Mój romans z Bollywood trwa już nieprzyzwoicie długo. Od jakichś 10 lat, czy coś koło tego… Kto by pomyślał jak wiele może w życiu zmienić niepozorny seans filmowy. W któreś senne popołudnie obejrzałam Czasem Słońce, Czasem Deszcz i bezpowrotnie uwiódł mnie czar inności, kolorów, śpiewów i tańcy. Pewnie źle to będzie o mnie świadczyć, co zaraz powiem, ale wtedy nie zdawałam sobie jeszcze sprawy, że są miejsca na ziemi tak bezpretensjonalnie inne o tego, co znałam na co dzień.
Co ciekawe, tak konserwatywne społeczeństwo, jakie tworzą Hindusi, zaakceptowało jakoś Sunny. Dziewczyna zapraszana jest do programów rozrywkowych, gdzie siedzi obok innych gwiazd indyjskiego ekranu.
Mój osobisty suwenir podśmiechuje się ze mnie za każdym razem, gdy oglądając razem jakiś film na mojej twarzy odmalowuje się szczery szok, wywołany tą czy inną sceną. Jasne, że pokoleniu mam i babć nie bardzo podoba się kierunek, w którym rozwija się indyjski show biznes, ale czy tak nie jest w każdej kulturze, w każdym miejscu na ziemi? Mama mówiła mi, że mój dziadek odsądzał od czci i wiary biednego Czesława Niemena za jago Dziwny jest ten świat, bo co to były za jakieś dziwaczne wrzaski, a nie muzyka? Śmiem twierdzić, że nasi rodzice niezbyt przychylnym okiem patrzą na klipy Lady Gagi i wygibasy Miley Cyrus na jej niszczycielskiej kuli.
Niechcący zaliczyłam się więc do grupy skostniałych indyjskich babć i matek, które chciałyby, by Bollywood pozostał czysty i niewinny jak ta łza. Młode pokolenie Hindusów nie chce jednak tych narzuconych ograniczeń. Żądają wolności wyrazu i filmów, które nie negowałyby istnienia tak ważnej części ludzkiego życia, jaką jest seksualność. Świat się zmienia i Indie również nie stoją w miejscu. Nie da się jednak ukryć, że wciąż istnieje ogromny dysonans pomiędzy tym, co dzieje się w dużych miastach, takich jak Mumbaj czy Bangalore, a wioskami. Pracowałam w małej wiejskiej szkole przez 3 miesiące, to napatrzyłam się wystarczająco. Jaskółki zmian, jakie pojawiają się w Bollywoodzie, zdecydowanie świadczą o kulturalnych zmianach w Indiach, jednak do ogólnonarodowej rewolucji jeszcze daleko. Indie są mistrzami łączenia sprzeczności, więc ten stan dysonans potrwa jeszcze jakiś czas. Czy to dobrze, czy źle, nie mnie to oceniać. Niech Hindusi sami decydują o tym, jaka jest ich kultura i państwo.
Dla miłośników indyjskich piosenek (i dla tych, co jeszcze nie wiedzą, że są miłośnikami indyjskich piosenek) stworzyłam kompilację moich najulubieńszych utworów z subkontynentu indyjskiego. Suwenir znacznie przyczynił się do ubogacenia listy i pewnie niebawem powstanie jakiś update, bo zarzucił mnie najnowszymi hitami, które „koniecznie muszę wrzucić na listę!”. Godnie oparłam się tym naciskom z zewnątrz i pozostałam wierna moim muzycznym miłościom. Starałam się powstrzymać od wrzucania na listę starych jak świat szlagierów z Czasem Słońce i innym tego typu produkcji. Na playliście znalazło się tylko kilka staroci, którym naprawdę nie mogłam odmówić zaszczytu zaprezentowania się moim Kochanym Czytelnikom. Nieco to inne niż k-pop, ale ma w sobie nieodpartą magię. Polecam!
[Jeden z najnowszych filmów, jakie weszły do kina:
Bang Bang. Tytułowa piosenka jest rewelacyjna! Do posłychania i obejrzenia tutaj]
I tak jeden film zapoczątkował moją fascynację Indiami, która zaprowadziła mnie na indyjską ziemię, skąd z kolei przywiozłam sobie mój przystojny suwenir, który to ostatecznie sprowadził mnie z podróżniczej ścieżki i usidlił w Niemczech. Niezbadane są koleje rzeczy. Strzeżcie się, bo jak widać na moim przykładzie, nawet tak błahe wydarzenie, jak obejrzenie filmu, potrafi wywrócić całe życie do góry nogami.
