Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Soonhyun. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Soonhyun. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 9 lipca 2012

To nie tak, jak myślisz!

Jeśli usłyszysz takie słowa z ust swojego koreańskiego lubego, którego właśnie przyłapałaś na beztroskim obściskiwaniu swojego kumpla, może znaczyć to tylko jedno: na 99% to rzeczywiście nie tak, jak myślisz. A właściwie marna szansa, byś usłyszała takie słowa z jego ust, bo nawet mu przez myśl nie przemknie, że mogłabyś nieopatrznie odczytać jego męską przyjaźń.

 [U-KISS]

Oblicze męskiej przyjaźni w Azji jest zdecydowanie inne, niż to, do jakiego przywykliśmy na naszym kontynencie. Zarówno na wschodzie jak i u nas kobiety mogą się bezkarnie przytulać, chodzić trzymając się za ręce, słać sobie buziaczki i nikt ich nie oskarży o odmienne preferencje seksualne. Panowie zaś… Jeśli nie chcą wysłuchiwać pod swoim adresem różnorodnych insynuacji, lepiej ażeby poprzestali na dziarskim poklepywaniu się po pleckach. Byle niezbyt intensywnym…

Trochę to przykre, bo nie sądzę, by panowie byli ulepieni z innej gliny. Zapewne mają taką samą potrzebę bliskości i dotyku jak kobiety. Ale jak mężczyzna przekroczy wiek lat nastu, to jakby przestał mu się należeć nieseksualny dotyk. Ojciec go za często nie przytuli, bo to niemęskie… Kumpel? Olaboga?! Toż nie są gejami, żeby mieli się obściskiwać! Jak za często tuli się do matki, to usłyszy, że jest maminsynkiem, albo jeszcze lepiej – ma pewnie kompleks Edypa. A jak zacznie się przymilać do koleżanki, to albo dostanie w mordę, albo dziewczyna zacznie oczekiwać czegoś więcej… Nie macie lekkiego życia, panowie!

Dlatego właśnie pierwszy kontakt Europejczyka/Amerykanina z kulturą wschodu, może być nieco… mylący. Na ulicach, zwłaszcza wieczorową porą, można zobaczyć podstarzałych urzędników, którzy lekko rozchwianym krokiem i z rozchełstanymi koszulami, idą dziarsko przed siebie, trzymając się za ręce. W saunach/łaźniach roznegliżowani młodzieńcy z zaciętą miną czyszczą sobie wzajemnie plecki. W telewizji pięknolicy idole obściskują się na scenie, albo grają w nieprzystojne gry, podając sobie kartkę papieru… ustami. Czyżby w Azji nie ostał się już ani jeden heteroseksualny facet?! To jak oni się rozmnażają?!

[SHINee i ich kissing game]

No więc, to nie do końca tak… W Azji niestosowne jest okazywanie sobie publicznie uczuć pomiędzy kobietą i mężczyzną, ponieważ ma to seksualny wydźwięk. Przedstawiciele tej samej płci mogą zaś nieskrępowanie rzucać się sobie w ramiona i chodzić ulicami trzymając się za ręce, gdyż wg nich nie ma to innego podtekstu, jak tylko szczera, aseksualna przyjaźń. W tym aspekcie azjatyckie kultury są dużo bardziej demokratyczne, niż nasza zachodnia cywilizacja. Przytulanie, gładzenie się po buziach i inne formy cielesnego kontaktu między mężczyznami, które możemy nie raz zobaczyć na naszych ekranach, oglądając telewizyjne programy czy koncerty koreańskich gwiazd, nie są zatem niczym zdrożnym i bynajmniej nie świadczą o odmiennych upodobaniach danego celebryty.

