niedziela, 15 stycznia 2012

Aegyo a czynnik romantyczny

Skoro już mniej więcej wiemy, czym jest aegyo (a jak nie wiemy, to się szybko edukujemy tutaj), możemy zacząć powolny rozkład. To znaczy, rozkład aegyo, jako zjawiska, na czynniki pierwsze. Przede wszystkim trzeba uświadomić sobie fakt, że aegyo jest kluczem do zrozumienia wielu fenomenów związanych z pop-kulturą Korei, tak jak koncept kawaii tłumaczy niemal wszystko w Japonii. Raz na jakiś czas będę powracać do tegoż, jakże słodziuteńkiego tematu. Niestety, tylko po to, by przekonać się, że właściwie wcale tak słodko i różowo nie jest. Ale nie uprzedzajmy faktów.

[SNSD lub Girls' Generation, jak kto woli]

Co aegyo ma do randkowania? Głupie pytanie. WSZYSTKO! Właśnie o to się rzecz rozbiega, by robiąc urocze minki i skromnie opuszczając wzrok, złapać tego jednego, jedynego. A skoro kobiety robią to w tak masowym natężeniu, wniosek jest prosty – to musi działać! Tyle oczywistości. Teraz warto zastanowić się, dlaczego faceci z uśmiechem na ustach kleją się do słodkich dziewczyn(ek) jak muchy do lepu. Cóż takiego pociągającego jest w dorosłej kobiecie, która z całych sił stara się przekonać świat, iż tak naprawdę wciąż ma 5 lat?


Odpuśćmy sobie na razie trop pedofilski (o tym będzie kiedy indziej). Skupmy się na normalnych, zdrowych facetach, których pociągają fizycznie dojrzałe kobiety, ale jakoś nie mogą oprzeć się urokowi tęsknych, słodkich wołań typu: „oppaaaa~”.

Dziewczyna, która jest aegyo, jest jak dziecko. Lubi kolorowe, urocze rzeczy (dobra, ja też lubię -_-`, ale to jeszcze nie czyni mnie aegyo), wrzeszczy na horrorach, rumieni się po usłyszeniu sprośnego żartu, łapie swojego mężczyznę za rękaw, wlepia w niego oczy zbitego psiaka i cieniutkim, słodkim głosikiem prosi, by gdzieś poszli, coś zrobili, coś jej kupił. Nie przypomina Wam to scenki dziecka z rodzicem? Dziecko ładnie pyta o zgodę, płacze i tupie nogami, gdy nie dostaje tego, co chce, ale tak czy owak, ostateczna decyzja należy do dorosłego – w tym przypadku faceta.

[Jessica z SNSD]

Wiadomo, że nie wszyscy, ale nie oszukujmy się – większość mężczyzn lubi mieć władzę i czuć się panami każdej sytuacji. A z kobietami ostatnio porobiły się jakieś dziwne rzeczy… Już nie siedzą cicho w kuchni, gdzie ich miejsce i nie chcą całego swojego życia poświęcać na dogadzanie mężowi i wychowywanie dzieci. Pracują, kształcą się, wyjeżdżają za granice, mają swoje zdanie i nie raz bezlitośnie wytykają mężczyźnie błąd lub porażkę. Przyzwyczajonym do patriarchalnego modelu rodziny przedstawicielom płci teoretycznie brzydszej grunt nagle zapalił się pod nogami. Ich ojcowie bez problemu dyrygowali matkami, zawsze rano czekało na nich ciepłe śniadanie a świeżo wyprane i wyprasowane ubrania ułożone były w schludną kosteczkę. Dlaczego mieliby nagle z tego wszystkiego rezygnować?

Zamiast użerać się z wyemancypowanymi babami, czyż nie lepiej jest poszukać sobie delikatnej i uroczej partnerki życiowej, której nieskomplikowany, dziecinny umysł pozwoli się w łatwo kształtować? Zamiast zaciekłych pojedynków na argumenty, wpatrzone z nabożną czcią oczęta, spijające słowa z ust, niczym prawdy objawione. Zamiast pustej lodówki i sprzeczek, kto tym razem robi zakupy, pachnący obiadek na stole, z kimbapem podawanym wprost do dzióbka. Zamiast kolejnej bluzki w szafie, kupionej niewiadomo kiedy i z kim za własne pieniądze, przeciągłe jęki i prośby o kupno nowej sukienki… Czyż nie brzmi to kusząco?