Ale ja nie o tym.
Jakiś czas temu odgrażałam się napisaniem postu ku pochwale indyjskiej muzyki. Zdziwiłam się nieco, że aż tylu z Was podziela moje fascynacje! Jasne, że Indie to cały czas Azja, ale nie zbyt są one skośnookie (no, może poza północnymi stanami, jak np. mistyczny Ladakh). Odbiegam więc nieco od tematyki tego bloga, ale co tam. Rozszerzenie horyzontów nikomu jeszcze nie zaszkodziło. ^^
Jeśli ktoś śledzi poczynania indyjskiego przemysłu rozrywkowego od dłuższego czasu, na pewno zauważył szokujące zmiany, jakie zaszły na przestrzeni ostatnich kilku lat. Gdy zaczynałam przygodę z Bollywood nie do pomyślenia było, by zakochane pary choćby cmoknęły się w usta na ekranie, nie mówiąc już o jakichś bara-bara, czy choćby mglistych sugestiach, że do owego bara-bara doszło. Gdy młodsze gwiazdki zaczęły po woli łamać buziaczkowe tabu, jedna z największych gwiazd, Shahrukh Khan, zarzekał się, że on nigdy takiego aktu się nie dopuści! Twierdził, że istnieje tyle sposobów wyrazu uczucia, że dosadne cmok-cmok jest nie potrzebne. Jakiż był mój szok i zgorszenie, gdy ten sam Shahrukh Khan bez żenady całował się ze swoją koleżanką z planu w filmie Jab Tak Hai Jaan! Czego oni tam w ogóle nie wyrobiają! @__@ Shahrukh lata topless, jest bara-bara w łóżku, mieszkanie razem przed ślubem, Katrina Kaif robi striptiz w metrze i bardzo często przechadza się niekompletnie ubrana! Ale to i tak jeszcze nic!
[No patrzcie, jakie bezeceństwa się wyprawiają! Więcej się dzieje w piosence tutaj]
Są filmy, które negują wartość małżeństwa i przywodzą do wniosku, że życie na kocią łapę jest lepsze (Shuddh Desi Romance). Są filmy, w których główna bohaterka stwierdza, że nic jej nie obchodzi, co świat mówi o jej mieszkaniu z facetem bez ślubu, bo jej mężczyzna jest dla niej całym światem (Aashiqui 2). Są filmy, w których główni bohaterowie zarabiają na życie jako gigolo (Desi Boyz) i takie, w których główna bohaterka wyrusza samotnie w podróż do Europy i finalnie rzuca swojego narzeczonego-dupka (Queen: cudny film, bardzo polecam!). Najlepsze jest jednak to, że od jakiegoś czasu karierę w Bollywood robi kobieta, która do niedawna była gwiazdą porno i prowadzi internetowy sklep I’m Besheram (znaczy tyle co: jestem bezwstydna), gdzie można nabyć erotyczną bieliznę i inne akcesoria z branży. Sunny Leone, bo o niej mowa, wystąpiła niedawno w hicie Ragini MMS 2 (nie widziałam, ale domyślam się poziomu po promującym film klipie i głębi piosenki Baby Doll):
Co ciekawe, tak konserwatywne społeczeństwo, jakie tworzą Hindusi, zaakceptowało jakoś Sunny. Dziewczyna zapraszana jest do programów rozrywkowych, gdzie siedzi obok innych gwiazd indyjskiego ekranu.
Mój osobisty suwenir podśmiechuje się ze mnie za każdym razem, gdy oglądając razem jakiś film na mojej twarzy odmalowuje się szczery szok, wywołany tą czy inną sceną. Jasne, że pokoleniu mam i babć nie bardzo podoba się kierunek, w którym rozwija się indyjski show biznes, ale czy tak nie jest w każdej kulturze, w każdym miejscu na ziemi? Mama mówiła mi, że mój dziadek odsądzał od czci i wiary biednego Czesława Niemena za jago Dziwny jest ten świat, bo co to były za jakieś dziwaczne wrzaski, a nie muzyka? Śmiem twierdzić, że nasi rodzice niezbyt przychylnym okiem patrzą na klipy Lady Gagi i wygibasy Miley Cyrus na jej niszczycielskiej kuli.
