wtorek, 6 marca 2012

K-popowi kibole (część II)

Czyli (znów) niezbyt krótko, tym razem o anty-fanach. Część IIMając już wyobrażenie o tym, kim są anty-fani oraz jakich potworności potrafią się dopuścić (a jeśli nie posiada się tego wyobrażenia, można je nabyć tutaj), czas wykonać skok na głęboką wodę i pogrążyć się w czeluściach mrocznego, anty-fanowskiego umysłu.

Dlaczego ze wszystkich miejsc na świecie, to właśnie w Korei problem nienawiści do gwiazd jest tak nasilony? Zrobiłam mały research na FaceBooku i wygląda na to, że najbardziej znienawidzoną gwiazdą wszech czasów wcale nie jest biedny i niewinny Hyun Bin, ani nawet Jang Woo Hyuk, tylko Justin Bieber! Jego anty-fanklubów jest zatrzęsienie i większość liczy sobie po kilkadziesiąt tysięcy „lajków”. Najpopularniejszy naliczył aż 147 851 kliknięć! Lady Gaga jest daleeeeeeeko w tyle z zaledwie 17 019 kliknięciami.


[wyniki mojego anty-bieberowego researchu]
Jak to zatem jest, że licząc sobie tylu fanów „inaczej” Justin żyje sobie spokojnie w Ameryce i ma się dobrze, podczas gdy dziewczyny z SNSD, które na FaceBooku odnotowały 19 303 „lajków” na stronie swojego anty-klubu niemal codziennie muszą stawiać czoła ziejącej nienawiści, bezpodstawnym plotkom i przykrym komentarzom?

Otóż właśnie kwestia skali jest tutaj sprawą kluczową. Ludzi szalonych, niezrównoważonych psychicznie i zwyczajnie głupich jest zatrzęsienie w każdym zakątku globu. Zazdrość, chęć wsparcia swojego ukochanego zespołu poprzez eliminację konkurencji, czy jakiekolwiek chore powody nienawiści przyświecają anty-fanom, nie jest to rzecz wyjątkowa. Weźmy sobie jednak do ręki globus, popatrzmy na rozmiar Ameryki, po czym zakręćmy świtem i odszukajmy z lupą maleńki półwysep gdzieś tam, na peryferiach Azji… Niech sobie nawet pół miliona ludzi nie cierpi Justina (żal mi go trochę, swoją drogą), szanse, że ten tłum zbierze się w kupę i razem pójdzie go ukatrupić, są dość nikłe. Zjeżdżaliby się pewnie z miesiąc…


W Korei zaś żyje niecałe 50 milionów ludzi, z czego 20 milionów mieszka w zasięgu seulskiego metra. Jak nie trudno się domyślić, to właśnie Seul jest centrum koreańskiego życia we wszystkich jego przejawach i wszystkie, ale to WSZYSTKIE najważniejsze persony w państwie mieszkają właśnie w stolicy. Dodajmy jeszcze, że komunikacja publiczna jest niewiarygodnie rozwinięta i wszędzie można dotrzeć metrem albo autobusem i nawet średnio rozgarnięty adept szkoły podstawowej może z niej samodzielnie korzystać bez ryzyka, że się gdzieś zagubi. Mam nadzieję, że Wasza wyobraźnia już pracuje i daje obraz nieograniczonych możliwości, jakie mają anty-fani.

Do tego należy dodać jeszcze fakt, że przecięty Koreańczyk zna masę ludzi. Są oni bardzo pro-społecznym narodem i zacieśnianie prywatnych kontaktów między pracownikami tej samej firmy, studentami tego samego uniwersytetu czy uczniami tej samej szkoły jest nie tyle w dobrym tonie, co właściwie obligatoryjne. Panuje u nich niepisana zasada, że jeśli jest się członkiem jakiejś grupy, to powinno się być w dobrych stosunkach z wszystkimi, należącymi do owej grupy. By to uczynić organizowane są raz po raz wspólne wyjścia i wyjazdy integracyjne. Po pracy dobrze jest wyjść ze swoimi współpracownikami na piwko i czasem spotkać się na wspólnym obiedzie w restauracji. Teoretycznie takie wydarzenia są dobrowolne, ale w rzeczywistości jest to propozycja nie do odrzucenia. Dlatego też Koreańczykom łatwiej jest znaleźć „bratnie dusze” i wyłowić z tłumu znajomych tych, którzy dzielą te same sympatie i antypatie. Poza tym celebryci też kiedyś byli dziećmi i uczniami, więc prawdopodobieństwo, że któregoś dnia poznasz kogoś, kto zna kogoś popularnego są całkiem spore. Nawet ja znam kogoś, kto widział Jo In Sunga i Jang Geun Suka na żywo, co więcej, z tym ostatnim zamienił nawet kilka zdań! (hahaha, tak :D Ma się te znajomości! :D).

[btw, mina tej kobiety z lewej jest boska :>]

Ostatnim faktorem, który pomaga anty-fanom w ich nagonce jest internet. W Korei istnieje najszybsze na świecie łącze i zwykło mówić się, że jeśli chodzi o globalną sieć, to Korea jest jakieś 5 lat do przodu w porównaniu do Ameryki. Nie ujmując nam niczego, obawiam się w odniesieniu do Polski będzie to z jakieś 20 lat, najmarniej… Smartfony są tam na porządku dziennym i niemal każdy doskonale wie jak używać (i nadużywać) internetu. W takim środowisku strony anty-fanowskie i anty-kluby mogą działać bez żadnych ograniczeń, obsmarowywać znienawidzone gwiazdy na forach i oficjalnych stronach, a najświeższe informacje na temat miejsca przebywania celebryty i jego aktualnych zajęć przepływają niemal w czasie rzeczywistym.

