środa, 19 marca 2014

Za co (mimio wszystko) wciąż kocham k-pop

Refleksji kilka wróbla Ćwirka, czyli poutyskujmy sobie nad k-popem.
 

Przyznaję, że przez ostatnie pół roku miałam urlop od k-popu. Praca, obowiązki i inne przyjemności skutecznie odciągnęły mnie od monitora i nie żałuję, że umknęło mi sporo wydarzeń na koreańskim podwórku. Zdarzało mi się obejrzeć jakiś klip albo przeczytać losowy news, ale jakoś coraz mniej zaczęło mnie to wszystko absorbować. Żadna piosenka nie mnie porwała, głupowate informacje mierziły a produkowane seryjnie nowe bandy bynajmniej nie zachwycały.

Zaczęłam się zastanawiać, czy to ja stałam się bardziej wybredna, czy może z k-popem dzieje się coś niepokojącego. Nadrabiając w ostatnich tygodniach moje miesięczne zaległości naszło mnie kilka refleksji na temat kondycji naszego ulubionego koreańskiego show-biznesu. Nie będzie to niestety lukrowana laurka, więc co wrażliwszym wyznawcom prymatu k-popu nad resztą świata, odradzam dalszą lekturę.

  1. Ilość nieczęsto przechodzi w jakość.


    Jak to z masową produkcją bywa, ilość wypluwanych taśmowo zespołów nie musi przekładać się na ich jakość. Zdaję sobie sprawę, że ich sceniczne wizerunki nie są kreowane ku mojej uciesze (nie jestem pedo-nuną, więc nastoletni chłopcy już dawno przestali mnie kręcić), jednakowoż… Naprawdę? Czy w nastoletnich umysłach potencjalnych fanów nie ma miejsca na nic innego niż kult błyskających nagich torsów i ud, podlanych solidną dawką aegyo? Odnoszę wrażenie, że w tym szale, by wypromować najwięcej nowych zespołów jak się da, zapomniano o tym, co w muzyce jest najważniejsze: muzyce. Specjaliści dwoją się i troją, by wymyślić jakiś chwytliwy koncept, wytrenować młodych na następców Isadory Duncan, a każdy chłopiec piękniejszy musi być od koleżanki z siostrzanego zespołu. Bardzo często za tą feerią barw, świateł, drapieżnych/uroczych minek, dzikich pląsów jakoś nie słychać niczego szczególnego. Ok, kolejny przewidywalny, nudny kawałek…
  1. Muzyka bywa powtarzalna do bólu.
    Model 1: dyskotekowy hit aka muzyka z przytupem
 [jak się bawić, to się bawić! BAP poleca]

- daj ciężki bicik
- zmiksuj 2 do 4 piosenek razem (słuchacze będą musieli którąś część utworu polubić!)
- koniecznie okraś wszystko rapową wstawką
-
daj jakiś chwytliwy refren ze słowami nie wykraczającymi poza radośnie międzynarowe „lalala” albo „nanana” czy inne „bum shakalaka”
- na początku piosenki bardzo wskazane jest zawołanie „ej jooooooł” z następującą po nim nazwą zespołu, nie głupio też dodać aktualny rok, tytuł albumu, imiona członków zespołu, numer buta lidera oraz seksualne preferencje maknae. No, chyba, że jest się z JYP, to jeden szept załatwia sprawę…
Model 2: rzewne zawodzenia aka chwytająca za serce ballada
- daj się wyżyć wokalnie członkom zespołu (jeśli jest się komu wyżywać)
- chwyć się boleśnie za serce i zalej morzem łez
- padnij na kolana i uroń jeszcze kilka łez
- koniecznie okraś wszystko rapową wstawką
- utoń w morzu wylanych łez i tysiącu podobnych jak krople owych łez do siebie innych muzycznych produkcji tego typu.