[no, jakoś się nie dziwię braku entuzjazmu rodzicieli... ]
Niechcący zaliczyłam się więc do grupy skostniałych indyjskich babć i matek, które chciałyby, by Bollywood pozostał czysty i niewinny jak ta łza. Młode pokolenie Hindusów nie chce jednak tych narzuconych ograniczeń. Żądają wolności wyrazu i filmów, które nie negowałyby istnienia tak ważnej części ludzkiego życia, jaką jest seksualność. Świat się zmienia i Indie również nie stoją w miejscu. Nie da się jednak ukryć, że wciąż istnieje ogromny dysonans pomiędzy tym, co dzieje się w dużych miastach, takich jak Mumbaj czy Bangalore, a wioskami. Pracowałam w małej wiejskiej szkole przez 3 miesiące, to napatrzyłam się wystarczająco. Jaskółki zmian, jakie pojawiają się w Bollywoodzie, zdecydowanie świadczą o kulturalnych zmianach w Indiach, jednak do ogólnonarodowej rewolucji jeszcze daleko. Indie są mistrzami łączenia sprzeczności, więc ten stan dysonans potrwa jeszcze jakiś czas. Czy to dobrze, czy źle, nie mnie to oceniać. Niech Hindusi sami decydują o tym, jaka jest ich kultura i państwo.
Ciut odbiegłam od tematu. A jest jeszcze jedna rzecz, która niezmiennie urzeka mnie w bollywoodzkich produkcjach: muzyka. Przez to, że muzycy pozostają w większości w cieniu (bo to aktorzy udają, iż śpiewają słowiczymi głosami), nie ma tam osób z przypadku. To nie ładna buzia, czy gibki pląs decydują o tym, że ktoś znalazł się w branży muzycznej. Tutaj niezmiennie liczy się głos i talent. Może ten czy tamta są czyimś pociotkiem (Bollywood to jedna wielka rodzina, dosłownie!), jednak gdyby nie miał silnego głosu, na pewno by się tam nie znalazł.
[Rodzina Bachchanów]
Jak nie jestem wielką fanką ballad, w przypadku hinduskich romantycznych pieśni, muszę zazwyczaj skapitulować i przyznać, że te utwory są po prostu przepiękne! Poniżej jedna z moich ukochanych piosenek EVER. Rzewna, ale niezaprzeczalnie cudowna:
Dla miłośników indyjskich piosenek (i dla tych, co jeszcze nie wiedzą, że są miłośnikami indyjskich piosenek) stworzyłam kompilację moich najulubieńszych utworów z subkontynentu indyjskiego. Suwenir znacznie przyczynił się do ubogacenia listy i pewnie niebawem powstanie jakiś update, bo zarzucił mnie najnowszymi hitami, które „koniecznie muszę wrzucić na listę!”. Godnie oparłam się tym naciskom z zewnątrz i pozostałam wierna moim muzycznym miłościom. Starałam się powstrzymać od wrzucania na listę starych jak świat szlagierów z Czasem Słońce i innym tego typu produkcji. Na playliście znalazło się tylko kilka staroci, którym naprawdę nie mogłam odmówić zaszczytu zaprezentowania się moim Kochanym Czytelnikom. Nieco to inne niż k-pop, ale ma w sobie nieodpartą magię. Polecam!
[PLAYLISTA]
Koniecznie wysłuchajcie pana, który tutaj tak w uniesieniu zastygł na zdjęciu. To pierwsza piosenka!
Koniecznie wysłuchajcie pana, który tutaj tak w uniesieniu zastygł na zdjęciu. To pierwsza piosenka!
Dajcie znać, jak wrażenia! ^^
Ja tam wolę k-pop,ale kto co lubi :) Może dodasz teraz jakiś post o korei? :D
OdpowiedzUsuńpoprzedni był :D
Usuń95% jest o Korei, więc tak było tylko dla urozmaicienia ^^
Załamałam się..
OdpowiedzUsuńObejrzałam jeden film tego typu i uważam, że był to zmarnowany czas.. To były tortury nie seans.. Już chyba nigdy nie przekonam się do tych filmów, bo szmira na szmirze szmirą pogania i szmirą się podpiera..
Jest to kwestia gustu, ale nie umiem ukryć swojej niechęci do bollywood.
