ogłosił news.

[post, jakie Eli zamieścił na swoim Instagramie]

Reakcje fanów, jak się można było spodziewać, były mieszane. Jedni gratulowali, inni czuli się zranieni i oszukani, że Eli krył się ze swoją żona tak długo. Jak to w k-popie ;)

[Eli]

Tak na marginesie, wybranka jego serca jest od niego 11 lat starsza i obecnie jest w ciąży. Eli odgraża się, że niebawem odbędzie się oficjalna uroczystość ślubna, skoro cały świat już wie i nie trzeba się więcej ukrywać. Fajnie by było też przyszłemu U-KISSkowi juniorowi pokazać jakieś zdjęcia ze ślubu mamy i taty. Ciocia Walerianka czeka na owe owoce pracy fotografa i życzy dużo radości i niech miłość kwitnie! ^^

Tao i Sulli żegnają się ze swoimi zespołami

Nienajlepsza passa SM Entertainment trwa. Rok 2015 nie był aż tak zły, jak poprzedni (więcej tutaj), ale wciąż daleki od ideału.

[Sulli]

W 2015 roku z firmą pożegnał się Tao (z EXO) a ze swoją grupą f(x) Sulli. Problemy Sulli z SM zaczęły się już w 2014 roku, kiedy agencja w dość marny sposób zajęła się skandalami oraz nieprzyjemnymi komentarzami krążącymi wokół jej osoby (więcej tutaj i tutaj). W wyniku medialnej nagonki i fali krytycyzmu, Sulli postanowiła wziąć sobie tymczasowy urlop od k-popu. W 2015 ogłosiła, że ostatecznie odchodzi z f(x) i chce skoncentrować się na karierze aktorskiej. f(x) od tego czasu występuje jako kwartet i radzi sobie całkiem nieźle. Ich najnowszy album „4 walls” zebrał dobre recenzje i rozszedł się jak ciepłe bułeczki. Fani tęskną za Sulli, ale k-pop toczy się dalej!

[Z.Tao]

Tao z kolei jest już trzecim chińskim członkiem EXO, który w oparach skandalu opuścił zespół i pozwał agencję do sądu, żądając unieważniania kontraktu. W wywiadzie, który chłopak udzielił dla chińskiej telewizji (z angielskimi napisami, do zobaczenia tutaj), wyznaje, że szalony rytm pracy doprowadził go na skraj wytrzymałości psychicznej i fizycznej. Tao nie chciał zdradzić zbyt wielu powodów swojej decyzji, gdyż wciąż obowiązuje go kontrakt i póki nie zostanie on anulowany, nie może otwarcie mówić o wielu sprawach. Chłopak wymienił jednak kilka przyczyn swojego odejścia: głównym z nich była niedoleczona kontuzja kostki i presja ze strony agencji, by pomimo bólu, występował na scenie i przed kamerami oraz totalne odcięcie od świata i rodziny. Dla zagranicznych członków k-popowych zespołów sytuacja jest jeszcze cięższa, gdyż są oni zupełnie osamotnieni. Nie mają żadnych przyjaciół, rodzina mieszka bardzo daleko, więc nie ma nawet szans, by ich zobaczyć w te krótkie chwile wolnego, jakie młode gwiazdy czasem dostają od swoich przełożonych w przypływie dnia dobroci dla podopiecznych. Tao mówił, że pierwsze 3-4 miesiące jego szkolenia w SM Entertainment było torturą z powodu problemów komunikacyjnych. Jego koreański był wówczas bardzo słaby, a nikt nie przejmował się młodym i zagubionym Chińczykiem. Przez owe miesiące dusił się w swojej frustracji niemożności zrozumienia, co się wokół niego dzieje i czego się od niego wymaga.

Obecnie Tao czuje się dużo lepiej jako artysta solowy (mi się też podobają jego poczynania! Oj tak, tak! ^^) i z niecierpliwością czeka na rozprawę sądu w sprawie jego kontraktu z SM. Chłopak przyznał, że obecnie jedyne, o czym marzy to o dniu wolnego, który mógłby spędzić ze swoimi bliskimi. Zapytany przez reporterkę, kiedy miał ostatni raz jakąś przerwę, odparł, że około pół roku temu…

Z poślizgiem do sukcesu: GFRIEND


Czasem, by odnieść sukces, trzeba upaść. I to dosłownie. Debiutująca w minionym roku grupa GFRIEND pewnie przeminęłaby niezauważona, jak wiele przed nimi i wiele po nich, gdyby nie pewien upadek, a właściwie seria upadków.

Piątego września dziewczęta miały wystąpić na koncercie w prowincji Gangwon (w północnej części kraju). Przygotowana scena była w opłakanym stanie: w jej centralnej części zebrały się kałuże po dopiero co ustałym deszczu i cała jej powierzchnia była bardzo śliska. Mimo wszystko dziewczęta wystąpiły tego dnia, jednak nie bez wypadków. Członkinie GFRIEND wciąż ślizgały się w trakcie występu, a Yuju wywróciła się kilka razy.

Można by pomyśleć, że występ był w związku z tym słaby, jednak nic bardziej mylnego! Fani i ludzie, którzy jeszcze nie wiedzieli, że zostaną fanami, docenili zaangażowanie i determinację dziewcząt! Klip z owego występu na tę chwilę ma ponad 9 milionów obejrzeń i przysporzył grupie ogromnej popularności nawet w Wielkiej Brytanii i Stanach! To się nazywa mieć szczęście w nieszczęściu! ;)


Filmik ze zdarzenia tutaj.

B1A4 sieje zgorszenie w Malezji

Och te bezbożne gwiazdy! Kto mógł przypuszczać, że tak niewinne buźki, jakie mamy w B1A4, mogą stać się przyczynkiem skandalu! W styczniu zespół zawitał do Malezji z serią koncertów i fan-meetingów. Podczas jednego z owych spotkań pięć uczestniczek meetingu zostało zaproszonych na scenę, by odegrać znane scenki z dram razem z członkami B1A4. Dziewczęta promieniały z radości i w przypływie emocji, uściskały swoich idoli.

[takie bezeceństwa się tam wyprawiały!]