  1. Galopujące lata na karku i (lub) szczęśliwy związek wydatnie uśmierzają Twój k-popowy fanatyzm.


    Prawda jest taka: nie rajcują mnie już pląsający chłopcy. Owszem, nadal lubię sobie popatrzeć na moich starych ulubieńców z DBSK czy BIGBANG, ale jakoś tak… Bez ekstatycznych odczuć. Nadal uwielbiam oglądać niesamowite taneczno-synchroniczne ewolucje (stąd moja ostatnia sympatia dla BTS), ale jeśli owi panowie zamiast to, co robią najlepiej (czyli taniec), biorą się za aktorskie popisy… To zdecydowanie przedkładam tedy fonię nad wizję.
Jak pisałam wcześniej, boleśnie zorientowałam się, jak bardzo większość k-popowych klipów nie jest adresowania do mnie. W Korei największą i najbardziej fanatyczną grupą odbiorców są nastolatki (przynajmniej w przypadku boys bandów), więc to pod ich gusta i sekretne fantazje reżyseruje się MV i całe wizerunki poszczególnych grup. Która to dziewczyna nie marzy w skrytości serca, by uganiało się za nią stadko pół-bogów-adonisów, które by to walczyło jak lwy o jej serce, nosiło ją na rękach i przynosiło kwiatki, a kiedy trzeba pokazało swoją zwierzęcą, męską naturę i pociągnęło gdzieś do ciemnej klasy za nadgarstek… Pewnie też by mnie to kręciło, gdybym miała o jakieś 15 lat mniej niż mam. Bo na mnie nieszczególne wrażenie robią te wszystkie roznegliżowane klaty, wyskakujące jak diabełki z pudełek niemal tak często, jak zupełnie nie przystające do całokształtu piosenek rapowe wstawki. Groźne miny 16-latków i zmysłowe pocieranie karminowych usteczek też raczej bardziej bawi niż rajcuje, a rozdzierające sceny padania na ziemię w strugach ulewnego deszczu i płacze za ukochaną raczej irytują. Z wszystkiego jeszcze aegyo jest najbardziej pocieszne, ale też z umiarem.

[Kai, to nic osobistego... ]

Nie mówiąc już o girls bandach, których zmysłowe wyginanie się we wszystkie strony, niczym ta giętka trzcina (nagminne ostatnio, ale o tym innym razem), nigdy mnie nie przekonywało. Tak więc jeśli piosenka lub wokalne możliwości piosenkarek są marne, kręcenie pupą niewiele może tu pomóc.

  1. Miłość nie jest racjonalna.
No bo sobie pomarudziłam, poutyskiwałam, nawyzłośliwiałam się, ale nadal nie mogę zakończyć mojego trwającego od lat romansu z k-popem. Miłość jest ślepa? Nie, moja już dawno przejrzała na oczy, ale wciąż jest coś takiego w koreańskim show-biznesie, co nie daje mi o sobie zapomnieć i wciąż mnie fascynuje. Wciąż zdarzają się muzyczne perełki, których mogę słuchać na okrągło przez kilka dni pod rząd, wciąż zdarzają się tak cudowne MV, że oglądam je po kilka razy, a układy choreograficzne tak dopracowane i wykonane tak perfekcyjnie, że nie wierzę własnym oczom. Lubię to, że niektóre zespoły wciąż stać na puszczenie oka do swoich fanów i spuszczenie odrobiny powietrza z tych napompowanych klat, tudzież jego zaczerpnięcie w pozapadane dziewczęce brzuszki. Wciąż jest tu miejsce na zabawę i żart, a nie tylko nieme spojrzenia typu. „bierz mnie! Tu i teraz!”. Mam tu na myśli np. prześmieszny klip Im Chang Junga „Open the door”, czy niezawodne dziewczyny z Orange Caramel (z ich ostatnim hitem „Catallena”), czy pocieszną acz chwytliwą piosenkę LipserviceYum Yum Yum” (co za nazwa zespołu, tak btw :D). Mr Mr też przyjemnie zaskoczył mnie piosenką „Doyou feel me”. Niby takie nic. Klip prosty i przewidywalny, piosenka równa i o dziwo, spójna przez 3 minuty i 20 sekund swojego trwania, ale jakaś taka… Przyjemna dla ucha. Jak stare, dobre hity sprzed dwóch, trzech lat. Ni to balladka, ni to dyskotekowy hit, spokojna ale nie nudna, pięknie zaśpiewana i nawet obowiązkowa rapowa wstawka nie poraziła mi uszu. Zdecydowanie jest to coś, za co wciąż można kochać k-pop.

[Mr Mr "Do you feel me"]

No, ale muzyka i wszystko jej towarzyszące to kwestia gustu, więc ciekawa jestem co Wy myślicie o obecnym obliczu k-popu. Przeżywaliście swoje fazy wzlotów i upadków uczucia, czy trwacie niezłomnie w swoich fascynacjach od lat? A może weszliście stosunkowo od niedawna w koreański światek muzyki popularnej? Chętnie przeczytam, jakie są Wasze wrażenia i przemyślenia!

W cyklu Za co kocham k-pop ukazały się:
14.06.2012 (Cross Gene)
25.06.2012 (Clazziquai
11.07.2012 (Super Junior i 2NE1)

27 komentarzy:

  1. Dodałam komentarz, ale go nie wyświetla ;'c Musze pisać jeszcze raz...

    Cieszę się, że wróciłaś, bo tęskniłam za Tobą, chociaż nie dodawałam komentarzy, ponieważ nie miałam konta...