Z Bollywood jest ten problem, że oni produkują największą ilość filmów rocznie na świecie, więc przy takiej masie nie trudno o jakieś arcy-gnioty. Widziałam już wiele filmów i przyznaję szczerze, wiele było po prostu słabych. Ale zdarzają się rewelacyjne tytuły, jak np. wspomniana Queen. Choć rzeczywiście trzeba lubić te przydługie gadki, powłóczyste spojrzenia i przesadną dramaturgię :)
UsuńPokochałam ( chyba Tum Hi Ho) balladę! Z pewnością trafia na moją listę ukochanych piosenek Bollywoodu. Co do Baby Doll to tak mi jakoś zaleciało kpopem... Może przez układ taneczny?? Nie wiem... Dzięki za świetny post:) Taka miła odmiana i można usłyszeć coś nowego... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA może przez wicie się tu i tam? :P Ostatnio w k-popie tego nie brak :P
UsuńOk, ok, złośliwości na bok.
Cieszę się, że post się spodobał ^^ Miałam małą tremę, że środowisko k-popowców wyklnie mnie za zdradę gatunku :P hihihih
Madari!
OdpowiedzUsuńMadari madari madai, madari mera tuuuuuuuuu! :D
UsuńNie wiem który już miesiąc słucham tego kawałka i nadal mi się nie znudził :P
Dzięki za fajny post. Twoja playlista to właściwie moje pierwsze zetknięcie z piosenkami Bollywoodu (oprócz piosenek z Czasem słońce, czasem deszcz). Niektóre piosenki są naprawdę niezłe i już je sobie ściągnęłam :) Chyba najbardziej wpadły mi w ucho Balam Pichkari, Tum Hi Ho, Madari, Bhaag DK Bose i tytułowa piosenka z Bang Bang (rzeczywiście rewelacyjna). Pozdrawiam Meg
OdpowiedzUsuńCieszę się, że playlista przypadła Ci do gustu ^^
UsuńJa bardzo lubię sobie dla odmiany posłuchać indyjskich kawałków. Bo w końcu nie samym k-popem człowiek żyje ;)
Obejrzałam parę filmów bolly. Pierwszym "był Czasem słońce, czasem deszcz", potem "Jestem przy tobie" i "Gdyby jutra nie było", i jeszcze parę innych, jednak dwa ostatnie to była katorga, więc odpuściłam sobie oglądanie, bo trochę mi szkoda poświęcić minimum 3h na obejrzenie filmu, który może mi się w ogóle nie spodobać... Ale osobiście jestem zdania, że filmy bolly da się lubić, ale jak w każdy kraju niektóre filmy są genialne (np. pierwsze trzy wymienione przeze mnie), inne są przyzwoite - ogląda się je co najmniej bezboleśnie, a na niektórych co chwilę patrzy się na zegarek, żeby sprawdzić ile zostało do końca.
OdpowiedzUsuńA co do muzyki - na początku strasznie mnie denerwowały kobiece głosy, ale się przyzwyczaiłam, a sama muzyka także jest niezła i niektórych perełek wciąż słucham.
Ja osobiście lubię te filmy.Ale rzeczywiście wysiedzenie te 3 h to czasami jest trudno.Ostatnio przekonałam do filmów moją przyjaciółkę,więc jestem z siebie dumna.Ogólnie jest zadowolona z tych filmów,ale jak sama twierdzi jedną zwad jest taka,ze po jakimś czasie człowiek może się pogubić co z kim,jak,gdzie.Ja nie miałam z tym problemów.Denerwuję mnie ten sceptycyzm.Jeśli chcesz cokolwiek ocenić to najpierw to poznaj,a nie od razu wydajesz wyrok.Wiadomo każdy ma inne gusta.Ale nie uprawnia to ciebie do twierdzenia,że ja mam lepszy niż ty.
OdpowiedzUsuńMadzia.
