niedziela, 18 marca 2012

Wyjść poza stereotyp

Świat muzyki pop, niezależnie o miejsca pochodzenia, zazwyczaj kojarzy się z kolorowymi, pląsającymi młodzianami płci obojga, głupiutkimi tekstami typu „I wanna sex on the beach” i bezwolnym podążaniem za managerem, który decyduje za gwiazdę nawet o tym, w jakim kolorze powinien/-a założyć dziś majtki. Czy w takich warunkach nazywanie kogokolwiek idolem jest uprawnione? Dość to wątpliwe…


[Przełamujący stereotypy Bang Yong Guk z B.A.P.]

W k-popie jest podobnie i piosenkarze często nie tyle co nie chcą, co nie mają nawet możliwości partycypować w powstawaniu swoich albumów, czy decydować o sposobie promocji zespołu. Zgodnie z konfucjańskim systemem wartości, ze starszymi i postawionymi wyżej w hierarchii się nie dyskutuje, tylko grzecznie robi, co karzą. Są jednak talenty tak jasno świecące i osobowości tak silne, że nawet konfucjańska filozofia nie może ich stłamsić, ani powstrzymać przed wzięciem spraw w swoje ręce.

[G-Dragon]

Czy tego typu artykuł miałby w ogóle jakiekolwiek sens, gdyby nie wspomnień o G-Dragonie? To obecnie zdecydowanie jedna z największych postaci w koreańskim show-biznesie. Do agencji talentów YG Enterteinment trafił gdy miał zaledwie 12 lat i tam przez sześć kolejnych wiosen przygotowywał się do swojego debiutu. Najwyraźniej od zawsze zdradzał swoje szczególne uzdolnienia, gdyż wniósł spory wkład w przygotowanie debiutanckiego albumu, pisząc teksty piosenek, pomagając w komponowaniu muzyki a nawet tworząc utwory zupełnie samodzielnie. „Haru Haru”, jeden z największych hitów Big Bang ever, jest właśnie takim jego samodzielnie spłodzonym dzieckiem. Nie ma chyba piosenki Big Bang, do której GD nie przyłożyłby swojej (boskiej, chciałoby się rzec) ręki. Pomógł również przy solowych projektach innych członków zespołu, Taeyangowi i SeungRi. GD nie oparł się pokusie wydania własnego solowego albumu (który tak na marginesie jest jedną z moich ulubionych k-popowych produkcji). „Heartbreaker” odniósł wielki sukces i pokazał nowe spektrum możliwości tego młodego, bądź co bądź (obecnie ma 23 lata), chłopaczka. Zapytany o koncept tej płyty, tak podsumował swoją twórczość:

Tak jak filmy opowiadają wiele historii i klasyfikuje się je do różnych gatunków: komedii, thrilleru, horroru itp., ja koncentruję się na opowiadaniu historii w tekstach moich piosenek. Chciałem, żeby brzmiały jak prawdziwe historie nawet bez muzyki. Chciałem nadać im jasną fabułę. Myślę, że jest to wpływ zagranicznego rapu, na którym wyrosłem, a który zawsze miał do przekazania jakąś historię.


Rzeczywiście, GD nie kłamał i każda z zamieszczonych na albumie piosenek to mała perełka. Dla zainteresowanych, można poczytać tłumaczenia tekstów na stronie szczyptaorientu.blogspot.com, polecam szczególnie tekst piosenki „소년이여 (A Boy)”.

Nie wypada również nie wspomnieć o jego szczególnym wyczuciu mody i lansowaniu nowych trendów, ale po więcej szczegółów odsyłam do innych moich postów (tu i tu)

[C.N. Blue, Jung Yong-hwa jest pierwszy z prawej]

GD to nie jedyny muzyk, który robi coś więcej poza śpiewaniem i pląsaniem na scenie. C.N. Blue zapewne nie jest aż tak bardzo indie, na jaki chciałby pozować, ale nie można odmówić chłopcom z zespołu talentu i zaangażowania w muzykę, którą tworzą. Ostatni przebój grupy, „Where Are You”, wydany na japoński rynek, znalazł się na szczycie bardzo popularnej listy przebojów Oricon. Wyczyn to nie byle jaki, bo po raz pierwszy od 41 lat zagraniczny zespół zdołał zająć miejsce pierwsze w tym elitarnym zestawieniu. Już w pierwszym tygodniu od wydania singla, krążek rozszedł się w nakładzie 60 tys. egzemplarzy i obecnie sprzedaż na pewno osiągnęła 100 tys. Dokonanie jest tym większe, że piosenka została w całości skomponowana i wyprodukowana przez Jung Yong-hwa, lidera i, że się tak wyrażę, mózg zespołu, który wcześniej występował w niezależnym, rockowym zespole. Nie można wątpić, że Yong-hwa posiada szczególny talent, ale jego koledzy z zespołu również czynnie angażują się w tworzoną przez nich muzykę. C.N. Blue definitywnie osiągnęło status czołowych gwiazd koreańskiej sceny muzycznej, a członków grupy bez wahania można nazwać ludźmi godnymi tytułu „idoli”.