    Prawdę mówiąc mi też się już przejadły piosenki, ale kultura i dramy nie przestaną mnie zachwycać (mam taką nadzieję!) :3 Chociaż jestem w tym nastoletnim wieku, gdzie "uganiało się za nią stadko pół-bogów-adonisów, które by to walczyło jak lwy o jej serce, nosiło ją na rękach i przynosiło kwiatki, a kiedy trzeba pokazało swoją zwierzęcą, męską naturę i pociągnęło gdzieś do ciemnej klasy za nadgarstek…", ale jakoś mnie to już nie przekonuje :3

    Więc cieszę się, że wróciłaś i mam nadzieję, że będziesz pisać częściej :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w miarę możliwości postaram się nie robić już takich długich przerw. tyle jest rzeczy do opisania! @______@
      oby tylko czas pozowolił!

      dziękuję ślicznie za komentarz i miłe słowa ^^

      ściskam!

      Usuń
    2. Oby, bo inaczej polecę tam, pozwiedzam, wyrwę jakieś "dobre dupy" i Cię znajdę :3 Pomogę wytępić karaluchy (dalej masz je w mieszkaniu?) i zmuszę Cię do pisania postów :3

      Również ściskam *^*

      Usuń
    3. hahaha :D
      czuję się sterroryzowana! :D
      już nie mam karaluchów ^^ Jestem w ciepłym, czyściutkim domku w Polsce ^^

      Usuń
    4. Spokojnie, póki niczego nie wyrwę możesz spać spokojnie :3 A chwilę mi to zajmie :3
      To bardzo dobrze :3 Choć takie przeżycia... jakby to były pająki to bym nie przeżywała, ale karaluchy... brr... Kupiłabym jaszczurkę, żeby wytępiły to :3

      Usuń
  2. Totalnie zgadzam się z twoją opinią na temat piosenki Mr.Mr! jest obłędna w swojej prostocie i często chodzi mi po głowie!

    Co do "nowej fali k-popu" (tak określa to Zelo z BAP z swoim rapie w bodajże "Hurricane") to faktycznie pozostawia ona wiele do życzenia. Mnie najbardziej denerwują te mieszanki zupełnie nie pasujących do siebie elementów i dubstepowych wstawek w piosenkach. To chyba zaczęło się po wydaniu piosenki "Wolf" przez Exo. [Szczególnie boli mnie, że BAP całkowicie temu ulegli TT^TT] Miejmy nadzieję, że to szybko minie, bo co do zmiany w wizualnej części k-popu to nie miałabym zbyt wielkich nadziei. Bo czymże jest k pop bez seksownego pocierania ust albo wylewania morza łez?

    [btw mi też nie chiało wyświetlić komentarza :<]

    OdpowiedzUsuń
  3. Wróciłaś,kicia <3 ;)
    Mam nadzieję,że nie zapomniałaś o moim mailu,na którego dawno temu obiecałaś,że odpiszesz ;)
    Artykuł jak zwykle wciągający,ja nie wiem jak ty to robisz ;D ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uuuuuuuuuups! @_____@
      Zapomniałam na śmierć, wybacz!
      biję się w piersi i obiecuję poprawę!

      Usuń
  4. K-pop ostatnimi czasy jest niczym iPhone, cały czas wychodzi coś nowego, ale w gruncie rzeczy, to i tak ten sam (za przeproszeniem i bez obrazy dla fanów iPhone'ów i K-pop'u) shit. C; A tak nawiasem mówiąc, to bardzo tęskniłam za twoimi wpisami, więc bardzooo się ciesz, że wróciłaś.

    OdpowiedzUsuń
  5. też nie jestem pedo-nuną i mnie nie jarają nowe zespoły *a tak dużo lat nie mam, jednak już jak widzę, że ktoś z bandu jest młodszy ode mnie, to od razu daję karteczkę na nie, co jest trochę nie fair w stosunku do nich, ale już tak mam* wolę pozostać przy zespołach, które słucham od paru lat i z nimi trwa dalej, czasami tlyko obczaję, co świerzaczki wypuścili nowego i zdarzają się momenty, gdy z 1-2 piosenki mi wpadną w ucho, bo po prostu ciągle mi znajomi puszczają kawałek, więc nie trudno zapamiętać :) wkurzają mnie laski w kpopie, które coraz bardziej się wyginają i odsłaniają, chyba będę wierna sercu tylko z 2ne1 bo one są dla mnie inne od tych wszystkich girlsbandów :)
    ciesze się że napisałaś post, liczę na częstszą aktywność ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + to zdjęcie Kaia jest takie pocieszne ♥♥♥ *sorry musiałam to napisać ♥*