Miło czasami poczytać coś na temat Bollywood, naprawdę, więc cieszę się bardzo, że postanowiłaś opisać na blogu coś nowego. ;) Mimo, że krytyki też nie zabrakło, to podczas czytania uśmiechałam się od ucha do ucha! Jednak nie ma się co dziwić... Indie i Bollywood są dla mnie praktycznie na równi z Koreą i k-pop'em - ba! to była nawet moja pierwsza miłość - także nie sposób się nie ucieszyć że ktoś o tym pisze, że ktoś to lubi i ogląda. ^^ Miło też było posłuchać sobie Twojej playlisty gdzie znalazłam tam w sumie dość sporo piosenek, które też uwielbiam. A co do ShahRukh Khana, to chyba nic nie będzie w stanie zrazić mnie do tego człowieka. Niech robi co chce, bylebym mogła go oglądać. :D
OdpowiedzUsuńhihihi.. moja miłość do Shahruka jest legendarna, więc też nic nie jest w stanie ostudzić mojego uczucia ;) Czasem zdarzają mu się strasznie szmirowate role, ale w wielu innych pokazał, że potrafi grać. Chociaż to, co kocham w nim najbardziej, to ta nieudawana przyjemność, z jaką tańczy! Mogę oglądać go na okrągło! @___@
UsuńOohh bollywood moja pierwsza azjatycka miłość :D myślę też, że była to najpierwsza nauka tolerancji i otwartości we wczesnym dzieciństwie :D no i shahrukh khan...można powiedzieć, pierwszy bias :D nadal kocham bollywood, choć nie równa się z tą obsesją sprzed kilku lat, no ale! niektóre filmy z tego gatunku to część moich ulubionych w ogóle :D om shani om to moja miłość na wieczność chyba, nie widzę konkurenta :D ten film to czysta perfekcja! Do twojej playlisty dodałabym wszystkie piosenki z oso, jak widzisz, to miłość absolutna :D
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam cały soundtrack z Om Shanti Om! Nie zamieściłam ich na playliście, bo starałam się trzymać nowsiejszych hitów ^^
UsuńOoo <3 rozumiem :D ale przyznam, że derd e disco i oso na zawsze pozostanie na liście moich hitów bollywod :D a zrobiłabyś może kiedyś jakąś listę przebojów bollywod wszech czasów? Wszystkie ulubione klasyki i nie tylko :D z samymi filmami też by było fajnie <3
UsuńPrzez ciebie (a raczej dzięki tobie) od kilku dni non stop słucham soundtrack'u z filmu Big Bang :D Koniecznie muszę go obejrzeć!
OdpowiedzUsuńFajnie że interesujesz się również Bollywood, miło znaleźć takie posty na blogach, które są w zupełnie innej tematyce :)
OdpowiedzUsuńJa też kocham to kino. jestem z nim od 7 lat (w styczniu już od 8). Jako dziecko obejrzałam K3G (Czasem słońce,...) i od tamtej pory moja pasja rozwija się. Poza tym poznaję też inne przemysły filmowe w Indiach, jak np. Tollywood. Jeżeli ktoś miałby chwilę czasu to zapraszam na mojego bloga, na którym od niedawna piszę o mojej miłości do tej kinematografii.
bollywoodblogbyakira.blogspot.com
U mnie także zaczęło się od Czasem słońca, czas deszcz, jakieś trochę ponad 10 lat temu (wtedy odkryłam, że Azja nie kończy się na Tajlandii i na południu, jest jeszcze wiele wspaniałych krajów). Pamiętam, że był w Polsce boom na Bollywood. I chociaż niektórym ta fascynacja przeszła, ja nadal lubię oglądać filmy indyjskie, zwłaszcza filmy z Madhuri Dixit (Devdas- mój nr 1, kocham w tym filmie wszystko <3 ). A że ostatnio mam także fazę na jednego aktora, tak więc przez ostatnie 2 tygodnie oglądam filmy z Ranbirem Kapoorem ^^ Jaki on ma boski głos, gdy mówi~~
OdpowiedzUsuńCo do postu, to dzięki niemu w końcu obejrzałam Aashiqui 2, które od dłuższego czasu leżało u mnie na dysku. I nie żałuję, ten film ma tak przepiękną ścieżkę dźwiękową, że musiałam ją sobie ściągnąć i słucham ją na okrętkę przez ostatnie 3 dni.
Jak dla mnie, możesz częściej pisać o innych krajach z Azji, jeśli Cię one fascynują. Moim zdaniem, w każdym z nich człowiek znajdzie coś dla siebie, jeśli się na to otworzy, a nie od razu założy: nie, to nie są moje klimaty.
Naprawdę z przyjemnością czytałam ten wpis :D
Jak zwykle, kolejny świetny wpis. Czasem zdarzy mi się pogadać jakaś produkcje z Bollywood ale nie zagłębiam się zabardzo w tą tematykę. Wystarczy mi to, że po obejrzeniu kilku dram, i próbie znalezienia piosenek, które w nich usłyszałam, uzależniłam się od Kpop-u :). I teraz nic tak nie raduje mojego serca, jak widok pląsających skośnookich kwiatków ;).
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post , czekam na wiecej :)
OdpowiedzUsuń