środa, 6 czerwca 2012

K-pop w walce ze stereotypami

Zdaję sobie sprawę, że w świetle tego, co napisałam już na łamach bloga, powyższy tytuł może brzmieć przewrotnie. Szczególnie w odniesieniu do postu o bladych twarzach czy sposobie kreacji girls bandów. Co więcej, nie zamierzam ani wycofywać się z wcześniejszych stwierdzeń, ani napisać, że tytuł to kolejny osobliwy żarcik w moim wykonaniu. Jest pole, na którym zdanie o walce ze stereotypami jest w 100% prawdziwe.

[oto, co ukazuje się oczom, gdy w google images wpisze się "asian"
P.S. Jest nadzieja! Polski internet zdecydowanie bardziej zna się na rzeczy! :D]

W Polce problem stereotypów na temat mieszkańców Azji nie jest zbyt nasilony ze względu na stosunkową homogeniczność naszego narodu i już na pewno bardziej niż ograniczony kontakt z „żywymi” Azjatami. Czasem gdzieś przewinie się jakiś Wietnamczyk, z rzadka Chińczyk ale już spotkanie Japończyk czy Koreańczyka to prawdziwy wyczyn. W naszej kulturowej świadomości stereotypowy Azjata gdzieś tam sobie egzystuje, ale nie poświęcamy mu zbyt wiele uwagi. Owszem, przebijają się przez kłęby podświadomości szczątkowe informacje o rzekomym spokojnym/uległym usposobieniu, zdolnościach matematycznych i niezbyt imponującym wzroście. Ci bardziej światli obywatele przytoczą nawet imię Konfucjusza, a co bardziej pragmatyczni: Toyoty i Samsunga. No, to by było na tyle.

[no dobra, przystojniacha z tego Konfucjusza to nie była...]

W Stanach, w Australii czy w każdym innym miejscu, gdzie Azjatów jest na pęczki, sprawa wygląda już inaczej. Tak jak my na bezdechu możemy wymienić całą litanię ludowych mądrości a propos Niemców, tak samo Amerykanie poinformują nas, że Azjata to:
  • kujon,
  • introwertyk,
  • geniusz matematyczny,
  • brzydal,
  • ledwo odrośnięty od ziemi knypek, o masie mięśniowej zbliżonej do tej, jaką może pochwalić się ameba (w przypadku dziewczyn: kształty bardzo dosłownie przypominające deskę, z obu stron),
  • doskonały materiał na trybik w jakiejś korporacji, gdzie będzie mógł sobie dzióbać godzinami swoje cyferki,
  • chłopacy to chodząca porażka w dziedzinie podrywu (tak swoją drogą są też jeszcze inne stereotypy dotyczące azjatyckich mężczyzn, których nie przytoczę ze względu na dobro młodocianej publiczności, a które zostawiam Waszej wyobraźni),
  • dziewczęta z kolei to uległe, ciche i płochliwe łanie, seksualna fantazja sporej części męskiej populacji,
  • generalnie sierota, dobry materiał na chłopca/dziewczynkę do bicia.

Tak sobie czytałam owe „mądrości narodów” a przed oczyma galopowały mi te wszystkie Mihonki (Lee Min Ho, dla niewtajemniczonych), Gongi Yoo (a propos, widział ktoś już pierwszy odcinek „Big”? OMO! @_@), JaeJoongi, Lee Joony i inne Kang Ji Hwany. Pewnie powinnam była w tym momencie dojść do jakichś odkrywczych wniosków, ale niestety. Nie doszłam. Jakkolwiek to brzmi. Ale co sobie popatrzyłam, to moje! :D

[wspomniany wcześniej Gong Yoo i "Big".
Indeed, chciałoby się rzec ;)]