[kadr z dramy "Protect the boss"]

Nie da się ukryć, że dramy i przemysł muzyki rozrywkowej dołożyły swoje. Czy możecie wymienić choćby jeden tytuł serialu, w którym główna bohaterka nie byłaby w jakiś sposób aegyo? Niemal zawsze schemat jest ten sam: on – bogaty, zadufany w sobie egoista, pomiatający ludźmi i ciężką pracą, ona – biedna, pracowita, o gołębim sercu. Taka, co to i staruszkę przez ulicę przeprowadzi i przyklei plasterek na kolanko przypadkowo spotkanemu dziecku i choć czasem usiłuje to głęboko ukryć, tak naprawdę w jest przeurocza i przesłodka. W „Secret garden” Gil Ra Im (grana przez Ha Ji Won) niby jest twardą kobietą, która bez mrugnięcia okiem przywali każdemu, kto wpadnie jej pod rękę (w końcu jest kaskaderką), a za każdym razem, gdy dostanie SMS, powtarza za swoim telefonem cieniutkim głosikiem „masz wiadomość”. Nie mówiąc już o tym, co w nią wstępuje, gdy rozmawia ze swoim idolem, Oską…

[Ha Ji Won i Hyun Bin w "Secret Garden"]

Omawiając aegyo i randkowanie nie sposób pominąć temat „matching clothes”. Staram się nie nadużywać angielskich terminów, ale niestety nie jest to łatwe, bo w większości nie mamy odpowiedników danych zjawisk, a tworzone na szybko tłumaczenia brzmią mocno głupkowato. „Matching clothes” znaczy dosłownie „pasujące ubrania” i oznaczają sposób ubierania się par, by ich stroje do siebie pasowały, a najlepiej były swoimi wiernymi kopiami. Przemysł koszulkowy czerpie z tego tytułu niesamowite profity i na wszelkie sposoby stara się podtrzymać tę modę.



Skąd w ogóle wziął się taki pomysł? Rzecz jasna z Japonii. W Azji wschodniej publiczne okazywanie sobie uczuć nie jest kulturowo przyjęte, więc wszelkiej maści obściskiwanie i całowanie się (ba, nawet chodzenie za rękę po ulicach) może wywoływać okrzyki zgorszenia. Młodzi ludzie nie byliby jednak sobą, gdyby nie starali się buntować przeciw skostniałym regułom i coraz częściej można spotkać obejmujące się, czy trzymające za ręce pary. Innym sposobem na oznajmienie światu wzajemnej miłości są właśnie „matching clothes”. Mogą to być po prostu ubrania w tym samym kolorze, ale przeważnie są to owe koszulki z pasującymi do siebie nadrukami. Niektóre są naprawdę kiotta*!

[dowód na to, że w Korei istnieją nie tylko filigranowe piękności!]

[jak mówiłam, pasować do siebie mogą nie tylko koszulki...]


Czy koncept aegyo jest nam aż tak bardzo odległy? Nie sądzę. Chyba każdy na początku związku przechodzi podobną fazę okresowego zdziecinnienia i zachowuje się jak oszalały kilkulatek. Wydaje mi się naturalne, że chcąc okazać swojemu partnerowi miłość i czułość, sami zachowujemy się jak duże dzieci. „Zaopiekuj się mną, bo taka jestem biedna”, „przytul mnie, bo tak się boję”. Czy z ręką na sercu, któraś z nas może powiedzieć, że nie uciekała się kiedyś do podobnych niecnych metod manipulacji? Poza tym miło jest być z kimś, przy kim można czuć się tak bezpiecznie i swobodnie jak za dziecinnych lat. Póki takie zachowanie wypływa z rzeczywistej potrzeby serca i przychodzi naturalnie, nie wydaje mi się, by było to coś złego. Gorzej tylko, jeśli ktoś pozuje w ten sposób, by przypodobać się swojej domniemanej „połówce”. Któregoś dnia będzie musiało się wydać, że słodka wybranka męskiego serca wcale taka urocza i naiwna nie jest. A co się wtedy dzieje? Tego już dramy nie pokazują…



* kiotta – od ang. cute, czyli uroczy, słodki. Przykład sławetnego konglishu.

9 komentarzy:

  1. w kulturze Zachodniej wydaje mi się że też to działa tylko może nie na taką skalę.
    Sama znam jedną parę, gdzie oboje maja po 30 lat, ale jakby się posłuchało ich rozmów to doszłoby się do przekonania, że ojciec rozmawia z 5-letnia córeczką :/
    poza tym kojarzą mi się takie słodko-landrynkowe blond pustaki :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chcę być uważana przez mojego partnera za pustą, głupią i dziwaczną..ale czasami tak się właśnie zachowuję.. Ale on chyba to lubi ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. odrobina aegyo w związku i udawania pięciolatki nikomu jeszcze nie zaszkodziła :D
    o ile, rzecz jasna, nie jest to posunięte do przesady ;) ostatnio zaczynam obawiać się, że też jestem w jakiś sposób aegyo i to nie tylko w sprawach damsko męskich :P