Podobny bliski kontakt cielesny niezamężnych kobiet z przypadkowymi chłopcami z Korei Południowej nie spodobał się opinii publicznej, gdyż Malezja to w przeważającej części kraj muzułmański. Wybuchł skandal, dziewczęta, które wyciskały B1A4 zostały wezwane do stawienia się przed organami władz, by wytłumaczyć się ze swoich niecnych poczynań pod groźbą aresztowań. Na szczęście do podobnych akcji nie doszło, jednak malezyjskie władze uprzejmie, acz stanowczo wyprosiły B1A4 ze swojego kraju, a wszelkie kolejne fan-meetingi oraz zaplanowane koncerty zostały odwołane.


Za karę za wodzenie niewinnych malezyjskich dziewcząt na pokuszenie! O!

IU w ogniu (plotek i krytycyzmu)

Ech, ta IU! Ma taką niewinną buźkę, ziomki zowią ją siostrą narodu, a tu ciągle coś! Mam wrażenie, że dziewczyna raz na jakiś czas lubi podgrzać atmosferę wokół swojej osoby. W tym roku stała się bohaterką aż trzech różnych skandali! Bo jak już, to już!

[Jang Ki Ha i IU]

Pierwszy dotyczył jej domniemanego związku z Jang Ki Ha, członkiem zespołu Jang Ki Ha and the Faces (który, tak na marginesie okazał się być prawdą), dwa kolejne narosły wokół nowego albumu IU „Chat-Shire”.

Najpierw IU zebrała ciężkie cięgi za pedofilskie motywy w piosence „Zeze”, na okładce albumu oraz w teledysku do „Tweenty-Three” (przy czasie pojawi się osobny artykuł na ten temat, bo dużo by pisać), potem jeszcze internauci doszli do wniosku, że bonusowa piosenka na albumie „Chat-Shire” pt. „23” nielegalnie wykorzystuje elementy piosenki Britney SpearsGimme More”.


Skończyło się na wielu przeprosinach i zapewnieniach o nieumyślnym sugerowaniu nieodpowiednich kwestii. W międzyczasie główny oskarżyciel IU przeprosił i wycofał się ze swoich wcześniejszych wypowiedzi, a całość okazała się być jednym wielkim nieporozumieniem… Agencja zapewnia, że skontaktowała się z wytwórnią Britney, by wyjaśnić sprawę. Niby wszystko jest w porządku, ale niesmak pozostaje.

Clara ofiarą molestowania seksualnego

Clara, aktorka filmowa i serialowa, pod koniec 2014 roku pozwała swoją agencję Polaris Entertainment do sądu, żądając unieważnienia obowiązującego ją kontaktu. W wyjaśnieniu Clara stwierdziła, że dyrektor agencji molestuje ją seksualnie i dlatego nie może pozostać w owej firmie. Jako że zagadnienie molestowania jest dość delikatnej natury i nie jest łatwo je udowodnić, dyrektor Polaris wpadł na świetny pomysł, by odwrócić kota ogonem. Stwierdził, że to Clara jest czarnym charakterem w tej historii i szantażuje niewinnego człowieka podobnymi oskarżeniami, by wymiksować się z kontraktu, który obowiązuje ją do 2018 roku.

[Clara]

Sąd w lipcu 2015 roku uznał jednak Clarę za niewinną zarzutów szantażu, co bardzo złagodziło postawę zarządu Polaris i już we wrześniu obie strony konfliktu osiągnęły porozumienie i problematyczny kontrakt został rozwiązany.

Wyrok uniewinniający Clarę jest przełomowy dla koreańskiego show-biznesu, gdyż dobitnie pokazał, że podstarzałym panom siedzącym na wysokich stołkach jednak nie wszystko wolno i sprawiedliwość może ich dosięgnąć! Tak trzymać!

Ciąg dalszy dramy z udziałem Kim Hyun Joonga i jego eks

Kim Hyun Joong… Skandale z jego udziałem są tak nieprzyjemne, że szczerze, nie mam nawet ochoty o nich pisać. Nie da się jednak podsumować roku bez jego udziału.


Wszystko zaczęło się w 2014 roku, kiedy była dziewczyna aktora oskarżyła go o wielokrotne pobicia (więcej tutaj). Hyun Joong przyznał się do winy i przeprosił swoją eks (znaną jako panna Choi), dziewczyna wycofała zarzuty, ale mimo wszystko aktor został ukarany grzywną w wysokości 5 milionów wonów (ok. 17 tys. zł). Prawnik panny Choi zarzekał się wówczas, że to ostatni raz, kiedy media słyszą imię jego klientki, gdyż sama dziewczyna nie chce już wracać do tego tematu.

Cisza okazała się być jednak bardzo krótka, gdyż na początku 2015 roku panna Choi ogłosiła, że jest w ciąży z dzieckiem Hyun Joonga i znów pozwała go do sądu, żądając zawrotnej sumy 1,6 miliarda wonów (ok 5,5 miliona zł) za wynagrodzenie doznanych krzywd. Dziewczyny dodatkowo stwierdziła, że w ciągu dwuletniego związku z aktorem była w ciąży pięciokrotnie i poroniła wcześniejsze ciąże.

W odpowiedzi Kim Hyun Joong również wystosował pozew przeciwko swojej byłej dziewczynie za oczernianie, wytykając jej brak dowodów na poprzednie poronienia oraz mocno podważając swoje ojcostwo nienarodzonego jeszcze wówczas dziecka.

Dziecko przyszło na świat we wrześniu i w grudniu ukazały się wyniki testu na ojcostwo, które w 100% potwierdziły, że Kim Hyun Joong jest ojcem. Aktor oznajmił, że weźmie całą odpowiedzialność za opiekę nad swoim synem, nie wycofał jednak pozwu przeciw jego matce, twierdząc, że oskarżenia o poronieniach są bezzasadne i godzą w jego imię. Prawnik panny Choi twierdzi, że zebrano 66 różnornodnych dowodów potwierdzających wersję matki. Wygląda więc na to, że to jeszcze nie koniec całej sprawy.


Póki co Kim Hyun Joong zszedł wszystkim z oczu, z ulgą przyjmując powołanie do wojska. Po tym wszystkim nie ma już raczej wątpliwości, że kariera aktora się zakończyła i szanse na jego powrót na ekrany są bardzo nikłe.

To tyle zeszłorocznych ploteczek. Mam nadzieję, że zapomniałam o niczym ważnym!

Ciekawe co przyniesie nam rok 2016!

Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com

piątek, 4 grudnia 2015

K-popowy rentgen z Walerianką: EXO “Love me right”

Pierwszy raz pacjent poddany prześwietleniu został wyłoniony drogą głosowania i przyznaję, że zdecydowanie zgadzam się z Waszym osądem! W EXO od jakiegoś czasu nie dzieje się najlepiej, więc warto było by ich poddać badaniom! Jako, że głosowaliście tylko na zespół, pozwoliłam sobie sama wybrać konkretny obiekt wymagający rentgena.