      Usuń
  6. waaah, jak dobrze jest Cię znowu widzieć! ♥ się stęskniłam :d

    a co do k-popu... cóż jak wchodziłam do tego światka tak trochę ponad 2 lata temu to nie było jeszcze żadnego popularniejszego zespołu w którym jakikolwiek maknae byłby młodszy ode mnie (czy rzadko nawet w moim wieku), a teraz powoli mnie to zaczyna przerażać, że widzę jakiegoś słodkiego chłopaczka, całkiem niczego sobie, a ten okazuje się 3 lata młodszy! jak żyć?! xD

    OdpowiedzUsuń
  7. a co mi tam, napiszę komentarz xD to może na początek: cieszę się, że jesteś znowu z nami :D po drugie: swoje lata już mam i któryś rok z rzędu tkwię już w k-pop'ie i owszem, bardzo się on od tego czasu zmienił, ale jak mimo to go nie kochać? Wskakują na scenę tacy chłopacy z BTS, którzy tańczą perfekcyjnie aż do bólu, ciesząc oko widza nawet totalnie nie znającego azjatyckiego światka (wiem, bo sprawdziłam to na przyjaciółce xD); Yunho z TVXQ nadal wygina swoje ciałko i śpiewa, aż miło ;) a kawałki SHInee wciąż i wciąż mnie zaskakują, zwłaszcza odkąd SM dało szansę Taeminowi na śpiewanie :) jednak z drugiej strony przyznaję Ci rację, że czasami ta cała machina k-pop'owa jest przerażająca i nie do zrozumienia. Bo kiedy ogląda się piętnasto- bądź szesnastolatków bardziej seksownych od niejednego trzydziestolatka, z wyrzeźbionym sześciopakiem i zabójczym spojrzeniem czy śledzi się losy bohaterów show WHO IS NEXT? YG, automatycznie człowiek zastanawia się, gdzie między tym wszystkim znajdują się skrupuły producentów i dobra zabawa artystów?
    Okey, z mojej strony to chyba wszystko ;)
    Pozdrawiam serdecznie,
    Paośka W.

    OdpowiedzUsuń
  8. jak to dobrze, że mamy jednak podobne odczucia!
    jakiś czas temu zaczęłam się o siebie martwić, że grzybieję czy coś :P
    jednak co poczciwy kpop za czasów Mirotic i początków SHINee to poczciwy kpop...
    nie traćmy nadziei! Skoro są jeszcze takie BTSy (co prawda aluzja o tych adonisach i ciągnięciu dziewczątka do ciemnej klasy to była o nich :P) czy GI, to jest nadzieja :) Szkoda tylko, że obecnie raczej przytrafiają się fajne kawałki, a nie ma ich tak jak kiedyś, na morgi!

    A tak poza tym to dziękuję Wam jak zawsze za takie ciepłe przyjęcie po mojej długiej nieobecności tutaj! Przez Was doznaję takich wzruszeń... eh eh ^^ Dzięki wielkie! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Okazuje się, że nie jestem jedyna. Nadal 'siedzę' w tym k-popowym światku, ale już od jakiegoś czasu stwierdzam, że jednak coś w nim się zmieniło... Oczywiście, nie mam zamiaru porzucać go (wręcz przeciwnie), ale im bardziej się zagłębiam, tym więcej wad widzę... taaak, BTS ^^ Sama fabuła MV jakoś tak mało do mnie przemawia, zwłaszcza ta dziewczyna, za którą się uganiają (aż się chce krzyknąć 'jestescie ślepi czy co!?' XD), ale układ uwielbiam, a cała płyta jest dla mnie perełką i nadal słucham z zachwytem (zwłaszcza 'Tomorrow', takie 'moje' XD). Potwierdzam, że 'Catallena', 'Yum Yum Yum' i 'Open the door' są super. Nadal mimo wszystko słucham SHINee i należę do fanów Key, więc ucieszył mnie duet Toheart :) History, dość młody zespół, nagrał 'What am I to you', które lubię za klimat i niekonwencjonalne wprowadzenie rapu już na początku piosenki. Mimo wszystko jeszcze mam w czym wybierać i póki będą perełki w k-popie (nie wyjdę z tego nałogu), ale będę krytyczna w stosunku do niektórych koncepcji (chociażby żal mi A-Prince, których bardzo lubię,a mam wrażenie, że wytwórnia ich krzywdzi - mam na myśli teledysk do 'Mambo' i 'Yes or No'.
    Rozpisałam się ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Całkowicie cie rozumiem. Może k-pop śledzę wnikliwie dopiero od jakiś 2 lat ale zauważyłam pewną monotonię i ogromne zamiłowanie do kopiowania, czy też od siebie nawzajem, czy od zachodnich gwiazd. Ale to mnie nie zniechęca, a wręcz motywuje do szukania czegoś nowego i jedynego w swoim rodzaju wśród koreańskich artystów, ale z drugiej strony przez ten brak zróżnicowania często mi się nawet nie chce mi się przyglądać nowo debiutującym grupom (po co mi nowi skoro mam kilka moich ukochanych typowo koreańskich boysbandów).