 [zięciowo-teściwowo-szwagrowa integracja w saunie.
Nikt nie obiecywał że to będzie łatwa przyjaźń.
Lee Min Ho w dramie "Boys Before Flowers"]

Nie jest też tak, że homoseksualizm w Azji nie istnieje. Występuje zapewne w takim samym natężeniu jak wszędzie indziej, tyle, że tolerancja wobec osób odmiennej orientacji seksualnej jest zdecydowanie inna. Wiele koreańskich babć i dziadków jest święcie przekonanych, że homoseksualizm to choroba, przyniesiona przez białych przybyszy z zachodu (więcej tutaj), a otwarte przyznanie się do bycia gejem lub lesbijką może równać się wyrzuceniem z pracy (czego doświadczył np. Hong Seok-cheon) i znalezieniem się poza marginesem społecznym. Bez wątpienia problem tolerancji wobec homoseksualizmu to jedno z wielkich zdań, przed jakimi stoi koreańskie społeczeństwo. Widać już pierwsze jaskółki zmian, ale wciąż daleko jest do poziomu, w którym geje i lesbijki mogliby bez lęku wyjść z cienia. Mieszkając w naszym pięknym, nadwiślańskim kraju, łatwo zauważyć, jak skomplikowany i długofalowy jest to proces.

Najbardziej zaskakująca jest w tym wszystkim schizofrenia, jaką możemy obserwować w koreańskiej i japońskiej pop-kulturze. Niby z jednej strony wszyscy artyści to 100% miłośnicy kobiet, ale niemal każdy występ losowego boys bandu ocieka homoseksualnymi podtekstami. Wiele gejów prowadzi przykładne życie męża i ojca, tylko po to, by sąsiedzi nie dowiedzieli się prawdy, a w tym samym czasie panie zaczytują się w mangach yaoi i z wypiekami na policzkach pędzą do kin na filmy typu „Antique Bakery” (tak na marginesie, nie dziwota, bo super film!).

[sama śmietanka koreańskich ciach i yaoistyczne wizje - to misiał być HIT!
"Anitque Bakery"]

Opisywane niedawno przeze mnie przebieranki celebrytów w damskie stroje (tutaj), ponętne rozrywanie koszulek na koncertach (tutaj), seksowne zdjęcia (tutaj) oraz dwuznaczne zachowania panów na scenie, to właśnie osławiony azjatycki fanservice. Pod tym pojęciem kryją się wszystkie zachowania, które czynione są przez idoli wyłącznie ku uciesze fanów. Celebryci (albo ich agencje) doszli do słusznego wniosku, że są tym, kim są, tylko dzięki swoim fanom, więc w ramach podzięki za wsparcie i okazywaną miłość, robią dokładnie to, o czym marzą tłumy. A skoro fanki kochają yaoi, to dlaczego nie mieliby im zaserwować odrobiny live action?

[jak już, to już! Chłopaki z Super Junior się nie rozdrabniają!]

Często zainteresowani nie muszą nawet wiele robić, by stać się obiektem masowej fantazji. Czasem wystarczy przeciągłe spojrzenie, czasem niewinny uścisk, czasem jakiś opiekuńczy gest. Są też specjaliści od homoerotycznego fanservicu, którzy nie pozostawiają wiele miejsca na domysły. Z najbardziej znanych i lubianych par koreańskiego show-biznesu można wymienić: Eunhyuka i Donghae z Super Junior (chociaż tam, to tak na dobrą sprawę każdy z każdym. Sodomia normalnie…), Joon i Mir z MBLAQ i chyba najbardziej znany, aczkolwiek już niestety nieaktualny bromans* Yunho i JaeJoonga ze starego DBSK. Swojego czasu para była tak popularna, że nawet sami chłopcy nagrali parodię własnego „związku” w jednoodcinkowej dramie „Dangerous Love” (dla zainteresowanych, machnęłam kiedyś polskie napisy do tegoż dzieła, które można ściągnąć stąd (uprzedzam ino, że mój styl tłumaczenia jest dość... swobodny ;), a samą dramę można zdobyć tutaj. Tak na marginesie, ta strona to istny ocean szczęśliwości dla wszystkich fanów DBSK :).