[Block B]

Jeśli jeszcze po zespołach o „rockowym skrzywieniu” można by się spodziewać twórczego zaangażowania, to zazwyczaj przyjmuje się, że chłopaczki z hip-hopowych i stricte popowych boy bandów są raczej sztucznymi tworami agencji gwiazd. Pozory potrafią jednak mylić i Block B dowodzi, że inteligentnemu człowiekowi myślenie stereotypami nie przystoi. Po debiutanckim mini albumie „New Kids on the Block” (2011) z przebojowym „Freeze!”, można było spodziewać się szybkiego przejścia do fazy nr 2, czyli wydania kolejnego mini albumu, by potwierdzić i przypieczętować dopiero co zdobytą popularność. Chłopcy jednak dość długo zwlekali z powrotem na scenę (jak na koreańskie warunki, rzecz jasna), gdyż, jak donosiła wytwórnia, członkowie zespołu byli zaangażowani w pracę nad komponowaniem piosenek i nie chcieli nadmiernie przyśpieszać prac. Szczególnie lider grupy, Zico, włożył wiele starań w przygotowanie albumu, pisząc tekst do takich piosenek jak: „NalinA”, „LOL”, „Did You Or Did You Not”. Tym bardziej szkoda chłopaków, że jeden głupi wyskok i nienawiść anty-fanów (szczegóły tutaj) przyćmiły ich ciężką pracę i całkiem udany album „Welcome to the Block”.

Miejmy nadzieję, że podobny los nie spotka SHINee, który w poniedziałek wyda w sieci swój 
świeżuteńki mini-album „Sherlock” (premiera namacalnego krążka 21.03). Linia promocji grupy wydaje się być mocno kontrowersyjna (szczegóły tutaj), ale pozostaje mi tylko mieć ufność, że owa nieszczęsna sesja zdjęciowa była wypadkiem przy pracy i teraz czeka nas już jedynie nauszna orgia muzyczna. Tym bardziej, że część chłopców przyłożyła rękę do produkcji ich najnowszego dziecka. Jonghyun jest współautorem tekstu do piosenek „Always There” i „Alarm Clock”, a Minho napisał swoją rapową część do „Alarm Clock”. Może i nie jest to bardzo imponujący wyczyn, ale na pewno zdradza szczytną tendencję gwiazd i gwiazdeczek do partycypowania w powstawaniu muzyki, którą firmują swoimi twarzami i nazwiskami.

[SHINee]

Jednym z zespołów, który zrobił na mnie największe wrażenie ostatnimi czasy, jest B.A.P., debiutujący w styczniu bieżącego roku. Rozwodziłam się już nad tym, jak rewelacyjnym klipem jest ich „Warrior” (tutaj), ale po przeczytaniu, że lider zespołu, Bang Yong Guk, jest aktywnym współtwórcą i producentem muzyki B.A.P., zupełnie się zakochałam! Młodziutki Zelo (16 lat) również stara się pomóc przy produkcji piosenek, co bardzo obiecująco wróży na przyszłość.

[Bang Yong Guk i Zelo]

Nieustannie robią na mnie niesamowite wrażenie tacy młodzi, ambitni i niesłychanie zdolni ludzie. Nie dość, że Yong Guk 31. marca skończy dopiero 22 lata(!), wygląda, jak wygląda...
rapuje jak światowa czołówka, tańczy jak wszyscy finaliści You Can Dance razem wzięci, to jeszcze komponuje i pisze teksty! Nie mogę się doczekać ich kolejnego albumu i pozostaje mi tylko życzyć sobie, by pokładana w nich nadzieja, nie okazała się płonna.