    OdpowiedzUsuń
  11. Musze ci przyznać całkowita rację. Również juz spory czas siedzę w k popie ( w dodatku jestem facetem) i widzę te zmiany... niestety na gorsze. Czasu Mirotica... to były czasy. To tak jakby wytwórnie wzięły sobie za cel wypuszczanie jak największej ilości zespołów gdzie nie liczy się muzyka ( bo ta ma być tylko chwytliwa) a wygląd i ilość...
    W dzisiejszym k popie nie mam prócz tych straszych zespołow z którymi zaczynałem żadnego ulubieńca bo... bo kurcze to jest takie jakieś...nijakie, bezpłućiowe i bezporównalnie nudne, stateczne i takie samo... To tak jakby wzięli sobie na cel odebranie Super Junior tych ich najgorszych cech, dużo bardziej skomercjalizowanie ich i zrobienie z tego 100 innych zespołów. Z tych nowych ( nowych dla mnie) zespołów czasem spodoba mi się piosenka BTS, BAP, BTOB, MBlaq próćz tego może B2st... a tak zero nooo jeszcze czasem Infinite ale to juz czasem... a tak wielkie okrągłe szerokie 0. Nie ma to jak stare dobre SJ, TVXQ, JYJ...
    Jedyne co w zeszył roku i w tym roku ( że to tak połącze) było powrót TVXQ, wydanie solo przez XIA i Jaejoonga ( razy kilka bo wydali kilka solo) i... tyle? Kurcze nic innego mnie nie zadowoliło...* myśli* nie...jednak nic. Tylko sola XIA Jaejoonga i nowy album TVXQ... reszyta prócz niektórych piosenek wyżej wymienionych zespołów to totalna klapa i zero. A już o żeńskich zespołąch nie mówie.... Jedyne rzeńskie jakie moge oglądac to Tara, SNSD i....Sistar? Może czasem.Reszta... geeez jestem facetem ale... patrzeć się nie da.
    Zero_

