Czyli kolejna garść powodów, dla których nie chcielibyście być gwiazdami koreańskiego show-biznesu.
Nigdy nie podejrzewałam Piotra
Szczepanika o tak daleko posuniętą świadomość kulturową i znajomość
koreańskiego show-biznesu, ale widać chłopak miał nieźle rozwinięty zmysł
prekognicji, gdy śpiewał słowa swojego wielkiego hitu sprzed lat. „Kochać, jak to łatwo powiedzieć.” Czy
można lepiej ująć sytuację koreańskich celebrytów i ich sprawy sercowe? Pewnie
sam pan Piotr nie wie, jak bardzo ma rację!
Raz na jakiś czas na plotkarskich serwisach typu allkpop.com czy soompi.com pojawiają się szokujące newsy typu: X spojrzał
przeciągle na Y podczas nagrywania variety show „Z”, to na pewno romans! A był widziany razem z B, gdy wychodził z
restauracji C, to na pewno romans! Dramowy pocałunek D i E był zadziwiająco
udany i realistyczny, na pewno mają romans! Pomijając jednak te głupkowate
ploty, usłyszeć o jakimś prawdziwym romansie w świecie k-popu, to prawdziwa
rzadkość! Czyżby wszyscy byli tacy tajemniczy i ukrywali swoje połówki lepiej,
niż Templariusze pochowali swoje skarby? Czy może w natłoku zajęć w grafiku,
nie mają czasu na takie zbytki jak związki?
W obu stwierdzeniach kryje się ziarenko prawdy. W zeszłym
roku głośna była historia małżeństwa Seo
Taiji (legendarnego ojca k-popu) i aktorki Lee Ji Ah (znanej np. z dramy „Me
Too, Flower!”), które wyszło na jaw przy okazji… ich rozwodu. Żeby dodać
pikanterii całej sprawie, byli sobie poślubieni od 14-tu (!) lat i podobno doczekali
się dwójki dzieci (są głosy, że to tylko plotki). Oboje powinni pracować w jakichś tajnych służbach, a nie w
show-biznesie! Ich konspiracyjne talenta zdecydowanie się marnują!
[Seo
Taiji i Lee Ji Ah]
A to, że gwiazdy są zapracowane, wiadomo nie od dziś i
rzeczywiście jest tak, że grafiki celebrytów wypchane są do granic absurdu i managerowie
(jeśli są łaskawi) zostawiają swoim podopiecznym zaledwie po kilka godzin wolnego
na sen. Dlatego nie ma co się dziwić, że w profilach wielu gwiazd, w tabelce „hobby” nie znajdziemy niczego
kreatywnego. Śpiew, taniec, wyciskanie na siłowni, w porywach oglądanie filmów
i słuchanie muzyki, ot czemu poświęcaj się gwiazdy w „wolnych chwilach”. Ich
życie w większości sprowadza się do występów (czy to na scenie, czy to w TV),
długich godzin ćwiczeń, wywiadów i sesji fotograficznych, a każdą wolną chwilę,
jaką tylko uda im się wygospodarować pomiędzy jednym nagraniem a drugim,
poświęcają na to, czego im najbardziej trzeba, czyli sen.
[biedne chłopaki z Infinite, nawet śpią synchronicznie!]
Nie ma się co oszukiwać, pomimo szalonego stylu życia, na
takie rzeczy jak miłość zawsze znajdzie się czas. Szefowie agencji gwiazd
doskonale o tym wiedzą i bynajmniej ich ta wiedza nie cieszy. Zakochany
celebryta, to same problemy, dlatego też wymyślili sobie sprytnie, jak uregulować
i tę kwestię! Młodzi ludzie skłonni są zgodzić się na wszystko, byle tylko
spełnić swoje marzenia, co show-biznesowe molochy skrzętnie wykorzystują. W cyrografie
kontrakcie bardzo często znajduje się zapis, iż przyszły piosenkarz/aktor na
określony czas zobowiązuje się nie angażować w żadne miłosne perypetie. I
zazwyczaj jest to punkt, który nie podlega negocjacjom. Albo podpisujesz i
wstępujesz do zakonu zespołu, albo spadaj, bo jest tysiąc innych na
twoje miejsce, którzy marudzić nie będą.