[gorące sceny z "Dangerous Love"]

Ech, łezka w oku się kręci, gdy patrzy się na te wszystkie urocze zdjęcia i filmiki YunJae (pary miewają swoje unikatowe nazwy, powstałe z połączenia imion głównych bohaterów. Ten pan, który występuje w nazwie jako pierwszy, jest tym na górze… Jeśli wiecie co mam na myśli ;) i uświadamia sobie, że to już przeszłość. Nigdy nie byłam miłośniczką paringu (czyli zestawiania idol w bardziej lub mniej prawdopodobne męsko-męskie pary), ale ta dwójka wyraźnie się lubiła (bez podtekstów) i miło było popatrzeć na to, jak o siebie dbali i jak się wspierali. Ech… No cóż, pozostaje tylko mieć nadzieję na szczęśliwe zakończenie rodem z koreańskich dram i wzruszające połączenie kochanków któregoś dnia ;)

[JaeJong i Yunho]

Nieodzowną częścią paringu jest radosna i rozkoszna twórczość fanów. Fanki bynajmniej nie ograniczają się do snucia ekscytujących fantazji z udziałem swojej ulubionej pary, ale przelewają swoje pomysły na papier. Ileż jest fanficów (fanowskie opowiadania o idolach), fanartów (dzieł sztuki plastycznej), fanowskich filmów na YouTube, i innych przejawów kreatywnych porywów, tego nawet sam wujek Google nie zliczy!

Cóż takiego pociągającego jest w widoku/wizji dwóch przystojnych chłopców, zatopionych we własnych objęciach? Dokładniej zajmowałam się tym tematem przy okazji artykułu o yaoi, do lektury którego serdecznie zapraszam (tutaj), ale w dużym skrócie sprawa wygląda następująco:
  1. skoro hipotetyczna ja-fanka, nie mogę mieć na wyłączność mojego bożyszcze i szlag by mnie trafił, gdybym zobaczyła go w objęciach innej (o randkowaniu gwiazd tutaj), a jednak by uczynić moje fantazje bardziej realnymi, przydałoby mi się zobaczyć rzeczonego bożyszcze w romantycznej sytuacji – niech to już będzie facet. Serce mniej boli,
  2. dwóch przystojnych panów jest lepszych niż jeden,
  3. zawsze mogę sobie wyobrazić, że ten drugi przystojny pan to moje męskie alter ego, więc mogłabym pozabawiać się z moim bożyszcze, bez uczucia wstydu i lęku, że nie wypada, bo jestem kobietą i inne bla bla…
  
[DBSK]

Jak długo całe te bromanse i inne paringi pozostają w strefie fantazji i udawania, fanki są wniebowzięte. Jeśli jednak pojawia się choćby nikły cień podejrzeń, że czyjaś męska przyjaźń jest czymś więcej niż tylko niewinną przyjaźnią, sprawa nabiera zupełnie innego wymiaru.

Raz po raz pojawiają się plotki o rzekomych homoseksualnych romansach celebrytów i wtedy sami zainteresowani, jak i ich agencje, robią wszystko, by sprostować i wyciszyć podobne rewelacje. Tak jak Hong Seok-cheon nieomal wyleciał z hukiem ze swojej stacji za przyznanie się do bycia gejem, podobny los może spotkać nieheteroseksualnych idoli. Największy koreański portal Naver, który pełni tam rolę naszego poczciwca Google, jest niemal natychmiast przeczesywany przez show-biznesowe giganty i wszelkie nieodpowiednie newsy zostają usunięte. Sami celebryci występując w telewizyjnych programach albo wprost odżegnują się od takich romansów, albo w inny sposób udowadniają swoją 100% męskość (jakby gej nie był facetem…). Doskonałym przykładem jest tutaj Soohyun z U-KISS i jego wyrywne stwierdzenie, że lubi oglądać porno (więcej tutaj).

[Soohyun, niby taki niewinny ;)]

Tyle moich wywodów na dziś. A jak Wy zapatrujcie się na sprawę paringów i fanservicu z podtekstem? Mi właściwie nie przeszkadza, pod warunkiem, że nie jest zbyt nachalny i dosłowny. Mistrzowie bromansów: Super Junior, czasem pokazują jak dla mnie zbyt wiele, ale i tak koreańskie męskie romansiki to jest przedszkole w porównaniu z tym, co się wyrabia na koncertach japońskich zespołów rockowych! Że tam jeszcze prokuratura nie wpadła za deprawowanie młodzieży… Pfiu!

