Dobra wiadomość! Najwyraźniej Ty i ludzie w Twoim otoczeniu żyjecie w zdrowiu i dostatku.
[Joo Ji Hoon]
Tak najkrócej można podsumować badania, które przeprowadzili szkoccy uczeni z uniwersytetu w Aberdeen. Zainspirowani wynikami innych badań z 2004 roku, wg których wynikało, że kobiety z wiejskich regionów Jamajki zdecydowanie bardziej preferują „męski” typ urody u swoich partnerów, niż np. ich koleżanki z Wielkiej Brytanii, postanowili dokładniej przyjrzeć się temu fenomenowi. Dwójka badaczy ze Szkocji zadała sobie pytanie, czy owe różnice spowodowane są czynnikami związanymi z miejscem życia kobiet, czy z jakimiś wrodzonymi instynktami, czy może kobiece gusta kształtuje kultura i warunki życia. By się tego dowiedzieć, przeankietowali niemal 5 tysięcy kobiet z 30-tu różnych krajów. Zadaniem badanych było wskazać, która wersja twarzy tej samej osoby (zmienionej komputerowo tak, by ta z lewej miała typowo męskie rysy, a ta z prawej bardziej androgeniczne) bardziej im się podoba, a także odpowiedzieć na szereg pytań związanych z ich zamożnością, przekonaniami, zwyczajami dotyczącymi z zawieraniem związków itp.
[zdjęcia, z które pokazano ankietowanym paniom]
Kobiety częściej wybierały twarz z lewej strony, a więc tę o klasycznie męskich rysach, jednak dokładna analiza badań pozwoliła wysnuć naukowcom dużo ciekawsze wnioski. O preferencjach dotyczących wyglądu potencjalnego partnera nie decydowały takie czynniki jak: osobista majętność, czy randkowe prawiła, ale np. skala śmiertelności noworodków w danym państwie. Do innych ważnych czynników można zaliczyć: ogólną ilości zachorowań i średnią długość życia. Wyszło więc na to, że im dane społeczeństwo jest zdrowsze, tym kobiety mniej sobie cenią mocno zarysowaną linię szczęki i ostre rysy.
W krajach z większą ilością zachorowań i dużym niebezpieczeństwem śmierci dzieci, kobiety zdecydowanie częściej wybierają „męskich” towarzyszy, gdyż o kształcie i cechach twarzy w dużej mierze decydują hormony. Mężczyzna z dużą ilością testosteronu we krwi posiada klasycznie męskie rysy twarzy, co od wieków stanowi gwarancję Matki Natury, że dany egzemplarz posiada silny układ odpornościowy i zapewni kobiecie zdrowe potomstwo. Niestety, wysoki poziom tego hormonu oznacza również ognisty temperament i… tendencję do skakania z kwiatka na kwiatek. Jeśli jednak warunki tego wymagają, kobiety podświadomie wolą podzielić się „byczkiem rozpłodowym” i same wychować dzieci, niż mieć „mięczaka” tylko dla siebie.
[Matsumoto Jun]
W krajach, gdzie poziom życia jest wysoki, świadomość matek duża, a opieka medyczna znajduje się na zaawansowanym poziomie, cechy takie jak siła fizyczna i doskonałe zdrowie schodzą na dalszy plan. W imię czego kobiety miałyby się użerać z niewiernym, wybuchowym partnerem? Czy nie lepiej znaleźć sobie kogoś, kto będzie pomagał w domowych obowiązkach, potrzyma za rękę przy porodzie, a potem będzie z entuzjazmem uczył się zmieniania pieluch? Oczywiście męskość, w klasycznym tego słowa znaczeniu, nadal jest i zawsze będzie czymś, co nęci kobiety, ale o ile napompowany Adonis wcielony będzie doskonałą rozrywką na jedną noc, to delikatny i wątły kwiatek lepiej nadaje się na stałego partnera.
[Yoon Si Yoon]
A piszę o tym wszystkim dlatego, że wciąż ciekawa jestem źródeł powstania nowych standardów męskiej urody w stylu flower boys, a więc naszych poczciwych kkotminamów, bishōnenów i bidanshich (więcej w moim osławionym cyklu tutaj, tutaj i tutaj). Jasne, że na ten fenomen miało wpływ mnóstwo czynników, ale wydaje mi się, że podjęty w tym poście trop, jest jednym z właściwych. Daleka jestem od stwierdzenia, że miłość i pasja jest tylko i wyłącznie wynikiem chemicznych reakcji, zachodzących w naszych ciałach (jakąś tam dozę romantyzmu posiadam i nie dam się z niego odrzeć ;), ale nie można też wyprzeć się instynktów, które kształtowały nas przez tysiąclecia. Ciekawe więc, czy czeka nas powolna feminizacja świata i zalew wypięknionych i wypachnionych panów, czy to jednak tylko chwilowy trend i finalnie wszystko zostanie po staremu. Szczerze mówiąc, sama nie wiem, co lepsze. Chyba najlepiej by było, by ta różnorodność, którą teraz mamy, utrzymywała się jak najdłużej. W końcu świat tylko dlatego jest piękny, że jest tak fascynująco niepowtarzalny.