Ekhm… Wracając. Przebłysk, by napisać ten post pojawił się w mojej głowie po obejrzeniu filmiku Kevina Wu, Amerykanina chińsko-tajwańskiego pochodzenia. Kevin nie może przeboleć, że bohater jego dzieciństwa, Goku z anime Dragon Ball, w hollywoodzkiej ekranizacji przybrał postać Justina Chatwina, białego gościa, który nawet moim niezaznajomionym z tym kultowym dziełem okiem, niezbyt przypomina głównego bohatera… Jaki cel przyświecał twórcom filmu, obsadzając w roli Goku białego chłopaka a nie Azjatę? Konkluzja Kevina jest prosta: po prostu Azjaci nie są wystarczająco cool. Przeanalizujcie w myślach wszystkie amerykańskie filmy, jakie widzieliście i pomyślcie o grających w nich Azjatach. (Niemal) zawsze są to:
a)      łaaaa-szast-prast-ninja
b)      kujony i inne siermięgi

[Justin Chatwin jako Goku w filmie "Dragon Ball Evolution"]

Jeden z odcinków „Kids React” (coś à la nasze „Dzieci wiedzą lepiej”) poświęcony jest reakcjom dzieci na k-popowe klipy i śmiem twierdzić, że ich szczere wypowiedzi doskonale podsumowują amerykański sposób patrzenia na sprawę:


Ale świat, czy chce czy nie, zmuszony jest coraz intensywniej rewidować swoje poglądy i coraz częściej pojawiają się ku temu sposobności. Całkiem niedawno wstrząsem dla Amerykanów stała się postać koszykarza Jeremiego Lina, który mimo iż jest Azjatą (konkretniej, jego rodzice przybyli z Tajwanu), mierzy 191 cm wzrostu (to w przyrodzie takie rzeczy bywają?! Olaboga!) i dostał się do NBA, jako jeden z bardzo nielicznych Azjatów w historii tej organizacji. Światopogląd naszych zaoceanicznych braci uległ rozchwianiu, gdyż nie wyobrażali sobie, by któryś z tych pokurczy-Azjatów mógłby dostać się do NBA! Zdarzało im się może widywać jakieś małe skośnookie ludki przy stole do ping-ponga, ale koszykówka?! Olaboga! Najwyraźniej umknął im ten szczegół, że swojego czasu najwyższym człowiekiem na świecie był Chińczyk (obecnie zdetronizował go Turek, mierzący, bagatela, 251 cm)…

[Bao Xishun szczęśliwy mąż i ojciec, mierzący 236 cm]

Koreańska pop-kultura, poniekąd nieświadomie, również przyłączył się do tej nierównej walki ze stereotypami. Już sam fakt istnienia takich postaci, jak Won Bin, czy Siwon z Super Junior, co nie co powinien dać do myślenia. Dziewczęta z 2NE1 również pokazują, że azjatyckie kobiety nie zawsze są synonimem niewinności i uległości. Oglądając co drugi ich teledysk mam wrażenie, że lepiej ich nie irytować.

[2NE1 "I'm the best". Nie śmiem wątpić, dziewczęta!]

Nie można zapomnieć również o całej armii programów typu variety-show, które pokazują idoli takimi, jacy naprawdę są (no, przynajmniej w teorii). Obejrzawszy zaledwie jeden odcinek losowego programu można zauważyć kolejną zaskakującą rzecz: nie wszyscy Azjaci są tacy sami! Wow… Dla przykładu wykorzystajmy chłopców z Big Bang (ach, ten język polski i jego wieloznaczność! ^^). Owszem, mamy cichego i opanowanego T.O.P., ale przy tym posiadającego jakiś taki tajemniczy magnetyzm i nieodparty mroczy urok. Dla kontrastu, Daesung to sama radość na dwóch nogach, wiecznie uśmiechnięta postać, robiąca sobie żarty z siebie samego i wszystkiego wokół. Dalej drobniutki lider G-Dragon. Owszem – geniusz, ale bynajmniej nie matematyczny. Taeyang z kolei to pogodny facet, którego nie bez przyczyny częściej można spotkać bez koszulki, niż w. I na koniec najmłodsza latorośl zespołu: Seungri, przepojony aegyo pogromca niewieścich serc (zwłaszcza tych posuniętych już nieco w latach).