    OdpowiedzUsuń
  12. Frapujący wpis i bardzo się ciesze, że masz takie odczucia. Ja sama jestem już przy większości fanów kpop dinozaurem. Interesuje się Koreą od ponad 15 lat. Z czystego przypadku szukając informacji o Chinach trafiłam na koreańską kulturę i filmy. Muzykę poznawałam raczej od strony rockowej, a muszę przyznać, że był to nie lada wyczyn, bo w samej Korei nie było tak dużo zespołów rockowych. Ale jak były to doskonałe, do dziś ubóstwiam Boohwal czy Im Jae Beom i szczerze polecam uzupełniając tą listę o indiebandy (np. muse, nell). Oczywiście oglądając Arirang i później KBS World nie dało się nie zauważyć kpopu i co więcej był on naprawdę niezwykłą alternatywą dla muzyki zachodniej. Z czasem i mnie się udzielił. Dzisiejszy weterani tacy, jak Shinhwa, MC the max, czy Koyote (nie umieją śpiewać, ale mam do nich dziwną słabość, he he) czy też nie istniejące już SES, Finkl, HOT i god, byli piękni młodzi i praktycznie inni od dzisiejszych perfekcyjnych zespołów. Tego mi trochę szkoda, ponieważ owszem byli równie doskonale stworzeni i skoordynowani, ale nie byli tak bardzo uprzedmiotowieni, jak dziś. Co więcej nie było tylu słów po angielsku wtrącanych w teksty, a balladowe mv powalały niezwykłością, ponieważ były to małe 3-4 min. dramy, po prostu cudeńko.
    Nie zaprzeczę, że nadal większość utworów, jakie słucham to właśnie kpop i krock. I mimo, że moja siostrzenica, jako nastolatka jest wielką fanką właśnie tych wymuskanych ślicznych chłopców, to i mnie się nadal udziela jej zapał. Owszem interesuje się już tylko pełnoletnimi przedstawicielami kpop-u i co więcej nie tak bardzo zwracam uwagę na wygląd, co w dużej mierze na jakość głosu i perfekcje w tańcu. Właśnie to wydaje mi się wyróżnia dojrzałego fana i w żadnej mierze nie jest to zdziadzienie. W przeciągu ostatnich lat dopisałam do swojej listy pokaźną listę bandów. Część przyszła i została (np. BAP, BlockB, EXO, MR. MR., BTS), a większość niestety stało się przysłowiowymi zespołami jednego utworu. I chyba to jest najsmutniejsze w tych zmianach sceny muzycznej w Korei. Zarówno fan, jak i sam artysta czują, że to spotkanie może być, jak oglądanie asteroidy, cudowne, ale krótkotrwałe.
    Co do jakości zespołów to nie byłabym, aż tak krytyczna, ponieważ zasada tworzenia bandu istnieje od lat i nadal jest stosowana. W każdym zespole jest: - główny głos, który naprawdę jest wart uwagi, - drugi głos, który nie powala, ale może stanowić nieoszlifowany diament, - pierwszy i drugi raper, no i ktoś robiący za ładne tło. W zależności od liczebności zespołu zmieniają się na lepsze lub gorsze te proporcje. Oczywiście są chwalebne od tego wyjątki, ale raczej są to rzadkie przypadki (jak to było kiedyś np z DBSK, SGWannabe). Trudno, wiec doszukiwać się w samym zespole słabości. Szukałabym go raczej w samym koncepcie zespołów czy też w jakości piosenek.
    Mam nadzieje, że nadal mimo, dużych zmian i mnogości nowych zespołów kpop, będzie wydawał na świat perełki i zachwycał swoją innością.
    Pozdrawiam serdecznie i czekam z zaciekawieniem na nowe wpisy. :-)
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja słucham k-popu bodajże od 2 lat... jak na razie mi się nie znudziło, ciągle można znaleźć całe mnóstwo cudownych perełek, wśród nawału nowych beznadziejnych zespołów/piosenek, jak na przykład ta piosenka MR. MR. Na scenie pojawia się kilka nowych świetnych zespołów i zawsze mogę znaleźć coś nowego do słuchania. Ponadto ze niejakim zdziwieniem zauważyłam ostatnio, że wracam do piosenek, których słuchałam na samym początku mojej przygody z k-popem, i które już dawno mi się znudziły. Zaczynam też doceniać piosenki i zespoły, które kiedyś stanowczo odrzuciłam...

    Co do teledysków to mimo wszystko zawsze wolałam te stare dobre teledyski z fajnym tańcem lub dobudowaną miłą fabułą. Od zawsze irytował mnie styl teledysków większości girlsbandów zresztą śpiew nierzadko też, w rezultacie posiadam tylko kilka zespołów żeńskich których słucham jakoś częściej, dla przykładu takie Girls Generation jakoś kompletnie mi nie weszło. Zdecydowanie wolę boysbandy, które muszą się napracować by ich teledysk został uznany za dobry. Szczerze się przyznam, że nigdy jakoś nie przeszkadzało to pocieranie ust czy gołe klaty wykonawców. Ale też jakoś nigdy mnie to za bardzo nie ruszało pod względem poznawczym (xD).
    Podobnie rapowe wstawki - jeśli są w odpowiednim miejscu z odpowiednim wykonaniem to mogą stanowić świetny dodatek. Ponad to wychodzę z założenia, że lepiej najpierw przesłuchać sobie piosenkę bez teledysku, bo zrąbany teledysk potrafi zepsuć całą piosenkę...

    Nie żałuje żadnej chwili spędzonej na poszukiwaniu nowych wspaniałych newsów, piosenek czy zespołów, mam kilku ulubionych wykonawców, którzy moimi ulubionymi już chyba zostaną. Oprócz k-popu, czy j-rocku słucham jeszcze parę innych zespołów z całkiem innej dziedziny więc przy takim zróżnicowaniu muzycznym wątpię czy w najbliższym czasie znudzą mi się azjatyckie wytwory.

