Czyli o tym, jak prezentowani są przedstawiciele kultury zachodu w koreańskich mediach.
Oprócz szaleństwa w oczach Junsu i jego zmieniających się jak w kalejdoskopie wcieleń, jest jeszcze coś, czego nie można przeoczyć. Główny wykonawca to jedyny Azjata, jakiego możemy zobaczyć przez 4 minuty 34 sekundy trwania piosenki. I tak, singiel adresowany jest głównie na rynek koreański.
Z resztą k-popowe klipy to nie jedyne miejsce, gdzie pojawiają się przedstawiciele naszej, kaukaskiej rasy. Koreańskie reklamy i zdjęcia w magazynach dla kobiet są wręcz zasypane białymi modelkami. Ktoś pokusił się o zestawienie w 2005 roku, z którego wynika, że aż w 30% koreańskich reklam pojawiły się białe panie, podczas gdy w USA odsetek Azjatek w ichniejszych reklamach to ledwo 1,9%. Inni naukowcy przejrzeli magazyny dla kobiet z lat 2002-2003 i okazało się, że stosunek białych modelek do Azjatek wyniósł odpowiednio 57% do 43%! Pewnie nie będzie wielkim zaskoczeniem, jeśli napiszę, że w Stanach niezachwiany monopol posiadają blade twarze, rozmaślając konkurencję wynikiem 84,9%. Istnieją też koreańskie domy mody, które swoje stroje prezentują tylko i wyłącznie na białych modelkach (np. Beanpole i Hazzys).
Skąd ta miłość do ludzi zachodu? Jakieś postkolonialne ciągoty? Kompleksy własne? Chęć nadania międzynarodowego charakteru danej firmie? Pewnie wszystko po trochu, plus jeszcze parę innych czynników, którym przyjrzymy się już za moment.
Na taki stan rzeczy składa się wiele czynników, ale po
części sami jesteśmy sobie winni (my – jako rasa), bo amerykańskie i
europejskie filmy i seriale dobitnie przekonują, że jesteśmy owładniętymi
żądzami istotami, które nie potrafią utrzymać rąk przy sobie. Faktem
jednak jest, że mamy zazwyczaj mniejsze opory, przed prezentowaniem swoich
wdzięków światu i wyginaniem się w odważnych pozach na zdjęciach (przynajmniej
białe modelki nie mają). Warto wiedzieć, że do roku 1994 w Korei obowiązywał
zapis prawny, który w znacznym stopniu ograniczał możliwość zatrudniania zagranicznych
modelek w rodzimych reklamach. Jako, że sprawy okołoseksualne były (i właściwie
nadal są) tematem tabu, w owych czasach znalezienie modelki, która zgodziłaby
się reklamować bieliznę, było zadaniem iście karkołomnym. No, ale petunia non olet i te sprawy… Znalazła
się i rada! Przez długi czas zachwalaniem bielizny zajmowały się gwiazdy porno,
tworząc ciemną aurę wokół tej gałęzi modelingu. Jeśli jakaś koreańska gwiazda
zdecydowała się wziąć udział w bieliźnianej sesji, nie przyzwała się do tego
głośno i pozowała w ten sposób, by nie można jej było na zdjęciach rozpoznać.
Gdy zniesiono zakaz o zatrudnianiu obcokrajowców, miejsce gwiazdek porno zajęły
bladolice piękności, podsycając dodatkowo utarte przekonania o naszej
rozbuchanej seksualności.
Obecnie koreańskie gwiazdy próbują walczyć ze stygmą bieliźnianych zdjęć, jak na przykład Yoon Eun Hye w głośnej sesji dla magazynu Dazed and Confused.