W czym rzecz?

Ostatnie miesiące nie były najlepsze dla EXO. Chiński element zespołu zaczął fermentować i jeden za drugim pozywać SM Entertainment za liczne nadużycia i zaniechania (więcej tutaj i tutaj). Mimo wszystko udało się chłopakom nagrać i wydać kolejny album („Exodus”) i jego podrasowaną wersję „Love Me Right”. Oba albumy odniosły spektakularny sukces, rozchodząc się jak ciepłe bułeczki, jednak podczas promocji „Love Me Right” zabrakło kolejnego członka zespołu: TAO. Chłopak wycofał się z działalności grupy i w sierpniu pozwał agencję do sądu, żądając unieważnienia podpisanego przezeń kontaktu. TAO uważa, że SM Entertainment nie oferuje mu wystarczającego wsparcia dla jego solowej kariery, a co gorsza, zaniedbała też jego zdrowie. Chłopak doznał bowiem wielu urazów podczas ćwiczeń i występów na żywo, między innymi zerwał sobie ścięgno w kosce. Nikt się tym za bardzo nie przejął, przez co nie zaoferowano mu porządnej opieki medycznej, co finalnie sprawiło, że stan jego kostki znacznie się pogorszył.

[TAO i jego demoniczny uśmieszek
Jeśli TAO próbowałby kiedyś swoich sił w kinematografii, 
moim zdaniem świetnie by się sprawdził w roli seryjnego modercy ^^]

Proces jest w toku, ale chłopcy nie zawieszają działalności i w nieco okrojonej wersji, ale wciąż cieszą oczęta fanów i na pewno już niedługo do nas powrócą z nowymi hitami.

Pierwsze wrażenia

Moje pierwsze pytanie brzmiało, którą piosenkę prześwietlić. W tym roku ukazały się dwa klipy EXO: „Call me baby” i „Love me right” i pomimo tego, że chyba muzycznie bardziej skłaniam się w stronę tej pierwszej piosenki, to jednak zdecydowałam się nowszą. „Call me baby” bardzo fajnie się słucha i ogląda, bo ja generalnie preferuję teledyski, gdzie głównym punktem programu jest taniec, ale to „Love me right” ma więcej rentgenowskiego potencjału. ^^ Do obejrzenia tutaj.


Love me right” ma to do siebie, że im więcej się słucha, tym bardziej piosenka wgryza się w ucho i prześladuje całymi dniami. A wierzcie mi, przesłuchałam jej tyle razy, że nawet nie chcecie wiedzieć ile! Wszystko po to, by rozgryźć, co twórca tego klipu miał na myśli, tworząc swoje dzieło. Pierwsze obejrzenie MV uczciłam minutą skonfundowanej ciszy, po czym zadałam sobie pytanie „Co ja właśnie obejrzałam?!

Kącik klepania po pleckach

Kilkadziesiąt obejrzeń później, doszłam do wniosku, co następuje:
owy zlepek przypadkowych, wydawałoby się, obrazów to nic innego jak alegoryczny i metaforyczny obraz życia nastolatków. Co to byłby przecież za k-popowy teledysk, jeśli nie byłby naszpikowany symbolizmem, prawda?

A tak na poważnie, to strasznie bawią mnie ci wszyscy „zaangażowani” fani (by uniknąć określeń „opętani”), co to ostatnią koszulę z siebie zedrą w proteście, gdy ktoś zarzuca ich ulubionemu zespołowi kicz i kakofonię. Te prostaki to prostu nie rozumieją sztuki i ukrytych znaczeń, ot co!


Poważnie? Reżyserzy specjalnie tworzą klipy, które z założenia mają być niejasnym zlepkiem ciekawych, frapujących, fanserwisowych scen, by potem takie żuczki jak ja nabijały licznik na Youtubie, próbując znaleźć trzecie dno, tam gdzie nie ma nawet pierwszego.

Jasne, że jest całkiem sporo klipów, które chcą nam coś przekazać i w których widać zamysł twórcy i owy symbolizm naprawdę w nich występuje, ale mniemam, że takie małe „dzieła sztuki” łatwo jest odróżnić od przeciętnych klipów, w których główną myślą twórcy jest „żeby było na co popatrzeć”.

Wracając do „Love me right”, wykoncypowałam, że tematem przewodnim nie może być duch sportowy, bo po pierwsze, oprócz stroi oraz buzujących emocji, niewiele z tego sportu widać, a po drugie, czemu zaśpiewywali by się o szalonej miłości itp.? Nie, przesłanie musi być głębsze i stawiam na przedstawiony jako kolaż różnych scenek świat młodzieży. Każdy z chłopców ujęty został jako inny typ charakteru: mamy zbuntowanych rozrabiaków, emocjonalnych wyrzutków społeczeństwa, chemicznych geniuszy, gwiazdy podziemnego show-biznesu (siedzą w piwnicy w końcu), typy kreatywne i destrukcyjne. Wszystkich jednak jednoczy pragnienie bycia kochanym, posiadania tej jednej osoby, która wskoczy z tobą na motor, by razem podziwiać rozgwieżdżone niebo.

„Rozgrzej silnik, wciśnij pedał
na tej autostradzie, to pas startowy
Twoje oczy, wpatrzone we mnie, są jak Droga Mleczna*”

*proszę sobie o mnie dziwnie nie myśleć, ja tu tylko tłumaczę!

[och, miłości ma, gdzieś jest, och, gdzieś?]

Innym czynnikiem, który jednoczy ową młodzież, jest ich zespół futbolu amerykańskiego (czy co to za sport ma być). Czyż to nie ujmujące, że pomimo dzielących ich różnic, buzujących emocji, sukcesów i porażek, chłopcy wspierają się i trwają razem, niezależnie od wszystkiego? Jeśli moja interpretacja jest prawdziwa, temat przyjaźni i młodzieńczych problemów został całkiem ładnie ujęty i pomimo artystycznego misz-maszu, prezentuje się nieźle.

Kącik małego złośliwca

Sztuka otwarta jest na wiele interpretacji i podczas któregoś tam z kolei oglądania, naszła mnie następująca myśl. A co jeśli oni wcale nie są niewinnymi, zagubionymi w gąszczu własnych uczuć i pragnień nastolatkami? A co jeśli ten młodzieniec z klubu chemicznego nie sprawdza z jakich pierwiastków składa się woda, a produkuje coś na boku? I mam przypuszczenie, że mogą to być tym razem sterydy!