Zostawmy kwestię szczerości przybranych przez chłopców ról. Nie da się zaprzeczyć, że prezentują w skali mini wielorakość ludzkich charakterów i pokazują niedowiarkom, że Azjaci, tak samo jak wszyscy inni homo sapiens na ziemi, są różni. Jedni są zamknięci w sobie, inni lgną do ludzi jak muchy do lepu. Jedni są utalentowani matematycznie, a inni to artystyczne dusze. Nic odkrywczego, a jednak kilka amerykańskich serwisów poświęconych k-popowi zamieściło na swoich stronach podobne artykuły.

Inna sprawa, że wystarczy nieco głębsze zanurzenie w świecie k-popu, by uświadomić sobie, jak bardzo jest on schematyczny. Zdarzają się postaci, które przeczą wszystkim konwenansom (na myśl od razu przychodzi mi GD), ale jest to zjawisko tak częste, jak trzęsienia ziemi w Polsce. Mimo iż jest całkiem sporo piosenek wykonywanych przez girls bandy, które lubię, to szczerze mówiąc, z punktu widzenia osoby, która nie jest obezwładniona na wstępie walorami urody dziewcząt (nie, żeby były brzydkie! Broń Boże! Po prostu, że się tak wyrażę, chemia nie ta :>), ciężko mi jest zauważyć różnice pomiędzy jednym zespołem a drugim. Cała armia pięknych, długonogich dziewcząt, które na przemian są słodkie jak cukierek i seksowne jak marzenie i tylko zmieniająca się ilość wykonawców każe mi się zreflektować, że to chyba już inny zespół. Tak, wiem. Co nie co przekoloryzowałam. Na szczęście jest 2NE1, które ratują kobiecy honor i SPICA, które zaczęły w całkiem przyzwoitym stylu.

 [SPICA]

Boys Bandy wcale nie są lepsze i mimo całej mojej miłości do Big Bang, nie są oni bardzo oryginalni w kwestii kreowania zespołu. A może to inni wzorują się na nich? Kto wie. Tak jak wypunktowałam w skrócie cechy członków Big Bang, pod wyżej wymienione kryteria można odpowiednio podstawić, np. chłopców z SHINee. Odpowiednikiem T.O.P. jest Minho, GD (w modowym aspekcie) → Key, Daesung → Onew, Taeyang → Jonghyun i Seungri → Taemin. Idąc tym tropem, można by również pokusić się o wpasowanie w te ramy innych zespołów jak B2ST, czy dawne DBSK

[SHINee]

Cóż, najwyraźniej taka konwencja jest najbardziej efektywna, dlatego jest kultywowana. Nie śledzę aż tak bardzo poczynań nowych zespołów, jak np. B.A.P. czy EXO, więc ciężko mi się wypowiadać, czy i tutaj schematy są zachowane, śmiem przypuszczać, że tak. Pewnie wypadałoby pomarudzić, że dobrze by było rozszerzyć gamę tych k-popowych archetypów (o których np. można poczytać na How-gee), ale szczerze… Niewiele mnie to obchodzi, bo niemal w ogóle nie oglądam variety-shows, a w k-popie koncentruję się na muzyce i aktorskich dokonaniach. Moim jedynym życzeniem byłoby to, by k-popowi artyści mieli możliwość swobodnego wyrażania siebie. W jakiejkolwiek formie. A do tego jeszcze długa droga.

Więcej na temat:
Muzyka/Idole

12 komentarzy:

  1. Nie ukrywam zanim zaczęłam zgłębiać świat-jakże mi teraz bliski- k-popu ,sama miałam pewne wyobrażenie na temat Azjatów. Do dziś posypuje sobie głowę popiołem z tej przyczyny:P
    Nie ukrywałam nigdy,że chłopaków z BigBang ubóstwiam. Na początku był to tylko Deasung za wokal ale dzięki Variety Show moja miłość poszerzyła horyzonty :P To właśnie dzięki tym programom chociaż odrobinę można przybliżyć sobie postacie swoich ukochanych idoli. Teraz już wiem ,że Teayang oprócz imponującej bądź co bądź klatki piersiowej ma też coś w niej- nieśmiałe i czułe serce. Że TOP może i kreowany jest na charyzmatycznego, zimnego i łamiącego serca pana ale pod tą całą skorupą buszuje chłopiec skory do żartów! Można by tak wymieniać i wymieniać :)
    Stereotypy funkcjonują tak dobrze w świecie bo jest nam z nimi wygodniej. Przyklejamy łatkę i sprawa załatwiona...po co zdobyć się na trud poznania?? Widać ktoś był, widział i zna się na rzeczy, przecież nic z powietrza się nie bierze ? Jasne....Świat się zmienia, nieustannie.Myślę że dzięki własnie internetowi dużo z tych skamieniałych opinii umrze śmiercią naturalna:) I skoro k-pop walczy z własnymi schematami, myślę że my tez możemy wykazać się odrobiną woli i spróbować poznać coś, zanim zaczniemy wygłaszać zasłyszane opinie. Jeszcze raz k-popie wybacz!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, stereotypy mimo wszystko są potrzebne - pomagają "wyrobić" zdanie bez zgłębiania się w temat i zawsze w nich jest jakieś ziarnko prawdy. Dla nas wszyscy Azjaci to Chińczycy, a dla nich wszyscy biali wyglądają tak samo. Szczególnie w ksenofobicznej Korei biały człowiek to blondyn z niebieskimi oczami (gdziekolwiek jakiś obcokrajowiec pojawi się w koreańskiej dramie, MUSI być blondynem!), a wszyscy murzyni to Obamy. Nie ważne czy ktoś jest mulatem czy bardzo ciemnym mieszkańcem Afryki, nawet na swoich, którzy mają ciut ciemniejszą karnację niż upragniona bladość, mówi się Obama. Łatwo jednak przełamać stereotypy, jeśli tylko włoży się trochę chęci. Moja mama odróżnia już Koreańczyków od Japończyków. PO WYGLĄDZIE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że fakt, że wszyscy mulaci wyglądają dla nich jak Obamy, a każdy biały facet podobny jest do Brada Pitta wynika z faktu, że są po prostu nieopatrzeni z naszym typem urody. Nasi niezaznajomieni z azjatyckim światem rodacy też twierdzą, że wszyscy skośnoocy wyglądają tak samo. Trzeba czasu i doświadczenia, by wyrobić sobie w głowie nowy model patrzenia na ludzi :)
      A moi rodzice też coraz lepiej sobie radzą z rozróżnianiem narodowości! :D Też odczuwam dumę z tego powodu! ^^

      Usuń
  3. Zgadzam się z Micca ze stereotypy są potrzebne aby się potem pięknie dziwić gdy przekonujemy się, że jednak są nie do końca prawdziwe lub po prostu odkrywać inne cechy Azjatów. Te które są są jakby dla nas zapomnianymi wartościami i jesteśmy nimi zaskoczeni: szacunek do osób starszych czy znaczenie słowa przyjaźń.

    Bardzo pouczający był ten filmik z dzieciakami. Człowiek ma taką potrzeby by opierać sie na rzeczach mu znanych i nieustannie porównywać. Dzieciaki wymieniały znanych im artystów: Lady Gage, Rebecce Black jako odniesienie, bo gdzieś musiały ten dziwny k-pop przyporządkować.
    I doskonale wiemy że Azjaci wiele czerpią z światowego dziedzictwa ale mają tą zdolność, że umieją tak wszystko przetworzyć by nam odbiorcą wydawało się to świeższe i lepsze. Niejednokrotnie tak jest, że prześcigają pierwowzory. Poza tym dodają ten pierwiastek swojej kultury, który czyni to niezwykłym, wprost magicznym. Ale to jest dostępne już dla ludzi którzy właśnie złamali swoje stereotypowe wyobrażenia i weszli trochę głębiej w ten świat. Ale tutaj zaczyna się budowanie następnym kalek na podstawie;filmów, dram, muzyki, programów. One po prostu są nam niezbędne by uporządkować nasz świat. Ale o dziwo te schematy są składową tego całego zamieszania azjatyckiego i są niezbędne by się dobrze w nim bawić.