Jej wysiłki to jednak wciąż
kropla w morzu białości. Sami Koreańczycy zaś, wybór białych modelek, bardzo
często tłumaczą w pozbawiony seksistowskich podtekstów sposób. Zdaniem speców
od marketingu rasa kaukaska „po prostu wygląda lepiej bez ubrań” (nie wymyślam
tego, tłumaczę ino za The Grand Narrative!), w przeciwieństwie do Koreańczyków, którzy mają kompleks
krótkich nóg i twierdzą, że wyglądają one jak „rzodkiewy”. Mężczyźni z kolei są
bardziej męscy i wyglądają bardziej naturalnie bez podkoszulków. Hmmm…
Mam nadzieję, że w świetle nowych faktów, moja lakoniczna przestroga rzucona w artykule o randkowaniu z Koreańczykami (tutaj), wydaje się być bardziej uzasadniona. Na szczęście nie wszyscy Koreańczycy są tak ograniczeni, by wierzyć bezkrytycznie we wszystko, co pokazuje się w telewizji, tak samo jak nie każdy Polak myśli, że Azjaci to kurduple, które żywią się wyłącznie psami i ryżem. Pozostaje nam życzyć sobie i naszym skośnookim braciom, by na przyszłość wykazywali się większą interkulturową czułością i nie powielali krzywdzących schematów.
Widzieliście nowy teledysk Junsu „Tarantallegra”? Nie powiem, podoba mi się. Lubię takie lekko
szalone klimaty i obsesyjną, „gorącą” muzykę, jeśli wiecie, co mam na myśli.
Eh, ja i te moje muzyczne opisy… -__-`
Oprócz szaleństwa w oczach Junsu i jego zmieniających się jak w kalejdoskopie wcieleń, jest jeszcze coś, czego nie można przeoczyć. Główny wykonawca to jedyny Azjata, jakiego możemy zobaczyć przez 4 minuty 34 sekundy trwania piosenki. I tak, singiel adresowany jest głównie na rynek koreański.
Junsu to nie jedyny artysta, który lansuje się u boku
bladych twarzy. Niemal w połowie teledysków Big Bang można zobaczyć białą kobietę (Cleo pokusiła się nawet o zestawienie takich klipów tutaj), ale żeby wymienić dla przykładu,
zobaczcie choćby „Beautiful Hangover”
czy „Blue”. W najnowszej piosence CN Blue „Hey you” także nie uraczy się innych Azjatów poza samym zespołem, U-KISS też lubi się powyżywać na białych
panienkach (a właściwie białej panience) w sławetnym „Shut up”, 2PM w „Hands up” z kolei przekonują, że co to
za impreza bez białych, wijących się dziewcząt (GD&T.O.P. w „High High” są absolutnie tego samego
zdania). Kim Hyun Joong w piosence „Break Down” swój bladolicy haremik
trzyma w osiatkowanej klatce, w jakiejś podejrzanej spelunie. Te nieszczęśnice,
które mogą pląsać na wolności, podrygują smętnie z lewej strony parkietu, albo
wiją się wokół oparcia fotela, na którym siedzi kumpel Hyun Joonga, raper Double K. Mam wymieniać dalej?
Zastanawiający jest fakt, że ten nawał białych twarzy pojawia
się głównie w klipach boys bandów (jeśli ktoś zna jakiś przykład, gdzie pojawia
się biały facet w mv grupy dziewczęcej, niech mnie oświeci!), albo generalnie
śpiewających mężczyzn i sposób, w jakim przedstawia się w nich bladolice panie,
wprawia mnie w stan daleki od entuzjazmu. Zazwyczaj:
- ubrane są bardziej niż skromnie (i mam tu na myśli skromność ilości użytego materiału na ich stroje, a nie skromność jako taką!),
- wiją się wokół głównego wykonawcy,
- wiją się wokół pobocznych wykonawców,
- wiją się między sobą.
