sobota, 21 stycznia 2012

Kang Dong Won i jego dokonania - filmy (2004 - 2005)

Kang Dong Won jak na razie ma na sumieniu 10 filmów (a to tylko dlatego, że go do woja zabrali w zeszłym roku, zbóje!), z czego najnowszy niestety nie jest jeszcze dostępny w sieci. Jak nie trudno policzyć, do przeanalizowania mamy zatem aż 9 filmów, co stanowi pewne wyzwanie dla moich grafomańskich zapędów. Postaram się streszczać, aczkolwiek nie daję żadnych gwarancji :P


Too Beautiful to Lie (2004)
[Zbyt piękna, by (mogła) kłamać]

Któregoś, pięknego dnia w małym, prowincjonalnym miasteczku zjawia się piękna dziewczyna – Ju Young-ju (Kim Ha Neul) z pierścionkiem z brylantem na ręku, poszukując aptekarza Choi Hee-chula (Kang Dong Won). Cóż ją sprowadza? Dziewczyna nie chce powiedzieć nic konkretnego, ale rodzina i znajomi Hee-chula szybko łączą fakty: pierścionek, który Young-ju usiłuje zwrócić, należał niegdyś do matki aptekarza, a gdy rodzina nagabuje ją o powody swojej decyzji, dziewczyna mdleje. Po odwiezieniu jej do lokalnego szpitala i przyuważeniu, jak wychodzi z gabinetu ginekologicznego, nie było już żadnych wątpliwości – Hee-chul nie dość, że zmalował pannie dziecko, to jeszcze się jej wyparł i usiłuje wymigać się od problemu!

Biedny Hee-chul nieco zdziwi się powitaniem, jakie zgotuje mu jego własna rodzina, gdy wróci do domu… Zwłaszcza, że straszna z niego poczciwina i już na pierwszy rzut oka widać, że nie byłby zdolny do takich niecnych czynów. No, ale czy te niewinne, dziewczęce oczy mogą kłamać?

Jak nie trudno się domyślić, „Too beautiful to lie” to szalona komedia pomyłek, gdzie niedomówienia i zbyt szybkie wyciąganie wniosków połączone z wątkiem kryminalnym prowadzą do tego, że szanowany i powszechnie lubiany aptekarz nagle przeistacza się w kipiącego testosteronem brutala. Przynajmniej w oczach swoich bliskich… Jak to się wszystko zakończy? Wiadomo, że dobrze, ale naprawdę przyjemnie sobie pooglądać, jak Hee-chul wyplątuje się z matni kłamstewek i niedomówień. To pierwsza i ostatnia (póki co) rola Kang Dong Wona w komedii romantycznej, w której wszystko jest łatwe, miłe i przyjemne i gdzie odgrywa rolę zwykłego, zakompleksionego chłopaka z sąsiedztwa. Na pewno jest to dobra propozycja na takie jak dziś, paskudne szare i styczniowe dni.

Temptation of Wolves (2004)
[Pokusa wilków]


Na temat tego filmu w Internecie można przeczytać miażdżące recenzje. I kiedy to piszę, mam naprawdę na myśli miażdżące. Rozwałkowujące, przyklepujące łopatą i dla pewności poprawione jeszcze walcem. I choć zwykle daleka jestem do lekkiego formułowania podobnych opinii, bo łatwo jest siedzieć z boku i na wszystko kręcić nosem, to tutaj muszę co nie co racji przyznać.
Nie żeby film był totalnie do niczego! Mamy młodego Kang Dong Wona. Mamy młodego Kang Dong Wona, który wygląda bosko w poczochranej czuprynie i w znoszonych tenisówkach. Mamy młodego Kang Dong Wona, który trzaska po pyskach wszystko, co się rusza, uśmiechając się przy tym w owy cudownie łobuzerski sposób. Mamy młodego Kang Dong Wona, który bawi się z przesłodkim rudym kociaczkiem (trudno ocenić, które stworzenie jest bardziej urocze). Mamy nawet młodego Kang Dong Wona śpiewającego w barze karaoke. Jakby jeszcze tego było mało, mamy młodego Kang Dong Wona biegającego po deszczu.


Tyle pozytywów. Teraz zajmijmy się resztą.