    Chyba każdy z nas przeżywa obecnie walkę ze stereotypami na temat Azjatów. Jeśli się wspomni , że słucha się muzyki azjatyckiej lub ogląda filmy, większość z naszych znajomych się krzywi, połowa na hasło "mają super jedzenie" - wykrzykuje ooo tak oni jedzą psy, druga połowa myśli że tam wszyscy żyją w chatach pokrytych słomą i codziennie stoją po kolana w wodzie sadząc ryż.
    Jedynie Japonia wydaje im się cywilizacyjnie i gospodarczo wystarczająco rozwinięta. Właściwie mało kto w Polsce wie że od 2011 mamy światową hegemonię Chin, które prześcignęły już USA pod względem rozwoju gospodarczego. A Japonia ma większy dług niż Nigeria.

    Dlatego najlepiej samemu zgłębiać wszystko co azjatyckie, nie ulegać wyobrażeniom zbiorowym, mieć własne zdanie. Najlepiej osobiście, ale najczęściej jest to niemożliwe, myślę jednak że pośrednio także można wyciągać własne wnioski na temat a przy tym tak dobrze się bawić :)

    P.S Seugri mnie prawie nie rusza, za to ja z tymi wszystkimi 15-latkami szaleje za G Dragonem. To tak w ramach sprostowania, wyznanie kobiety posuniętej w latach.

    P.S 2 Teraz Polska podczas Euro będzie pracować nad zmianą stereotypów na nasz temat. A Polacy, szybciej niż myślą będą musieli się uczyć Azji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tylko takie małe sprostawanie a propos Seungri:
      to było tylko takie ogólne stwierdzenie ;) on ma poprostu największą liczbę ajuma-fanek na sumieniu z całego zespołu.
      Ja się z kolei nie mogę zdecydować, którego lubię najbardziej ^^ Biorę ich wszystkich hurtem! :D

      Usuń
  4. dzieciaki mnie rozwaliły
    to co oni mówią o piosenkach, zespołach itp ja tak mam przy popowej amerykańskiej łupance - nie rozróżniam i nie wiem czemu to służy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie najbardziej ten blondynek bawił. z wrażenia prawie się kilka razy zapowietrzył! :D
      ten Azjatycki chłopczyk ratował sytuację! ^^

      Usuń
  5. Oj tak...
    Ja Azjatów zawsze generalizowałam. Przed wkręceniem się w azjatycki biznes muzyczno-filmowy, sądziłam, że większość z nich to Chińczycy (bo ich zawsze było tak dużo), w dodatku skośnoocy, niscy ludzie, których liczba populacji w ogóle nie ma się do zawartości spodni (tak to nazwę, bo inaczej nie umiem), a tymczasem w gimnazjum dowiedziałam się, że w poczet Azji wliczymy także część Rosji, Kazachstan, Indie i tego typu kraje, które na dobrą sprawę w ogóle nie są typowo azjatyckie (bo skośnookich ludzi nie mają). To zabawne, ale dużo osób z mojego otoczenia nadal tak myśli, mimo że codziennie staram się wałkować, że prawda jest inna.

    Co to stereotypów i podobieństwa w kpopie - tutaj się zgadzam. Wszelakie variety show, które mają na celu pokazanie koreańskich piosenkarzy z tej niby "prawdziwej strony" trzymają się utartych i sprawdzonych schematów. I szkoda, bo brak tutaj oryginalności.

    Co się tyczy amerykańskiego filmu - hm... Reakcja moich znajomych na filmiki, jakie umieszczam na facebooku na swojej tablicy, była dokładnie taka sama jak u tych dzieciaków. A tymczasem, wystarczy spojrzeć na dawne amerykańskie zespoły: Backstreet boys, którzy byli dobierani na tej samej zasadzie co koreańskie gwiazdy, The Jackson 5, których rozróżniałam tylko ze względu na kolory rażących po oczach ubiorach oraz TPD, które do tej pory wywierają na mnie dosłownie to same wrażenie, co GG' lub T-ara - może i różnią się wyglądem, ale wszystkie kreuje się na te same postacie.