Podsumowując, załóżmy, że mieszkamy w Stanach i szczerze, ale to szczerze nienawidzimy pięknej pani X, która na dodatek podobno umawia się z naszym wcieleniem marzeń wszelakich, boskim piosenkarzem Y. Aż ręce świerzbią, żeby ją walnąć w ten pusty łep, ale co zrobić? Zapewne mieszkamy na jakiejś zapadłej prowincji, tysiące kilometrów do Nowego Yorku czy Los Angeles, gdzie prawdopodobnie obecnie przebywa panienka X. No cóż… Pozostaje zatem kliknąć „like” na stronie „anti X” i powypisywać kilka przykrych słów na jej tablicy.

A w Korei natomiast sprawa wygląda diametralnie inaczej. Po dołączeniu do oficjalnego anty-fanklubu pani X w internecie, odkrywamy nagle, że nasza sąsiadka też jest tam zarejestrowana. Do tego właśnie na stronie pojawiła się informacja, gdzie dokładnie X się znajduje i jest to pewnie koło godziny drogi metrem. Skoro posiadamy bilet miesięczny, a jakoś nie mamy nic lepszego do roboty, skrzykujemy sąsiadkę i jeszcze kilku znajomych z klubu, bierzemy coś ciężkiego ze sobą i czaimy się w ciemnym zaułku, czekając aż wredna X skończy wreszcie swoje zajęcia taneczne. A nóż ochroniarze nie zdołają ochronić jej przed cegłą, ciśniętą znienacka?

Pozostałe części cyklu:Część I
Część III


Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com

9 komentarzy:

  1. Ja jeszcze bym zwróciła uwagę na to że oni uwielbiają wszystko robić razem. U nas najczęściej ktoś się zaszywa w bezpiecznym komputerowym świecie i z tej wygodnej pozycji, strzela jadem w necie na prawo i lewo. Licząc na to że nikt go nie rozpozna, bo jest na co dzień grzecznym, uczniem, studentem, mężem itp.Ich mentalność jednak predysponuje do tego aby jawnie wyrażać uczucia i miłości i nienawiści. Tak więc identyfikują rzeczoną sąsiadkę, skrzykują się i wspólnie obmyślają najlepszy sposób zmiecenia "celebryty" z powierzchni showbiznesowej ziemi.
    To że akurat w Korei są anty fani w sile, takiej właśnie mającej moc sprawczą, wynika z ich uwarunkowań kulturowo-społecznym. Po prostu podatny dla takich akcji.

    Dlatego wiele współczucia u mnie, w stosunku do osób publicznych, które muszą funkcjonować na koreańskim rynku.

    OdpowiedzUsuń
  2. masz absolutną rację. nie raz gadałam z moim kumpelami na ten temat i ich potrzeba bycia w grupie i robienia wszystkiego razem jest naprawdę duża. Wiem, że pewnie powinnam już skończyć, ale te ostatnie wnioski i moje osobiste spostrzeżenia zostawiłam sobie na część III :P Nic się normalnie przed Tobą nie ukryje! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to sorry że wyszłam troszkę za wcześnie z tym wnioskiem. Ale i tak z wielką przyjemnością przeczytam część III. Także lubię analizować różnice, a trafniej to określając fascynujące cechy jakie dostrzegam w azjatyckich narodach. I naprawdę mam wiedzę właściwie tylko dramowo-animowo-mangową. I z pewnością dużo mniejszą niż Wy, bo dramy oglądam dopiero od końca sierpnia 2011. Ale w tych obszarach które mnie interesują edukuje się bardzo szybko.

      To wyrażam teraz moją pretensję ;))) :P Atakujesz mnie Sukkim z prawa i centralnie, to nie fair...Mam nadzieję że się poprawisz. ;)))

      Usuń
    2. wyyyyyyyybacz, ale musiałam się pochwalić :D
      Tylko Wy możecie docenić doniosłość tego faktu ^^

      a to nie ma za co przepraszać, toż po prostu widać przenikliwość Twojego umysłu :D
      A ja też tak super dużo nie wiem, też się po prostu szybko edukuję w dziedzinach, które mnie fascynują ;)

      Usuń
    3. To daje linka do nowego teledysku Team H, skoro jesteś w temacie :) http://youtu.be/XWytztioTlc

      Usuń
    4. jeeeej! Wreszcie full wersja, bo ja teaser młócę już od dobrych kilku dni! Dzięki! ^^

      Usuń
  3. a tam policji czy czegoś takiego nie mają?
    skoro to działa na taką skalę to aż się ciśnie na usta by jakoś to uregulować prawnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiadomo, że jeśli dochodzi do rękoczynów itp, to policja się tym zajmuje, ale z anty-fanami, jak z innymi aktami chuligaństwa, niewiele można zrobić nim coś się wydarzy... ;/

      Usuń
  4. haha ^^ dla przykładu mój znajomy koreańczyk mówił mi że był z Rainem w wojsku *o* szaaaał~~

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...