Nim stwierdzicie, że znowu oszalałam, pozwólcie mi uargumentować moją teorię!


Sądząc po reakcjach na początku klipu, coś marnie idzie im w tym zespole futbolowym. Chłopaki muszą podpompować! A kto nie lubi kuszącej drogi na skróty? Szczególnie, jeśli zna się chemicznego geniusza! ^^ Poza tym, co Waszym zdaniem symbolizują te latające tu i ówdzie kolorowe kuleczki? Czyż nie jest to innowacyjna i genialna w swoich możliwościach maskujących forma?


Ponadto chłopcy wykazują podejrzanie duży stopień agresji oraz depresyjności. Popatrzcie tylko na ten biedny telewizor! W czym on biedak zawinił?! Albo ten chuderlawy* z bejsbolem, co to wandalizuje i szprejuje po ścianach? Co go tak wściekło, że rzuca tym kijem na oślep?


[ej, a przypadkiem ten chuderlawy z bejsbolem to też Kai nie jest?
Przez to durne GEMA w Niemczech, o który już wspominałam, nie mam możliwości obejrzeć klipu w HQ i nie wiem na pewno!]

Albo taki Kai. Chłopak ma ewidentnie kompleks i znieść nie może, że ktoś/coś może być bardziej umięśniony, niż on sam! Dlatego zaciągnął do swojego pokoju owe popiersia (tudzież reprodukcje greckich rzeźb, czy co to ma być i skąd to w ogóle wziął!?) i porozwalał jej w drobiazgi! Takie akty są przy okazji całkiem agresywne, jeśli ktoś mnie pyta…

[no popatrzcie tylko na to!]

Inny gościu w głupawym sweterku ma myśli samobójcze i czeka na pociąg, który nigdy nie nadjeżdża. Mniemam, że to długość jego nogawek wprawiła go w tak depresyjny stan. Serio, te portki 7/8 powinny być zakazane! @__@


Jedyny rozsądny w tej szajce, chce się wycofać z procederu, rozumiejąc jego zło. Ukrywa się chłopina w lesie, ale niestety! Wysłannik gangu go odnajduje. Rozumnie jednak, zamiast dać się zmasakrować (widzieliśmy już, do czego ten chuderlawy z bejsbolem jest zdolny), udaje trupa, że to niby przedawkował anaboliki i nie wie, co się z nim działo. Nie mając, biedak, wyboru, powraca do kwatery głównej, gdzie pozostali dyskutują techniki rozprowadzenia produktu po kolegach ze szkoły…

[ojoj, przysnąłem?]

Jeśli jeszcze wątpicie w moją teorię, to nich mi ktoś wytłumaczy, dlaczego na koniec klipu, gdy wszyscy świętują zwycięstwo, podejrzanie często ukazują się przebłyski z laboratorium? Czy to nie jasna sugestia, czemu chłopcy zawdzięczają owo zwycięstwo?

Słowem podsumowania

Ja nie wiem, co to się dzieje z k-popem! Takie treści dla młodzieży! Nu, nu!

A tak na poważnie, to muszę przestać fantazjować o produkcji podejrzanych substancji przez koreańskich idoli ;) Skąd mi się to wszystko bierze?! :D

Czekam na Wasze propozycje kolejnych kandydatów do badań. Możecie zgłaszać swoich ulubieńców w komentarzach albo na fanpage’u! Niebawem ukaże się też nowa ankieta, w której będziecie mogli oddać głos (albo głosy)! ^^

Dziękuję za uwagę i do następnego razu!

UPDATE: Głosować można tutaj!

W serii k-popowy rentgen ukazali się:




* Nim zaczniecie się nade mną pastwić, że to nie ten, a tamten to ten właśnie i w ogóle, jak to możliwe, że ja nie wiem, kto to jest?! Ja się nie znam, ok? Nie ogarniam takiej ilości chłopa w zespole. Moje możliwości przerobowe kończą się na 5 członkach. A i to tylko w wybranych grupach! W EXO ja po prostu nie odróżniam. Wiedziałam, który to TAO, ale ten się akurat, cholera, musiał wycofać i wiem jeszcze, kto to Kai. Wybaczcie, ja po prostu nie odczuwam potrzeby znania wszystkich imion w k-popie. Opanowanie nazw zespołów starcza mi za dokonanie ^^ Koniec wynurzeń. ^^

piątek, 17 kwietnia 2015

W głowie sasaeng fana: zrozumieć obsesję

Od dłuższeg czasu nurtuje mnie pytanie, co takiego mają w sobie idole, że są w stanie doprowadzić tłumy do histerii a jednostki do działań maniakalnych. Może i gwiazdy są nieco bardziej urodziwe i artystycznie uzdolnione od przeciętnego zjadacza chleba lub ryżu, ale czy jest to powód, by mdleć na ich widok, albo rzucać szkołę, by całymi dniami śledzić danego delikwenta?


O tym, kim są sasaeng fani oraz do czego są się w stanie posunąć, pisałam już dość dawno temu tutaj. Dziś zamiast koncentrować się na niechlubnych wybrykach, przyjżymy się z bliska
szaleństwu, jakie siedzi w głowie sasaenga i postaramy się dociec, skąd się ono tam wzięło.

Szaleństwo nie ma narodowości i występuje w każdym mejscu na Ziemi bez wyjątku. Z jakiegoś jednak powodu tylko w Korei prześladowanie idoli urosło do swojego rodzaju fenomenu a prześladowcy nie tylko wciąż utrzymują status fanów, ale jeszcze doczekali się wyróżniającej ich z tłumu nazwy! Nie licha nobilitacja. To nic, że reszta zrównoważonych psychicznie fanów odsądza ich od czci i wiary, a gwiazdy show-biznesu drżą na sam dźwięk słowa "sasaeng". Zła sława bynajmniej ich nie zniechęca.