    OdpowiedzUsuń
  4. A czy to nie jest tak, że tylko nie-azjaci stawiają znak równości pomiędzy słodki i dziecinny? Jak to wygląda z punktu widzenia Koreańczyków?
    Zresztą w każdym z nas jest trochę z dziecka i przyznam, że po tych wszystkich latach spędzonych z kulturą azjatycką, nawet mi czasami niekontrolowanie wymknie się coś "aegyo" . Wiem, dziwnie to wygląda w przypadku faceta, ale ileż można być/udawać macho ("zabijanie wzrokiem" included), lepiej być chyba sobą, nie? Choć przyznam, że o ile boysbandy w stylu słodkim jakoś mnie odpychają, to tak po obejrzeniu teledysków B1A4 (szczególnie kilkukrotnym "Beautiful Target") zmieniłem zdanie. Ale (na szczęście?) dotyczy to tylko tego jednego zespołu i reszta mnie jakoś nie przekonała. Zresztą nie ma to jak słodkie Koreanki, z mistrzyniami aegyo - zespołem "Secret" na czele ^^ Tak przy okazji, Zinger w nowej fryzurze wygląda olśniewająco...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. konceprt aegyo pośrednio wywodzi się od japońskiego kawaii, a kawaii to z kolei wyraz buntu japońskiej młodzieży przeciw korporacyjnej unifikacji, dorosłemu zyciu i konieczności wpasowywania się w obowiązujące standardy. Dlatego też, by uniknąć wrzucenia w świat dorosłych, młodzież wszystkimi sposobami usiłowała przedłużyć swoje beztroski dzieciństwo, stąd zwrot w stronę wszystkiego co słodkie, urocze i dzecinne. Więc może znak równości to za dużo, ale aegyo ma wiele wspólnego z naśladowaniem dzieciętych zachowań.
      A mi tam np. nie przeszkadza, jak facet ma swoje aegyo fazy, byle nie za często i nie przesadnie, to rzeczywiście jest to urocze ^^ Być może też jestem już spaczona Azją, kto wie? :D Też średnio lubię aegyo-klipy (od tych z udziałem girls bandów zazwyczaj mnie nieco mdli ;), ale B1A4 w "Beautiful Target" wymiata! Ten klip poprawia mi humor jak nic! No, może jeszcze "Baloons" DBSK staje w szranki ^^

      Usuń
  5. Aegyo jest powszechnie i stosowane wszedzie. Tylko np. u nas nie jest określone żednym konkretnym słowem. Kiedy pierwszy raz odkryłam aegyo okazało się, że już od dawna jestem w tej dziedzinie mistrzynią. Zresztą nie tylko ja... Tak naprawdę każdy mężczyzna jest zdobywcą i posiada wrodzoną potrzebę opiekowania się wybranką swego serca. Jawi mu się ona jakoą bezbronna, miła i delikatna niewiasta, która jest maleństwem nieustannie potrzebującym opieki. Z tego względu kobieta kształtuje odpowiedznie zachowania (mam tu na myśli aegyo) i podkreśla jaka to jest urocza, słodka i jak bardzo potrzebuje samca alfa. A tak naprawde aegyo służy do totalnej manipulacji samca, i co najlepsze - sprawdza się to w 100%.
    Na koniec przesyłam link do uroczego filmiku :)
    Zwłaszcza minuta: 1:10
    http://www.youtube.com/watch?v=jaCqYj-MdWU&feature=relmfu

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie możemy porównywać się do koreańskich kobiet, ale myślę, że spora część polskich kobiet może odnaleźć w sobie szczyptę aegyo. Osobiście jestem bardzo rozsądna, samodzielna i myślę o karierze w służbie mundurowej (pompki i tego typu sprawy nie są mi obce). Pewnego dnia przekonałam się jednak, że po spotkaniu chłopaka którym naprawdę się interesuje, zmieniam się o 180 stopni. Cała ta powaga, samodzielność i pewność siebie pryska i zamienia się w nieśmiałość, czerwienienie się z byle powodu i nieodpartą potrzebę tulenia się 8 latki. I chyba to właśnie z tego powodu najczęstszym określeniem padającym z ust poznanych przeze mnie mężczyzn (mówię tu o mężczyznach którymi jestem zainteresowana) jest "słodka". Czarodziejskim napojem wywołującym aegyo jest alkohol, niezdarność i bezradność wzrasta wielokrotnie, oczywiście w rozsądnej dawce :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba każda z kobiet jest aegyo/ kawaii :). Ja dalej do swojego Menża stosuję takie sztuczki. Czasami niechcący a czasami z premedytacją.

    A koszulki są super. Musze poszukać na necie i kupić takie dla siebie i Menża

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wyobrazam sobie robic sniadan i prac facetowi,nie jest mym synem!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...