Przyznam, że bardzo obiecująco wygląda ten nowy trend w k-popie i takie postacie jak GD, Jung Yong-hwa, czy Bang Yong Guk bezsprzecznie podnoszą poprzeczkę stawianą „idolom”. Oczywiście, że nie ma nic złego w tym, że ktoś realizuje się jedynie śpiewając cudze kompozycje. Jakby nie patrzeć, po to w zespołach jest tyle osób, by każdy mógł zajmować się tym, co umie robić najlepiej i wspólnie tworzyć poruszającą całość. Czasem żal mi po prostu wszystkich tych genialnych twórców, który skomponowali piosenki, które nuci pod prysznicem cała Azja i nawet niektórzy Polacy, a przez to, że nie byli dostatecznie przystojni, czy tanecznie uzdolnieni, muszą pracować na cudzy sukces. Bo czy ktokolwiek zastanawia się, kto stoi za hitami DBSK, 2PM* czy innych grup tego typu? Może najwyższy czas się tym zainteresować.

*UPDATE:
Jak pisałam, najwyższy czas zastanowić się kto stoi za hitami popularnych grup, bo dotychczas, przyznaję szczerze, również mnie średnio to interesowało. Najwyraźniej wyrastam już z fazy oślego zachwytu i konsumpcjonizmu, a staję się bardziej świadomym i dociekliwym miłośnikiem. No, przynajmniej mam taką nadzieję! :D

Za to m.in. lubię prowadzić blog, bo zawsze od innych można się dowiedzieć czegoś ciekawego.
Miica zwróciła mi uwagę, że przecież i chłopcy z 2PM próbują swoich sił w komponowaniu piosenek. Junsu (tudzież Jun.K) ma na swoim koncie aż cztery kompozycje: HOT”, „Sunshine”, „Don’t Leave” i solowy „Alive”, Junho pokusił się o napisanie „Give it to me”, nawet Taecyeon złapał się za pióro! Zwracam honor, chłopaki! A Micce bardzo dziękuję za rozszerzenie horyzontów! :)

[2PM]

Tak na marginesie, bardzo podobała mi się wymiana zdań pomiędzy Junho i Junsu na temat swoich piosenek. Podczas programu2PM Show” (23.07.11) na kanale SBS Plus chłopcy rozmawiali o swoich nowych kompozycjach i Junsu stwierdził, że najnowsza piosenka Junsu „HOT”: „Ma elektroniczne, radosne brzmienie. Myślę, że to piosenka, którą polubią małe dzieci, bo jest trochę jak (zupki) instant. Biedny Junsu oburzył się nie na żarty takim porównaniem: „Jak możesz tak mówić do swojego hyung’a, kiedy sam ledwo napisałeś jedną piosenkę”. Junho usiłował się szybko wybronić: „Nie chciałem powiedzieć niczego złego… Mówię tylko, jak chwytliwa jest ta piosenka. Zupełnie jak zupa ramen, niezależnie od tego, gdzie i w czym ją robisz, zawsze jest świetna.” Powyższe stwierdzenie najwyraźniej nie usatysfakcjonowało Junsu i ten odbił piłeczkę w stronę Junho, komentując jego dzieło „Give It To Me”: „Słowa (piosenki) są bardzo mięsiste, jak ośmiornica.Nichkhun poczuł się zobowiązany interweniować i zakończył całą dysputę stwierdzeniem, że Junsu „miał po porostu na myśli, że ludzie szybko polubią tę piosenkę”.

Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com

8 komentarzy:

  1. Świetny artykuł! Z wszystkim zgadzam się w 100% Wprawdzie Bloc B znam jedynie z nazwy, ale dzięki Tobie odkryłam B.A.P., więc pewnie pokuszę się też o przesłuchanie piosenek Block B :)

    Coraz bardziej nie mogę się doczekać nowej płyty GD :)
    Nie wiem, czy widziałaś, ale wypuścili nowy teaser CN Blue, który jest naprawdę wart uwagi - http://www.youtube.com/watch?v=M_AvUkt79Sw&feature=g-u-u&context=G23312b0FUAAAAAAAAAA ta gitara jest naprawdę świetna

    OdpowiedzUsuń
  2. Block B może nie jest jakiś odkryciem na miarę B.A.P., ale całkiem przyjemnie się ich słucha, jeśli ktoś lubi hip-hopowo-popowe brzmienia :)

    A C.N. Blue wyrabiają się z każdą piosenką! Teaser bardziej niż zachęcający! ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę że każdy artysta marzy o tym żeby w pełni się wyrażać. A komponowanie i układanie tekstów to jest właśnie droga do samorealizacji w tym biznesie. I naprawdę trzeba takich ludzi podziwiać i wspierać bo najczęściej mają bardzo wiele do powiedzenia i jest to bardzo prawdziwe.

    Geniusze zazwyczaj swój talent objawiają młodo i to jest sztuka by taki diament oszlifować i nie zmarnować. Dużo zależy od osobowości i charakteru oraz z całą pewnością szczęścia, by tak młoda gwiazda rozwija się i świeciła coraz jaśniej.