Trzeba rzec, że autorzy scenariusza za dużo naczytali się ckliwych mang shojo z nienajwyższej półki. Mamy brzydkie kaczątko (i w tym przypadku faktycznie jest to prawda, Lee Cheong-ah za lat młodzieńczych urodą nie grzeszyła – wyrobiła się z wiekiem, tudzież skalpel ją wyrobił?), mamy dwóch pięknych chłopców, skaczących nad nią i oklepujących sobie wzajemnie paszcze z tego powodu, mamy bójki, niespełnione pierwsze miłości, wojnę gangów, zazdrosne i knujące po kątach dziewczęta, zagubionego brata z nieprawego łoża, śmiertelną chorobę, pojednanie rodzin, kazirodczy wątek, łzy wzruszenia… Czego scenarzyści nie zdołali upchnąć w to skromne 113 minut! No i tu właśnie leży pies pogrzebany, że z filmu zrobiła się jakaś kiczowata mieszanka nie pasujących do siebie elementów i daleko doszukiwać się logiki w miłosnych wyborach bohaterów. Miałam się nie rozpisywać, ale naprawdę nie mogę przemilczeć pewnych kwestii.

Zacznijmy od najbardziej irytującego elementu – głównej bohaterki. Han-kyung jest przeciętną nastolatką, która po śmierci swojego ojca przyjechała z prowincji do wielkiego miasta, by zamieszkać ze swoją matką. Rodzice byli rozwiedzeni a jej matka zdążyła ponownie wyjść za mąż i ma nawet dziecko z tego związku. Zagubiona Han-kyung trafia do wielkiej szkoły, gdzie toczy się regularna wojna między dwoma szkolnymi gangami, na czele których stoją dwa największe szkolne ciacha – Jung Tae-sung (Kang Dong Won) i Ban Hae-won (Jo Han Sun). Jak to się stało, iż oboje na zabój zakochali się w naszym brzydkim kaczątku? Hmm… Obejrzałam początek filmu jeszcze raz, w nadziei, że za pierwszym razem coś mi umknęło, ale niestety… Związek przyczynowo-skutkowy w tym względzie pozostaje dla mnie zaskakująco… nieobecny. Po prostu, Han-kyung zjawia się w mieście i buch! Wszystkie największe przystojniaki jak na akord zaczynają za nią szaleć. A czemu ona w końcu ulega gwałtownemu Ban Hae-wonowi, który pomiata nią jak ścierką? Najwyraźniej dziewczyny lubią jak się im mówi, co mają robić i ciąga ze sobą, nie zważając na sprzeciwy. Choć spójrzmy prawdzie w oczy – jej sprzeciwy są tak śmiesznie nieporadne, że ciężko powiedzieć, by faktycznie miała coś przeciw ciąganiu ją to w tę, to w tamtą.

[o jejku, jejku! I co ja mam, biedna, zrobić?]

Główna bohaterka zapewne celowo miała być przeciętna, by każda dorastająca koreańska nastolatka mogła się z nią utożsamiać, ale jej przeciętność została posunięta aż do bólu, zamieniając ją w wyblakłą postać bez charakteru. Jej największym dokonaniem przez cały film jest stanięcie w obronie Jung Tae-sunga, którego tłum usiłował zmasakrować (zrobiła to chyba tylko przez przypadek, nie bardzo wiedząc, co czyni), bo jej główne umiejętności sprowadzają się do żałosnego chlipania co chwilę, jąkania się i posyłania głupkowatych uśmiechów.

Kang Dong Won też nie miał zbytniej możliwości wspięcia się na aktorskie wyżyny, ale przy takim filmie i tak odwalił kawał dobrej roboty. Nie oszukujmy się, gdyby nie jego osoba, ciężko by było obejrzeć dzieło do końca. Wygląda bosko, uśmiecha się jak zawsze przeuroczo, a sceny z koteczkiem wydarły mi z piersi błogie westchnienia. No i tym pozytywnym akcentem zakończmy omawianie owego filmu.

[tylko, co on wyrabia z tym biednym koteczkiem?]

The Duelist (2005)
[Pojedynek]

Ktokolwiek doradził Kang Dong Wonowi wzięcie udziału w tym przedsięwzięciu, odwalił kawał dobrej roboty! Tym filmem kończy się era głupkowatych romansideł z udziałem KDW a rozpoczyna się piękny okres dobrych filmów.