[Ikuta Toma]
Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com
hai!
OdpowiedzUsuńróżnorodność to jest to!
mnie tak wygładzenie chłopcy nie kręcą. Ale jak kto lubi. Gdyby wszyscy byliby tacy sami to było by nudno
Nie wiem naprawdę czy mam Ci dziękować czy jednak z lekka się zirytować , że po raz kolejny wprowadzasz mnie w stan autoanalizy. Ale skoro już to zjawisko zapoczątkowałaś to muszę kilka zdań wyrzucić z siebie.
OdpowiedzUsuńZacznę może od głównej tezy. Nie jestem bogata (to znaczy w moim mniemaniu jestem, bo mam co jeść), a tym bardziej nie jestem zdrowa ,a pomimo tego jednak podobają mi się androgeniczne istoty płci męskiej, z zachowaniem jednak przewagi właśnie tej płci.
Rozumiem jednak, że moje zachowanie jest warunkowane środowiskiem w którym przyszło mi żyć, więc tak zgadzam się, nie zakładam, że facet musi się udać na polowanie i przytargać mi pół jelenia do domu. Patrząc wstecz wszyscy moi byli prezentowali typ pośredni, nigdy napakowani testosteronem faceci mnie właściwie nie interesowali, a od takich preferencji już tylko kroczek dzieli do Flower Boys'ów.
A Ci w mojej głowie urodzili się jako ucieleśnienie bishonenów. Przetransportowanie na "rzeczywisty" świat, tych wszystkich mangowych i animowych postaci było niezwykle atrakcyjne. A tutaj showbiznes oferuje już gotowe "produkty", facetów o wydłużonych liniach, jeśli wiecie co mam na myśli. Zdecydowana większość kwiatków którzy mi się podobają przedstawia właśnie taki typ. Trudno ich szukać w rasie kaukaskiej (naszej), przykro mi bardzo, albo inaczej prawie ich nie ma, Azja ma jednak większe zaplecze pod tym względem. Bo przecież pierwowzory tych wszystkich nierealnych postaci mangowych przecież mają swoje realne korzenie.
I jeszcze jedno a propos zestawienie badań szkockich. Właśnie mogę na własnych przykładzie napisać, że Aberdeen zawsze będzie mi się kojarzyło z jednym takim, co pakował ciągle na siłowni i uważał że jest tak cwany że wszystkich może oszukać. I właściwie wszystkich przerobił wokół, w tym i oczywiście mnie. Jeśli miałam jakieś złudzenia co do nadmiaru testosteronu i że da się z takim normalnie żyć, to się właśnie w tym szkockim mieście z tego wyleczyłam. I dlatego wolę moich trochę zniewieściałych mężczyzn, ale bez przesady oczywiście ;)
Najlepsza jest równowaga. I dlatego jestem także za tym aby była różnorodność na świecie, dla każdego coś dobrego.
A analiza jak zwykle bardzo mi się przydała, aby trochę uporządkować bałagan w mojej głowie.
I jeszcze muszę coś koniecznie dodać do mojej wypowiedzi a propos tych dwóch twarzy, które były pokazywane ankietowanym Paniom.
UsuńPo pierwsze - ten po prawej bo jest młodszy
Po drugie - ten po prawej bo wiadomo, ma bardziej ble ble androgeniczne cechy
Po trzecie - ooo co ja mam oceniać, kompletnie mi się nie chce bo to nie Azjata
Po czwarte - to czy te dwie twarze się czymś różnią? Kompletnie przestaje rozpoznawać europejczyków, oni wszyscy są tacy sami ;)
Takie małe digresión.