[wyjątek z "Taratallegra" Junsu]
Z resztą k-popowe klipy to nie jedyne miejsce, gdzie pojawiają się przedstawiciele naszej, kaukaskiej rasy. Koreańskie reklamy i zdjęcia w magazynach dla kobiet są wręcz zasypane białymi modelkami. Ktoś pokusił się o zestawienie w 2005 roku, z którego wynika, że aż w 30% koreańskich reklam pojawiły się białe panie, podczas gdy w USA odsetek Azjatek w ichniejszych reklamach to ledwo 1,9%. Inni naukowcy przejrzeli magazyny dla kobiet z lat 2002-2003 i okazało się, że stosunek białych modelek do Azjatek wyniósł odpowiednio 57% do 43%! Pewnie nie będzie wielkim zaskoczeniem, jeśli napiszę, że w Stanach niezachwiany monopol posiadają blade twarze, rozmaślając konkurencję wynikiem 84,9%. Istnieją też koreańskie domy mody, które swoje stroje prezentują tylko i wyłącznie na białych modelkach (np. Beanpole i Hazzys).
[screen ze strony Beanpole]
Skąd ta miłość do ludzi zachodu? Jakieś postkolonialne ciągoty? Kompleksy własne? Chęć nadania międzynarodowego charakteru danej firmie? Pewnie wszystko po trochu, plus jeszcze parę innych czynników, którym przyjrzymy się już za moment.
Należałoby zacząć od tego, jakie stereotypy odnośnie białych
ludzi zakorzenione są w koreańskich (często też ogólnie azjatyckich) umysłach. Blada
cera i okrągłe oczy to właściwie synonimy pewności siebie, silnego charakteru, posiadania
zdania na każdy temat i siły przebicia. Szczególnie białe kobiety postrzegane
są jako wyzwanie i zdobycie takiej egzotycznej piękności to potwierdzenie
męstwa skośnookiego pana i chwała dla jego ojczyzny. Co ciekawe, taki mariaż w
drugą stronę, a więc kobieta Koreanka i zagraniczny mężczyzna, bynajmniej nie
jest witany z entuzjazmem. Utarło się mniemanie, że jeśli Koreanka umawia się z
obcokrajowcem, to na pewno robi to dla jego kasy, albo usiłuje prostszym
sposobem dorobić się zielonej karty. Współbracia patrzą więc na taką niewiastę
jak na zdrajczynię, która nie tylko jest łatwa i powierzchowna, ale jeszcze słaba
i godna pogardy.
Jak widać, pozycja kobiet w Azji wciąż daleka jest od
ideałów. Szanująca się koreańska dziewczyna powinna prowadzić się przyzwoicie,
trzymać się z daleka od źródeł obcych plemników i generalnie przyprawiać z mamą
kimchi w kuchni, a nie rozglądać się za facetami.
Obraz białej kobiety jest tak diametralnie różny, że aż czasem
trąca absurdem. Wszystkie stereotypy krążące wokół naszej rasy są w mediach
używane w ekstremalnym natężeniu, tworząc niemal alternatywną rzeczywistość.
Wielu Azjatów jest święcie, ale to święcie przekonanych, że wszyscy Amerykanie
i na pewno duża część Europejczyków całuje się już na pierwszej randce i zapewne
też ląduje w łóżku tego samego wieczoru. W klubach zaś nie tańczymy się
inaczej, jak tylko tak, jak pokazują nam chłopcy z F.CUZ w teaserze do „Midnight
Sun”.
Obecnie koreańskie gwiazdy próbują walczyć ze stygmą bieliźnianych zdjęć, jak na przykład Yoon Eun Hye w głośnej sesji dla magazynu Dazed and Confused.
[Yoon Eun Hye]
Z innych ciekawych newsów, moje kochane i zdeprawowane
ziomki, w 2009 roku władze planowały zorganizować plażę dla nudystów na wyspie
Jeju, by przyciągnąć zagranicznych turystów. Nie wiem, jak Wy, ale dla mnie
taka informacja jest równoznaczna z kupieniem biletu do Korei i zrzuceniem
stanika już w kolejce do wejścia do samolotu… Dar przekonywania, to jest to!
Wieść głosi, że taki pomysł przyszedł lokalnym włodarzom do głów po tym, jak zepsute
białasy, niepomne koreańskiej obyczajności, rozbierały się na potęgę na
ichniejszych plażach. Ile w tym prawdy? Pewnie ten i ów faktycznie zrzucił o
jedną część garderoby za dużo, ale śmiem jakoś wątpić, by Jeju opanowały hordy
nagusów, straszących koreańskie babcie.