The Duelist na pewno się do dobrych filmów zalicza i warto go obejrzeć nie tylko ze względu na wiadomo kogo. Fabuła jest dość prosta. Któregoś dnia w obiegu pojawia się duża liczba podrabianych pieniędzy. Podróbki są na tyle dobre, że laikowi ciężko rozróżnić kopię od oryginału, co skutkuje galopującą inflacją i problemami gospodarczymi. Miejscowi stróże prawa usiłują rozwikłać tę sprawę, ale jedynym tropem jest tajemnicza postać nieuchwytnego wojownika. W samym sercu wydarzeń znajdzie się para ekscentrycznych detektywów: chłopczyca Namsoon (Ha Ji-won), o charakterze bardziej wybuchowym niż mina przeciwpiechotna oraz podstarzały policjant – detektyw Ahn (Ahn Sung-ki), który traktuje dziewczynę jak swoją córkę. Po tym, jak Namsoon i Ahn staną się świadkami brawurowej ucieczki zamaskowanego wojownika, który ma przy sobie wory fałszywych monet oraz wzorniki do ich odlewania, osobiście zaangażują się w poszukiwania przestępcy. Problem jednak w tym, że im dłużej będzie postępować śledztwo, bym bardziej oczywiste stanie się rodzące się uczucie pomiędzy porywczą funkcjonariuszką a podejrzanym, o którym wiadomo tylko tyle, że ma „smutne oczy” (Kang Dong Won).

Jeśli zaś chodzi o gatunek, do jakiego należałoby film zakwalifikować, tu sprawa nie jest taka oczywista. Z jednej strony jest to film akcji, osadzony w realiach dawnej Korei, z drugiej kryminał, gdzie w mroczne sprawki uwikłani są najwyżsi urzędnicy i nie wszystkie motywy są do końca jasne, z trzeciej zaś… wszystko wydaje się być opowieścią wyjętą wprost z repertuaru ulicznych koreańskich teatrów. Nie raz ma się wrażenie, jakby oglądało się wizualizację epickiej opowieści jakiegoś barda, gdzie walki zawsze są widowiskowe, a uczucia gorące.

Nie da się ukryć, że film dopracowany jest w najmniejszych detalach. Tła dopasowane są do najdrobniejszego listka do charakteru i nastroju odgrywanych scen, feeria barw i faktur scenografii sprawia, że film ogląda się jak ruchome dzieło sztuki. Kolorowe płótna powiewają na długich linach, gdy Smutne Oczy ukrywa się z mieczem w ręku przed panią detektyw. Lekko surrealistyczne, różnobarwne, szklane bańki, które niewiadomo dlaczego noszone są w siatkach na plecach niemal każdego przechodnia, migają nam przed oczyma, gdy Namsoon obserwuje podejrzanego. Nawet śnieg nie pada tu bez powodu. Ujęcia również są niebanalne i tworzą nieco odrealniony, ale na pewno piękny świat.

Kluczowymi dla filmu są długie sekwencje walk, a właściwie tańcy z mieczem, w wykonaniu Namosoon i Smutnych Oczu. To właśnie w owych starciach wyraża i pogłębia się ich uczucie, a wraz ze zwarciem broni, w powietrze wzlatuje coś więcej, niż tylko skry z metalu. Zdecydowanie były to najbardziej namiętne i wciągające sceny walk, jakie przyszło mi kiedykolwiek oglądać.


Cykl KDW i jego dokonania:
  • 1% of Anything
  • Magic
- filmy (2004 – 2005)
  • Too beautiful to lie
  • Temptation of Wolves
  • The Duelist
- filmy (2006 – 2007)
  • Our Happy Time/Maundy Thursday
  • Voice of Murderer
  • M
- filmy (2009 – 2010)
  • Jeon Woo Chi
  • Secret Reunion
  • Psychic
  • Camellia Love for Sale

5 komentarzy:

  1. z opisu to chyba ostatni film do mnie przemówił
    aczkolwiek póki co oglądam serial w odcinkach pt. "usypiamy Ale"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaczęliśmy go kiedyś wspólnie oglądać, ale jakoś Was znudził po pół godziny i nie dokończyliśmy :P

      a oglądając wspomniany wyżej serial, ciężko będzie się skupić na czymś bardziej wymagającym, niż dajmy na to, Moda na sukces ;p

      powodzenia w wytrwaniu do końca serii! :D

      Usuń
  2. +



    20000000000






    000003002012066600033333333
    ,,,
    0,




























    65965++6

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alunia właśnie się wypowiedziała w temacie :p
      co do niej
      poszła spać o 20.35 obudziła się o 21.25 i wreszcie usnęła o 23.55
      ehhhhhhh

      Usuń
    2. ciekawe co twórca miał na myśli :D

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...