Show-biznes na całym świecie w bardzo dużym stopniu odczłowiecza swoje gwiazdy i stara się przedstawić je nam jako proddukt gotowy do konsumpcji. Jednak popimo całego estradowego imagu, zachodnim gwiazdom udalo się zachować ludzką twarz: często mocno nietrzeźwą, czasem dość pobijaną, innym razem zapuchniętą i bez makijażu. Nawet przebrana i wyfiołkowana Lady Gaga zaliczyła bliski kontakt z gruntem po przegranej walce ze swoimi absurdalnie wysokimi obcasami. Skośookim gwiazdom, jeśli już zdarzy się jakiś upadek, to powodowany jest on niezmiennie przemęczeniem/ zaangażowaniem/ wczerpaniem/ chorobą/ dramatyzmem (niepotrzebne skreślić). Perfekcja w każdym calu zapisana jest w kontrakcie, bo albo jest się perfekcyjnym, albo się nie jest w k-popie. Najmniejszy błąd  może kosztować karierę, bo potrzebna jest zaledwie chwila, by najwierniejsi fani zamienili się w anty-fanów. Cóż, zaufania fanów nie wolno nadwyrężać!

[Lady Gaga sięga bruku]

Fani doskonale zdają sobie sprawę z władzy, jaką mają nad losami swojego ulubieńca. Powiedzmy, że taki na przykład G-Dragon zrobił coś, co się nie spodobało jego zwolennikom. Jeśli cały fanklub się zaweźmie i w ramach bojkotu nie wyda ani wona na nowy album i oleje zaplanowane koncerty, pan GD może zacząć wysprzedawać swoje używane gacie na Allegro, bo w ojczyźnie nie ma już czego szukać. No, może taki GD jakoś by się dzięki swoim multi-talentom utrzymał w branży, ale dla pomniejszych gwiazdek taki fanklubowy foch może oznaczać koniec kariery.

Wyszystko to sprawia, że poniektórym wydaje się, że skoro kupują płyty, bilety i idolowe bibeloty w postaci poduszki z podobizną tego i owego, to kupują też samego idola. Silne wyidealizowanie oraz uprzedmiotowienie potęgują jeszcze wrażenie, że ten czy inny pląsający chłopaczek (bo to głównie dziewczynom odpala i dostają na głowę) "należy się" najwierniejszym fanom.

 [Baekhyun]

Widać to dokładnie w liście, jaki napisała jedna z dziewcząt, która wdarła się na ślub brata jednego z członków EXO. Baekhyun ośmielil się w dosadny sposób skomentować zachowanie fanów, którzy zakłócili rodzinną ceremonię.

"Baekhyun-ah [dodatek "ah" oznacza spoufałość z rozmówcą], mówiłam ci,
przestań podskakiwać, albo same nie wiemy, co zrobimy następnym razem.
Jak myślisz, dlaczego pojechałyśmy taki kawał drogi i narobiłyśmy zamieszania?
Nasz psiaczek jest taki uroczy, gdy się złości.
Ale nadszedł czas, by utemperować ten charakterek, nie? Jesteś przecież osobą publiczną, hehe
Spróbuj traktować nas jak robaki jeszcze raz, a naprawdę nie wiemy, co się stanie
I przekaż gratulacjej swojemu bratu z okazji ślubu"

[zdjęcie z feralnego wesela]

Krążą też plotki, że po całym zajściu jakaś inna fanka próbowała uderzyć Baekhyuna w krtań, by już nigdy nie mógł śpiewać.

Skąd bierze się całe to szaleństwo? Mam na to kilka teorii.

Teoria Pierwsza: szkoła frustruje

Chodzenie do szkoły, szczególnie na poziomie licealnym, nie należy do największych przyjemności życia. Średnio wydarzeni nauczyciele, nawał nauki, wisząca nad głową matura, porażające (idiotyzmem) przypadki kolegów i koleżanek z klasy... A jeśli by tak przeciętny dzień w szkole zaczynał się o 9-tej i kończył o 6-tej wieczorem? Te same mordle z klasy dzień w dzień, przez 9 godzin? A po szkole krótka przerwa na kolację i kolejna sesja zakówania w prywatnej szkole, przeciętnie do 10-11 w nocy? No i oczywiście nie można zapomnieć, że jak się już ściągnie do domu, to trzeba było by jeszcze odrobić zadania domowe. Jeśli ośmieliło by się porobić w domu coś innego niż ślęczenie nad książkami, jak w banku ma się tyradę matki-zamordyski o tym, jak to ci się w życiu nic nie uda, jeśli będziesz się tak obijać. Brzmi jak koszmar z ulicy Wiązow? Witajcie w koreańskim liceum (więcej o koreańskim systemie nauczania tutaj)!


Trudno ogarnąć myślą rozmiar frustracji, jaka trawi koreańskich nastolatków. Są na samym końcu społecznej hierarchii i generalnie nie mają nic do gadania: mają robić, co starsi i mądrzejsi każą. Korea nastawiona jest na dobro i szczęście ogółu a nie jednostki, więc nikt się nie rozckliwia nad cierpieniem jakiegoś tam ucznia, bo nie może sprostać całym tym oczekiwaniom. Liczy się dobro rodziny (ktoś musi zapewnić godne życie rodzicom, gdy ci przejdą na emeryturę), grupy czy kraju.

Nie dziwi mnie więc szczególnie, że młodzi ludzie uciekają w różnego rodzaju wirtualne światy, byle tylko oderwać się na chwilę od codzienności. Czy są to gry wideo, cybernetyczna przestrzeń, czy skrajny, k-popowy dewotyzm, cel jest jeden: odreagować.

[a to ciekawe...]

Wszystkie te światy mają jeszcze jedną cudowną zaletę: to młodzi ludzie mają w nich władzę. Szczególnie relacja idol-fan daje złudzenie wyższości. Stąd może się brać pomysł "oppa, jestem twoją fanką, więc należysz do mnie". Im dana jednostka jest psychicznie słabsza, bardziej wyalienowana, pod większą presją, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie chciała przedłożyć owy wyimaginowany świat ponad prawdziwy. A stąd do sasaengowania już tylko jeden krok.

Teoria Druga: w kupie siła

Jak już wspominałam, Korea jest krajem, w którym liczy się ogół a nie jednostka. Jednym z najdotkliwszych sposobów znęcania się w szkole, albo nawet w pracy, jest wyłączenie danej osoby z życia grupy. Wszyscy zachowują się jakby koleżanka Kim albo kolega Park po prostu nie istnieli. Nikt się do nich nie odzywa, nikt ich nie zauważa, nikt nie wyciągnie ręki, jeśli ktoś ich potrąci i upadną.