Zainteresowanych tematem odsyłam do świetnego artykułu na blogu SkośnoocyFlower Boys.

Więcej na temat:
Społeczne fenomeny


* bromans (z ang. bromance) to połączenie słów bro(ther) i romance. Pojęcie zostało stworzone przez Brody’ego Jennera i pojawiło się w tytule jego show w MTV „showBromance”. Słowo oznacza intensywną i skomplikowaną przyjaźń heteroseksualnych mężczyzn. Nie da się jednak nie zauważyć prowokacyjnej natury neologizmu, bo skoro użyto słowa „romans”, dwuznaczny fuzelek takiego związku pozostaje…

niedziela, 29 kwietnia 2012

Jestem taki męski, bo… oglądam porno?

Przyznaję się, nie jestem wielką miłośniczką programów typu variety show, ale nie będę zaprzeczać, że są niewyczerpaną kopalnią wiedzy wszelakiej o członkach zespołów i aktorach. Raz po raz, przeglądając soompi czy allkpop, trafiam na newsy, poparte wyznaniami idoli, właśnie z takowych programów. Zazwyczaj powaga tych informacji mnie powala. Już dawno temu zdałam sobie sprawę, że pytania zadawane podczas wywiadów i zadania, z jakimi przychodzi się mierzyć gwiazdom w telewizyjnych shows, są… delikatnie mówiąc… głupkowate. Tudzież nie na miejscu. Przynajmniej w moim odczuciu.

[Soohyun z U-KISS]
Ostatnimi czasy jak bumerang powraca pytanie, którego zadawanie na pewno nie jest najbardziej naturalną rzeczą, jaką można sobie wyobrazić. Bo ilu osób w swoim życiu zapytaliście o to, czy oglądają porno (pomijając romantycznych partnerów)? Być może tylko ja jestem taka zaściankowa w tej materii… Nie zrozummy się źle. Nikomu nie bronię „sobie popatrzeć”, jeśli odczuwa taką potrzebę, ale chwalenie się tym wszem i wobec jest dość… Ekhm…

[U-KISS]
Znając absurdalność pytań, jakie padają w koreańskiej TV, można by jeszcze pominąć takie wycieczki wymownym milczeniem. Jednak reakcja pytanych gwiazd zdecydowanie na komentarz zasługuje. Najbardziej brawurowy przypadek przyznania się do oglądania filmów dla dorosłych mają na swoim koncie chłopcy z U-KISS. Podczas wywiadu dla stacji ETN (dość leciwa rzecz, bo z 2010 roku, kiedy w grupie byli jeszcze Alexander i Kibum) padło niedyskretne pytanie, który z członków najbardziej lubi porno. Bez chwili zastanowienia, ręką Soohyuna poszybowała w powietrze, a zaraz po nim, nieco skromniej, swoją rękę uniósł Kibum. Alexander, który miał image najbardziej niewinnego i czystego niczym ta ukradkiem uroniona łza, wyznał speszony, że pozostali członkowie zespołu wiedzieli tego typu filmy tylko i wyłącznie z inicjatywy Soohyna. Dziwnym trafem zaś, wokół głównego „zboczucha” zespołu wcześniej krążyły plotki, jakoby miał być w związku z Jo-Kwonem (z 2AM). Stąd moje elokwentne podejrzenie, że taka nagła szczerość Soohyuna nie była zupełnie bezinteresowna.


A skoro już mówimy o Jo-Kwonie, w marcu tego roku chłopcy z 2AM wzięli udział w programie „KBS 2 Star Life Theater”, w ramach którego zafundowali widzom wycieczkę po ich wspólnym mieszkanku. Gdy Jo-Kwon prezentował swój pokój, „zupełnym przypadkiem” oko kamery zatrzymało się na podkładce pod jego myszkę. 

[Rzeczona podkładka]
Nie przeczę, na pewno jest to wygodna rzecz, aczkolwiek śmiem twierdzić, że nie znalazła się tam przypadkiem. Co prawda właściciel tłumaczył się później, że był to prezent od fanów z Japonii, ale nie ze mną te numery! Gdyby nie chciał jej pokazać, na pewno by się na nagraniu nie znalazła!