    Aha i może dodam jeszcze, że akurat jestem w tym nastoletnim wieku xD
    -k-

    OdpowiedzUsuń
  14. No w końcu nowy wpis :D Trzymam za słowo, że będziesz tu częściej :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Znasz może zespół SPICA (girlsband)? Tak sobie o nim nagle przypomniałam.. I muszę przyznać, że mimo iż za damskimi zespołami nie przepadam to, ten mnie uwiódł.:D Dziewczyny nie są "zrobione" ale naprawdę atrakcyjne, że aż się miło patrzy, a głosy też mają niczego sobie. A ich MV do piosenki Tonight, jest po prostu przecudne. I bardzo pasuje do obecnej pory roku. c:

    OdpowiedzUsuń
  16. Ojej jak miło Cię tu w końcu zobaczyć ! stęskniłam się już przez ten czas ^^
    A co do postu. Również muszę przyznać Ci rację. W kpopie "siedzę" ponad 4 lata, może nie jest to baardzo długo, ale przez ten czas zdążyłam trochę już go poznać a i przez moją playlistę przewinęło się setki jak nie tysiące utworów. Jednak zauważyłam, że pomimo nawału nowych zespołów cały czas pozostaję wierna temu "staremu" kpopowi. Ktoś tu dobrze zauważył, że nawet teraz zdarzają się prawdziwe perełki, które zostawiają po sobie takie "wow". Osobiście uwielbiam EXO, BTS, B.A.P, Block B czy BTOB jednak to jest tylko kropla w oceanie zespołów, które aktualnie się pojawiają. Kpop jest specyficzny i trzeba umieć zrozumieć rządzące nim prawa, ale mam wrażenie , że wytwórnie za bardzo wzięły sobie do serca „produkcję na jedno kopyto”. Uważam, że czasem starają się narzucać zespołom, które na scenie są już od wielu lat (i mają już wypracowany własny styl) ten właśnie kiczowaty i oklepany koncept piosenek. Musi być prosto i nowocześnie, jakieś umcyk umcyk cyrcyk cyrcyk i wio. Nastolatki szaleją, każdy jest szczęśliwy. Jednak obawiam się, że wraz z biegiem lat taśmowa produkcja przybierze tak bardzo na sile, że zaleje nas fala takiego samego (przepraszam za słowo) badziewia a sami fani kpopu będą tracili zainteresowanie nim. A wtedy wielkie marzenia o „korean wave” pozostaną jedynie marzeniami.

    Przepraszam, że trochę się rozpisałam ^^ Pozdrawiam cieplutko i czekam na kolejne wpisy :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Powiem szczerze - zgadzam się z Tobą chyba w każdym (poza Orange Carmel, gdyż nie trafia do mnie tek koncept) aspekcie Twojego postu. Jestem wciąż nastolatką, ale siedzę w k-pop'ie już prawie dwa i pół roku, ale po jakimś pół roku przestało na mnie robić wrażenie zbyt sensualne wyginanie ciała, czy wybór mężczyzny z najlepiej wyrzeźbionym ABS'em. Do takich widoków człowiek szybko się przyzwyczaja, a jeśli ktoś ma trochę rozumu w głowie, to zamiast ślepo gonić za tym co trendy, pójdzie za tym co poruszy jego serce. Dlatego nie rozumiem większości comeback'ów i debiutów, ale wciąż są takie, na które warto zwrócić uwagę pomimo braku u nich jakiegokolwiek związku z seksapilem lub aegyo w przesadzie. Przykładem takich przypadków w moim mniemaniu jest, np. M.I.B., Lyn, Ailee, czy Gilme. Za to z przypadków, gdzie są pewne sensualne odniesienia, ale wciąż nie przekroczono granicy jest dla Sistar, albo BTS (ze względu na debiut i moment podniesienia koszulki) albo Kiss&Cry. Szkoda tylko, że dzisiejszy k-pop idzie w stronę tego od czego powinni już zawrócić i szykować prawdziwe trendy dla tych, który doceniają muzykę i jej przesłanie bardziej od urodziwości osób, które to przekazują.
    Amen.
    Witaj z nami~