Kto więc żyw stara się utrzymywać dobre stosunki z wszystkimi, z którymi tylko można. Z kolegami z klasy, pracy, rodzicami ze szkoły dziecka, znajomymi z kursu ikebany... Nawet sasaengi nie działają w pojedynkę. Były manager jednego z zespołów nazwał sasaengów gangiem i chyba niewiele się pomylił. Podobnie ogarnięte obsesją myślące fanki szybko odnajdują się online na różnych forach i chatach. Jako, że zdecydowana większość społeczeństwa mieszka w Seulu i jego okolicach, nie ma problemu, by szybko się spotkać i wspólnie zaplanować zasadzkę na swojego ulubieńca, który również mieszka gdzieś w Seulu.

Takim grupom przewodzi zazwyczaj najstarszy sasaeng, który pracuje i w ten sposób może wspomóc finansowo nieletnie fanki (sasaengi są zazwyczaj 13-22 letnie). Popularnością cieszą się zawody, w któych ma się dostęp do prywatnych danych klientów, jak np. firma telefoniczna albo bank. Wykradzione w ten sposób informacje służą do szybkiego namierzania pana XYZ i dają pewność, że nie uda mu się wymknąć z rąk sasaengów.


"Zmieniłem mój numer, bo dostawałem mnóstwo uciążliwych telefonów. 5 minut po zmianie numeru dostałem SMSa z wiadomością 'Zmieniłeś swój numer'" –  Changmin z DBSK

Sasaengowe gangi rywalizują pomiędzy sobą, komu uda się zrobić ciekawsze zdjęcie, ukraść więcej gaci, albo wyrwać (i sprzedać) kilka kłaków. Im bardziej pikantne i ekskluzywne materiały umieszczają na swoich blogach, tym więcej mają odwiedzin i czują się bardziej dowartościowani. Niektórzy robią z tego nawet niezły biznes.


[jedna z fanek EXO upiera się, że są to najprawdziwsze (i nie najświeższe), używane gacie D.O
twierdzi, że osobiście wykradła je z dormitorium chłopców i usiłuje je upłynnić na sasaengowym rynku używaną bielizną... Całkiem sporo ludzi lubi ten post, tak na marginesie...]

Teoria Trzecia: pomiędzy popytem a podażą

Jak już wiemy: sasaeng nie jest sam. I to nie tylko w swoim szaleństwie, ale również w działaniu. Niektórzy kierowcy taksówek oferują nieco szerszy niż zazwyczaj wachlarz usług i za kilkaset dodatkowych wonów chętnie zaangażują się w pościg za dowolnym celebrytą. Jako że w przeważającej większości sasaengi są nieletnie i same nie mogą prowadzić samochodu, stalker taxi jest jednym rozwiązaniem. Cena zwyczajowo obejmuje cały dzień śledzenia danego delikwenta, często też kierowcy czatują przed agencjami gwiazd albo ich dormitoriami i dzwonią do swoich najlepszych klientek, gdy tylko zauważą jakiś ruch.


Jeden z kierowców, zapytany o moralność swojego biznesu, odrzekł, że trudno jest przestać, gdyż pokusa szybkiego zysku jest zbyt silna. Dzień pracy dla zwariowanych sasaengów przynosi im zyski od 300 dolarów wzwyż. Jeśli stawka jest godzinna, kierowcy liczą sobie 30 dolarów za 60 min śledzenia celebrytów. W cenę wliczone są pościgi po seulskich ulicach przy prędkości nawet do 200km/h.

Skąd nastolatki mają taką kasę? Zazyczaj z dość wątpliwych źródeł. Z pieniędzy, które powinny pójść na zajęcia pozalekcyjne, z kradzieży albo nawet prostytucji. Niektóre dziewczyny decydują się nawet na rzucenie szkoły, by móc całymi dniami jeździć za swoim idolem i spać na progu jego domu.

Teoria Czwarta: brak straszaka

Czy jest coś, czego lęka się sasaeng? Chyba tylko tego, że pomimo jego wysiłków, jego twarz nie zostanie zapamiętana przez swojego idola. Na zachodzie za podobne zachowanie można nawet trafić za kraty. W Korei przepisy nie chronią cudzej prywatności w konsekwentny sposób, a opinia publiczna zdaje się tolerować takie zachowania, kwitując los celebrytów stwierdzeniem "pchał się do sławy, to teraz ma". A ma się nie mało. Szacuje się, że każdy popularny idol ma ok. 500 - 1000 sasaengów dyszących na karku.


Skoro policja nie za bardzo może pomóc gwiazdom, gwiazdy doszły do wniosku, że same muszą się chronić. Szybko jednak okazało się, że pobicie albo jakikolwiek fizyczny kontakt z kimś z bliskliego otoczenia idola (o nim samym nawet nie wspominając!) jest swojego rodzaju nobilitacją dla takich "fanów" i historie o całym zajściu krążą w ich światku niczym świadectwa religijnych objawień.

Teoria Piąta: syndrom lotniskowy

Co gorsza, trend maniakalny rozprzestrzenia się po woli również na zagranicznych fanów. Szczególnie dramatyczne są sytuacje lotniskowe. Wiele zagranicznych fanek ma świadomość, że to może być pierwsza i ostatnia szansa, by zobaczyć (i wymacać) swojego bożyszcze. Wiele z nich daje się ponieść impulsowi "teraz albo nigdy" i kończy się to zazwyczaj zbiorową histerią i grupowym molestowaniem.


Jak zatem walczyć z sasaengiem? Koreańscy celebryci zapewne obsypaliby złotem i pocałunkami tego, kto wymyśliłby na nich jakiś skuteczny sposób. Osoba, której życiowym celem jest sprawienie, by jej ukochany idol zapamiętał jej twarz, nie cofnie się przed niczym, byle ten cel osiągnąć. Czy to spoliczkować, czy to spowodować wypadek samochodowy, czy zakłócić rodzinną uroczystość... Sasaengowa miłość nie zna granic ani limitów. Tyle tylko, że jak to bywa z każdą, zbyt intensywną i toksyczną miłością, przynosi ona tylko spustoszenie i ból.

Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com

czwartek, 1 stycznia 2015

Przeżyjmy to jeszcze raz: k-pop w 2014 roku. Część II

Tragiczne wypadki, rozstania, kłótnie i pozwy… Spocone torsy, mleko kapiące z brody i nieprzystojne pląsy. Tak można by w skrócie podsumować rok 2014 w k-popie. Zapewne nie był to najbardziej udany rok dla naszych gładkolicych ulubieńców, ale bez wątpienia rok 2014-ty dał nam kilka muzycznych perełek oraz zapoczątkował procesy, które choć bolesne, powinny dobrze przysłużyć się całej branży.