haha! a propos punktu trzeciego - miałam dokładnie tak samo! :P W sumie do teraz nie wiem, rzadna mi się nie podoba, ale z dwojga złego, chyba jednak ta po prawej. za bla bla androgeniczność. jakoś mi się typ neandertalski przestał podobać ;)
Usuńa jeszcze co do Twoich wcześniejszych spostrzeżeń, to ja sobie tak myślę, że z tym zdrowiem i majętnością to raczej chodziło o ogólne dane danego obszaru, a nie konkretnie daną osobę. Bo wtedy wszyscy naokoło nie wpajają Ci wzorcy, że koniecznie musisz znaleźć zdrowego byczka rozpłodowego, co by Ci potomstwo przetrwało pomór. Ale to już tylko taka moja interpretacja. A poza tym tego typu badania nigdy nie będą bardzo miarodajne. Może to być jakiś trend, ale zawsze znajdą się wyjątki potwierdzające regułę :)
Koleżanki śmieją się moja fascynacją k-popem , więc raz im pokazałam program z Shinee i 2PM (sami przystojniacy) i okazało ,że nikt im się nie podobał oprócz Taecyeon i chyba Chansung (którzy z wyglądu są bardzo męscy) zdziwiłam się ale jak sama sobie przypomnę czasy jak zaczynałam to każdy Azjata wydawał mi się dzieckiem a teraz już w ogóle mi to nie przeszkadza a nawet zaczynają mi się podobać uroczy chłopcy xd Dziękuje za notkę ;)
OdpowiedzUsuńA ja to już sama nie wiem. Wśród Europejczyków o wiele bardziej wolę typ "męski" i nie mówię tutaj o jakiś pakerach, ale o zwyczajnych, męskich facetach, wysokich, szczupłych, ale nie wychudzonych i z raczej męskimi rysami twarzy. Szczególną uwagę zwracam na ręce - dłonie muszą być duże i przedramiona takie, jakie lubię (ale nie potrafię ich określić :).
OdpowiedzUsuńZ kolei pan ze zdjęcia u góry bardziej podoba mi się w prawej odsłonie, co nieco mnie zaniepokoiło.
Na początku mojej azjatyckiej przygody bardzo mnie drażnili wszyscy androgeniczni panowie, szczególnie z makijażem i w pastelowych garniturach (nawet Lee Min Ho, który jest jednym z bardziej męskich Koreańczyków moim zdaniem), ale w miarę upływu czasu zaczęłam się do nich przyzwyczajać. Do tego stopnia, że zainteresowałam się G-Dragonem! Myślę, że w sferze marzeń azjatyckich nie przeszkadza mi androgeniczność, ale na przyszłego partnera zdecydowanie wybieram męskiego Polaka. I wysokiego, bo to moje pierwsze kryterium - poniżej 180 mogę mieć tylko kolegów :D
Na szczęście zdarza mi się zwrócić uwagę na wypatrzonego na ulicy ładnego polskiego osobnika, więc moja obsesja jest jeszcze utrzymywana w ryzach, ale muszę przyznać, że od bardzo długiego czasu (jeszcze z czasu przed-azjatyckiego) uwagę zwracałam raczej na ładnych mężczyzn, pamiętam, że nawet moja Mama pytała się mnie dlaczego mówię, że widziałam ładnego mężczyznę, a nie przystojnego, a ja zawsze twierdziłam, że dopiero jak powiem, że jest ładny to znaczy, że mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńDlatego, kiedy tylko trafiłam na ten nasz uroczy grajdołek to od razu znalazłam coś, a właściwie wielu cosiów dla siebie :)
Jeśli chodzi o pokazywane twarze, to żadna mi się nie podobała, bo po pierwsze wolę ciemnowłosych, a po drugie żadna nie miała w sobie nic takiego co by mnie poruszyło ;)
Ja bym wolała Azjatę z charakterkiem Ciulka XD , albo coś pośrodku (charakterem) Azjaty, a Europejczyka. Mimo to nie zapominajmy, że każdy człowiek jest inny ! nawet Azjata ^^
OdpowiedzUsuńCzy mogę dowiedzieć się czyje to badanie? ;)
OdpowiedzUsuńO rany, ta seria była świetna. O niektórych rzeczach wiedziałam, ale większość było dla mnie nowością czy też ubraniem w słowa i popartym nowymi argumentami to, co zawsze mi się wydawało.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że bardzo podobają mi się androgeniczni faceci (z Renem z nu'est na czele) i zawsze broniłam ich przed znajomymi niezafascynowani Azją, którzy z politowaniem patrzą na moje zamiłowanie do "koreańskich ciot". Lubię yaoi, yuri a kiedy widzę chłopca w sukience mam ochotę go przytulić, czasem zastanawiam się, czy nie jestem jakaś dziwna xD
Bardzo fajne piszesz na interesujące mnie tematy, na pewno jeszcze nieraz odwiedzę tego bloga :D