    Tak jest w przypadku GD. Dla mnie on jest najsilniejszą osobowością zespołu, mentalnie i artystycznie to on go spaja. Oby nam świecił jak najdłużej. I wydawał oczywiście solowe płyty, które są niesamowicie interesujące.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tutaj tkwi teraz pytanie czy aby na pewno to także nie jest zamysł managera. :) Tak jak u nas w Polsce Doda promowana jest na idiotkę (a im częściej słucham tego co mówi mam wrażenie, że naprawdę ktoś miał łeb, aby taki patent wykorzystać). Dziś wychodzenie poza stereotyp się po prostu opłaca i do Korei również musiało to w końcu dotrzeć. :)

    Utalentowani ludzie są wszędzie: wyzywany przez wszystkich Bieber świetnie śpiewa, tańczy i wygląda (jestem tu obiektywna, nie jestem fanką). Mnóstwo gwiazd niby gra w hardrockowych kapelach drąc się wniebogłosy, a okazuje się, że mogliby występować w filharmoniach grając w orkiestrach czy wykonując solówki w ariach operowych.

    Poza tym nie oszukujmy się: zazwyczaj talenty są zdane na siebie. Jak się nie ma kasy na wypromowanie albo znajomości to tak właśnie będzie. Genek Loska całe życie był utalentowany i dopiero na stare lata został gwiazdą: bez wyglądu, bez wykształcenia, bez pieniędzy. Z pieniędzmi i wyglądem łatwiej się wypromować. :)

    Podaję proste przykłady, bo niezbyt jeszcze orientuję się w muuzyce koreańskiej. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem czy należy się aż tak bardzo zachwycać tym, że koreańscy idole próbują coś samemu komponować, ponieważ w dzisiejszych czasach niemal wymaga się, żeby byli kimś więcej niż tylko stworzonym zespołem. Dlatego więc nawet w SNSD, MBLAQ, Beast, Wonder Girls czy wymienionym przez ciebie 2PM zaczyna się jakaś twórcza praca (swoją drogą Junsu z 2PM całkowicie samodzielnie stworzył swoje solowe Alive i ma na koncie Hot z ostatniej płyty "Hands Up", gdzie Give It To Me napisał Junho). To, że ktoś napisał swoją partię rapu lub przyczynił się do tekstu śpiewanego przez zespół, staje się już normą. Myślę, że bardziej warci uwagi byliby idole, którzy piszą muzykę nie tylko dla siebie czy swoich członków, ale też dla innych artystów. Biorąc pod uwagę te kryterium, naprawdę trudno kogoś znaleźć, ponieważ nie wydaje mi się, żeby G-Dragon komponował dla kogoś spoza BIGBANGU. Taeyang napisał ostatnio Somebody Else dla Se7ena. Raper PSY dostał nawet nagrodę za produkcję piosenki Cinderella od Seo In Young. Tak to zostają tylko byli piosenkarze, którzy teraz są producentami jak Teddy i Kush z YG.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi się jednak wydaje, że warto się pozachwyacać, bo zdolni ludzie zasługują na zachwyt. Jeśli ten trend staje się tak oczywisty - czyż nie ma powodu, by się cieszyć, że dostajemy coś więcej, niż tylko ładnie wyglądający i pląsający produkt, który nie do końca rozumie, co sam śpiewa? Z drugiej strony czemu piosenkarze i członkowie jednego zespołu, mieliby tworzyć coś dla innej grupy? Jak by nie spojrzeć konkurencja jest duża i jak słusznie zauważyła Martan, każdy artysta chce mieć możliwość się wyrazić. Tak czy owak, ja jestem za takimi przemianami w muzyce popularnej! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam podobne zdanie, jeśli nie jest się wolnym strzelcem i ma się własny zespół, to lepiej pilnować własnych spraw i spożytkować swój talent w obszarze swojej działalności.
    Lepiej wydać solową płytę lub napisać pieśń dla kolegi z zespołu. To wszystko i tak skutkuje zwiększonym zainteresowaniem całą grupą.

    Myślę że to co robi np. BB ma mocne marketingowe podstawy. I chyba jak na razie się one doskonale sprawdzają.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak się okazuje są jednak artyści - i dobrze niech się tam rozwijają na chwałę k-popu :P . Hhehe ale mają dobre teksty ^.^ "Mięsiste jak ośmiornica" i "jak zupka instant" = skąd to sie bierze ta elokwencja?

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...