[tragiczny wypadek samochodu Ladies' Code]

Zapraszam na część drugą naszego retrospektywnego przeglądu!
(Nie czytałeś pierwszej części?! Nic straconego! Artykuł jest do nadrobienia tutaj.)






Drugą połowę roku otwiera solowy debiut Yenny z Wornder Girls. Jak dla mnie jest to kolejna pretendentka do tytułu hitu roku z jej rewelacyjnym utworem „Ain’t nobody”. Piosenka pojawiła się w momencie, kiedy zaczynałam już wątpić, czy k-pop będzie w stanie wydać z siebie coś, co będzie mnie w stanie rozruszać. Jakby w odpowiedzi na moje wątpliwości pojawiała się Yenny z całym jej solowym albumem.

[Yenny aka HA:TFELT]

Zarówno muzyka, jak i tekst oraz teledysk do „Ain’t nobody” w liryczny sposób przedstawiają cierpienie kobiety, która nie jest w stanie zapomnieć o swojej miłości. Klip zrobiony jest ze smakiem, gdzie wszystko ma swoje uzasadnienie i sens. Momenty, w których Yenny tańczy, służą pokazaniu intensywności uczuć, jakich doświadcza zdradzona kobieta, a nie tylko uciesze męskiej części widowni.

I jedyne, do czego można by się przyczepić, to do kolejnej przekombinowanej nazwy, która skutecznie utrudnia mi wyszukiwanie nowych dokonań Yenny na Youtube. Co to jest za upodobanie do wciskania jakichś dwukropków, przecinków, apostrofów i innych cyferek do nazw zespołów i pseudonimów artystycznych? Czy ma to wyglądać bardziej cool, a może ma wprowadzać w konsternację takie robaczki ze słabą pamięcią, jak ja? Nie wiem. Oczywiście za tą nazwą jest kolejna uduchowiona historia. Yenny doszła do wniosku, że jej obecne imię kojarzy się z nią, jako piosenkarką, a przez to, że obecnie jest też producentką swojego albumu, potrzebuje nowego scenicznego pseudo. 


Po co wybrać coś normalnego i miło brzmiącego (może w rodzimym języku?), skoro można wziąć słowo z angielskiego i dziwacznie je zapisać? Yenny wybrała sobie heartfelt (płynący z głębi serca), ale ludzie w branży zasugerowali, że nazwa jest zbyt kobieca (ja tylko cytuję, nie oceniajcie mnie!) i że lepiej zmienić sposób pisowni. No to panienka sięgnęła po słownik i zobaczyła, że w amerykańskiej wersji słowo fonologicznie zapisano jako: Ha:rtfelt, a w brytyjskiej: Ha:tfelt. A że w Ameryce słowo hot wymawia się jak ha:t, Yenny umyśliła sobie zatem, że brytyjski zapis fonologiczny zawierać będzie w sobie dwa znaczenia ha:t jako serce i bycie hot.

Studiowałam lingwistykę stosowaną i filologię, ale na ten językowy galimatias nie mam słów.

Lipiec przyniósł nam jeszcze jeden dłuuuuuuuugo oczekiwany come back, ale… Tak jak w przypadku 2NE1, trochę się zawiodłam na f(x). Piosenka nie rzuciła mnie na glebę. Jak dla mnie za dużo się w niej dzieje, przez co trudno wyłapać melodię przewodnią i zlewa się to w chaos. Klip był ciekawy i nieźle zrobiony, ale same obrazki nigdy nie będą w stanie uratować muzyki.

 [f(x)]

Rozczarowujące było również szybkie zniknięcie dziewcząt z f(x) ze sceny, bo dosłownie kilka tygodni po rozpoczęciu promowania ich nowego albumu, Sulli przeżyła załamanie nerwowe i udała się na urlop. Powodem nerwowych kłopotów Sulli były podobno złośliwe plotki na jej temat i niekończące się ataki anty-fanów. Urlop nie przysporzył jej i tak już nadwątlonej popularności, gdyż fani przyłapali ją na spędzeniu czasu ze swoim chłopakiem oraz zabawie w klubach. Ano, jak wiadomo, podczas urlopu na podratowanie nadwątlonego zdrowia psychicznego wskazane jest siedzenie w domu i umartwianie się… Więcej na temat tutaj.

  



Muzycznie sierpień upłyną pod znakiem Taemina, który wydał swój solowy singiel „Danger”. Bardzo przypadł mi ten utwór do gustu i jak zawsze, nie mogę się napatrzeć na taeminowy talent taneczny. Profesjonalni tancerze w tle wypadają przy nim nad wyraz blado…

 [niezbepieczny Taemin]

Głównym newsem miesiąca była jednak wiadomość o haniebnym zachowaniu aktora i piosenkarza Kim Hyun Joonga, który został pozwany do sądu przez swoją byłą dziewczynę za pobicia i znęcanie się nad nią, w czasie gdy byli jeszcze razem. Wbrew początkowemu niedowierzaniu wielu fanów, sam Hyun Joong przyznał się do winy i przeprosił dziewczynę za swoje czyny. Ta, usatysfakcjonowana publicznymi przeprosinami, odstąpiła od postępowania przeciwko swojemu byłemu chłopakowi. Obie strony zarzekają się, że wycofanie pozwu nastąpiło z dobrej woli ofiary i w grę nie weszły żadne pieniądze, ale wątpliwości pozostają. Więcej na temat tutaj.

 [niezławny Kim Hyun Joong]





Wrzesień bez wątpienia pozostanie jednym z najczarniejszych momentów w historii k-popu. 3 września, o 1:30 nad ranem, samochód, w którym podróżował obiecujący girls’ band Ladies’ Code, wpadł w poślizg i rozbił się na autostradzie. 21-letnia członkini zespołu, EunB, zmarła na miejscu. W cztery dni później, w szpitalu, zmarła 23-letnia RiSe. Pozostałe dziewczęta były w ciężkim stanie i wyszły ze szpitala dopiero w 6 tygodni później. Powodem wypadku była nadmierna prędkość oraz zmęczenie kierowcy. Podobno manager śpieszył się na kolejne spotkanie (spotkania biznesowe o 2 w nocy w k-popowym świecie wcale nie są taką anomalią).