James Turnbull przypuszcza,
(a czy ja śmiałabym się z nim kiedyś nie zgodzić?), że ta rozbuchana
seksualność, o którą oskarża się naszą rasę, to wynik knowań właśnie tych
przerażonych koreańskich babć i dziadków. Przypisując nam zepsucie wszelakie,
mają na kogo zwalić winę za karygodne prowadzenie się współczesnej młodzieży.
Widzicie, jaki my i nasza kultura mamy zgubny wpływ na delikatne koreańskie
umysły? Żeby było zabawniej, bardzo często słyszy się komentarze pod adresem par,
które na ulicy okazują sobie więcej czułości, niż by wypadało, że na pewno
jedno z nich to Japończyk…
Wracając zaś do punktu wyjścia, czyli do k-popowych
teledysków, nie powinno już zatem dziwić, że gwiazdy tak kochają znajdować się
w centrum wijących się białolicych panienek. O ironio, śmiem też przypuszczać,
że zmasowana ilość białych twarzy w ich klipach, to ukłon w naszą, zachodnią,
stronę. Big Bang, który musi mieć świadomość swojego międzynarodowego statusu,
nie bez przyczyny w co drugi klip (a ostatnio to w każdy) pakuje jakichś białych
ludzi. Wydaje mi się, że w ten sposób chłopcy chcą pokazać nam, że potrafią się
odnaleźć w towarzystwie ludzi z innych kontynentów, że też podobają im się
białe kobiety, no i że generalnie są tacy wyluzowani i cool. A to, że się
mimochodem przyłączają do ugruntowywania stereotypów… Myślę, że oni nawet nie
zauważają, że w sposobie pokazywania białych ludzi jest coś niepokojącego i
niewłaściwego. Dla nich na pewno sam fakt występowania w tym samym klipie z
przedstawicielami innych nacji jest swoistą nobilitacją, wyrazem tego, jak są otwarci
i wspaniali.
[T.O.P. i impreza w "High High"]
A niestety są ciemne strony takiego przedstawiania białych
kobiet w mediach. Wiele dziewcząt, które na dłużej zatrzymały się w Korei, przyznaje,
że stało się ofiarami werbalnych lub fizycznych napaści i molestowania, tylko
dlatego, że były białe. Bo skoro białe, to na pewno łatwe i nie będzie im
przeszkadzać, jeśli się je dotknie to tu, to tam. Wszechobecny ścisk i zmowa
milczenia obserwatorów zdarzenia ułatwiają zadanie różnorodnym zwyrodnialcom i
tak naprawdę kobieta niewiele może zrobić w takiej sytuacji. Dodatkowo w
obiegowym slangu „Rosjanka” znaczy tyle co prostytutka, bo koreańskie domy
publiczne pełne są siły roboczej z okolic Kaukazu. To wytworzyło u niektórych
skrót myślowy biała=Rosjanka=prostytutka. Martina
z eatyourkimchi.com doświadczyła podobnej „pomyłki” ze strony jakiegoś
podstarzałego zboczeńca, który uparcie twierdził, że dziewczyna na pewno jest
„Rosjanką”…
Mam nadzieję, że w świetle nowych faktów, moja lakoniczna przestroga rzucona w artykule o randkowaniu z Koreańczykami (tutaj), wydaje się być bardziej uzasadniona. Na szczęście nie wszyscy Koreańczycy są tak ograniczeni, by wierzyć bezkrytycznie we wszystko, co pokazuje się w telewizji, tak samo jak nie każdy Polak myśli, że Azjaci to kurduple, które żywią się wyłącznie psami i ryżem. Pozostaje nam życzyć sobie i naszym skośnookim braciom, by na przyszłość wykazywali się większą interkulturową czułością i nie powielali krzywdzących schematów.