Czemu agencjom tak zależy, by ich gwiazdy pozostawały w stanie
wolnym? Po pierwsze, singlom łatwiej jest się skupić na swojej pracy i oddać
jej bez pamięci. Nie rozpraszają ich zmartwienia po ostatniej kłótni z
partnerem, ani nie irytują się, gdy przedłuża się wywiad, bo i tak nikt na nich
nie czeka (okrutne, acz prawdziwe). Całą swoją kreatywność i energię wkładają w
wykonywaną pracę i nie marzą o tym, gdzie by tu uszczknąć odrobinkę czasu na
potajemną schadzkę.
Po drugie, samotnego celebrytę łatwiej jest sprzedać. Wszystkim
zakochanym bez pamięci fanom zdecydowanie łatwiej jest kochać swoje bożyszcze,
gdy ten/ta nie ma u swego boku jakiegoś niepożądanego dodatku w postaci
chłopaka czy dziewczyny. A jak wiemy (a jak nie wiemy, to możemy się doedukować
tutaj i tutaj), fani bywają różniści… Nie mam aż tak dużego doświadczenia z
fanami k-popu płci męskiej, więc ciężko mi się wypowiadać, ale dziewczęta
bardzo często żyją w wyimaginowanym związku ze swoim idolem, a sieć zasłana
jest wyznaniami miłości do własnego „męża”, jak się pieszczotliwie zwykło
nazywać swoich ulubieńców. Co prawda w świecie miłośników k-popu bigamia jest
jak najbardziej legalna i oczywista, to jednak wieść o tym, że „mąż” śmiał
sobie przygruchać jakąś panienkę, jest jak policzek dla fanki! Mam wrażenie, że
fani płci obojga ubzdurali sobie, że celebryci zostali poślubieni swoim fanom i
każda plotka o ewentualnym związku odbierana jest jak zdrada. A zdradzony i
rozgoryczony fan potrafi wiele! Oj, wiele! Od „cichych dni” poczynając, czyli
bojkotowania występów swojego ulubieńca, a na fizycznych i słownych atakach na
nieszczęsną połowicę kończąc.
Tak było w przypadku
głośnego romansu Jonghyuna (SHINee) i aktorki Shin Se-kyung w październiku 2010 roku. Fani
poczuli się, delikatnie mówiąc, oszukani i obrazili się śmiertelnie na
Jonghyuna, a Se-kyung musiała znosić fale nienawiści i strugi jadu plujące na
nią z każdej strony. Związek w końcu się rozpadł, ale miłośniczki Jonghyuna
pewnie do dziś wypominają mu skok w bok.
[Shin Se-kyung i Jonghyun]
Lekkiego życia nie miała
też dziewczyna Se7en, Park
Han Byul, która dopiero od niedawna
może spokojniej przemierzać ulice, nie obawiając się, że zza rogu wyskoczy
jakaś rozsierdzona fanka jej wybranka. Oboje długo ukrywali ten związek, ale
gdy ich wspólne zdjęcie wyciekło do prasy, postanowili potwierdzić, że są
razem. Reakcja fanów nie była zbyt budująca, gdyż z tego powodu z fan-klubu
Se7en wypisało się aż 100 tysięcy osób!
[Se7en i Park
Han Byul]
W całej tej nagonce aż
ciężko uwierzyć, że program „We Got
Married” cieszy się niesłabnącą popularnością. Jest to variety show, w
którym gwiazdy show-biznesu zostają złączone w pary, by sprawdzić, jak poradziłyby
sobie w życiu, gdyby zostały sobie poślubione. Widzowie (oraz komentatorzy w
studio) śledzą losy pary od pierwszego dnia, gdy się poznają, kibicują im przy
wykonywaniu różnych zadań i słuchają spostrzeżeń oraz uczuć „małżonków” po dniu
pełnym wrażeń.
Choć przez program
przewinęły się naprawdę znane twarze, jak np. Nichkhun z 2PM i Victoria z f(x), Jung Yong Hwa (CN
Blue) i Seohyun (SNSD), to żaden fan tudzież fanka nie
ruszyli do stacji MBC z krucyfiksem, wyciągać swojego ukochanego z łap ich ekranowych
partnerów. Myślę, że mają na to wpływ dwie rzeczy: wszyscy doskonale wiedzą, że
program jest wyreżyserowany i związek dwóch celebrytów nie jest prawdziwy. Ot,
taka bardziej zaawansowana gra dla gwiazd. Można więc ją oglądać jak zwyczajną
dramę w TV, z tą przewagą, że reakcje oglądanego ulubieńca są dużo bardziej
autentyczne. Można więc śledzić, jak dana osoba zachowywałaby się w związku,
marząc sobie skrycie, że my jesteśmy w skórze jej partnera.