[EunB i RiSe]

Koniec miesiąca przyniósł kolejną szokującą wiadomość. 30 września Jessica przestała być członkiem Girls’ Generation. Powodem wydalenia dziewczyny z zespołu było jej (podobno) zbyt duże zaangażowanie w prywatne sprawy (kilka miesięcy wcześniej otworzyła własną firmę i stworzyła kolekcję dodatków) i zaniedbywanie obowiązków jako członkini GG. Wersja wydarzeń przedstawiona przez Jessicę mocno różni się od tego, czym karmi nas SM Entertainment. Kto ma rację? Więcej szczegółów tutaj.

 [Jessica]





Kilka dni przed wypisem 3 członkiń Ladies’ Code ze szpitala, zdarzył się kolejny tragiczny wypadek. 16-tu fanów zmarło, a 9 innych zostało ciężko rannych podczas koncertu 4Minute, gdy zawaliła się metalowa krata, która zabezpieczała szyb wentylacyjny podziemnego garażu. Fani weszli na kratę, by lepiej widzieć scenę i ta zawaliła się pod ich ciężarem.

[miejsce wypadku]

Organizatorzy koncertu przyznali, że chociaż fani nie powinni byli wchodzić na kratę, bo nie była to część wydzielonej widowni, są oni współwinni wypadkowi, gdyż nie zabezpieczyli terenu wokół sceny.

Oba wypadki, ten z udziałem Ladies’ Code oraz ten podczas koncertu, wywołały dyskusję na temat bezpieczeństwa gwiazd show-biznesu oraz ich fanów. Bardzo często gwiazdy zmuszone są pracować kilkanaście godzin dziennie, większość wolnego czasu spędzając w vanie, podróżując z jednego miejsca nagrań do drugiego. Przemęczenie, brak snu, wieczny pośpiech i stres kosztowały już zdrowie i życie nie jednego idola. (Więcej o życiu gwiazd można przeczytać w mojej serii o kulisach k-popu tutaj.)

 [miejsce koncertu]

A to jeszcze nie koniec październikowych wydarzeń! Luhan z EXO poszedł w ślady swojego chińskiego pobratymca, Krisa, i również wystosował pozew przeciwko SM Entertainment, zarzucając im dokładnie to samo, co Kris: nieludzkie warunki pracy, dyskryminowanie na tle narodowościowym oraz niewolniczy kontrakt. I tak z grupy 12-osobowej zostało 10 chłopa i ciężko orzec, czy w tej kwestii padło już ostatnie słowo. Więcej o Luhanie tutaj.

 [Luhan]

I na osłodę mieliśmy tylko powrót Super Junior, który dla odmiany pozytywnie mnie zaskoczył swoimi piosenkami: „This is Love” i „Evanesce”. Tak między nami, przyznam się nieśmiało, że jakiś czas temu położyłam już na SuJu krzyżyk, bo kolejne „hity” było co najmniej rozczarowujące. Miło było teraz zobaczyć chłopców w tak dobrej kondycji. Byle tak dalej!

[Super Junior]





Skoro jesteśmy już w przyjemnych, muzycznych klimatach, nie sposób nie wspomnieć o kolaboracji G-Dragona i Taeyanga, którzy w listopadzie wypuścili singiel „Good Boy”. Ciekawa to odmiana po tych wszystkich groźnych minach i gangsta pozach, gdzie gładkolicy chłopcy usiłują nas przekonać, jacy to są źli i niedobrzy. Chociaż uwzględniając różnorodne wysoki GD z lat młodzieńczych (np. tutaj), nie jestem przekonana na 100%, czy takie z nich dobre chłopaki. No, ale w końcu kim ja jestem by to oceniać :)

[GD i Taeyang]

I to by było na tyle dobrych wieści. W listopadzie BAP ogłosiło, że udaje się na zasłużony urlop po niemal 3 latach pracy non stop. Urlop okazał się być jednak tylko zasłoną dymną dla tarć, jakie miały miejsce między zespołem a ich agencją, TS Entertainment. Po wielu latach okradania ich (firma zarabiała na nich miliony, a sami chłopcy dostawali jakieś marne ochłapy), nie informowania o planach, dostarczania grafików na ostatnią chwilę, odmawiania dnia wolnego, uniemożliwiania kontaktów z rodziną, wyciskania z nich ostatnich soków, czara goryczy się przelała i cały zespół wniósł do sądu pozew, żądając unieważnienia kontraktu i wypłacenia im należnych pieniędzy. Trzymam kciuki za chłopaków z całej siły i nie tracę nadziei, że za jakiś czas do nas powrócą! Zapewne pod skrzydłami innej agencji, ale już z normalnymi warunkami pracy i płacy w kontrakcie! Hwaiting!

 [BAP]

Zainteresowanych tematem odsyłam do artykułu na Glam Paradise





Ostatni miesiąc roku nie wyłamał się ze schematu nienajlepszych wieści. To, o czym mówiło się już od jakiegoś czasu na temat MBLAQ (więcej tutaj), okazało się być prawdą. Joon oraz Thunder nie przedłużyli swoich kontraktów z agencją J.Tune Camp. Joon chce skoncentrować się na swojej aktorskiej karierze, a Thunder postanowił kształcić się w szkole muzycznej. Agencja zapewnia, że nie dojdzie do rozpadu pomimo utraty dwóch członków grupy. Na razie nie wiadomo, czy MBLAQ będzie nagrywać i koncertować jako trio, czy do zespołu dołączą dwie nowe osoby.

 [Joon i Thunder]

Jakkolwiek by się nie stało MBLAQ jakie znamy, odchodzi z rokiem 2014 do historii.

***

Czy 2015 rok okaże się być bardziej łaskawy dla naszych k-popowych ulubieńców? Tego im życzę! Wydaje mi się jednak, że odchodzący rok zapoczątkował zmiany, których obecnie nie da się już zatrzymać. Gwiazdy odważyły się wreszcie walczyć o swoje i miejmy nadzieję, że agencje zrozumieją, że czas bezwzględnego wyciskania z młodych, uzdolnionych ludzi ostatnich soków, dobiegł końca.

A żeby sobie przypomnieć, jak brzmiał rok 2014-ty, zapraszam do odpalenia sobie mojej k-popowejplaylisty! Możliwe, że zabraknie Waszych ulubionych szlagierów, bo wybór tego, co trafiło na listę był ściśle subiektywny! A co! Moja lista, to mi wolno!

Wszystkim moim kochanym Czytelnikom życzę, by Nowy Rok był jeszcze bardziej ekscytujący, niż poprzedni i by przyniósł Wam realizację Waszych najśmielszych marzeń!

Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...