Więcej na temat:
Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com
O, jestem pierwsza ;) A nawiązując do postów na temat kultury i obyczajów - dzięki Tobie nauczyłam się wielu ciekawych rzeczy; udowadniasz, że pod maską pląsających w kolorowych teledyskach skośnookich piękności kryje się coś więcej; to skłania do refleksji nad ich kulturą, ale także i naszą. Uwielbiam Twojego bloga i z niecierpliwością czekam na kolejne posty ^^ Pozdrawiam (chiara288.blogspot.com)
OdpowiedzUsuńMoże zacznę od pierwszego skojarzenia związanego z Yoon Eun Hye, która akurat teraz oglądam w zwiększonej dawce, czyli kolejna drama na tapecie. Chcialabym zwrócic uwagę że jest ona właśnie przedstawicielką takiej urody azjatyckiej która zbliża się rysami do tej naszej kaukaskiej. Nie uważam że jest jakąś mega pięknością ale te właśnie rysy wyróżniają ją jednakowóż z tłumu koreańskiego, plus oczywiście doskonała gra aktorska.
OdpowiedzUsuńJuż to pisałam ale się powtórzę. Jeśli my, atakowane biedne sierotki kulturą azjatycką szalejemy za skośnookimi, to jakim to sposobem te chłopaki mają się oprzeć tym produkcjom zachodnim ? Jest to zapewne niemożliwe.
Tylko po raz kolejny widzę tutaj ten kontrast, podoba im się to, jest dla nich to niezwykle podniecające, pokazywać się obściskiwać sie i tak dalej z zachodnią dziewczyną a z drugiej strony totalnie izolują się przed przybyszami z zewnątrz. To tak jak pisałaś, taka dziewczyna to zabawka i nie do końca jest traktowana poważnie. Bardziej jako ziszczenie marzeń po przejrzeniu setek zachodnich pornosów. No cóż taka prawda dziewczęta :D
No cóż: ludziom Wschodu ciężko zrozumieć Zachód i na odwrót. Zawsze wydawało mi się, że to raczej my uważamy Azję za bardziej "wyzwolony" kontynent. :) A tu proszę. :)
OdpowiedzUsuńczytając takie uwagi zastanawiam się, dlaczego nie ochładza się moje zainteresowanie Koreą... wydaje mi się, że jestem tutaj trochę jak niewierny Tomasz, czyli całkowicie nie uwierzę, dopóki nie przekonam się na własne oczy albo może to zwyczajne chwytanie się nadziei, że skoro jednak dochodzi do zawarcia mieszanych małżeństw to nie może być tak zupełnie źle
OdpowiedzUsuńAzjaci mają słabość do białych - u niech furorę robią wybielacze do skóry i podwójna powieka gdy większość białych smaży się na naturalnym bądź sztucznym słońcu i robi maślane oczka do przystojnych Azjatów
OdpowiedzUsuńWszyscy ( przynajmniej na początku ) myślimy stereotypami: tymi pozytywnymi i negatywnymi. Azjaci o nas, my o nich. Zanim zetknęłam się w pracy z Koreańczykami ( pobieżnie bo pobieżnie ) "mój" stereotypowy Azjata był krzyżówką japońskiego samuraja z chińskim tenisistą stołowym. Rzeczywistość zweryfikowała moje wyobrażenia : jedne na plus, inne na minus. Uwielbiam oglądać koreańskie i japońskie dramy, ale do kreowanego w nich wizerunku tamtejszych mężczyzn podchodzę z przymrużeniem oka. Ale fascynacji przystojnymi Azjatami absolutnie się nie dziwię - Koreańczycy są, moim zdaniem, mistrzami w tworzeniu swojego wizerunku - skoro nawet Japonki dały się na to nabrać, to tym bardziej Polki czy inne nacje, które nie mają z nimi prawie żadnego bezpośredniego kontaktu. Życzę wszystkim czytelniczkom, by mogły pozytywnie zweryfikować swoje skośnookie wyobrażenia.