A kto jeszcze lubi „sobie popatrzeć”? Ho-ho! A kto nie lubi?! Ze swoimi zainteresowaniami nie kryli się: G.O. z MBLAQ (podobno ma specjalnego laptopa tylko dla wiadomych celów), Seungri z Big Bang (przyłapany przez GD na ściąganiu wiadomo-czego), Nichkhun z 2PM (wyznał, że pierwszy raz w swoim życiu obejrzał film dla dorosłych, gdy miał 15 lat), Jang Geun Suk (ten z kolei ma osobny dysk na takie przyjemności), nawet Lee Seung Gi i Changmin z DBSK, przyparci do muru, przyznali się do oglądania porno.

Skąd taki nagły przypływ szczerości szczególnie w kraju, który wciąż w bardzo konserwatywny sposób patrzy na sprawy seksu?


Nie zamierzam dawać tutaj żadnej ostatecznej odpowiedzi, bo jeszcze nikt z mądrych tego świata nie podjął wyzwania, by naukowo przeanalizować problem. Mam za to kilka własnych podejrzeń, które zaraz wyłuszczę.

1. Przyznam się, że oglądam porno, bo jestem mężczyzną!

Myślę, że w tej materii za wystarczający komentarz może posłużyć wypowiedź Nichkhna podczas wywiadu radiowego. Na pytanie „Czy oglądasz porno?” odpowiedział: „Też jestem mężczyzną”.


Wniosek, który płynie z tej wypowiedzi, jest następujący: jeśli chcesz być 100% facetem, musisz oglądać filmy dla dorosłych. Nie da się ukryć, że odsetek mężczyzn (nie tylko w Korei, ale i na całym świecie) sięgających po pornografię jest powalający. Rzecz jasna nie da się stwierdzić dokładnie, ile osób to robi, ze względu na religijne i kulturowe tabu, ale zgodnie ze statystykami z 2006 roku, które udało mi się znaleźć (tutaj) 42,7% użytkowników internetu ogląda pornografię. A jest z czego wybierać, bo w sieci istnieje aż 4,2 miliona stron o „niegrzecznej” tematyce (co daje 12% wszystkich stron www). W wyszukiwarki wpisywano zapytania o treści erotyczne aż 68 milionów razy (to jest ok. 25% wszystkich wyszukiwanych haseł). No i na koniec, 72% odwiedzających serwisy erotyczne to mężczyźni.

Z innych ciekawostek, wg wspomnianych wyżej statystyk z 2006 roku, Koreańczycy byli narodem, który wydawał najwięcej pieniędzy na pornografię w przeliczeniu na mieszkańca. Podczas gdy przeciętny Japończyk wydał na ten cel 156,75 dolarów (co w porównaniu z naszymi sąsiadami, Niemcami, którzy na głowę wydali 7,77 dolara, wydaje się być imponującym wynikiem), Koreańczycy poszli po całości i przepuścili na „niegrzeczne filmiki” aż 526,76 dolarów na łep!


Nie dajcie się jednak zwieść pozorom, że Koreańczycy są najbardziej zdeprawowanym narodem! Wręcz przeciwnie. Podczas gdy w większości państw bez trudu można uzyskać dostęp do darmowej pornografii (np. na licznych, „niegrzecznych” klonach serwisu YouTube), Koreańczycy nie mają tak łatwo. W związku z doskonale znanymi nam ministerstwami do spraw troski o umysły i morale narodu, dostęp do wielu stron zagranicznych oraz niemal 100% stron lokalnych z treściami dla dorosłych został zablokowany. Jeśli Koreańczyk ma więc chęć sobie popatrzeć, to zmuszony jest zainwestować co nie co pieniędzy, by zdobyć dostęp do upragnionych filmików. Dla porównania wystarczy spojrzeć na dane dotyczące, np. Rosji. Tam średni Rosjanin wydał na porno 1,76 dolara, podczas gdy ich kraj znajduje się na szóstym miejscu światowej produkcji porno. Jakoś nie śmiem przypuszczać, by nasi bracia Słowianie tak cnotliwie się prowadzili… Na top-listach najgorliwszych poszukiwaczy erotycznych treści znaleźli się (w zależności od wyszukiwanego słowa) mieszkańcy RPA, Boliwijczycy i Pakistańczycy. USA w ogóle znajduje się poza wszelką konkurencją i tutaj pokuszono się o konkurs miast, w którym bezapelacyjnie wygrało niewielkie miasteczko Elmhurst w stanie Illinois (z populacją nieco ponad 46 tys. mieszkańców). Strach tam pojechać, normalnie!

