Moim założeniem był minimum jeden post na tydzień, ale w związku z przewaleniem się przez mój dom i mieszkanie koreańskiej fali, nie miałam czasu na moją radosną twórczość. Wszystkich stałych czytelników przepraszam i obiecuję poprawę!
W związku jednak z tym, że miałam aż cztery Koreanki do swojej dyspozycji (jak to brzmi :D), dowiedziałam się całego mnóstwa ciekawych faktów o ojczyźnie kimchi (które pewnie zaowocują nowymi wpisami) i uściśliłam przy okazji kilka faktów odnośnie honoryfikatów. Naniosłam drobne poprawki na ostatni post (tutaj), ale by zaoszczędzić Wam czasu i nie zmuszać Was do czytania jeszcze raz, tutaj wyłuszczę dwa drobne fakty, które wymagały korekty (tudzież dodania do tekstu ;)
Przede wszystkim honoryfikat -nim (님).
Nie ujęłam go ostatnio jako osobny honoryfikat. Pojawił się tylko przy sposobach zwracania się do ludzi z rodziny. Owszem, dodając -nim do np. omma (엄마) otrzymujemy słowo oznaczające czyjąś matkę (czyli tak np. możemy zwrócić się do mamy koleżanki/kolegi), ale nie tylko. Jeśli ktoś czuje względem swojej mamy szczególny respekt, może zwracać się do niej właśnie omonim (어머니). -nim samo w sobie znaczy tyle co „Pan/Pani”, czyli kogoś starszego od nas, kogo darzymy (lub chociaż w teorii powinniśmy darzyć) szacunkiem i który stoi w hierarchii wyżej od nas. Owy sufiks dodawać można nie tylko do nazw osób z rodziny. Można dodać go np. do seonbae (선배), okazując naszemu koledze wyższy stopień szacunku, albo dodać go do imienia, jak uczynił względem mnie mój Face Book, gdy magicznym sposobem zmienił mi się język wyświetlania strony po wizycie moich koreańskich koleżanek. Nie powiem, zobaczenie, że ktoś tytułuje mnie Emilia님, było przeżyciem jednym w swoim rodzaju. Poczułam się szanowana przez mój FB :D
Inny honoryfikat, który został pominięty (a właściwie bardziej sufiks, niż prawdziwy honoryfikat) to -ah/-yah (아/야) [czyt: a/ja]. -ah dodaje się do imion i zarezerwowany jest wyłącznie w stosunku do bliskich znajomych i przyjaciół. Równie dobrze można się zwracać wtedy samym imieniem, bez żadnych dodatków, ale koreańska dusza jakoś czuje się niespełniona, jeśli nie może sobie dorzucić jakiegoś małego bonusu za imieniem. Pytałam o to dziewczyn i wyjaśniły mi, że po prostu jakoś łatwiej im się mówi, dodając -ah na końcu imienia. Sugeruje to też zwykle, że mamy jeszcze coś do powiedzenia, oprócz zawołania kogoś. Jest to więc coś w rodzaju poprawiacza melodii języka, dodatkiem, który tak na dobrą sprawę, nie niesie żadnego znaczenia. Jedynie zawołanie starszej osoby lub szefa po imieniu z dodatkiem -ah jak nic sprowadzi nam na głowę kłopoty…
to gratuluję krzaczka przy imieniu!
OdpowiedzUsuń