OdpowiedzUsuńzgadzam się z tym, co napisała Monika, jeśli nie ma się osobistych doświadczeń, to trzeba sięgnąć do "mądrości ludu", jakim są stereotypy. A to, że Azjaci unikają (zazwyczaj, chociaż darzają się wręcz przeciwne sytuacje) obcokrajowców, to nie tyle lęk przed nimi jako takimi, a raczej bariery językowe i ich strach przed ośmieszeniem się na tym tle. Myślę, że uczucie znane wszystkim, którzy nie czują się zbyt pewnie w danym języku a nagle przychodzi się w nim porozumiewać (nie daj Boże z nativem!)
OdpowiedzUsuńNa szczęście jest całe mnóstwo światłych pań i panów, którzy nie dają się nabrać na kreowane w mediach wzorce! I tego się trzymajmy! :D
A ja do końca chyba nie mogę się zgodzić z tą tezą. Problem tkwi chyba jeszcze głębiej. Bardzo możliwe że jest to przejaw zagrożenie przed obcym najazdem, utratą swojej tożsamości poprzez "mieszanie" się z obcokrajowcami. To samo zjawisko występuje w Korei i Japonii. Nawet dzieci obcokrajowców, żyjące i mieszkające od urodzenia w którymś z tych wymienionych krajów są uważane i traktowane jak obcy, choć czasami nawet nie porozumiewają się językiem swych przodków. I nie mam na myśli nie Azjatów, a np. osoby z innych krajów azjatyckich.
Usuńnie będę się sprzeczać, bo nie mam osobistych doświadczeń, też mogę się opierać tylko na tym, co kto mądry powiedział na temat. Ja po prostu zazwyczaj staram się nie ulegać skrajnościom: ani nie idealizować, ani nie demonizować szczególnie. Wszystkich Azjatów, których ja poznałam (czy to u nas w Europie, czy w ich rodzimych krajach) nigdy nie traktowali mnie jak ufo, ani nie unikali jakoś szczególnie kontaktu. Wiadomo, że przyjazd na określony czas w celach turystyczno-kulturoznawczych to co innego, niż mieszkanie tam na stałe i pakowanie się w związki z lokalsami. Ile udało mi się wiedzy zebrać, w poście zawarłam, a jak wygląda rzeczywistość, się zobaczy :D
UsuńMyślę że Azjaci nikogo nie traktują jak Ufo :) i na szczęście. W mojej wypowiedzi oczywiście nie chodziło o krótkie kontakty ale postawy w stosunku do ludzi którzy próbują żyć i się zasymilować z lokalną społecznością. Nie mam osobistych doświadczeń, więc to co przeczytam to subiektywne spojrzenie innych ludzi. Wspomniałam o tym bo zadziwiająco często ta kwestia się pojawia.
UsuńMyślę, że białe kobiety w teledyskach mają się kojarzyć z czymś egzotycznym i nie ma w tym za dużo podtekstu.
OdpowiedzUsuńKu mojej głębokiej rozpaczy uświadomiłam sobie ostatnio że niestety żyć w Korei bym nie potrafiła.Kolektywne myślenie niestety nie wpasowuje się w mój charakter:) A i siły przebicia sie do tego kolektywu nie posiadam, jednak ...pewną nagrodę pocieszenia znalazłam dla siebie:) Jeżeli Kwiatek zapragnie pławić się w naszym słoneczku to ja mu odstąpię kawałek ogródka, a co!! Tym sposobem nie bedę musiała obawiać sie wymownych spojrzeń sugerujących moja profesję, a oni otrą sie o inny achemat społeczeństw niż kolektyw , Obopólna satysfakcja gwarantowana :)
OdpowiedzUsuńpecunia non olet... ;)
OdpowiedzUsuńNie znalazłam żadnego girls bandu ale w piosence Boa-Only One występują faceci, którzy nie są Azjatami.
OdpowiedzUsuń"Białe twarze" występują w teledysku "The DJ is mine" Wonder Girls. Nie jest pewnie zaskoczeniem fakt, iż singiel miał na celu promocje dziewczyn na rynku amerykańskim.
OdpowiedzUsuń