[Seohyun i Jung Yong Hwa]
W celach edukacyjnych
obejrzałam jeden odcinek i powiem, że mam mocno mieszane uczucia. Z jednej
strony z rozrzewnieniem ogląda się pierwsze próby zaprzyjaźnienia się dwóch
obcych sobie osób (oglądałam parę Jung
Yong Hwa i Seohyun), z drugiej zaś… Czułam się jak jakiś zboczeniec
podglądacz, który włazi ludziom w ich
prywatne sprawy. Osoby, siedzący w studio i komentujące każdy krok bohaterów, nadawały
całemu programowi jakiejś takiej… perwersyjnej nuty. Ale może ja się nie znam.
W końcu mam ten swój spaczony, zachodni rozumek. Nigdy nie kręciły mnie produkcje
typu „Big Brother”, więc pewnie nie
rozumiem idei zagadnienia.
W tym kontekście randkowy
zakaz, jaki nakładają na swoje gwiazdy agencje, oraz dziecinne reakcje fanów
wydają się być straszną hipokryzją. Całkiem niedawno dziewczyny z 2NE1 narzekały, że szef YG Entertainment miał uwolnić je w maju tego roku od owego zakazu (tym
bardziej, że Park Bom ma już 28 a Dara 27 lat, co dla Korei jest wiekiem
bardziej niż odpowiednim do zamążpójścia), ale zmienił zdanie, uznając
najwyraźniej, że pozycja dziewczyn na rynku muzycznym nie jest jeszcze
wystarczająco silna, by stawić czoła ewentualnym następstwom związków dziewczyn.
NH Media dla kontrastu uznało, że chłopcy z U-KISS pracowali wystarczająco ciężko, by zasłużyć na nagrodę w
postaci randkowej wolności (dziewczyny, bilety do Korei już kupione?). Może nie
mi porównywać popularność obu grup, bo U-KISS ma dużo silniejszy fan-klub poza
granicami Korei, niż w kraju, ale dotychczas żyłam w błogim przeświadczeniu, że
2NE1 jest jednym z czołowych girls bandów półwyspu. No cóż, widać dla YG uznało, że to
za mało…
[chłopaki z U-KISS mają powody do radości!]
Jest jednak światełko w
tunelu, gdyż można zauważyć zmieniające się nastawienie samych fanów do
„sparowanych” gwiazd. Zaskakująco dobrze został przyjęty romans Junhyunga (B2ST) i
Goo Hara (KARA). Fani od samego początku bardzo
wspierali parę i byli zmartwieni, gdy pojawiły się doniesienia o ich rozstaniu (które okazały się być plotką, bo para nadal jest razem. Przyznajmniej na dziś: 30.07.12).
Tak samo obyło się bez dantejskich scen, gdy Lee Min Ho ogłosił światu swój związek z koleżanką z planu „City Huntera”, Park Min Young. Z kolei Sunye
z Wonder Girls dokumentnie roztopiła
męskie serca wyznaniem, iż umawia się ze zwyczajnym chłopakiem (z plebsu, aż
chciało by się powiedzieć :P).
[Junhyunga (B2ST) i
Goo Hara (KARA)]
Może jest więc nadzieja, że
z biegiem czasu koreańskie gwiazdy będą mogły zakochiwać i odkochiwać się zgodnie
z tym, co czują, a nie z tym, na co i kiedy pozwala im ich agencja? Może wtedy
nieco bardziej wiarygodnie brzmiałyby w ich ustach wszystkie te romantyczne
pieśni, które z takim przejęciem wykonują. Często mam wrażenie, że biedacy, nie
mają nawet pojęcia, o czym śpiewają…
Więcej na temat:
Źródła:
rzecz jasna, nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego, tylko opierałam się na wiarygodnych, anglojęzycznych źródłach. Niestety, w związku z inteligentna inaczej polityką Google, nie mogę zamieścić linków, skąd dokładnie pochodzą przedstawione w artykule informacje. Zainteresowanych zgłębianiem wiedzy proszę o kontakt mailowy! waleriankaa@gmail.com