    OdpowiedzUsuń
  18. No nareszcie mam co czytać... cudnie, że wróciłaś ! A już myślałam ,że Twój blog przeszedł do historii. Szczerze mówiąc , szkoda by było.Tyle tytułem wstępu , a teraz chciałabym odnieść się ad rem : mnie także dopadło chwilowe znużenie kpopem zwłaszcza , że rzeczywiście obniżył mocno loty . Początkowo nie rozumiałam tej przesadnej merkantylizacji ale dziś wszystko mi się poukładało po lekturze artykułu na którymś z portali biznesowych o cudzie ekonomicznym wywoływanym przez Hallyu. Okazuje się bowiem , że każde 100$ zainwestowane w rynek muzyczny daje koreańskiej gospodarce 400$ czystego zysku.A promocja jaka ... No i jak tu nie czerpać z takiego żródełka ? Więc trzeba mnożyć girls- i boysbandy aby swoim synchronicznym pląsaniem napędzały cały koreański biznes , zwłaszcza , że młodzieżowa publika niezbyt wymagająca jest i kto by zwracał uwagę na takie gderające ajumy jak my.
    Jest jeszcze jedna kwestia - kpop zaczął podbój międzynarodowych rynków muzycznych ( nie tylko Azji ale i pozostałych kontynentów ze szczególnym uwzględnieniem obu Ameryk) , a do tego potrzeba całej armii muzyków, tancerzy itp. Tę ekspansywność widać gołym okiem w teledyskach - coraz więcej piosenek w jęz.angielskim, coraz częściej białe dziewczyny w MV (vide CNBlue, TVXQ,History,JYJ,SJ etc.) , bardziej "europejskie " rysy twarzy wykonawców ( najczęściej mieszanka biało -żółta lub żółto- czarna z racji częstego angażowania "importowanych" Koreańczyków (półkrwi np LUNAFLY , JJCC) , czy wreszcie wykorzystywanie europejskich plenerów w teledyskach ( np. VIXX). A tak na marginesie ,znalazłam też polskie akcenty w MV History ( w tle What am I to you polski tekst i CNBlue Can't stop - polska modelka/podobno/ -ona pokazje się ostatnio w videoklipach różnych zespołów. Może więc kiedyś i do Polski te Kipopy trafią we własnych osobach. ~~ Pozdrawiam ~~

    OdpowiedzUsuń
  19. Hmm... Ja na przykład (tak, tak, jestem nastoletnią fanką) nie mam nic do idealnie wyrzeźbionej klaty Joona, serio, przyjemnie się patrzy. Seksowne koncepty girlsbandów już mnie z lekka irytują, ale dałby się przeżyć... właśnie, dałoby, dlaczego? Bo klaty, czy seksowne wyginanie się do kamery jest spoko, ale kiedy jest to tylko dodatek do całego występu, do muzyki. Nigdy nie polubię zespołu, którego piosenki mi się podobają, bo "OMG ON MA TAKĄ SUPER KLATĘ". Jednak absy Daesunga były miłym dodatkiem do Fantastic Baby :P To samo się tyczy wyglądu ogólnie. Boysband pełen ślicznych buziek, które jednak nie reprezentują niczego więcej... Jestem raczej na nie, chociaż można popatrzeć. Ale taki Sandeul. Ma świetny głos i do tego jeszcze ładny chłopak. Może to zabrzmieć okrutnie, ale chyba wszyscy wolimy, kiedy dobra muzyka serwowana jest nam przez równie dobrze wyglądające osoby. Właśnie, dobra muzyka... W tym temacie powiem tak. Od zawsze jestem fanką ckliwych ballad, ale kiedy co trzecia piosenka w k-popie właśnie tak brzmi... Cóż, ale w tym morzu można oczywiście znaleźć dużo perełek. Dlatego ostatnio szukam mniej znanych zespołów, bo to właśnie od nich często wychodzą. A później przechodzą niezauważalnie przez ten cały gąszcz nowości i znikają, bo przecież kto by się tym interesował, kiedy niesamowity XY wydaje nawet najbardziej beznadziejną piosenkę. Eh, to też mnie denerwuje. Ale tak jest wszędzie, nie tylko w k-popie, więc już dałam radę się z tym pogodzić. Pfff... mam jeszcze dużo przemyśleń (przynajmniej pozbyłam się z głowy kilku tych, które już nie mieszczą się u mnie w głowie, ale nie mam komu się pożalić), ale w większości nie są na temat lub po prostu nie potrafię ich jakoś przelać na ekran.
    Więc pozdrawiam i życzę weny przy dalszym pisaniu postów ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja ogólnie słucham tylko te, które poznałam na początku (Block B, SuJu, EXO, MBLAQ, TVXQ, JYJ,SNSD, f(x), SPICA,2nei, BEG i 4minute ) . Zgadzam się z Tobą w 100%. Ładna buzia głosu nie zastąpi niestety i co do machanie tyłkiem przed monitorem jak dla mnie to zespół debiutujący w tym roku 4l tym teledyskiem przebił wszystko (po 15 sekundach tak zniesmaczona, że musiałam to wyłączyć). Czasem lubię popatrzeć na debiutantów. Zainteresowały mnie Kiss&Cry, Red Velvet, MAMAMOO i B.I.G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorka za błędy, ale jest 11 prawie i jestem zmęczona :(.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...