2. Przyznam się, że oglądam porno, bo jestem taki męski!

[Gorące chłopaki z 2PM]
Porzućmy już bezduszne statystyki i skoncentrujmy się kulturowo-społecznych aspektach zagadnienia. Często mam wrażenie, że wyznania celebrytów, iż oglądają porno mają na celu podpompować ich męski image. Podejrzanie często zdarza się, że z takim kwiatkiem gwiazdy wyskakują, gdy pojawiają się plotki o ich domniemanym homoseksualizmie. Z jednej strony, jest to dość śmieszne, bo niby czego to dowodzi? Gejowskie porno również istnieje i ma się dobrze. Wydaje mi się jednak, że działa tutaj zasada: oglądam porno, więc interesuję się sprawami związanymi z seksem = znam się na rzeczy = jestem gorący jak ta lawa z krateru wyciekająca…

Wyznanie tego typu zdecydowanie dodaje celebrycie demonicznej aury. Pokazuje go z innej, „niegrzecznej” strony i akcentuje męskość danego pana. W końcu nikt girls bandów nie pyta, czy dziewczęta oglądają porno. A przecież zgodnie ze statystykami aż 28% odwiedzających strony dla dorosłych to kobiety! W tej materii wciąż pokutują podwójne standardy, które każą oglądających porno panów traktować z wyrozumiałością i przymrużeniem oka, a kobietom posyła się pełne oburzenia spojrzenia, przyklejając łatkę „wątpliwie się prowadzących”, albo czegoś jeszcze gorszego.

Jako że azjatyckie gwiazdy bardziej niż rzadko mają swoje (choćby tymczasowe) połówki (bo po prostu nie mają na to czasu, a nawet jeśli by mieli, to im agencje zabraniają), to jednym z nielicznych sposobów, w jaki mogą dowieść, że są zdrowymi, owładniętymi testosteronem osobnikami, jest przyznanie się, że sami radzą sobie z własnymi potrzebami.

3. Przyznam się, że oglądam porno, bo najwyższy czas, byście zobaczyli, że też jestem człowiekiem!

[myślcie sobie co chcecie, ale ja też jestem człowiekiem!
Jang Geun Suk]
Mówiłam już o tym tysiące razy. Mój ostateczny wniosek dotyczącym traktowania celebrytów w Azji jest taki, że wg ogółu, nie są to ludzie. To bogowie/bożyszcze/wzory zachowań wszelakich/gotowe produkty służące rozrywce/chodzące ideały, ale w żadnym wypadku nie żywi ludzie. Dlatego można ich maniakalnie kochać, maniakalnie nienawidzić, i wyć z oburzenia, gdy zdarzy im się zrobić coś głupiego. Z tego właśnie powodu gwiazdy tak lubią wspominać o różnych swoich słabostkach i śmiesznych przyzwyczajeniach, byle tylko dać publiczności do zrozumienia, że są takimi samymi ludźmi, jak my, siedzący po drugiej stronie ekranu. Przyznanie się do oglądania pornografii, jest więc rozpaczliwym wołaniem: „zobaczcie, też robię takie rzeczy! Wcale nie jestem idealny! Mam swoje słabości i ludzkie potrzeby, tak jak wy!”.

Tyle moich wywodów. A co Wy myślicie na ten temat? Razi Was, gdy w wywiadach pada pytanie o oglądanie „niegrzecznych filmów”? Ciekawa jestem, czy tylko ja jestem taka przewrażliwiona, czy macie podobne odczucia.


Więcej na temat:
Społeczne fenomeny
Muzyka/Idole
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...