    I Amerykanie mówią o zepsutym pokoleniu...

    OdpowiedzUsuń
  6. też mnie to ubawiło, bo jakby nie spojrzeć, ich popowe gwiazdy to też się raczej z powietrza nie wzięły i tak jak piszesz, Backstreet Boys byli dokładnie tym samym, czym jest teraz np. B2ST (bez urazy, chłopaki!). U nic obecnie przemysł rozrywkowy bardziej poszedł w solistów, a w Korei nadal królują zespoły.

    A przecież na półwyspie są też całe zespoły, które od zawsze grały razem i nadal razem występują. I tak samo jak w stanach, są to zespoły z nurtu indie czy rock. Po prostu te gatunki mniej są eksponowane w mediach i to by było na tyle. Ale patrząc na sukces takich zespołów jak Nell czy Busker Busker, może równowaga pomiędzy tymi bardziej autentycznymi zespołami a tymi wykreowanymi przez wytwórnie zostanie kiedyś osiągnięta.

    Z innej zaś strony, co jest złego w złączaniu zdolnych ludzi w jeden zespół? Ja np. jakoś nie miałam szczęścia, by na podwróku czy w czasach szkolnych spotkać aż tylu uzdolnionych muzycznie osób, które chciałyby dodatkowo założyć ze mną zespół (hipotetycznie, nigdy mnie na scenę nie ciągnęło, chociaż śpiewam ponoć nienajgorzej ;) A tak, dołączając do danej wytwórni, ma się szansę zaistnieć, niezależnie od ilości znanych osób. Jasne, że takie zmonopolizowanie show-biznesu przez wytwórnie ma swoje ciemne strony, ale naprawdę, czy jest między tym rynkiem w Korei, a tym w Ameryce aż taka wielka różnica?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... Łączenie zdolnych ludzi w jeden zespół nie jest złe - to nawet dobrze, że agencje łącza tych ludzi, ponieważ piosenkarze mają wspólny cel. Z drugiej jednak strony, nie ma tutaj chyba aż tak wielkiej różnicy między Koreą a Ameryką - oba kraje i ich wytwórnie nastawione są na zysk, a jedyne jednostki, którym zależy na muzyce, to właśnie piosenkarze.

      Usuń
  7. Raczej w popie stawia się na sprawdzone schematy bo po co by było komuś Big Time Rush jak np N` Sync się nie sprzedawali? - jest popyt na boy i girl bandy. I kto myśli że w 5-cio i więcej osobowym zespole będzie dbał o to żeby napisać piosenkę to chyba upadł na mózg. W Big Bang G-Dragon parę napisał ale należy pamiętać że nie zawsze się tak zdarza żeby ktoś potrafił coś dobrego napisać i że od razu będzie to cały zespół pisarzo-piosenkarzo-tancerzo-ectero. O takie rzeczy jak choreografia, ubiór, muza itd dba wytwórnia i osoby przezeń powołane. To było chyba jasne raczej od początku. Ja nie wiem ale raczej Gaga do szmateksu po swe wdzianka dziwaczne nie poszła?
    Hmm 2NE1są jak dla mnie kiepskie 2 singi fajne ale tak raczej mnie drażnią.
    Dziueci mają ciekawe pomysły - co dziwne to z Japonii - mają wpojone takie schematyczne myślenie.
    Ale są bystre i mają własne często trafione opinie np: 2NE1=Lady Gaga było akurat w tym teledysku akuratne. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. owth! masz rację ... mam na myśli porównanie zespołów i osób w nich hahah. nawet hmm ich głosy .. no nie powiem, że podobne ,ale taką samą funkcję w zespole pełnią lol
    minho, top - rap :D
    key, gd - rapowanie i podśpiewywanie lol
    onew, daesung - power voice
    jonghyun, taeyang - ci co wyciągają najbardziej ;)
    temin, seungri - hmm nie wiem jak to zakwalifikować D:
    ! myślę że to naprawdę nie przypadek haha, masz całkowitą rację
    no dobra , dość tego mojego wymądrzania się , pewnie i tak racji nie mam :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...